Akurat to, to rozumiem, gdzie te dzieci mają się bawić. Siedzą przed kompem, źle bo młode pokolenie tylko w internecie, wyjdą na dwór źle bo za głośno .. Sama mam sąsiadkę z dołu, której ciągle za głośno ... tylko, że w domu w ciągu dnia to kot zostaje więc albo to jakiś szatański kotek co rzeczywiście meble przestawia albo jednak pani z dołu troszkę przesadza.
To samo z placem, mam pod blokiem plac zabaw i jeszcze nigdy tam nie było dla mnie za głośno, a to że dzieciaczki biegają, bawią się w wojnę to tylko przywołuje wspomnienia ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
14 lipca 2020 o 20:13
U mnie na byłym osiedlu był plac zabaw, ale rodzice woleli wypuszczać pociechy na trawnik między budynkami. Zabudowa taka, że każdy pierd się niesie, a przez te wrzaski nie dało się nawet serialu przy otwartym oknie obejrzeć o jakiejkolwiek pracy nie wspominając. Jakieś 300m od osiedla jest spory, zielony teren z miejscem do różnych zabaw, grillowania itp, ale nie. Trzeba mieć pociechy na oku, ale też trzeba sobie trudne sprawy oglądać w tym czasie, więc niech się bawią pod oknami. Z resztą ci sami ludzie urządzali sobie rodzinne biesiady na tarasie. W bloku pod oknami wszystkich. Po miesiącu znasz wszystkie choroby wszelkich ich ciotek i wujków.
Pani madka ma częściowo rację, bo w tych godzinach rzeczywiście nie ma ograniczeń dla głośnych zachowań. Jednak gdyby miała trochę oleju w głowie, to być może zorientowałaby się, że żyje wśród ludzi.
@lingerer Popieram. U mnie na osiedlu dzieciaki trochę dokazują. Na tyle, że jak jeden woła głośno "Wiktoria" to czasem słychać zza któregoś okna "Zamknij się" ;) No ale dzieciaki to dzieciaki. Od 20'ej jest u mnie już spokój więc nie ma na co narzekać.
Też mam plac zabaw pod oknem. Mieszkam na Śląsku i bardziej niepokoi mnie to, że po podwórku czasem biega dwadzieścia dzieci równocześnie. Przyznaję, że czasem skomentuję, bo między nimi jest taka jedna "piszczałka", która wychodzi i piszczy na takich wibracjach, że się oka trzęsą. Same hałasy i śmiechy mnie nie ruszają. Po to jest plac zabaw. Kiedyś nie wytrzymałam ze śmiechu (i to nie jest fejk) jak któryś z rodziców krzyknął:
"Zamknij już ten pysk i chodź do domu"
Problem w tym, że współczesna zabudowa daleko ma do tej starej. Praktycznie wszystkie stare blokowiska miały duże przestrzenie pomiędzy, często były mocno odsłonięte i tak się to nie niosło. To nowe budownictwo jest tak ściśnięte, że sąsiadowi z przeciwka możesz w okno napluć. Wtedy wszelkie hałasy między budynkami niosą się wielokrotnie mocniej. Na moim niedawnym osiedlu miałem kilka 3 piętrowych bloków jeden przy drugim. Tyle z mieszkaniówki dało się zmieścić, ale zaraz obok były tereny zielone. Jest duży, ładnie ścięty teren do różnych zabaw, mały staw z miejscem do grillowania czy ognisk, większe jezioro z drugiej strony i wszystko na granicy lasu. Dzieci oczywiście nie korzystają z tych miejsc, a ganiają i hałasują bezpośrednio między budynkami. Żeby było śmieszniej, spróbuj tylko puścić głośniej muzykę, a sąsiad zaraz będzie że skargą. A że nie słychać muzyki przez wrzaski zza okna to już nie problem. U mnie było to na tyle dokuczliwe, że w domu trzeba było do siebie krzyczeć jak były otwarte okna.
Nie wypowiem sie moje dzieci spędzają cale dnie na placu zabaw starszy syn do 22 może max... I wiem ze sa główne u nas na placu jest nawet po 30 osob... Slysze ich choć mieszkam 3 bloki dalej i dziękuję ze nie mam placu pod oknem
Albo ktoś źle to przeczytał, albo ja nie rozumiem, gdzie piekielność. Rzeczywiście w tych godzinach cisza nocna nie obowiązuje i rzeczywiście dzieci mają się prawo normalnie bawić na dworze. Co tu złego?
@kurm28
W polskim prawie tak właśnie jest. A jeśli spółdzielnia mieszkaniowa odgórnie ustali to jest to obowiązujące czy nie?:)
U nas właśnie spółdzielnia zarządziła godziny ciszy nocnej.
Niby dla mnie bez różnicy, bo i tak hałaśliwy nie jestem.
@michalSFS Żadne zarządzenie, regulamin czy okólnik nie może być sprzeczny z aktem nadrzędnym. W polskim prawie nie istnieje pojęcie ciszy nocnej, nie zostały też określone godziny w jakich ta cisza ma być zachowana. Godziny "ciszy nocnej" określają regulaminy wspólnot, ale jest to czysto umowne. Jest za to coś takiego jak immisja i to daje podstawę do interwencji służb porządkowych o każdej porze dnia i nocy. To tak w bardzo dużym skrócie :)
mi dzieciaki hucznie bawiące sie na placyku zabaw do późna nie przeszkadzają... ale mi rowerzyści też nie przeszkadzają widocznie dziwny jestem
Akurat to, to rozumiem, gdzie te dzieci mają się bawić. Siedzą przed kompem, źle bo młode pokolenie tylko w internecie, wyjdą na dwór źle bo za głośno .. Sama mam sąsiadkę z dołu, której ciągle za głośno ... tylko, że w domu w ciągu dnia to kot zostaje więc albo to jakiś szatański kotek co rzeczywiście meble przestawia albo jednak pani z dołu troszkę przesadza.
To samo z placem, mam pod blokiem plac zabaw i jeszcze nigdy tam nie było dla mnie za głośno, a to że dzieciaczki biegają, bawią się w wojnę to tylko przywołuje wspomnienia ;)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2020 o 20:13
U mnie na byłym osiedlu był plac zabaw, ale rodzice woleli wypuszczać pociechy na trawnik między budynkami. Zabudowa taka, że każdy pierd się niesie, a przez te wrzaski nie dało się nawet serialu przy otwartym oknie obejrzeć o jakiejkolwiek pracy nie wspominając. Jakieś 300m od osiedla jest spory, zielony teren z miejscem do różnych zabaw, grillowania itp, ale nie. Trzeba mieć pociechy na oku, ale też trzeba sobie trudne sprawy oglądać w tym czasie, więc niech się bawią pod oknami. Z resztą ci sami ludzie urządzali sobie rodzinne biesiady na tarasie. W bloku pod oknami wszystkich. Po miesiącu znasz wszystkie choroby wszelkich ich ciotek i wujków.
Czyli w tych godzinach spokojnie można remontować, wiercić i kuć.
@MIKKOP O nie , bo akurat bąbelek po ekscesach podwórkowych , odpoczywa...
Pani madka ma częściowo rację, bo w tych godzinach rzeczywiście nie ma ograniczeń dla głośnych zachowań. Jednak gdyby miała trochę oleju w głowie, to być może zorientowałaby się, że żyje wśród ludzi.
Ja to może już ślepy jestem, ale w tym tekście nie widzę nic z maDki
chociaż to co napisała jest tak oczywiste że nie musiała
@lingerer Popieram. U mnie na osiedlu dzieciaki trochę dokazują. Na tyle, że jak jeden woła głośno "Wiktoria" to czasem słychać zza któregoś okna "Zamknij się" ;) No ale dzieciaki to dzieciaki. Od 20'ej jest u mnie już spokój więc nie ma na co narzekać.
Bo to Wiktoria odpowiadała ;)
Też mam plac zabaw pod oknem. Mieszkam na Śląsku i bardziej niepokoi mnie to, że po podwórku czasem biega dwadzieścia dzieci równocześnie. Przyznaję, że czasem skomentuję, bo między nimi jest taka jedna "piszczałka", która wychodzi i piszczy na takich wibracjach, że się oka trzęsą. Same hałasy i śmiechy mnie nie ruszają. Po to jest plac zabaw. Kiedyś nie wytrzymałam ze śmiechu (i to nie jest fejk) jak któryś z rodziców krzyknął:
"Zamknij już ten pysk i chodź do domu"
Każdy był dzieckiem i większość z nas darła ryja. Po prostu, niektóre woły zapominają, jak cielęciem były.
Problem w tym, że współczesna zabudowa daleko ma do tej starej. Praktycznie wszystkie stare blokowiska miały duże przestrzenie pomiędzy, często były mocno odsłonięte i tak się to nie niosło. To nowe budownictwo jest tak ściśnięte, że sąsiadowi z przeciwka możesz w okno napluć. Wtedy wszelkie hałasy między budynkami niosą się wielokrotnie mocniej. Na moim niedawnym osiedlu miałem kilka 3 piętrowych bloków jeden przy drugim. Tyle z mieszkaniówki dało się zmieścić, ale zaraz obok były tereny zielone. Jest duży, ładnie ścięty teren do różnych zabaw, mały staw z miejscem do grillowania czy ognisk, większe jezioro z drugiej strony i wszystko na granicy lasu. Dzieci oczywiście nie korzystają z tych miejsc, a ganiają i hałasują bezpośrednio między budynkami. Żeby było śmieszniej, spróbuj tylko puścić głośniej muzykę, a sąsiad zaraz będzie że skargą. A że nie słychać muzyki przez wrzaski zza okna to już nie problem. U mnie było to na tyle dokuczliwe, że w domu trzeba było do siebie krzyczeć jak były otwarte okna.
Fake, bez żadnego błędu ortograficznego to chyba to nie madka pisała.
madki minusują :D
Gdzie wy tu madke widzicie?
Nie wypowiem sie moje dzieci spędzają cale dnie na placu zabaw starszy syn do 22 może max... I wiem ze sa główne u nas na placu jest nawet po 30 osob... Slysze ich choć mieszkam 3 bloki dalej i dziękuję ze nie mam placu pod oknem
to nie są "nowe zasady" to są normalne jedyne zasady
Nie nie mają prawa być uciążliwe, poczytaj dokładnie, w skrócie można wezwać policję i dostaniesz mandat za hałas
@avalerin i policja przyjedzie w dzień i ukarze za to, że dzieciaki się głośno bawią?
Nie wiem nie jestem prawnikiem, wiem że mają prawo
Na swoją matkę też wołasz madka? Skąd wiesz ile ona musiała się naużerać z takimi pajacami jak ty żebyś miał święty spokój.
No i na czym polega to nowe prawo, bo nie rozumiem?
Albo ktoś źle to przeczytał, albo ja nie rozumiem, gdzie piekielność. Rzeczywiście w tych godzinach cisza nocna nie obowiązuje i rzeczywiście dzieci mają się prawo normalnie bawić na dworze. Co tu złego?
muj bombelek jes warzniejszy nisz tfuj
Pojęcie "ciszy nocnej" w prawie polskim nie istnieje. ;) Ani między 22:00 a 6:00 ani nigdy. Tak że tego...
@kurm28
W polskim prawie tak właśnie jest. A jeśli spółdzielnia mieszkaniowa odgórnie ustali to jest to obowiązujące czy nie?:)
U nas właśnie spółdzielnia zarządziła godziny ciszy nocnej.
Niby dla mnie bez różnicy, bo i tak hałaśliwy nie jestem.
Tłumacz się policji między 22:00 a 6:00
@michalSFS Żadne zarządzenie, regulamin czy okólnik nie może być sprzeczny z aktem nadrzędnym. W polskim prawie nie istnieje pojęcie ciszy nocnej, nie zostały też określone godziny w jakich ta cisza ma być zachowana. Godziny "ciszy nocnej" określają regulaminy wspólnot, ale jest to czysto umowne. Jest za to coś takiego jak immisja i to daje podstawę do interwencji służb porządkowych o każdej porze dnia i nocy. To tak w bardzo dużym skrócie :)
Nie ustala nowe zasady tylko przypomina juz istniejace.