@rafik54321 Oba są równie poprawne, „rezystor” jest zwyczajnie zapożyczeniem a „opornik” słowem pochodzenia polskiego. W starszych książkach częściej można znaleźć „opornik” czasem nawet „opór miniaturowy”. Dla „fachowca” nie powinno mieć znaczenia jak go nazywa tylko do czego służy.
@gregor2 Szczerze powiedziawszy nasze określenie "opornik" przechodzi powoli do lamusa, zwłaszcza, jak pracuje się w fabrykach zagranicznych firm(jak ja pracowałam dla firmy amerykańskiej, a teraz dla francuskiej). Pracuję już parę lat przy takich komponentach i właśnie ani razu nie trafiłam na określenie "opornik", za to ciągle słyszy się o "rezystorze".
A to i tak nic. Najlepsze jak palą sie układy scalone. Zwłaszcza starsze, gdzie używano bakelitowych obudów i jak to się rozżarzy, dopiero jest smród dym.. A najlepiej zobaczyć jak reagują kondensatory elektrolityczne na podpięcie na odwrót polaryzacji. A już najlepsze do palenia są tranzystory mocy.
Co do kondensatorów to najlepiej jeszcze jak są starego typu tzn. bez nacięcia powodującego "otwarcie się" takiej beczułki przy odwrotnym podłączeniu. Jedyne co, to nie polecam się nad takim pochylać.
@dncx - będąc dzieciakiem skonstruowałem sobie stanowisko do wysadzania kondensatorów (drewniana decha, bezpiecznik, włącznik na długim przewodzie i zaimprowizowane gniazdo na kondensatory). Pozwalało zasilać kondensatory elektrolityczne prądem sieciowym. Te największe wybuchały jak fajerwerki. Kupa huku i rozrzucane wokół "konfetti" z resztek kondensatora :)
W kondensatorze elektrolitycznym są dwie warstwy folii aluminiowej oddzielone elektrolitem, jedna jest dodatkowo pokryta tlenkiem aluminium - izolatorem. Ostatnio czytałem, że można zrobić podobny układ z roztworem proszku do pieczenia i używać jako prostownik elektrolityczny (tak jak w kondensatorze, przy odwrotnej polaryzacji warstwa tlenku zanika, ale taki słoik elektrolitu może przewodzić większy prąd bez zagotowania się). Co ciekawsze, występuje przy tym galwanoluminescencja - przy odpowiednio wysokim napięciu w kierunku zaporowym w tlenku następuje przebicie i świeci. http://www.sparkbangbuzz.com/els/borax-el.htm
Eee tam, zróbcie to samo ale z kilku watowym rezystorem. Obowiązkowo okulary ochronne i stać kilka metrów dalej. 2 metry to nie jest odległość bezpieczna, by uniknąć rozgrzanych do czerwoności i latających w różnych kierunkach pozostałości po takim rezystorze.
Fachowo, opornik nazywa się "rezystor" :) .
@rafik54321 Oba są równie poprawne, „rezystor” jest zwyczajnie zapożyczeniem a „opornik” słowem pochodzenia polskiego. W starszych książkach częściej można znaleźć „opornik” czasem nawet „opór miniaturowy”. Dla „fachowca” nie powinno mieć znaczenia jak go nazywa tylko do czego służy.
@gregor2 Szczerze powiedziawszy nasze określenie "opornik" przechodzi powoli do lamusa, zwłaszcza, jak pracuje się w fabrykach zagranicznych firm(jak ja pracowałam dla firmy amerykańskiej, a teraz dla francuskiej). Pracuję już parę lat przy takich komponentach i właśnie ani razu nie trafiłam na określenie "opornik", za to ciągle słyszy się o "rezystorze".
A jaki smród, ostatnio to przerabiałem.
No i?
A to i tak nic. Najlepsze jak palą sie układy scalone. Zwłaszcza starsze, gdzie używano bakelitowych obudów i jak to się rozżarzy, dopiero jest smród dym.. A najlepiej zobaczyć jak reagują kondensatory elektrolityczne na podpięcie na odwrót polaryzacji. A już najlepsze do palenia są tranzystory mocy.
Co do kondensatorów to najlepiej jeszcze jak są starego typu tzn. bez nacięcia powodującego "otwarcie się" takiej beczułki przy odwrotnym podłączeniu. Jedyne co, to nie polecam się nad takim pochylać.
@dncx - będąc dzieciakiem skonstruowałem sobie stanowisko do wysadzania kondensatorów (drewniana decha, bezpiecznik, włącznik na długim przewodzie i zaimprowizowane gniazdo na kondensatory). Pozwalało zasilać kondensatory elektrolityczne prądem sieciowym. Te największe wybuchały jak fajerwerki. Kupa huku i rozrzucane wokół "konfetti" z resztek kondensatora :)
@Skalos Zgadza się .Widziałem takie armaty jak robiły dziury w suficie.
W kondensatorze elektrolitycznym są dwie warstwy folii aluminiowej oddzielone elektrolitem, jedna jest dodatkowo pokryta tlenkiem aluminium - izolatorem. Ostatnio czytałem, że można zrobić podobny układ z roztworem proszku do pieczenia i używać jako prostownik elektrolityczny (tak jak w kondensatorze, przy odwrotnej polaryzacji warstwa tlenku zanika, ale taki słoik elektrolitu może przewodzić większy prąd bez zagotowania się). Co ciekawsze, występuje przy tym galwanoluminescencja - przy odpowiednio wysokim napięciu w kierunku zaporowym w tlenku następuje przebicie i świeci. http://www.sparkbangbuzz.com/els/borax-el.htm
Wszędzie ta polityka...
Eee tam, zróbcie to samo ale z kilku watowym rezystorem. Obowiązkowo okulary ochronne i stać kilka metrów dalej. 2 metry to nie jest odległość bezpieczna, by uniknąć rozgrzanych do czerwoności i latających w różnych kierunkach pozostałości po takim rezystorze.
dlatego co drugie płonące auto na expresówkach to bmw