Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
688 698
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar mrajska
0 / 4

Rozumieją. I wszystko jasne. A z polskiego ile rozumieją?
?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2020 o 19:36

M MIKKOP
+5 / 7

Trochę jak moja mama, którą angielskiego uczyła Rosjanka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MIKKOP
+3 / 5

@tema_lina Myślę że mama ma charakterystyczny dla tamtych czasów akcent, niezależny od narodowości nauczyciela. Takie typowe "dze" jako the. Ale żart w rodzinie jest.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T konto usunięte
+3 / 5

A ktoś miał to szczęście słyszeć swojego anglistę?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2020 o 21:43

avatar rafik54321
+1 / 3

W swojej edukacji miałem duuuży problem z językiem angielskim. Do tego stopnia że jedynki się hurtowo sypały (mam dysleksję i język polski dla mnie to katorga a gdzie tu jeszcze obcy XD).

Więc (już były) chłopak mojej siostry (który studiował język angielski) dawał mi korepetycje i "sprzedał" bardzo fajny trik na to aby dość łatwo mówić z sensownym akcentem dużo bliższym poprawnemu. Nic super hiper dobrego, ale wystarczająco dobrego aby Anglik cię zrozumiał.
Mianowicie chodzi o to aby podwinąć język do tyłu oraz jego czubkiem dotykać podniebienia i wtedy mówić. Spróbujcie sami, od razu jakoś bardziej "brytyjsko" się brzmi XD.

Dziwi mnie natomiast to, że ten trik jest banalny, a jednak skuteczny i dlaczego NIE JEST powszechnie edukowany w szkołach?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar wic1
-2 / 2

@rafik54321 Taż mam dysleksję i jakoś nie miałem problemu z językiem :P Tzn z Polskim była rzeźnia by sprostać. Nauczycielki w poważaniu miały fakt posiadania papierka, nie to co teraz gdzie ludzie dzięki temu mają labę w szkole. Zwyczajnie forów nie było, zapierniczało się ile się da i w sumie można było wyjść na swoim ale kilkukrotnie wyższym nakładem pracy.

W sumie, może dzięki braku forów na ludzi wyszedłem? Zebo pobłążania, każdy na róni... kto nie nadgonił to zapierniczał na korki by zrozumieć.

EDIT: Matko, ile literówek nasadziłem :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2020 o 16:12

avatar rafik54321
+3 / 3

@wic1 fakt, jedynie owy papierek upoważniał cię do dodatkowych 15min na teście i tyle.
Pamiętam jak nas uczono (jakoś pierwsze klasy podstawówki) jak się niby wymawia litery po angielsku, że "j" czyta się jako "dż" itp.
To sobie wykminiłem, że zamiast kuć słówka na pamięć że po prostu sobie będę "podmieniał" literki i już. I wyobraź sobie że żaden nauczyciel przez dłuuugi czas nie potrafił mi wyjaśnić dlaczego robię błąd XD.

Jednak tak na serio, największym wg mnie problemem jest to, że nauczyciele zwyczajnie NIE POTRAFIĄ przekazać wiedzy. Bo jeśli ten sam uczeń, na lekcji w szkole nie kuma nic, na korepetycjach wszystko szybko ogarnia i potem w szkole na teście wychodzi na takie 3+, to raczej nie jest problem w uczniu a nauczycielu.

No sorka, ale mnie w gimnazjum na kartę motorowerową szkoliła nauczycielka, która nie miała prawa jazdy, nie potrafiła powiedzieć gdzie jest tłumik w motorowerze, uczyła nas z książeczki aktualnej w PRLu i na dodatek zrozumianej przez nią na opak :/ .

Podobnie z moim językiem polskim. Podstawówka, dysleksja, dodatkowe zajęcia wyrównawcze, zajęcia w jakimś ośrodku diagnostycznym, dodatkowe zadania i żadnych efektów. Gimnazjum, zmiana nauczycielki, pstryk, elegancko min ocena 3 zawsze była. Zwykle koło 4. Więc całkowicie zadowalająco, zwłaszcza jak na dyslektyka.

Znowu miałem też jędzę od biologii w gim. Uznawała wyłącznie swoje własne pokręcone regułki. I np test oraz definicja organizmu jednokomórkowego. Jeśli napisałeś tak jak rozumiesz definicję z podręcznika - pała. Jeśli przepisałeś definicję kropka, w kropkę z podręcznika - pała. Musiałeś napisać kropka w kropkę tak jak ONA TO DYKTOWAŁA. A dyktowała nie do zeszytu jak każdy normalny człowiek, tylko do zeszytu ćwiczeń, na marginesy, mieliśmy jakieś mini mróweczki wciskać gdzieś po kątach, weź to potem rozczytaj i się z tego ucz :/ . Masakra. Nawet klasowe orły u niej z trudem wyciskały 4 na koniec roku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar wic1
0 / 0

@rafik54321 Polecam słuchanie piosenki po angielsku i tłumaczenie jej czy tłumaczem czy bazować na tekście z jakiejs stronki. Osłuchać, nauczyć....

Ja pamiętam dźwięki ale gramatykę to niestety bym zawalił :P

Są nauczyciele lepsi i gorsi ale myślę że potrzeba korzystania z języka jest tu kluczem. Musisz nauczyć się korzystać, podbmieniać słowa, myśleć po angielsku. Innymi słowy, odpal film z angielskimi napisami i jedziesz. Nie znasz wyrazu to przetłumacz. Gwarantuję że po miesiącu terapii będize lepiej :P

Spisuj na boku słwa których nie rozumiałeś.


Co do nauczycieli to pamiętam jak zostałem wzięty do odpowiedzi przez dziadka jednego z WOSu. Dziadek stary, mało widział, mało się przejmował, odpowiadałem z ławki. Zapytał o... inie pamiętam, chyba zagrożenie biochemiczne i postępowania... to zacząłem czytać z książki skoro nie widział mnie wyraźnie. Ten mi mówi "bzdura" :) i wtedy wymiękłem.

Taaak, bywają i oszołomy u nauczycieli ale szczeęśliwie nie jest to większością.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2020 o 16:17

U UFO_ludek
-1 / 1

@rafik54321 Dysleksja nie powoduje problemów w uczeniu się języków obcych. To tylko wymówka w szkole.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 2

@UFO_ludek w zasadzie to mam małą "kumulację" dysfunkcji. Bo mam dysleksję, dysgrafię i dysortografię :/ . Co zabawniejsze, zależnie od orzecznika na przestrzeni lat, raz miałem te dysfunkcje raz nie XD...

Więc ostatecznie uważam że wszelkie dysfunkcje to po prostu oznaka skrajnej niekompetencji nauczyciela.

@wic1 dziś po latach, jako stary, 27letni koń, z grubsza angielski kumam. Nauczyłem się sporo słówek z filmów itp (i kit że często nie umiem ich napisać XD). Główny sens potrafię przetłumaczyć choć gubię się w niuansach.

Moim sposobem nauczania angielskiego były anglojęzyczne filmy z napisami polskimi. Na podobnym schemacie działają gry komputerowe. Dziś w dobie tłumacza google, znajomość języka angielskiego coraz mniej znaczy bo owy tłumacz staje się coraz skuteczniejszy.

"Taaak, bywają i oszołomy u nauczycieli ale szczeęśliwie nie jest to większością." - ojj śmiem wątpić. Większość nauczycieli po ukończeniu studiów totalnie nie aktualizuje swojej wiedzy. Ba, moja nauczycielka geografii od klasy dowiedziała się że pluton tracił status planety, a stał się planetą karłowatą :/ .
Ba, w samochodówce uczono mnie technologii z lat 70tych. A gdzie common rail? Standard dzisiejszych czasów. Albo zmienne fazy rozrządu? To już nieistotne. Grunt żeby nauczyć że podwozie to rama a nadwozie to karoseria XD. Haha. I kit że dziś nadwozie to prawie zawsze jest podwoziem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V vicrac
+9 / 9

Nauczanie języków obcych w polskich szkołach opiera się o tzw. metodę gramatyczno-tłumaczeniową - metdoę która już z nazwy wskazuje że opiera się o tłumaczenie tekstów i wkuwanie gramatyki. Taka metoda jest łatwa dla nauczyciela, bo łatwiej sprawdza się sprawdziany i czyta wypracowania niż angażuje w żywą rozmowę z uczniami. Większość osób uczona w ten sposób nie ma wyrobionej naturalnej reakcji językowej i nie potrafi w naturalny sposób rozmawiać, a ich mówienie brzmi niezgrabnie, bo starają się tłumaczyć zdania bezpośrednio z polskiego na obcy, słowo po słowie, zamiast posługiwać naturalnymi zwrotami właściwymi dla danego języka. Dodatkowo osoby które wkuwały reguły gramatyczne, zamiast przyswoić je sobie w naturalny sposób, przez mówienie (tak jak przyswaja je sobie dziecko uczącego się języka ojczystego), zawsze będą mówiły wolniej i częściej się gubiły niż ludzie którzy mówią "na wyczucie".

Mówiąc prościej - jeśli chcemy uczyć słuchania i mówienia w danym języku, trzeba się skupić w pierwszej kolejności na tych właśnie umiejętnościach, a jeśli chcemy się uczyć bycia specjalistami w teoretycznej gramatyce języka i sfrustrowanymi nauczycielami - zaprazam do polskiej szkoły.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2020 o 8:36

avatar wic1
0 / 0

Jako gość który spotkał się z identycznym zderzeniem na pocżątku swojej kariery (kilka lat pracowałem po angielsku) wyjaśniam....

1. Każdy kraj ma swoją wersję angielskiego. Nawet brytyjski z amerykańskim ma spore różnice i pewnie prędzej zrozumiecie brytoli niż amerykanów.
2. Każdy kraj ma swój akcent i naleciałości. Jak byście pogadali z włochami, francuzami i hiszpanami po angielsku to byście mieli niezłą polewę... (albo byście płakali). PS: Ruscy nie zawsze mają tak wredny twardy akcent jak na filmach. Odziwo mówią podobnie do nas.
3. W szkołach nie uczą tego jak angole czy amerykańce ucinają wyrazy (tzn uczą, mnie uczyli ale sam nie przypominam sobie bym to przyswajał).
4. Skuteczność. Człowiek nabiera umiejętności językowych gdy jest zmuszony posługiwać się tym językiem. Większość z nas z pewnością w szkole była bierna w tej dziedzinie :P ja byłem. Korzystanie z języka wymusiły na mnie filmy (internet był drogi albo wolny więc piracone anime czy filmy na płychach tłumaczyłęm sobie sam z napisów ze słownikiem na kolanach) no i oczywiście gry w których nie było polskich tłumaczeń.

Swoją drogą, pamiętacie tzw PLgames? Perełka tłumaczeń gier, gdy rusek, ukrainiec lub rumun tłumaczył gry na język polski i sprzedawali takie kulawe translacje ze srogimi błedami i zaciąganiem w wypowiedziach :D (dlatego kupowałem jednak wersje angielsko-języczne)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2020 o 16:19

avatar SilesianSeparatist
+3 / 3

W całej Europie dogaduje się jako tako po angielsku, tylko z mężem kuzynki nie potrafię - ale to Anglik...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O konto usunięte
+1 / 1

Nie rozumiem jak można uczyć się języka od poznawania zasad. To tak jakby uczyć się sr@ć od zgłębiania procesów biologiczno-chemicznych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mam2koty
+2 / 4

Większość świata porozumiewa się uproszczonym angielskim i nikt nie ma z tym problemu. To chyba tylko u nas dają pały za złą wymowę w "british english" której nie rozumie nikt poza uczniami i nauczycielem. Zamiast uczyć swobodnego mówienia i porozumiewania się, onieśmiela się uczniów labiryntem czasów i konstrukcji. Młodzież więcej zyska oglądając serial na netflixie, niż uczęszczając na "angielski".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G gerix11
+2 / 2

w Anglii, akcent zmienia się co 40 mil, maturę z Anglika zdalem na 5, ale jak przyjechałem do Yorkshire to nie hu hu. Po pół roku pojechałem do Londynu i kumalem wszystko, o czym ludzie na ulicy gadaja

Odpowiedz Komentuj obrazkiem