Norwegowie uwielbiają taco. Mimo że danie to zostało wprowadzone do kraju dopiero w latach 90., szybko stało się niezwykle popularne i docenione. Taco zyskało w Norwegii taką sławę, że tacofredag (piątki z taco) stało się zwyczajem celebrowanym co tydzień w wielu domach.
Od 2007 roku Norwegia ma jedne z najsurowszych wytycznych reklamowych na świecie. To właśnie wtedy norweski rzecznik konsumentów wziął pod lupę marketing producentów samochodów, którzy twierdzili, że ich samochody są "ekologiczne", "czyste" lub "przyjazne dla środowiska".
- Samochody nie mogą zrobić nic dobrego dla środowiska poza wyrządzaniem mniejszych szkód - powiedziała mediom Bente Oeverli. Wytyczne przekazane producentom samochodów brzmiały: - Prosimy, aby zwroty takie jak "przyjazny dla środowiska", "ekologiczny", "zielony”, "czysty", "neutralny" lub podobne, nie były używane w sprzedaży samochodów.
Slow TV, czyli długie relacje z pozornie przyziemnych i nudnych wydarzeń, to zjawisko dość popularne w Norwegii. Krajowa stacja NRK regularnie emituje programy lub filmy dokumentalne, takie jak 376-godzinny rejs statkiem, 60 godzin śpiewów chóralnych czy 12 godzin robienia na drutach.
Pierwszym powolnym programem telewizyjnym był Bergensbanen minute by minute, relacjonujący 7-godzinną podróż pociągiem z Bergen do Oslo. Został wyemitowany w 2009 roku.
Pod względem podatkowym, w Norwegii striptiz rozliczany jest jako forma sztuki. - Norweski sąd apelacyjny orzekł, że striptiz jest formą sztuki i dlatego powinien być zwolniony z podatku od wartości dodanej - poinformowała stacja BBC w 2006 roku.
Ze względu na zagrożenie ze strony niedźwiedzi polarnych na Svalbardzie (wyspie 2030 km na północ od Oslo), każda osoba wybierająca się poza teren zabudowany musi być wyposażona w odpowiednie środki do odstraszania niedźwiedzi. Zgodnie zaleceniami gubernatora wyspy, wskazane jest mieć także przy sobie broń palną.
Norwegia miała kiedyś własną markę samochodów o wdzięcznej nazwie Troll. Jednak w trakcie swojego istnienia Troll wyprodukował jedynie 5 samochodów. Obecnie znajdują się one w muzeach motoryzacyjnych. Produkcja odbywała się w latach 1956-1958, w fabryce w Lunde, w okręgu Telemark.
W Norwegii Wielkanoc czasami określa się mianem påskekrim (zbrodnia wielkanocna). Wynika to z tradycji czytania kryminałów i specjalnych dodatków literackich związanych z przestępczością w norweskich gazetach, a także oglądania programów typu true crime w trakcie tego święta.
Tradycja ta zaczęła się, gdy dwóch młodych norweskich autorów (Nordahl Grieg i Nils Lie) wpadło na pomysł napisania bestsellera kryminalnego. Kampania reklamowa rozpoczęła się w niedzielę przed Wielkanocą, a tytuł książki, czyli Pociąg do Bergen złupiony w nocy, znalazł się na pierwszych stronach gazet. Reklama okazała się tak realistyczna, że wiele osób uznało rabunek za prawdziwy.
Sprawa spotkała się z wielkim zainteresowaniem, a powieść odniosła ogromny sukces. - Wielu Norwegów uważa ją za pierwsze påskekrim i początek tradycji - powiedział mediom Bjarne Buset, dyrektor ds. informacji w norweskim wydawnictwie Gyldendal.
w sumie nic ciekawego i zaskakującego
"chciał usłyszeć, co tak naprawdę myślą norwescy wyborcy, a taksówki to jedno z niewielu miejsc, w którym ludzie dzielą się swoimi poglądami politycznymi"
W Polsce to mógłby być sobotni grill, wesele albo kolacja wigilijna.
Norwedzy i taco hahhahhahahaha parówka w naleśniku raczej. påskekrim hehe słabo przygotowany ten demot
Chyba wszyscy więźniowie woleli by szary papier i brak telewizji na wolności niż te "luksusy" i niszczącą psychikę rutynę.
Ogólnie spoko, tylko czytanie tego sprawia, że mam wrażenie jakby mieli tam taki trochę socjalizm i państwo opiekuńcze. A premier chyba nie ma nic ważnego do roboty, że szuka roboty.
@Dordi Nawet kosztem wolności?
@Dordi No ale właśnie w Skandynawii jest wiele rzeczy prawnie narzuconych co ogranicza wolność jednostki i znaczna inwigilacja ze strony państwa. Oni mają tam socjalizm i to pełną gębą, my też mamy tylko rządzi nami banda złodziei która problemy przerzuca "na potem" u nich plusem jest to, że rządy inwestują lub odkładają pieniądze z bogatych złóż. Klatka nie ważne jak bardzo złota dalej jest klatką. Moim zdaniem rozumie to tylko część młodych, starsze pokolenia niestety przesiąkły PRLem, gdzie wszystko było "darmowe" i byle robota była. Mówię tutaj na przykładzie ludzi którzy tam mieszkają na stałe a nie którzy tylko wyjechali tymczasowo do roboty i nie mogą się nachwalić jak tam jest zajebiaszczo.
@Dordi "Moim zaś zdaniem socjalizmu nie ma przy państwie opiekuńczym" więcej argumentów mi nie potrzeba by przerwać tę rozmowę. Możliwe, że obywatelom się to wszystko podoba, ale blask złotej klatki może ich po prostu zaślepiać.
Fajne, ale parę rzeczy jednak się nie do końca zgadza :-)