Mnie zastanawia jedna kwestia. Piszą, że "turyści znaleźli skąpo ubraną kobietę leżącą w śniegu". No ok, ale gdzie indziej piszą, że wcześniej szła z całą grupą 4 sobie podobnych "nudystów", razem 5. Gdzie się podziali pozostali? Czy oni ją porzucili w śniegu i sobie poszli? Bo z relacji wynika, że została odnaleziona przez "normalnych" turystów.
W pytaniu Orlińskiego doszło do pomylenia sportowego zdobycia szczytu ze szczytem głupoty. To tak jakby porównywać rekord prędkości pobity na torze z rekordem prędkości pobitym w normalnym ruchu na głównej ulicy zatłoczonego miasta. Różne wysokości, różne prędkości. Kwestię wyjątkowości zdarzenia już taktownie pominę.
Wysokość może i różna ale ryzyko śmierci bądź trwałego uszczerbku na zdrowiu podobne. Jak dla mnie himalaizm jest jak narkotyki, uzależnia i prowadzi w wielu przypadkach do śmierci.
Mnie zastanawia jedna kwestia. Piszą, że "turyści znaleźli skąpo ubraną kobietę leżącą w śniegu". No ok, ale gdzie indziej piszą, że wcześniej szła z całą grupą 4 sobie podobnych "nudystów", razem 5. Gdzie się podziali pozostali? Czy oni ją porzucili w śniegu i sobie poszli? Bo z relacji wynika, że została odnaleziona przez "normalnych" turystów.
W zimie w klatkach chodzi ;)
w tytule jest mały błąd, ponieważ Gówniak jest jednym z wierzchołków Babiej Góry. nie ma czegoś takiego jak "Góra Gówniak"
W pytaniu Orlińskiego doszło do pomylenia sportowego zdobycia szczytu ze szczytem głupoty. To tak jakby porównywać rekord prędkości pobity na torze z rekordem prędkości pobitym w normalnym ruchu na głównej ulicy zatłoczonego miasta. Różne wysokości, różne prędkości. Kwestię wyjątkowości zdarzenia już taktownie pominę.
Wysokość może i różna ale ryzyko śmierci bądź trwałego uszczerbku na zdrowiu podobne. Jak dla mnie himalaizm jest jak narkotyki, uzależnia i prowadzi w wielu przypadkach do śmierci.