Zawsze można urodzić np w USA... i zapłącić 30 tys dolarów za poród. Za te pieniądze w Polsce będzie cię stać na to aby przez cały okres pobytu jedzenie będzie ci gotował i przynosił nubijski eunuch w towarzystwie sześciu tancerek brzucha. ... lub tancerzy do wyboru.
@DarthKarl to albo Twoja żona naprawdę sporo je albo jakoś źle trafiliście. Też rodziłam w Niemczech i co jak co ale jedzenie było naprawdę okey. Rodziłam też w Polsce pierwszą córkę i mam porównanie. W Polsce na śniadanie dostałam do kanapki "pastę", która, była mieszanka resztek z obiadu z dnia wcześniej... W Niemczech śniadanie szwedzki stół, świeże pieczywo różnego rodzaju wędliny sery miód masło dżemy no jak w dobrym hotelu musli jogurty owoce, obiady się zamawiało z kilku dostępnych i porcje też były normalne zupa i drugie. Ze śniadania można było sobie wziąć jogurt czy owoce na później nikt nie robił problemu wręcz to proponowali. Nie rodziłam w prywatnym szpitalu w Niemczech
Zależy od szpitala. Żona rodziła w różnych warszawskich szpitalach i jakość "obsługi" była bardzo różna tak jak i zawartość posiłków. W typowo położniczych szpitalach Żelazna, Madalińskiego było gorzej niż w Praskim który ma tylko mały oddział położniczy (tu były nawet różne obiady do wyboru, pytali rano co się wybiera, (catering zewnętrzny)). Może kwestia skali, jak na Madalińskiego przychodziło dziennie 10-20 dzieci, to w praskim 1-3, z drugiej strony szpitale te mają inne stopnie referencyjności. Bratowa rodziła w Danii i tam było jeszcze inaczej, osobne pokoje z dodatkowym łóżkiem dla męża, za jedzenie mąż musiał sobie tylko sam płacić.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 lutego 2021 o 8:48
Kilka lat temu dobry kumpel leżał w szpitalu po operacji nogi. My dobrzy kumple wpadaliśmy to z kebsem, to z pizzą. Już drugiego dnia ordynator załatwił mu wózek i kazał nam go karmić na schodach, bo inni pacjenci podnoszą bunt. To chyba jedyna śmieszna historia jaką mam z miejscowym szpitalem.
Już gdzieś tą copy-pastę "Twoją" czytałam. W normalnym życiu pacjenci pewnie dogadali by się z odwiedzającymi, żeby tamci odpłatnie i dla nich żarełko przynosili :p
Zawsze można urodzić np w USA... i zapłącić 30 tys dolarów za poród. Za te pieniądze w Polsce będzie cię stać na to aby przez cały okres pobytu jedzenie będzie ci gotował i przynosił nubijski eunuch w towarzystwie sześciu tancerek brzucha. ... lub tancerzy do wyboru.
@DarthKarl to albo Twoja żona naprawdę sporo je albo jakoś źle trafiliście. Też rodziłam w Niemczech i co jak co ale jedzenie było naprawdę okey. Rodziłam też w Polsce pierwszą córkę i mam porównanie. W Polsce na śniadanie dostałam do kanapki "pastę", która, była mieszanka resztek z obiadu z dnia wcześniej... W Niemczech śniadanie szwedzki stół, świeże pieczywo różnego rodzaju wędliny sery miód masło dżemy no jak w dobrym hotelu musli jogurty owoce, obiady się zamawiało z kilku dostępnych i porcje też były normalne zupa i drugie. Ze śniadania można było sobie wziąć jogurt czy owoce na później nikt nie robił problemu wręcz to proponowali. Nie rodziłam w prywatnym szpitalu w Niemczech
Zależy od szpitala. Żona rodziła w różnych warszawskich szpitalach i jakość "obsługi" była bardzo różna tak jak i zawartość posiłków. W typowo położniczych szpitalach Żelazna, Madalińskiego było gorzej niż w Praskim który ma tylko mały oddział położniczy (tu były nawet różne obiady do wyboru, pytali rano co się wybiera, (catering zewnętrzny)). Może kwestia skali, jak na Madalińskiego przychodziło dziennie 10-20 dzieci, to w praskim 1-3, z drugiej strony szpitale te mają inne stopnie referencyjności. Bratowa rodziła w Danii i tam było jeszcze inaczej, osobne pokoje z dodatkowym łóżkiem dla męża, za jedzenie mąż musiał sobie tylko sam płacić.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lutego 2021 o 8:48
Kilka lat temu dobry kumpel leżał w szpitalu po operacji nogi. My dobrzy kumple wpadaliśmy to z kebsem, to z pizzą. Już drugiego dnia ordynator załatwił mu wózek i kazał nam go karmić na schodach, bo inni pacjenci podnoszą bunt. To chyba jedyna śmieszna historia jaką mam z miejscowym szpitalem.
Już gdzieś tą copy-pastę "Twoją" czytałam. W normalnym życiu pacjenci pewnie dogadali by się z odwiedzającymi, żeby tamci odpłatnie i dla nich żarełko przynosili :p