@krakuski777, a co się dziwisz? Gdyby katolicyzm trzymał się nauki Pana Jezusa a nie ludzkich bajek, a dodatkowo jego reprezentanci, czyli kler, ale i też wszyscy katolicy, dawali by świadectwo świętego życia, to świat nie miałby katolicyzmowi nic do zarzucenia. Przeciwnie, stawiano by katolików za wzór do naśladowania. Najgorsze jest to, że katolicyzm rości sobie prawo do umoralniania świata będąc przy tym zaprzeczeniem moralności i cnót chrześcijańskich. Już sam fakt, że istnieje takie określenie jak "pałac biskupi" wystarczy, żeby tam mieszkającego odrzucić jako kogoś nie mającego nic wspólnego z Panem Jezusem. Na dodatek antyświadectwo katolików rzutuje negatywnie na całe chrześcijaństwo, choć to prawdziwe, wierne nauce Nowego Testamentu, nic z katolicyzmem wspólnego nie ma.
@adamis62 Zgadzam się, mają sporo za uszami, ale najczęściej u ludzi antyklerykalizm łączy się z niewiarą w Boga, co jest nielogiczne. A co do demota nawiązanie do świętego Mikołaja ujawnia tą niewiarę, wyśmiewając ją w ten sposób.
Ja mam sporo do zarzucenia kk, lecz jednak poniekąd zachował jakieś tradycje i co najważniejsze pismo pomimo tego, że religia ta powstała głównie z chęci władzy, z czego chcą się jakoś bronić katolicy.
Także antyklerykalnie się zgadzam, ale no cóż, wiary i szukania rozwiązań problemów trudniej jest szukać, niż krytykować i oczekiwać, aż przyjdzie jakiś dobry przykład.
Każdy z nas może być tym przykładem, nawet jeśli tylko dla swojego otoczenia.
@liyrryyr3iit każdy może spotkać Boga w sobie, nawet we własnym głosie rozumu... mówi przez sumienie, ale często też, gdy odważysz się na jakiś czas odpuścić wszelkie rozpraszacze może przemówić poprzez powstanie cichych myśli na jakiś temat... U mnie po jakimś czasie cierpliwego słuchania, można powiedzieć medytowania, dało się wykryć ciche myśli o tym co powinienem zrobić w kontekście własnych problemów życiowych.. często są to trudne kwestie, indywidualne i co najważniejsze cały czas gdzieś krążą w myślach, ale do końca ich sobie nie uświadamiamy, bo uciekamy w rozrywkę, przyjemności czy prace albo narzekanie na wszystko...
@krakuski777, nic dodać, nic ująć. Jedynie co do tradycji się nie zgodzę. Jakkolwiek w kwestii spójności narodowej i kulturowej ma ona jakiś pozytywny wpływ, to jednak w kwestii chrześcijaństwa ma ona wpływ destrukcyjny i hamujacy wzrastanie w wierze i poznawanie Boga. Tradycja jest jak beton, spaja, wzmacnia i stabilizuje. Tak mocno, że się tkwi w miejscu i nic nie dociera. W przypadku katolicyzmu w średniowieczu.
We mnie siedzi Bóg? W którym miejscu. Skąd czerpie energię, z czego jest zbudowany?
Gdzie mieści się sumienie i no tez pytanie o energię.
Czyli siedzi sobie i mi za uszami nawija co i jak robić. To nie jest groźne? Skąd wiesz, ze nie mówi do ciebie duch Napoleona?
@krakuski777 No popatrz, twierdzisz że przecież do kościoła nie musisz chodzić... Tymczasem w obecnej sytuacji zamknięto prawie wszystko wszędzie tylko nie kościoły. No gratulacje! Już wiesz skąd ten najazd? A jak nie, to widocznie się już nie dowiesz.
Niezbyt mądre pytanie, to i odpowiedź adekwatna do niego. Ktoś, kto idzie do kościoła, żeby tam spotkać się z Bogiem nie ma pojęcia o co chodzi Panu Jezusowi. Owszem, jeśli tak to widzi poszukujący Boga człowiek, to jeszcze rozumiem. Taki jeszcze nie wiele wie, nie wiele rozumie, więc działa w oparciu o wpojone schematy. Jeśli jednak ktoś mieniący się wierzącym od lat nadal tak to widzi, to znaczy, że zatrzymał się w rozwoju duchowym na etapie niemowlęcym.
Chodzę do kościoła świadomie, z wyboru i z radoscia, od prawie 40 lat, czyli od nawrócenia w wieku lat 19. Nie żeby spotkać się z Bogiem, bo z Nim nie muszę się spotykać, bo jest tak blisko mnie, że bliżej się nie da, jest we mnie. Tak jak jest w każdym narodzonym na nowo chrzescijaninie. W kościele spotykam się z ludźmi, których kocham i przez których jestem kochany. Idę tam posłuchać też nauczania i świadectw działania Boga i przez to stawać się lepszym uczniem Jezusa. Czasem jesteśmy razem 3, 4 godziny i ciężko się nam rozstać. Nie idę zaliczyć ceremonię i obrzędy tylko być w żywej społeczności zbawionych. Jeśli jeszcze się nie domyślacie, to nie jest to Kościół Rzymsko-Katolicki.
Katolicyzm wykoślawił naukę Pana Jezusa do tego stopnia, że sprowadził ją do pustej obrzędowości, której sami katolicy ani nie rozumieją ani nie potrafią obronić. Dlatego katolicyzm stał się celem ataków i drwin. Cóż....., jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.
Przecież nie musisz chodzić do kościoła, aby się spotkać z Bogiem ;D najazd na wierzących ciąg dalszy.. gratulacje...
To gdzie mogę Boga spotkać?
@Iiyrryyr3iit wszędzie :p
@Iiyrryyr3iit pod kamieniem, w połamanym drewnie ...;)
@krakuski777, a co się dziwisz? Gdyby katolicyzm trzymał się nauki Pana Jezusa a nie ludzkich bajek, a dodatkowo jego reprezentanci, czyli kler, ale i też wszyscy katolicy, dawali by świadectwo świętego życia, to świat nie miałby katolicyzmowi nic do zarzucenia. Przeciwnie, stawiano by katolików za wzór do naśladowania. Najgorsze jest to, że katolicyzm rości sobie prawo do umoralniania świata będąc przy tym zaprzeczeniem moralności i cnót chrześcijańskich. Już sam fakt, że istnieje takie określenie jak "pałac biskupi" wystarczy, żeby tam mieszkającego odrzucić jako kogoś nie mającego nic wspólnego z Panem Jezusem. Na dodatek antyświadectwo katolików rzutuje negatywnie na całe chrześcijaństwo, choć to prawdziwe, wierne nauce Nowego Testamentu, nic z katolicyzmem wspólnego nie ma.
@adamis62 Zgadzam się, mają sporo za uszami, ale najczęściej u ludzi antyklerykalizm łączy się z niewiarą w Boga, co jest nielogiczne. A co do demota nawiązanie do świętego Mikołaja ujawnia tą niewiarę, wyśmiewając ją w ten sposób.
Ja mam sporo do zarzucenia kk, lecz jednak poniekąd zachował jakieś tradycje i co najważniejsze pismo pomimo tego, że religia ta powstała głównie z chęci władzy, z czego chcą się jakoś bronić katolicy.
Także antyklerykalnie się zgadzam, ale no cóż, wiary i szukania rozwiązań problemów trudniej jest szukać, niż krytykować i oczekiwać, aż przyjdzie jakiś dobry przykład.
Każdy z nas może być tym przykładem, nawet jeśli tylko dla swojego otoczenia.
@liyrryyr3iit każdy może spotkać Boga w sobie, nawet we własnym głosie rozumu... mówi przez sumienie, ale często też, gdy odważysz się na jakiś czas odpuścić wszelkie rozpraszacze może przemówić poprzez powstanie cichych myśli na jakiś temat... U mnie po jakimś czasie cierpliwego słuchania, można powiedzieć medytowania, dało się wykryć ciche myśli o tym co powinienem zrobić w kontekście własnych problemów życiowych.. często są to trudne kwestie, indywidualne i co najważniejsze cały czas gdzieś krążą w myślach, ale do końca ich sobie nie uświadamiamy, bo uciekamy w rozrywkę, przyjemności czy prace albo narzekanie na wszystko...
@krakuski777, nic dodać, nic ująć. Jedynie co do tradycji się nie zgodzę. Jakkolwiek w kwestii spójności narodowej i kulturowej ma ona jakiś pozytywny wpływ, to jednak w kwestii chrześcijaństwa ma ona wpływ destrukcyjny i hamujacy wzrastanie w wierze i poznawanie Boga. Tradycja jest jak beton, spaja, wzmacnia i stabilizuje. Tak mocno, że się tkwi w miejscu i nic nie dociera. W przypadku katolicyzmu w średniowieczu.
Nie widzę
Nauki Pana Jezusa? Przecież to postać fikcyjna.
Świadectwo świętego życia? To taki CERN do wykrywania duchów?
We mnie siedzi Bóg? W którym miejscu. Skąd czerpie energię, z czego jest zbudowany?
Gdzie mieści się sumienie i no tez pytanie o energię.
Czyli siedzi sobie i mi za uszami nawija co i jak robić. To nie jest groźne? Skąd wiesz, ze nie mówi do ciebie duch Napoleona?
@krakuski777 No popatrz, twierdzisz że przecież do kościoła nie musisz chodzić... Tymczasem w obecnej sytuacji zamknięto prawie wszystko wszędzie tylko nie kościoły. No gratulacje! Już wiesz skąd ten najazd? A jak nie, to widocznie się już nie dowiesz.
@krakuski777 Nie najazd, tylko reakcja na katolicką "ewangelizację" w stylu "Dlaczego nie przyjmujemy księdza po kolędzie mamo i tato?".
Publiczne świadectwa o tym, jak Bóg zmienia życie ludzi są ok, ale odrobina rozsądku to już "najazd na wierzących", a może i obraza uczuć religijnych?
Nie musisz uczęszczać na czarne mszę, równie blisko szatana możesz być na polu golfowym.
Niezbyt mądre pytanie, to i odpowiedź adekwatna do niego. Ktoś, kto idzie do kościoła, żeby tam spotkać się z Bogiem nie ma pojęcia o co chodzi Panu Jezusowi. Owszem, jeśli tak to widzi poszukujący Boga człowiek, to jeszcze rozumiem. Taki jeszcze nie wiele wie, nie wiele rozumie, więc działa w oparciu o wpojone schematy. Jeśli jednak ktoś mieniący się wierzącym od lat nadal tak to widzi, to znaczy, że zatrzymał się w rozwoju duchowym na etapie niemowlęcym.
Chodzę do kościoła świadomie, z wyboru i z radoscia, od prawie 40 lat, czyli od nawrócenia w wieku lat 19. Nie żeby spotkać się z Bogiem, bo z Nim nie muszę się spotykać, bo jest tak blisko mnie, że bliżej się nie da, jest we mnie. Tak jak jest w każdym narodzonym na nowo chrzescijaninie. W kościele spotykam się z ludźmi, których kocham i przez których jestem kochany. Idę tam posłuchać też nauczania i świadectw działania Boga i przez to stawać się lepszym uczniem Jezusa. Czasem jesteśmy razem 3, 4 godziny i ciężko się nam rozstać. Nie idę zaliczyć ceremonię i obrzędy tylko być w żywej społeczności zbawionych. Jeśli jeszcze się nie domyślacie, to nie jest to Kościół Rzymsko-Katolicki.
Katolicyzm wykoślawił naukę Pana Jezusa do tego stopnia, że sprowadził ją do pustej obrzędowości, której sami katolicy ani nie rozumieją ani nie potrafią obronić. Dlatego katolicyzm stał się celem ataków i drwin. Cóż....., jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.
nie stac sie na bilet?
autorze, ja się nie pytam bo mam to w d... Jak zresztą pewnie ok 7mld ludzi na tej planecie
Czyli dlatego, że Ci się nie chce?
@Intropata Nie - dlatego, że święty Mikołaj nie istnieje :-)
@pawel89def Skąd ta pewność? Może po prostu dobrze się ukrywa.
Ale na jaki biegun? Przeciez sw. Mikolaj mieszka w Laponii.