Ha ha ha. Dokładnie. Zaledwie parę dni ciepła, a już w necie pojawiają się zdjęcia paragonów z żalami : zostałem okradziony, bo za rybę z frytkami zapłaciłem 70 zł. Ratunku. Pomocy. Zenada
@Buka1976
Poza tym nad polskim morzem jest pełno smażalni ryb, czyli podaje się ryby smażone na oleju i często w panierce. Paskudztwo. Do dzisiaj mi ślinka cieknie, jak sobie przypomnę, jak pierwszy raz zamówiłem rybę na południu Europy. Była pieczona, a nie smażona. Rewelacja. Ten smak. I to była cała ryba z dodatkami za niecałe €15. Smakowała rewelacyjnie i naprawdę się najadłem.
Do tego gwarancja pogody, ciepła woda w morzu, a w niektórych miejscach w Grecji i w Chorwacji zdarzyło się, że dorzucali nam coś extra na koszt lokalu. Kieliszek ich lokalnego trunku. Niewiele, ale takimi gestami dba się o klienta.
Mnie stać na restauracje, ale nad Polskim morzem, knajpy mogą mieć wygląd, ale w kuchni to dalej Januszowy biznes. Jak już jestem nad Bałtykiem to wynajmuję "apartamenty" z kuchnią i kupuję w porcie świeżą rybę, którą np smażę na oleju z awokado, a nie fryturze.
Co rozumiesz przez określenie " biedaki " ? Czy ktoś co zarabia minimalną jest według Ciebie za biedny na urlop nad morzem i zjedzenie w podrzędnej smażalni mrożonej ryby z mrożonymi frytkami. Problemem nie są " biedacy " ale fakt, że mrożonki w tych budach kosztują tyle co za granicą obiad w restauracji. W Polsce kg ryby nad morzem jest w cenie 2 kg mięsa, chociaż wszędzie na świecie produkty lokalne ( w tym wypadku ryby ) są tanie i co najważniejsze świeże. Dlatego też, trzymam się z dala od naszego wybrzeża.
@matek1998 Ja na nasze wybrzeże wpadam czasami, ale to w odwiedziny do brata na parę dni (Wejherowo) po świeżą rybkę wpadam z samego rana.;.. kupuję z kutra... wracam do Wejherowa i tam przyrzadzam śniadanie dla siebie brata i jego żony,.. albo obiad z niej robię i mają gdy wrócą z pracy :) Robię sobie wypady do Dębek, na otwarte morze i tam sobie pływam... jakoś nigdy nie miałem przekonania do Zatoki Gdańskiej i tam raczej nie korzystam z pływania... gdy idę plażą z Sopotu do Gdyni albo odwrotnie to przejdę brzegiem by fale trochę stopy oblały... ale żeby tam pływać, to nie... :)
Dla wielu takich wakacyjnych Januszy i Grażyn 2+5=3, a nie 7.
Cóż więc się dziwić, że jak dostaną rachunek za rybkę, to z oburzenia toczą pianę na swych pyskach, jak wściekłe psy.
Covida nie trzeba aby w Polsce w sezonie turystycznym ceny były wysokie, w przypadku gór i słone w przypadku morza.
To nie bieda, a brak asertywnosci. W Polsce knajpy nie dają cenników przed wejściem, o cenach dowiesz się dopiero jak dostaniesz kartę. Kiedy było moim zdaniem za drogo po prostu podziękowałem i wyszedłem. Tu nie chodzi o to czy mnie stać czy nie po prostu nie zapłacę jak jest moim zdaniem za drogo. Wolę wydać te pieniądze inaczej.
Mi tam nie szkoda nawet 170 jeśli jem w restauracji, nie w budzie przy deptaku, mam normalny talerz i sztućce, nie styropianową tackę i plastikowy widelec, obsługuje mnie kelner, a nie Julka co dorabia w wakacje, i dostaję rybę - marzenie, a nie mrożony filet w grubej, ociekającej starym tłuszczem panierce z jednakową przyprawą dla absolutnie każdego dania.
Najgorsze, że ceny w tych budach na prawdę są takież jak na owych paragonach z neta widać. Jedyne wyjście to te budy omijać i to wszystkim szczerze radzę.
@7th_Heaven
Ooo dokładnie. Styropianowa tacka (czy plastikowy talerz) to i tak luksus - nieraz się widzi, że w smażalniach podają na papierowym (tekturowym), do tego mrożone frytki z biedry. A wszystko smażone na oleju pamiętającym poprzedni sezon.
Smutna prawda jest taka, że wielu nadmorskich biznesmenów to złodzieje i naciągacze. Ale jest też prawdą,że w około 4 miesiące muszą zarobić na cały rok. Stąd też ceny w budzie z rybą jak nad Adriatykiem w restauracji. Do tego dochodzą Januszem, którzy jadą w dwa tygodnie wydawać oszczędności z całego roku. Oni te pieniądze i tak jadą wydać na wakacje. Tyle ,że se pogadają.
@lego45 no ja się nie zgodzę, że muszą. Nadmorskie miejscowości to nie bezludne wyspy, zapełniające się klientami wyłącznie w sezonie. Tam też żyją na stałe ludzie z którzy gdyby mieli dostęp do dobrego lokalu, z dobrym jedzeniem i normalnymi cenami, z pewnością by z niego korzystali, tak jak to ma miejsce w każdym innym mieście tego kraju. Poza tym to nie jest argument że komuś się w pozostałe miesiące roku nie chce zadbać o swoje dochody. Praca nie boli.
To prawda. Dlatego też napisałem,że niektórzy to złodzieje i naciągacze. Natomiast jesteś w błędzie ,że mogą zadbać o interes poza sezonem. Ponieważ Ustka ma 16 tyś mieszkańców a turystów odwiedza ją z 9 mln. Ale to też powód aby ceny były bliższe normalnym.
Bo w Polsce to ludzie ubodzy (niestety - takich jest większość) mają mentalność "zastaw się a postaw się" - i dlatego knajpy pokazują ceny dopiero w karcie. Taki człowiek nie wyjdzie - bo będzie mu wstyd że "a jak to mnie nie stać". Głupota - być może, ale tak to działa. Ryba z frytkami nie powinna kosztować więcej niż w swojej ojczyźnie - a tamżę fish&chips z porządnym doszem i nie mało - kosztuje około 6 funtów. Nad morzem. I te 30-35 zł za posiłek typu fast food (bo to nic innego) to jest moim zdaniem normalna cena. W kraju, gdzie ten, który Ci podaje ten posiłek nie zarabia 2800 netto, tylko w przeliczeniu 6000 netto. Lekko licząc, jak jest studentem. I ktoś, kto nie ma kompleksów na punkcie swojego stanu majątkowego jak zobaczy w karcie takie ceny - to wyjdzie z knajpy i tyle.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 maja 2021 o 10:26
W tamtym roku byłem na Helu, też była panika jakie to ceny są za żarcie. Zajechałem na miejsce i niespodzianka, obiad ryba fryty surówka picie dla dwóch osób ok 100zl max. To chyba nie dużo. Więc dla mnie takie lamenty są śmieszne, nie masz kasy nie jedziesz a jak jedziesz to chyba masz przeznaczoną pewną pule pieniędzy na takie wydatki.
Czy ktoś zmusza innych do kupowania drogich dań? Osoba mądra najpierw sprawdzi ceny i jakość zanim zdecyduje sie skorzystać, osoba durna i prymitywna zamawia wszystko co popdanie, a potem się dziwi i lamentuje.
@gemini1234
Pamiętam jak w jednej z knajp po rewolucjach od Gesslerowej były podane ceny w karcie a potem na rachunku ceny kilka razy większe. Po zapytaniu obsługi okazuje się, że podane ceny są za 100g a nie za całość. Czemu nie ma o tym wspomnianego w karcie? ,,Bo kelner informuje o tym kiedy ją podaje''. Oczywiście nie poinformował... Druga sprawa, że jeśli karta jest dość długa a tego typu informacja jeśli w ogóle jest podana to przeważnie znajduje się na szarym końcu małym druczkiem na dole strony to pewnie wielu ludzi nawet nie doczyta.
Nie trzeba kupować w najdroższym miejscu. Im bliżej plaży tym zawsze (no, zazwyczaj) drożej ale np. w takiej Ustce jest bardzo fajny bar na głównym deptaku, tak już z 300, może 400 m od morza i mają bardzo fajne dania obiadowe, nie tylko rybne. Tam rybę z frytkami i surówką już za jakieś 40zł można zjeść, i to naprawdę dobrą.
Druga opcja - Międzyzdroje - pamiętam bardzo fajną smażalnię tuż przy plaży, i to niedrogą. Ale za to nie w centrum, tylko już na granicy miasteczka. Dość mały wybór, bo zwykle tylko 3-4 ryby do wyboru, ale za to smacznie i niedrogo. Ja pamiętam cenę 25-30zł, cena z przed kilku lat, teraz pewnie też ze 40zł trzeba by zapłacić za średnią porcję.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
22 maja 2021 o 23:00
@Fragglesik Nie robię z siebie krezusa. Uważam tylko, że jak mnie stać, to kupuję i nie narzekam, a jak mnie nie stać to po prostu nie kupuję. Kupowanie na siłę za ostatnie pieniądze ryby i kręcenie afery, że kosztuje 70 zł uważam przez to za przykład cebulactwa. A co do cen, to wszystkie rzeczy rok temu kosztowały mniej. Np ile kosztował rok temu litr coli, a ile teraz?
@panmarian83 To nie jest wyraz "cebulactwa", tylko normalne porównanie cen z ostatnich lat. dwa lata temu ryba była po 35, rok termu 40, a teraz już 70+. Czyli podrożało prawie dwukrotnie.
Mam propozycję dla lementujących. Zaapelucie do Prezesa PiS, aby wprowadził maksymalną cenę na rybę z frytkami w Polsce. Np; projekt "Ryba&frytki&browar MAX 30PLN". Każdy głosujący na PiS dostanie dwa takie bony. Będzie Pięknie i Smacznie, czyli PiS.
Ceny nad polskim morzem to kpina. To że mnie stać czy nie, nie oznacza że za gówniana tlusta rybe mam zapłacić majątek. Bo ktoś chce zbic kase przez 2 miesiące. A jak nie chce kupić to zaraz biedak przyjechal. Mam wrażenie że autor demota to właśnie z takiej budki przy morzu.
@slaneshu To masz złe wrażenie. Nie jestem z budki nad morzem. Nie rozumiesz też o co mi chodzi. Więc wyjaśniam. Nie chcesz- nie kupuj i wszystko jest ok. Jeśli kupisz, nie kręć bezsensownej afery, że drogo zapłaciłeś. Możesz kupić, lub nie. Nikt Cię nie zmusza. A kupienie i robienie później internetowego lamentu, że ryba kosztowała tyle, a tyle to kompletne cebulactwo.
Ha ha ha. Dokładnie. Zaledwie parę dni ciepła, a już w necie pojawiają się zdjęcia paragonów z żalami : zostałem okradziony, bo za rybę z frytkami zapłaciłem 70 zł. Ratunku. Pomocy. Zenada
@waldas81 Jak kogoś nie stać, to niech siedzi w domu i je chleb z pasztetem...
@panmarian83 Obawiam się, że oni po prostu nie potrafią czytać i potem przy rachunku zdziwienie wielkie a przecież ceny są podane..
@waldas81 Część myśli, że po "lokdaunie" będzie za pół ceny. Pomijam już fakt, że nad Adriatykiem jest o połowę taniej ;)
@Buka1976 No to jeśli u nas jest za drogo, to trzeba jechać tam, gdzie jest taniej. Choćby nad Adriatyk.
@Buka1976
Poza tym nad polskim morzem jest pełno smażalni ryb, czyli podaje się ryby smażone na oleju i często w panierce. Paskudztwo. Do dzisiaj mi ślinka cieknie, jak sobie przypomnę, jak pierwszy raz zamówiłem rybę na południu Europy. Była pieczona, a nie smażona. Rewelacja. Ten smak. I to była cała ryba z dodatkami za niecałe €15. Smakowała rewelacyjnie i naprawdę się najadłem.
Do tego gwarancja pogody, ciepła woda w morzu, a w niektórych miejscach w Grecji i w Chorwacji zdarzyło się, że dorzucali nam coś extra na koszt lokalu. Kieliszek ich lokalnego trunku. Niewiele, ale takimi gestami dba się o klienta.
@El_Polaco Polecam Czarnogórę. Ceny 3/4 tego co w Chorwacji. Nawet da się przełknąć fakt, że nie za bardzo tam lubią Polaków.
Mnie stać na restauracje, ale nad Polskim morzem, knajpy mogą mieć wygląd, ale w kuchni to dalej Januszowy biznes. Jak już jestem nad Bałtykiem to wynajmuję "apartamenty" z kuchnią i kupuję w porcie świeżą rybę, którą np smażę na oleju z awokado, a nie fryturze.
@Gorinobu Ciekawe w jakim porcie? Chyba w sklepie przy porcie.
@nettai W porcie prosto z kutrów, goście wystawiają małe stoliki i prowadzą sprzedaż do momentu jak wszystko zapakują do skrzyń. Co w tym dziwnego?
Co rozumiesz przez określenie " biedaki " ? Czy ktoś co zarabia minimalną jest według Ciebie za biedny na urlop nad morzem i zjedzenie w podrzędnej smażalni mrożonej ryby z mrożonymi frytkami. Problemem nie są " biedacy " ale fakt, że mrożonki w tych budach kosztują tyle co za granicą obiad w restauracji. W Polsce kg ryby nad morzem jest w cenie 2 kg mięsa, chociaż wszędzie na świecie produkty lokalne ( w tym wypadku ryby ) są tanie i co najważniejsze świeże. Dlatego też, trzymam się z dala od naszego wybrzeża.
@matek1998 Ja na nasze wybrzeże wpadam czasami, ale to w odwiedziny do brata na parę dni (Wejherowo) po świeżą rybkę wpadam z samego rana.;.. kupuję z kutra... wracam do Wejherowa i tam przyrzadzam śniadanie dla siebie brata i jego żony,.. albo obiad z niej robię i mają gdy wrócą z pracy :) Robię sobie wypady do Dębek, na otwarte morze i tam sobie pływam... jakoś nigdy nie miałem przekonania do Zatoki Gdańskiej i tam raczej nie korzystam z pływania... gdy idę plażą z Sopotu do Gdyni albo odwrotnie to przejdę brzegiem by fale trochę stopy oblały... ale żeby tam pływać, to nie... :)
Dla wielu takich wakacyjnych Januszy i Grażyn 2+5=3, a nie 7.
Cóż więc się dziwić, że jak dostaną rachunek za rybkę, to z oburzenia toczą pianę na swych pyskach, jak wściekłe psy.
Covida nie trzeba aby w Polsce w sezonie turystycznym ceny były wysokie, w przypadku gór i słone w przypadku morza.
To nie bieda, a brak asertywnosci. W Polsce knajpy nie dają cenników przed wejściem, o cenach dowiesz się dopiero jak dostaniesz kartę. Kiedy było moim zdaniem za drogo po prostu podziękowałem i wyszedłem. Tu nie chodzi o to czy mnie stać czy nie po prostu nie zapłacę jak jest moim zdaniem za drogo. Wolę wydać te pieniądze inaczej.
Mi tam nie szkoda nawet 170 jeśli jem w restauracji, nie w budzie przy deptaku, mam normalny talerz i sztućce, nie styropianową tackę i plastikowy widelec, obsługuje mnie kelner, a nie Julka co dorabia w wakacje, i dostaję rybę - marzenie, a nie mrożony filet w grubej, ociekającej starym tłuszczem panierce z jednakową przyprawą dla absolutnie każdego dania.
Najgorsze, że ceny w tych budach na prawdę są takież jak na owych paragonach z neta widać. Jedyne wyjście to te budy omijać i to wszystkim szczerze radzę.
@7th_Heaven
Ooo dokładnie. Styropianowa tacka (czy plastikowy talerz) to i tak luksus - nieraz się widzi, że w smażalniach podają na papierowym (tekturowym), do tego mrożone frytki z biedry. A wszystko smażone na oleju pamiętającym poprzedni sezon.
Smutna prawda jest taka, że wielu nadmorskich biznesmenów to złodzieje i naciągacze. Ale jest też prawdą,że w około 4 miesiące muszą zarobić na cały rok. Stąd też ceny w budzie z rybą jak nad Adriatykiem w restauracji. Do tego dochodzą Januszem, którzy jadą w dwa tygodnie wydawać oszczędności z całego roku. Oni te pieniądze i tak jadą wydać na wakacje. Tyle ,że se pogadają.
@lego45 no ja się nie zgodzę, że muszą. Nadmorskie miejscowości to nie bezludne wyspy, zapełniające się klientami wyłącznie w sezonie. Tam też żyją na stałe ludzie z którzy gdyby mieli dostęp do dobrego lokalu, z dobrym jedzeniem i normalnymi cenami, z pewnością by z niego korzystali, tak jak to ma miejsce w każdym innym mieście tego kraju. Poza tym to nie jest argument że komuś się w pozostałe miesiące roku nie chce zadbać o swoje dochody. Praca nie boli.
To prawda. Dlatego też napisałem,że niektórzy to złodzieje i naciągacze. Natomiast jesteś w błędzie ,że mogą zadbać o interes poza sezonem. Ponieważ Ustka ma 16 tyś mieszkańców a turystów odwiedza ją z 9 mln. Ale to też powód aby ceny były bliższe normalnym.
Bo w Polsce to ludzie ubodzy (niestety - takich jest większość) mają mentalność "zastaw się a postaw się" - i dlatego knajpy pokazują ceny dopiero w karcie. Taki człowiek nie wyjdzie - bo będzie mu wstyd że "a jak to mnie nie stać". Głupota - być może, ale tak to działa. Ryba z frytkami nie powinna kosztować więcej niż w swojej ojczyźnie - a tamżę fish&chips z porządnym doszem i nie mało - kosztuje około 6 funtów. Nad morzem. I te 30-35 zł za posiłek typu fast food (bo to nic innego) to jest moim zdaniem normalna cena. W kraju, gdzie ten, który Ci podaje ten posiłek nie zarabia 2800 netto, tylko w przeliczeniu 6000 netto. Lekko licząc, jak jest studentem. I ktoś, kto nie ma kompleksów na punkcie swojego stanu majątkowego jak zobaczy w karcie takie ceny - to wyjdzie z knajpy i tyle.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2021 o 10:26
no cóz pewnie i drogo, ale wielu wie że w Polsce jest sporo debili którzy nie wiedzą co to podatki, budżet i wala ceny wysoko,a nóż się uda .
W tamtym roku byłem na Helu, też była panika jakie to ceny są za żarcie. Zajechałem na miejsce i niespodzianka, obiad ryba fryty surówka picie dla dwóch osób ok 100zl max. To chyba nie dużo. Więc dla mnie takie lamenty są śmieszne, nie masz kasy nie jedziesz a jak jedziesz to chyba masz przeznaczoną pewną pule pieniędzy na takie wydatki.
Czy ktoś zmusza innych do kupowania drogich dań? Osoba mądra najpierw sprawdzi ceny i jakość zanim zdecyduje sie skorzystać, osoba durna i prymitywna zamawia wszystko co popdanie, a potem się dziwi i lamentuje.
@gemini1234
Pamiętam jak w jednej z knajp po rewolucjach od Gesslerowej były podane ceny w karcie a potem na rachunku ceny kilka razy większe. Po zapytaniu obsługi okazuje się, że podane ceny są za 100g a nie za całość. Czemu nie ma o tym wspomnianego w karcie? ,,Bo kelner informuje o tym kiedy ją podaje''. Oczywiście nie poinformował... Druga sprawa, że jeśli karta jest dość długa a tego typu informacja jeśli w ogóle jest podana to przeważnie znajduje się na szarym końcu małym druczkiem na dole strony to pewnie wielu ludzi nawet nie doczyta.
Nie trzeba kupować w najdroższym miejscu. Im bliżej plaży tym zawsze (no, zazwyczaj) drożej ale np. w takiej Ustce jest bardzo fajny bar na głównym deptaku, tak już z 300, może 400 m od morza i mają bardzo fajne dania obiadowe, nie tylko rybne. Tam rybę z frytkami i surówką już za jakieś 40zł można zjeść, i to naprawdę dobrą.
Druga opcja - Międzyzdroje - pamiętam bardzo fajną smażalnię tuż przy plaży, i to niedrogą. Ale za to nie w centrum, tylko już na granicy miasteczka. Dość mały wybór, bo zwykle tylko 3-4 ryby do wyboru, ale za to smacznie i niedrogo. Ja pamiętam cenę 25-30zł, cena z przed kilku lat, teraz pewnie też ze 40zł trzeba by zapłacić za średnią porcję.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2021 o 23:00
@panmarian83 Przestań tu robić za krezusa, który 70 zł. za rybę uważa za normalną cenę, gdy rok temu kosztowała 40.
@Fragglesik Nie robię z siebie krezusa. Uważam tylko, że jak mnie stać, to kupuję i nie narzekam, a jak mnie nie stać to po prostu nie kupuję. Kupowanie na siłę za ostatnie pieniądze ryby i kręcenie afery, że kosztuje 70 zł uważam przez to za przykład cebulactwa. A co do cen, to wszystkie rzeczy rok temu kosztowały mniej. Np ile kosztował rok temu litr coli, a ile teraz?
@panmarian83 To nie jest wyraz "cebulactwa", tylko normalne porównanie cen z ostatnich lat. dwa lata temu ryba była po 35, rok termu 40, a teraz już 70+. Czyli podrożało prawie dwukrotnie.
@Fragglesik Ja myślę że i teraz dałoby się zjeść za 40, trzeba by tylko trochę się rozejrzeć a nie brać w pierwszym z brzegu.
Mam propozycję dla lementujących. Zaapelucie do Prezesa PiS, aby wprowadził maksymalną cenę na rybę z frytkami w Polsce. Np; projekt "Ryba&frytki&browar MAX 30PLN". Każdy głosujący na PiS dostanie dwa takie bony. Będzie Pięknie i Smacznie, czyli PiS.
Ceny nad polskim morzem to kpina. To że mnie stać czy nie, nie oznacza że za gówniana tlusta rybe mam zapłacić majątek. Bo ktoś chce zbic kase przez 2 miesiące. A jak nie chce kupić to zaraz biedak przyjechal. Mam wrażenie że autor demota to właśnie z takiej budki przy morzu.
@slaneshu To masz złe wrażenie. Nie jestem z budki nad morzem. Nie rozumiesz też o co mi chodzi. Więc wyjaśniam. Nie chcesz- nie kupuj i wszystko jest ok. Jeśli kupisz, nie kręć bezsensownej afery, że drogo zapłaciłeś. Możesz kupić, lub nie. Nikt Cię nie zmusza. A kupienie i robienie później internetowego lamentu, że ryba kosztowała tyle, a tyle to kompletne cebulactwo.