@Zetar I jeszcze pisze o gównopłatnej pracy, jakby wtedy w jakiejkolwiek kokosy można było zarobić... To były czasy, gdy dyrektor przedsiębiorstwa zarabiał 1,5-krotność tego, co kierownik, a ten około 20% więcej niż zwykły robotnik. W jednym bloku mieszkania zajmował milicjant, złodziej, lekarz, sprzątaczka, pielęgniarka, przedszkolanka. Dziś pewnie autor demota też ma gównopłatną pracę. Jeśli weźmie do skali zarobki w takiej Europie Zachodniej, bo mniej więcej tak ma się obecna Polska do epoki PRL...
@Zetar Mi to przypomina moją rozmowę z kimś kto w latach 80 dostał mieszkanie ze spółdzielni (cały wkład od rodziców plus później pieniądze na wykup) i 3 samochody od rodziców (po kolei jak mu się stare psuły). Porównywał się do innego członka rodziny komu ci sami rodzice dali jedno auto (mieszkanie kupił na "wolnym" rynku) mówiąc, że on nic nie dostał. I jeszcze ten tekst: "e tam, mieszkanie to nic". Także ten bywa różnie.
Ja to napisałem jako przykład, że taką rozmowę można trafić. Za bardzio generalizujesz, że autor pisze o ogóle Polaków za PRL.
Na wsi spółdzielczych nie było fakt. Mieszkanie (lub dom) się dostawało jak się było nauczycielem, lekarzem, policjantem, albo z PGR czy innego zakładu pracy. Także bym nie generalizował, że na wsi nie dawali.
Rodzice w Krakowie kupili ziemię za oszczędzone pieniądze, a później długo budowali dom, bo jak odłożyli jakąś kasę to nie nie było materiału lub kolejka na 200osób. Za te "gównopłatne" roboty, potrafili kupić działkę w Krk i wybudować dom, a teraz młodzi nie potrafią odłożyć grosza, bo wypady na miasto, fajne ciuszki, codziennie kawka na wynos itd.
Co do miłości to nie ma reguły, bo widziałem idealne pary, które po latach tak się nienawidziły, że latały szklanki. Widziałem również kompletnie osoby nie zgrane, związki z rozsądku typu "piotrek może umówiłbyś się z moją córką. Dam Ci kasę, coś zjecie i pójdziecie do kino. Co?", które po latach są mega szczęśliwe.
@Gorinobu Związki typu "piotrek może umówiłbyś się z moją córką. Dam Ci kasę, coś zjecie i pójdziecie do kino. Co?" to po prostu było "szturchnięcie" od osoby trzeciej która widziała, że coś tam między tą dwójką się dzieje ale żadne nie ma odwagi zrobić tego kroku i potrzebowali tego lekkiego "pchnięcia"...
@Gorinobu no tak, bo z takiej minimalnej jest co odkładać. Wiadomo, w większych miastach więcej się zarabia, ale też proporcjonalnie mieszkania są droższe. Lekką ręką licząc, mieszkanie w kawalerce to 1500 zł, do tego transport miejski lub paliwo i opłaty parkingowe, jedzenie, rachunki za prąd, gaz, internet, nie daj Boże że dentysta czy inne usługi medyczne się trafią to kolejne grube pieniądze idą. Argument że "kiedyś się dało" jest z dupy wzięty, bo nieważne jak przeliczając wtedy było po prostu taniej nawet jakby przeliczać że się mniej wtedy zarabiało.
Jak aktualne Brajanki podrosną, to też będą mu Dżesiki tak opowiadać, że w jego wieku to już wyciągały dwie pensje minimalne (z socjalów), miały mieszkanie (socjalne), samochód (złom sprowadzony z zachodu) i pozaciągane pierwsze kredyty, których nigdy nie spłaciły (umorzone sądownie, bo bieda).
@Adamowitch94
wlasnie dlatego sa biedni:)
kiedys dzieciakowi do szczescia wystarczyly tenisowki z bazaru, dzisiaj musza byc markowe adidasy
kiedys pilka z logiem fify ktora jakis wujek przywiozl z niemiec byla powodem do zazdrosci, dzisiaj smarphone na nikim nie robi wrazenia
jest wiecej dostepnych rzeczy, wiec ludzie chca miec ich wiecej, a fakt ze im na nie nie wystarcza, to czuja sie biedni
@Faydee zależy co ty masz.
W dupie byłeś, gówno widziałeś.
Gdy słyszę kretyna, który myśli, że wszyscy za komuny mieli mieszkania, to nie wiem czy się śmiać, czy współczuć.
@Zetar I jeszcze pisze o gównopłatnej pracy, jakby wtedy w jakiejkolwiek kokosy można było zarobić... To były czasy, gdy dyrektor przedsiębiorstwa zarabiał 1,5-krotność tego, co kierownik, a ten około 20% więcej niż zwykły robotnik. W jednym bloku mieszkania zajmował milicjant, złodziej, lekarz, sprzątaczka, pielęgniarka, przedszkolanka. Dziś pewnie autor demota też ma gównopłatną pracę. Jeśli weźmie do skali zarobki w takiej Europie Zachodniej, bo mniej więcej tak ma się obecna Polska do epoki PRL...
@Zetar Mi to przypomina moją rozmowę z kimś kto w latach 80 dostał mieszkanie ze spółdzielni (cały wkład od rodziców plus później pieniądze na wykup) i 3 samochody od rodziców (po kolei jak mu się stare psuły). Porównywał się do innego członka rodziny komu ci sami rodzice dali jedno auto (mieszkanie kupił na "wolnym" rynku) mówiąc, że on nic nie dostał. I jeszcze ten tekst: "e tam, mieszkanie to nic". Także ten bywa różnie.
@logray - jasne, szczególnie na wsi te mieszkania dostawali ze spółdzielni. A wtedy jednak większość ludzi mieszkała na wsi.
Ja to napisałem jako przykład, że taką rozmowę można trafić. Za bardzio generalizujesz, że autor pisze o ogóle Polaków za PRL.
Na wsi spółdzielczych nie było fakt. Mieszkanie (lub dom) się dostawało jak się było nauczycielem, lekarzem, policjantem, albo z PGR czy innego zakładu pracy. Także bym nie generalizował, że na wsi nie dawali.
Rodzice w Krakowie kupili ziemię za oszczędzone pieniądze, a później długo budowali dom, bo jak odłożyli jakąś kasę to nie nie było materiału lub kolejka na 200osób. Za te "gównopłatne" roboty, potrafili kupić działkę w Krk i wybudować dom, a teraz młodzi nie potrafią odłożyć grosza, bo wypady na miasto, fajne ciuszki, codziennie kawka na wynos itd.
Co do miłości to nie ma reguły, bo widziałem idealne pary, które po latach tak się nienawidziły, że latały szklanki. Widziałem również kompletnie osoby nie zgrane, związki z rozsądku typu "piotrek może umówiłbyś się z moją córką. Dam Ci kasę, coś zjecie i pójdziecie do kino. Co?", które po latach są mega szczęśliwe.
@Gorinobu Związki typu "piotrek może umówiłbyś się z moją córką. Dam Ci kasę, coś zjecie i pójdziecie do kino. Co?" to po prostu było "szturchnięcie" od osoby trzeciej która widziała, że coś tam między tą dwójką się dzieje ale żadne nie ma odwagi zrobić tego kroku i potrzebowali tego lekkiego "pchnięcia"...
@Gorinobu no tak, bo z takiej minimalnej jest co odkładać. Wiadomo, w większych miastach więcej się zarabia, ale też proporcjonalnie mieszkania są droższe. Lekką ręką licząc, mieszkanie w kawalerce to 1500 zł, do tego transport miejski lub paliwo i opłaty parkingowe, jedzenie, rachunki za prąd, gaz, internet, nie daj Boże że dentysta czy inne usługi medyczne się trafią to kolejne grube pieniądze idą. Argument że "kiedyś się dało" jest z dupy wzięty, bo nieważne jak przeliczając wtedy było po prostu taniej nawet jakby przeliczać że się mniej wtedy zarabiało.
Akurat tych przydziałów to im zazdroszczę.
Jak aktualne Brajanki podrosną, to też będą mu Dżesiki tak opowiadać, że w jego wieku to już wyciągały dwie pensje minimalne (z socjalów), miały mieszkanie (socjalne), samochód (złom sprowadzony z zachodu) i pozaciągane pierwsze kredyty, których nigdy nie spłaciły (umorzone sądownie, bo bieda).
Od upadku komunizmu pojawiły się superkomputery, internet, maszyny CNC, i chyba z miliard innych fajnych rzeczy. Jakim cudem Polacy nadal są biedni?
@Adamowitch94
wlasnie dlatego sa biedni:)
kiedys dzieciakowi do szczescia wystarczyly tenisowki z bazaru, dzisiaj musza byc markowe adidasy
kiedys pilka z logiem fify ktora jakis wujek przywiozl z niemiec byla powodem do zazdrosci, dzisiaj smarphone na nikim nie robi wrazenia
jest wiecej dostepnych rzeczy, wiec ludzie chca miec ich wiecej, a fakt ze im na nie nie wystarcza, to czuja sie biedni
Ja tam się nie hamuję.