To były czasy, jak się przyjeżdżało do dużego miasta z jakiejś dziury i wchodziło do dużego sklepu muzycznego. To było jak znalezienie świętego graala czy jakiegoś skarbu piratów. Oszczędzało się, ile się dało, a wychodziło z płytami, kasetami, książkami o jakimś zespole czy muzyku albo z tekstami piosenek, i z kasą na bilet powrotny w kieszeni. Ewentualnie starczyło na jakąś bułkę czy coś.
Dzisiaj prawie wszystko jest dostępne online i to jest super, ale jednak tak się nie docenia tego, co ma się na co dzień na wyciągnięcie ręki. To było przeżycie. I ten dreszczyk emocji, gdybanie, co tym razem uda mi się znależć.
Tam być dobra płyta w ten sklep muzyczny...
tam chyba ucięło "winylowych"
@HaSen, a czy w tamtym czasie używano innych?
Wyobraziłem sobie, jak w jednej kabinie jakiś Seba jedzie z "Psychowizją" Gospela, a w drugiej sadowi się ten koleś z Dnia Świra, od Szopena.
Przecież wtedy też istniały słuchawki...
Lata 50" a u nas wszyscy zrzutka na warszawe i oobudowywanie kraju.
To były czasy, jak się przyjeżdżało do dużego miasta z jakiejś dziury i wchodziło do dużego sklepu muzycznego. To było jak znalezienie świętego graala czy jakiegoś skarbu piratów. Oszczędzało się, ile się dało, a wychodziło z płytami, kasetami, książkami o jakimś zespole czy muzyku albo z tekstami piosenek, i z kasą na bilet powrotny w kieszeni. Ewentualnie starczyło na jakąś bułkę czy coś.
Dzisiaj prawie wszystko jest dostępne online i to jest super, ale jednak tak się nie docenia tego, co ma się na co dzień na wyciągnięcie ręki. To było przeżycie. I ten dreszczyk emocji, gdybanie, co tym razem uda mi się znależć.