A prawdopodobnie powinien Cię leczyć lekarz rodzinny (ten, którego nazywasz internistą).
Tyle że wspólnym działaniem pacjentów (którzy chcą - co naturalne - najlepszego możliwego leczenia), NFZ (który stara się możliwie zmniejszyć uprawnienia lekarza pierwszego kontaktu, bo uważa że to ogranicza koszty) i lekarzy pierwszego kontaktu (którzy obawiają się odpowiedzialności i poddają naciskom pacjentów) doprowadzono do sytuacji, że katar powinien leczyć laryngolog, zadrapanie przez kota chirurg a ukąszenie komara dermatolog.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
5 października 2021 o 8:33
@samodzielny68 Dokładnie. A największą patologią jest leczenie niedoczynności tarczycy u endokrynologa, na którego trzeba swoje odczekać, w sytuacji, w której rodzinny mógłby ją w większości przypadków bez problemu ogarnąć. Polacy jednak wolą czekać w kolejce miesiącami lub płacić gruby hajs w prywacie, żeby dostać "lepsze" leczenie od specjalisty. W ten sposób generuje się sztuczny popyt na wąskich specjalistów, którzy oczywiście chętnie to wykorzystują.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
5 października 2021 o 16:29
@PaulVanGogh Puk puk... internista nie zrobi ci usg tarczycy, bo nie "umi" odczytac obrazu prawidlowo. Bzdury piszesz. Jak sie da, to ludzie lecza sie u internisty, ale jak internista debil, albo sytuacja nie wydaje sie taka oczywista, to trzeba isc do specjalisty. Jak sama nazwa wskazuje, specjalista ma wieksza wiedze, niz internista, ktory ma wiedze ogolna.
@Maja123456 Pisałem o rodzinnym, nie o interniście. Nauczcie się w końcu to rozróżniać. Na USG i hormony tarczycowe można dostać skierowanie od rodzinnego. W razie konieczności do pogłębienia diagnostyki dorobić odpłatnie przeciwciała i diagnoza niedoczynności tarczycy w większości przypadków gotowa. Tyle z diagnostyki. Dobranie dawki tyroksyny w większości przypadków jest banalne i mógłby to ogarnąć każdy lekarz. Oczywiście z uwagi na patologię polskiego systemu opieki zdrowotnej, mimo że rodzinny mógłby się tym zająć, nie zajmuje się tym, bo mu się nie opłaca. Część roszczeniowych pacjentów dostanie szału jak usłyszy że muszą coś dorobić odpłatnie bo NFZ nie zapłaci za to więc łatwiej więc wysłać do endokrynologa i czekaj sobie kilka miesięcy. W UK niedoczynnością tarczycy, podobnie jak cukrzycą, zajmują się przede wszystkim lekarze rodzinni.
@PaulVanGogh Nazywasz pacjentow roszczeniowymi, jak ida do lekarza z nfz, a okazuje sie ze musza zaplacic za badanie. Czy uwazasz, ze to w prozadku i uczciwe? bo ja uwazam, ze nie. WEz pod uwage fakt, ze jak ktos choruje, a nie ma duzo pieniedzy, to dla niego koszt jednego badania, drugiego i trzeciego odplatnie, to spory wydatek. Wiem, ze kilka lat temu badanie krwi na hormony tarczycy te podstawowe to byl koszt ok 50zl. Teraz pewnie znacznie wiecej. To nie jest malo np dla emeryta. Co do mylenia lekarza rodzinnego i internisty, ludzie moga o tym nie wiedziec. Prawo ciagle sie zmienia i ludzie nie sa w stanie sledzic co moga gdzie u kogo i co ile. To jest szalenstwo. System nie jest wydolny i do rzadu trzeba miec pretensje, a nie do ludzi chorych ktory potrzebuja pomocy, a nie otrzymuja jej, albo oferowana jest za pol roku i lekarz internista czy rodzinny nie oferuje nic innego. To lekarz w przychodni, ten podstawowy powinien informowac ludzi co moga zrobic w tym kierunku, a tego nie robia.
A potem gdy po np pół roku trafisz do odpowiedniego lekarza, dostajesz zje***y że czemu przychodzisz z zaawansowaną chorobą i teraz już nic się nie da zrobić. Masz pan cyk tabletki i spie***j, nie wyleczymy ciebie, bo to by było trudne, a na tabletkach jeszcze parę lat pan po zapie***sz na ZUS i przed emeryturą kojtniesz.
A prawdopodobnie powinien Cię leczyć lekarz rodzinny (ten, którego nazywasz internistą).
Tyle że wspólnym działaniem pacjentów (którzy chcą - co naturalne - najlepszego możliwego leczenia), NFZ (który stara się możliwie zmniejszyć uprawnienia lekarza pierwszego kontaktu, bo uważa że to ogranicza koszty) i lekarzy pierwszego kontaktu (którzy obawiają się odpowiedzialności i poddają naciskom pacjentów) doprowadzono do sytuacji, że katar powinien leczyć laryngolog, zadrapanie przez kota chirurg a ukąszenie komara dermatolog.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2021 o 8:33
@samodzielny68 Dokładnie. A największą patologią jest leczenie niedoczynności tarczycy u endokrynologa, na którego trzeba swoje odczekać, w sytuacji, w której rodzinny mógłby ją w większości przypadków bez problemu ogarnąć. Polacy jednak wolą czekać w kolejce miesiącami lub płacić gruby hajs w prywacie, żeby dostać "lepsze" leczenie od specjalisty. W ten sposób generuje się sztuczny popyt na wąskich specjalistów, którzy oczywiście chętnie to wykorzystują.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2021 o 16:29
@PaulVanGogh Puk puk... internista nie zrobi ci usg tarczycy, bo nie "umi" odczytac obrazu prawidlowo. Bzdury piszesz. Jak sie da, to ludzie lecza sie u internisty, ale jak internista debil, albo sytuacja nie wydaje sie taka oczywista, to trzeba isc do specjalisty. Jak sama nazwa wskazuje, specjalista ma wieksza wiedze, niz internista, ktory ma wiedze ogolna.
@Maja123456 Pisałem o rodzinnym, nie o interniście. Nauczcie się w końcu to rozróżniać. Na USG i hormony tarczycowe można dostać skierowanie od rodzinnego. W razie konieczności do pogłębienia diagnostyki dorobić odpłatnie przeciwciała i diagnoza niedoczynności tarczycy w większości przypadków gotowa. Tyle z diagnostyki. Dobranie dawki tyroksyny w większości przypadków jest banalne i mógłby to ogarnąć każdy lekarz. Oczywiście z uwagi na patologię polskiego systemu opieki zdrowotnej, mimo że rodzinny mógłby się tym zająć, nie zajmuje się tym, bo mu się nie opłaca. Część roszczeniowych pacjentów dostanie szału jak usłyszy że muszą coś dorobić odpłatnie bo NFZ nie zapłaci za to więc łatwiej więc wysłać do endokrynologa i czekaj sobie kilka miesięcy. W UK niedoczynnością tarczycy, podobnie jak cukrzycą, zajmują się przede wszystkim lekarze rodzinni.
@PaulVanGogh Nazywasz pacjentow roszczeniowymi, jak ida do lekarza z nfz, a okazuje sie ze musza zaplacic za badanie. Czy uwazasz, ze to w prozadku i uczciwe? bo ja uwazam, ze nie. WEz pod uwage fakt, ze jak ktos choruje, a nie ma duzo pieniedzy, to dla niego koszt jednego badania, drugiego i trzeciego odplatnie, to spory wydatek. Wiem, ze kilka lat temu badanie krwi na hormony tarczycy te podstawowe to byl koszt ok 50zl. Teraz pewnie znacznie wiecej. To nie jest malo np dla emeryta. Co do mylenia lekarza rodzinnego i internisty, ludzie moga o tym nie wiedziec. Prawo ciagle sie zmienia i ludzie nie sa w stanie sledzic co moga gdzie u kogo i co ile. To jest szalenstwo. System nie jest wydolny i do rzadu trzeba miec pretensje, a nie do ludzi chorych ktory potrzebuja pomocy, a nie otrzymuja jej, albo oferowana jest za pol roku i lekarz internista czy rodzinny nie oferuje nic innego. To lekarz w przychodni, ten podstawowy powinien informowac ludzi co moga zrobic w tym kierunku, a tego nie robia.
A potem gdy po np pół roku trafisz do odpowiedniego lekarza, dostajesz zje***y że czemu przychodzisz z zaawansowaną chorobą i teraz już nic się nie da zrobić. Masz pan cyk tabletki i spie***j, nie wyleczymy ciebie, bo to by było trudne, a na tabletkach jeszcze parę lat pan po zapie***sz na ZUS i przed emeryturą kojtniesz.