Uzbrojenie jest ważne, ale fakt, dzisiaj nawet żołnierze to mięczaki, jak na żołnierzy bo w porównaniu z cywilami to koksy ale cóż... Spokojnie, nasze wnuki będą twarde, ciężkie czasy już się zaczęły ale jeszcze jest co jeść i dach nad głową. Ciężkie czasy tworzą twardych ludzi, twardzi ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą gnuśnych ludzi, gnuśni ludzie tworzą ciężkie czasy. Ciężkie czasy już się zaczęły, to dopiero początek.
Zacznijmy wgl od tego, że taka klasyczna piechota, przestaje być trzonem armii.
Dziś o wiele większą rolę gra lotnictwo czy artyleria. Nawet wojska pancerne nie są aż tak istotne jak podczas II WŚ. Wtedy główną rolę grała piechota, wojska pancerne i lekka artyleria. Lotnictwo jako wsparcie.
Dziś głównie rolę gra lotnictwo i ciężka artyleria. Piechota jest teraz głównie do zabezpieczania już zbombardowanego regionu, a nie do szturmy :/ .
Dodatkowo coraz bardziej istotna robi się walka cybernetyczna. Kto wie co wojska różnych państw trzymają w zanadrzu?
@rafik54321
Na pewno różne systemy obronne, wykrywania i przechwytywania pocisków, i systemy zakłócania elektronicznego, bo o ile samolot można namierzyć, to z dronem trudniej, bo jest mniejszy. Ale zagłuszyć sygnał na danym terenie i unieszkodliwić drony można.
Oprócz tego, co wymieniłeś, dodałbym pociski dalekiego zasięgu, jeśli przeciwnik nie ma wystarczająco dobrych systemów obronnych.
Chodziło mi ogólnie o nakreślenie tego że rola/znaczenie poszczególnych segmentów wojska dość mocno się zmieniła od czasów II WŚ.
Bo weźmy chociażby współczesny myśliwiec i myśliwiec z II WŚ.
Współczesna maszyna mogłaby po prostu wlecieć na tak wysoki pułap i dokonać ostrzału, że maszyna z II WŚ nie miałaby po prostu okazji odpowiedzieć ogniem. Nie wspominając już totalnie o możliwościach celowania. Współczesne myśliwce potrafią przekraczać prędkość dźwięku :/ .
Przez wzrost celności bombowców taktycznych, czołgi tracą na znaczeniu. Bo czołg to łatwy cel dla bombowca, a czołg nie odpowie ogniem bombowcowi. Tu już piechota może być bardziej uzbrojona w jakieś wyrzutnie p-lot.
Również właśnie drony coraz bardziej wchodzą do gry ze względu właśnie na ich niewielkie rozmiary, co utrudnia zestrzelenie, zmniejsza koszt produkcji, zwiększa zasięg maszyny oraz nie potrzeba aż tak wyrafinowanych technologii maskowania.
Pociski dalekiego zasięgu, jako głowice jądrowe, są raczej tylko straszakiem. Bo użycie potężnych głowic mija się z celem. Detonacja potężnej bomby atomowej oznacza wyłączenie z użyteczności ostrzelanego terenu na setki lat.
Chyba że masz na myśli pociski artyleryjskie, np jak już trochę przestarzały "tomahawk".
Warto też dopowiedzieć z goła inną kwestię. Amunicja z II WŚ była po prostu słabsza (mówię tu o broni ręcznej, jak choćby karabin). Wtedy postrzał bez kamizelki kuloodpornej dało się przeżyć (przy odrobinie szczęścia). Dziś jest to dużo mniej prawdopodobne. Energia pocisków jest dużo wyższa, a przez to szanse przeżycia mniejsze.
Jakoś nie widzę aby dało się karabinem wyborowym z II WŚ, trafić cel z 2km. Współczesnym karabinem jest to jak najbardziej możliwe.
Ostatecznie warto też przypomnieć że piechota z II WŚ, bardziej przypominała żołnierzy (piechoty) walczących np w wojnie secesyjnej, niż współczesnych żołnierzy.
Bo chociażby konstrukcja karabinu. Z II WŚ mamy głównie karabiny 4rotaktowe. Pojemność magazynka poniżej 10ciu pocisków. Czasem wręcz były to karabiny ładowane po naboju.
Współczesne karabinki, nawet te podstawowe wojskowe, mają opcję ognia ciągłego i magazynki po min 20 nabojów. To daje dużą przewagę...
Różnic można by wymieniać w pytę.
Jednak można śmiało powiedzieć że w takiej uczciwej walce, bez wsparcia innych typów wojsk, to współczesny żołnierz z uzbrojeniem, byłby w stanie pokonać 3-5 żołnierzy z II WŚ. Czyli np 100 żołnierzy współczesnych VS 300-500 żołnierzy z II WŚ. Właśnie dzięki przewadze w uzbrojeniu, wyszkoleniu oraz taktyce.
@rafik54321 Nie zgodzę się co do tego, że energia pocisków jest dziś wyższa niż na II WŚ. Ówczesne pociski karabinowe miały energię początkową 2900-4500J, a obecne pośrednie 1300-2000J. Zasięg karabinów czterotatkowych był taki sam lub większy niż dzisiejszych karabinków. Oczywiście są dziś karabiny, które mogą trafić człowieka z odległości ponad 2 km, a ich pociski mają 18 000J, ale z tego strzelają snajperzy, podczas gdy zwykli żołnierze, zazwyczaj walcząc w mieście, rzadko potrzebują dużego zasięgu. Co do tego, że piechota z II WŚ bardziej przypominała tą z wojny secesyjnej niż dzisiejszą to nie byłbym tego pewien. Można zobaczyć, jak na obrazach z wojny secesyjnej strzelcy stoją w zwartym szyku, co na II WŚ nie mogłoby mieć miejsca, bo od razu zostaliby wystrzelani z broni maszynowej.
@CzlowiekZkamienia o podobieństwach z wojną secesyjną miałem na myśli uzbrojenie, a nie szyk bojowy. Podczas II WŚ wciąż w modzie był bagnet. We współczesnych wojskach praktycznie nie jest on totalnie stosowany. W zasadzie nigdy dziś nie dochodzi do walki na dystansie nieświeżego oddechu.
@rafik54321 Jeszcze coś mi nie gra w tym, że czołgi tracą na znaczeniu, bo są łatwym celem dla lotnictwa, a główną rolę gra ciężka artyleria. Czy ciężka artyleria, jako mniej mobilna, nie jest jeszcze łatwiejszym celem dla samolotów? Poza tym, w walce z talibami i innymi dzikusami raczej nie trzeba zbytnio bać się ataków z powietrza.
Trzeba być totalnym ignorantem żeby napisać coś takiego. Jak w czasie powstania AK-owiec miał hełm, broń długą, pistolet i dwa granaty, to na poziomie osobistym był niemal tak samo uzbrojony jak żołnierz niemiecki.
Dziś w nowoczesnych wojskach standardem jest kamizelka kuloodporna, mnóstwo elektroniki, noktowizor, zaawansowane radio i co tam jeszcze. Często najmniej z tego wszystkiego waży sama broń.
Idź sobie walczyć z karabinem i dwoma granatami przeciwko armii która jest uzbrojona po zęby, widzi cię nocą, w podczerwieni, żołnierze są w świetnym kontakcie ze sobą i z dowództwem i cały czas otrzymują informacje z samolotów zwiadowczych/satelity. Powodzenia.
@Gesser amerykanie przegrywają jednak każdą wojnę, w jakiej biorą udział i to z gościami, których nawet na granat nie stać. Ruscy też mają swoje pola hańby. Sory zabawki są ważne,, ale nic nie pobije prostej żołnierskiej determinacji.
Tzn chodzi ci o to, jak walczyli ZSRR czy Amerykanami? W tym pierwszym konflikcie Amerykanie ich uzbroili w broń do walki partyzanckiej, której górzysty teren bardzo sprzyjał. Nie dało się wprowadzić wielkiej armii i "przykryć ich czapkami" jak w czasie II-giej Wojny Światowej.
A z Amerykanami to za bardzo nie walczyli, bo nie mieli szans. Ukrywali się, czasami przypuścili jakiś atak, ale generalnie się wycofali. Dopiero, jak Amerykanie zdecdydowali o wyjściu z Afganistanu, to zaczęli przejmować cały kraj.
@Malachia
Tak, ale regularne wojsko w Iraku czy Afganistanie Amerykanie pokonali w tydzień i zajęli niemalże cały kraj. Partyzantka to wszystko co im pozostało.
@Gesser wojnę wygrasz jak pokonasz obrońców, obecne pola walki, to nie Stalingrad, dlatego zabawki tracą na znaczeniu. Liczy się mobilność, niewidzialność i wykrwawianie wroga. aż przegra. Ameryka nadal myśli kategoriami 2światowej i przegrywają wszystko.
Ten zolniez po lewej to jakiś ćwierćmózg. Chociaż pewnie w 1944 byli tacy co myśleli, że jak najedzą się kapusty i dostaną wzdęcia to Niemców pokonają własnymi gazami.
Żołnierz dzisiaj, nie różni się niczym w stosunku do żołnierza z II WŚ. Gdyby postawić obok siebie nagiego żołnierza z dzisiaj oraz nagiego żołnierza w tamtych czasów, to będą tacy sami ludzie.
Słowo klucz: "To powinno wystarczyć". A starczyło?
Nie sądzę, żeby celem polskiego żołnierza z 1944 było zrównanie Warszawy z ziemią, więc może pora wyciągnąć wnioski.
Na jakim świecie, dziecko żyjesz? Może wywal komputer, bo w czasie Ii wojny światowej takich nie używali...
Uzbrojenie jest ważne, ale fakt, dzisiaj nawet żołnierze to mięczaki, jak na żołnierzy bo w porównaniu z cywilami to koksy ale cóż... Spokojnie, nasze wnuki będą twarde, ciężkie czasy już się zaczęły ale jeszcze jest co jeść i dach nad głową. Ciężkie czasy tworzą twardych ludzi, twardzi ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą gnuśnych ludzi, gnuśni ludzie tworzą ciężkie czasy. Ciężkie czasy już się zaczęły, to dopiero początek.
Zacznijmy wgl od tego, że taka klasyczna piechota, przestaje być trzonem armii.
Dziś o wiele większą rolę gra lotnictwo czy artyleria. Nawet wojska pancerne nie są aż tak istotne jak podczas II WŚ. Wtedy główną rolę grała piechota, wojska pancerne i lekka artyleria. Lotnictwo jako wsparcie.
Dziś głównie rolę gra lotnictwo i ciężka artyleria. Piechota jest teraz głównie do zabezpieczania już zbombardowanego regionu, a nie do szturmy :/ .
Dodatkowo coraz bardziej istotna robi się walka cybernetyczna. Kto wie co wojska różnych państw trzymają w zanadrzu?
@rafik54321
Na pewno różne systemy obronne, wykrywania i przechwytywania pocisków, i systemy zakłócania elektronicznego, bo o ile samolot można namierzyć, to z dronem trudniej, bo jest mniejszy. Ale zagłuszyć sygnał na danym terenie i unieszkodliwić drony można.
Oprócz tego, co wymieniłeś, dodałbym pociski dalekiego zasięgu, jeśli przeciwnik nie ma wystarczająco dobrych systemów obronnych.
Oczywiście.
Chodziło mi ogólnie o nakreślenie tego że rola/znaczenie poszczególnych segmentów wojska dość mocno się zmieniła od czasów II WŚ.
Bo weźmy chociażby współczesny myśliwiec i myśliwiec z II WŚ.
Współczesna maszyna mogłaby po prostu wlecieć na tak wysoki pułap i dokonać ostrzału, że maszyna z II WŚ nie miałaby po prostu okazji odpowiedzieć ogniem. Nie wspominając już totalnie o możliwościach celowania. Współczesne myśliwce potrafią przekraczać prędkość dźwięku :/ .
Przez wzrost celności bombowców taktycznych, czołgi tracą na znaczeniu. Bo czołg to łatwy cel dla bombowca, a czołg nie odpowie ogniem bombowcowi. Tu już piechota może być bardziej uzbrojona w jakieś wyrzutnie p-lot.
Również właśnie drony coraz bardziej wchodzą do gry ze względu właśnie na ich niewielkie rozmiary, co utrudnia zestrzelenie, zmniejsza koszt produkcji, zwiększa zasięg maszyny oraz nie potrzeba aż tak wyrafinowanych technologii maskowania.
Pociski dalekiego zasięgu, jako głowice jądrowe, są raczej tylko straszakiem. Bo użycie potężnych głowic mija się z celem. Detonacja potężnej bomby atomowej oznacza wyłączenie z użyteczności ostrzelanego terenu na setki lat.
Chyba że masz na myśli pociski artyleryjskie, np jak już trochę przestarzały "tomahawk".
Warto też dopowiedzieć z goła inną kwestię. Amunicja z II WŚ była po prostu słabsza (mówię tu o broni ręcznej, jak choćby karabin). Wtedy postrzał bez kamizelki kuloodpornej dało się przeżyć (przy odrobinie szczęścia). Dziś jest to dużo mniej prawdopodobne. Energia pocisków jest dużo wyższa, a przez to szanse przeżycia mniejsze.
Jakoś nie widzę aby dało się karabinem wyborowym z II WŚ, trafić cel z 2km. Współczesnym karabinem jest to jak najbardziej możliwe.
Ostatecznie warto też przypomnieć że piechota z II WŚ, bardziej przypominała żołnierzy (piechoty) walczących np w wojnie secesyjnej, niż współczesnych żołnierzy.
Bo chociażby konstrukcja karabinu. Z II WŚ mamy głównie karabiny 4rotaktowe. Pojemność magazynka poniżej 10ciu pocisków. Czasem wręcz były to karabiny ładowane po naboju.
Współczesne karabinki, nawet te podstawowe wojskowe, mają opcję ognia ciągłego i magazynki po min 20 nabojów. To daje dużą przewagę...
Różnic można by wymieniać w pytę.
Jednak można śmiało powiedzieć że w takiej uczciwej walce, bez wsparcia innych typów wojsk, to współczesny żołnierz z uzbrojeniem, byłby w stanie pokonać 3-5 żołnierzy z II WŚ. Czyli np 100 żołnierzy współczesnych VS 300-500 żołnierzy z II WŚ. Właśnie dzięki przewadze w uzbrojeniu, wyszkoleniu oraz taktyce.
@rafik54321 Nie zgodzę się co do tego, że energia pocisków jest dziś wyższa niż na II WŚ. Ówczesne pociski karabinowe miały energię początkową 2900-4500J, a obecne pośrednie 1300-2000J. Zasięg karabinów czterotatkowych był taki sam lub większy niż dzisiejszych karabinków. Oczywiście są dziś karabiny, które mogą trafić człowieka z odległości ponad 2 km, a ich pociski mają 18 000J, ale z tego strzelają snajperzy, podczas gdy zwykli żołnierze, zazwyczaj walcząc w mieście, rzadko potrzebują dużego zasięgu. Co do tego, że piechota z II WŚ bardziej przypominała tą z wojny secesyjnej niż dzisiejszą to nie byłbym tego pewien. Można zobaczyć, jak na obrazach z wojny secesyjnej strzelcy stoją w zwartym szyku, co na II WŚ nie mogłoby mieć miejsca, bo od razu zostaliby wystrzelani z broni maszynowej.
@CzlowiekZkamienia o podobieństwach z wojną secesyjną miałem na myśli uzbrojenie, a nie szyk bojowy. Podczas II WŚ wciąż w modzie był bagnet. We współczesnych wojskach praktycznie nie jest on totalnie stosowany. W zasadzie nigdy dziś nie dochodzi do walki na dystansie nieświeżego oddechu.
@rafik54321 Jeszcze coś mi nie gra w tym, że czołgi tracą na znaczeniu, bo są łatwym celem dla lotnictwa, a główną rolę gra ciężka artyleria. Czy ciężka artyleria, jako mniej mobilna, nie jest jeszcze łatwiejszym celem dla samolotów? Poza tym, w walce z talibami i innymi dzikusami raczej nie trzeba zbytnio bać się ataków z powietrza.
Przypomnij mi jakie były skutki Bohaterstwa `44?
Trzeba być totalnym ignorantem żeby napisać coś takiego. Jak w czasie powstania AK-owiec miał hełm, broń długą, pistolet i dwa granaty, to na poziomie osobistym był niemal tak samo uzbrojony jak żołnierz niemiecki.
Dziś w nowoczesnych wojskach standardem jest kamizelka kuloodporna, mnóstwo elektroniki, noktowizor, zaawansowane radio i co tam jeszcze. Często najmniej z tego wszystkiego waży sama broń.
Idź sobie walczyć z karabinem i dwoma granatami przeciwko armii która jest uzbrojona po zęby, widzi cię nocą, w podczerwieni, żołnierze są w świetnym kontakcie ze sobą i z dowództwem i cały czas otrzymują informacje z samolotów zwiadowczych/satelity. Powodzenia.
@Gesser Szkoda, że Talibowie nie wiedzieli, że nie można walczyć przeciwko armii uzbrojonej po zęby :)
@Gesser amerykanie przegrywają jednak każdą wojnę, w jakiej biorą udział i to z gościami, których nawet na granat nie stać. Ruscy też mają swoje pola hańby. Sory zabawki są ważne,, ale nic nie pobije prostej żołnierskiej determinacji.
Talibowie mieli przeciwko sobie armię uzbrojoną po zęby, ale o walce tam nie było mowy.
@Malachia
Tzn chodzi ci o to, jak walczyli ZSRR czy Amerykanami? W tym pierwszym konflikcie Amerykanie ich uzbroili w broń do walki partyzanckiej, której górzysty teren bardzo sprzyjał. Nie dało się wprowadzić wielkiej armii i "przykryć ich czapkami" jak w czasie II-giej Wojny Światowej.
A z Amerykanami to za bardzo nie walczyli, bo nie mieli szans. Ukrywali się, czasami przypuścili jakiś atak, ale generalnie się wycofali. Dopiero, jak Amerykanie zdecdydowali o wyjściu z Afganistanu, to zaczęli przejmować cały kraj.
@Malachia
Tak, ale regularne wojsko w Iraku czy Afganistanie Amerykanie pokonali w tydzień i zajęli niemalże cały kraj. Partyzantka to wszystko co im pozostało.
@Gesser wojnę wygrasz jak pokonasz obrońców, obecne pola walki, to nie Stalingrad, dlatego zabawki tracą na znaczeniu. Liczy się mobilność, niewidzialność i wykrwawianie wroga. aż przegra. Ameryka nadal myśli kategoriami 2światowej i przegrywają wszystko.
Może po prostu ludzie trochę zmądrzeli, i chwalebna śmierć ich nie zadowala. Pamiętaj. Lepiej zabijać wrogów niż samemu ginąć.
Ten zolniez po lewej to jakiś ćwierćmózg. Chociaż pewnie w 1944 byli tacy co myśleli, że jak najedzą się kapusty i dostaną wzdęcia to Niemców pokonają własnymi gazami.
Żołnierz dzisiaj, nie różni się niczym w stosunku do żołnierza z II WŚ. Gdyby postawić obok siebie nagiego żołnierza z dzisiaj oraz nagiego żołnierza w tamtych czasów, to będą tacy sami ludzie.
Tak z czystej ciekawości byłeś na Z-tce?