Historyjka z mojego wczesnego dzieciństwa. Pewna wieś pod Rzeszowem zebrała się żeby wycinać mak z pól bo był zakazany. Zaprosili krewnych z innych miejscowości, w tym z miast. Zebrała się armia dorosłych i wycinali mak spomiędzy upraw. Dzieciaki (w tym ja) się bawiły na polach nieopodal, ale nie było tego dnia obiadu. Pod wieczór cześć wymyśliła ze mak z ognisk (w których palono zebrany) jest słodki i fajnie smakuje. Następne co pamiętam to ze budzę się i widzę pełno pochodni i innych świateł, przy których dorośli szukali swoich dzieci. Większość dzieciaków zasnęła mocno, często w rozrzuconych workach na mak, wołania dorosłych nie mogły dobudzić. Do rana wszyscy się znaleźli. Śmiech z tego jest do dzisiaj.
Zwłaszcza niedojrzały.
@Zemrzyk szczególnie lekarski.
Tylko trzeba było dokładnie przejrzeć czy nie ma robaków.
A potem zakazali.
Zgadzam się, bo takiego maku nikt jeszcze nie zdążył splerdolić dodając do niego rodzynki.
a kompot z makówek i słomy ilu miał zwolenników :)
A ze strzykawki?
Historyjka z mojego wczesnego dzieciństwa. Pewna wieś pod Rzeszowem zebrała się żeby wycinać mak z pól bo był zakazany. Zaprosili krewnych z innych miejscowości, w tym z miast. Zebrała się armia dorosłych i wycinali mak spomiędzy upraw. Dzieciaki (w tym ja) się bawiły na polach nieopodal, ale nie było tego dnia obiadu. Pod wieczór cześć wymyśliła ze mak z ognisk (w których palono zebrany) jest słodki i fajnie smakuje. Następne co pamiętam to ze budzę się i widzę pełno pochodni i innych świateł, przy których dorośli szukali swoich dzieci. Większość dzieciaków zasnęła mocno, często w rozrzuconych workach na mak, wołania dorosłych nie mogły dobudzić. Do rana wszyscy się znaleźli. Śmiech z tego jest do dzisiaj.