Sądzę że akurat w tej walucie to powinny być jedyne dotacje na kościół, przecież to oni mają najlepszy kontakt z tym co potrafi wymienić modlitwę na wszystko.
KK to najwyższy poziom tupetu i osobliwy ewenement.
Weźmy na warsztat teorię zarządzania. W dużym skrócie: każdy poziom w hierarchii zarządzania charakteryzuje się określonymi cechami (driverami) na które może oddziaływać i im wyżej w hierarchii, tym więcej tych cech, przy czym każdy wyższy poziom zawiera wszystkie cechy poziomu niższego.
Dlatego najwyższy oficer/manager oddziaływuje na wszystkie cechy, a podwładni na podzbiór tych cech.
Stąd przy dymisjach i wyciąganiu odpowiedzialności karani są przywódcy i szefowie, a nie podrzędni pracownicy.
KK te zasady nie dotyczą, tam hierarcha nic sobie nie robi z odpowiedzialności, jest ponad prawem i "hołotą" go otaczającą. Okazuje tym swoją pogardę dla wierzących, a przerzucanie winy na zewnątrz to już istny masterpiece. O ile dowódca za przewinienie podległej mu grupy jest dymisjonowany, o tyle hierarcha kościoła ma w dupie odpowiedzialność i przerzuca ją na innych w dół hierarchii lub wypiera ją na zewnątrz.
Jako że swoją pozycję KK opiera na strachu przed śmiercią, czyli najsilniejszym ze strachów, to może pogrywać sobie bezkarnie i może pluć w twarz wierzącym, uśmiechając się przy tym ustami swoich namiestników.
A może by ich tak odciąć od Funduszu Kościelnego, który miał służyć "nieco" innemu celowi. Rekompensata, która już dawno zrekompensowała. Zamiast tego wszyscy zgodnie, łącznie z ateistami, zmówimy zdrowaśkę?
Nie wydaje wam się wierzący, że to bog powinien przeprosić i błagać o wybaczenie?
Sądzę że akurat w tej walucie to powinny być jedyne dotacje na kościół, przecież to oni mają najlepszy kontakt z tym co potrafi wymienić modlitwę na wszystko.
Przeprasza chyba za swą nieostrożność i obiecuje poprawę w ukrywaniu i tuszowaniu kolejnych przestępstw.
Na pohybel pedofilom!
KK to najwyższy poziom tupetu i osobliwy ewenement.
Weźmy na warsztat teorię zarządzania. W dużym skrócie: każdy poziom w hierarchii zarządzania charakteryzuje się określonymi cechami (driverami) na które może oddziaływać i im wyżej w hierarchii, tym więcej tych cech, przy czym każdy wyższy poziom zawiera wszystkie cechy poziomu niższego.
Dlatego najwyższy oficer/manager oddziaływuje na wszystkie cechy, a podwładni na podzbiór tych cech.
Stąd przy dymisjach i wyciąganiu odpowiedzialności karani są przywódcy i szefowie, a nie podrzędni pracownicy.
KK te zasady nie dotyczą, tam hierarcha nic sobie nie robi z odpowiedzialności, jest ponad prawem i "hołotą" go otaczającą. Okazuje tym swoją pogardę dla wierzących, a przerzucanie winy na zewnątrz to już istny masterpiece. O ile dowódca za przewinienie podległej mu grupy jest dymisjonowany, o tyle hierarcha kościoła ma w dupie odpowiedzialność i przerzuca ją na innych w dół hierarchii lub wypiera ją na zewnątrz.
Jako że swoją pozycję KK opiera na strachu przed śmiercią, czyli najsilniejszym ze strachów, to może pogrywać sobie bezkarnie i może pluć w twarz wierzącym, uśmiechając się przy tym ustami swoich namiestników.
A może by ich tak odciąć od Funduszu Kościelnego, który miał służyć "nieco" innemu celowi. Rekompensata, która już dawno zrekompensowała. Zamiast tego wszyscy zgodnie, łącznie z ateistami, zmówimy zdrowaśkę?