Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
J Jur4578
+4 / 8

Jak najbardziej. Przy tym "tydzień" należy przyjąć jako okres 4-dniowy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K krys89
0 / 0

@Jur4578 *3 dniowy

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar PIStozwis
+8 / 10

I tylko w marcu i październiku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RealSimon
-2 / 20

Jak za pensję odpowiednio niższą, to tak.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A acotam43
-1 / 7

Bo tylko tyle są w stanie pracować efektywnie, tak , te badania mają z 10 lat :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G konto usunięte
+6 / 8

Uwierz mi, w tym kraju to raczej nie przejdzie, jak tak wszystko dalej będzie drożeć to trzeba będzie robić na DWA ETATY by starczało na opłaty i by wogule jakoś przeżyć, do tego właśnie wszystko zmierza by człowiek zapi.rdalał i jak najszybciej wyciągnął giry czyli zmarł.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Gekon86
+1 / 1

@Gorilla998 popraw wogule na w ogóle i będzie super.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Gekon86
-2 / 2

Proponuję aby każdy otworzył JDG i nagle temat 3 czy 4 dniowego tygodnia pracy zniknie. Podobnie jak nielubiane poniedziałki i weekend w piątek albo fajrant o 15. Pozbędziemy się tych idiotycznych "problemów". Ludzie zaczną na poważnie traktować prace a nie jak coś jako karę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Patrztutaj
-2 / 2

@Gorilla998 to ty jeszcze nie pracujesz na dwa etaty? Co z toba czlowieku haha z takim mysleniem to sie w zyciu nie ustawisz :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G konto usunięte
0 / 0

@Patrztutaj No jak tak dalej pójdzie to niemal wszyscy tak będą robić no chyba że srasz forsą jak ci durni politycy czy bogacze co myślą że mając sporo kasy mogą wszystko.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C konto usunięte
+3 / 5

Ci "naukowcy" nie mają elementarnej wiedzy z ekonomii. Oczywiście, można pracować krócej, ale wtedy zapłata będzie odpowiednio niższa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Agitana
+3 / 5

Zrodlo mowi o korzysci dla zdrowia z pracy, wiec jezeli praca sluzy wylacznie dla zdrowia, to jak najbardziej.
Swoja droga pytanie do tych naukowcow: jak zapatruja sie na prace, ktora sama w sobie jest szkodliwa dla zdrowia, a jednak potrzebna :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar fefefka
+4 / 4

@Agitana patrzysz z polskiej perspektywy. Są miejsca na świecie, gdzie można pracować mniej niż w polsce i nadal mieć życie bez wyrzeczeń.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Agitana
-1 / 1

@fefefka Tak, w najbogatszych krajach. Ale oni zanim stali sie bogaci na tyle, zeby pracowac mniej, zapier... jak male samochodziki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pawel1481
+3 / 7

I dostawać 60% wypłaty. Zgadzasz sie ?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar fefefka
0 / 0

niedawno czytałam układ pracy zbiorowej w branży, gdzie chcę podjąć pracę. Poza granicami polski, by było jasne. Z racji mojego wieku [a z czasem tego jest więcej, bo wzrasta wraz z wiekiem pracownika] należy mi się dodatkowo jeden dzień urlopu regeneracyjnego i 2 dni urlopu wiekowego. Po prostu wychodzą z założenia, że wraz z wiekiem, człowiek ma słabsze zdrowie i dla dobrej pracy w firmie, lepiej będzie dać mu więcej luzu w roku. Mi taki układ pasuje. Mniej wypalonych i sfrustrowanych ludzi, to lepsza atmosfera w pracy. Są też mama-dag i papa-dag, jeśli ktoś ma dzieci. I wtedy pracodawca ustala, który dzień tygodnia osoba ma na zajmowanie się własnym dzieckiem i wówczas kontrakt jest odpowiednio mniejszy, rząd dopłaca różnicę, a matka czy ojciec mogą zostać w domu i zacieśniać więź z dziećmi. Bo dobrostan psychiczny i rodzina są wartościami, o które powinny dbać i jednostki i państwo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@fefefka No, to ma już jakiś tam sens, chociaż wydaje mi się dalej zbyt socjalistyczny.
Podsumujmy - pracownik jest zatrudniany do wykonywania pracy wartej X, dostaje płacę za całość, ale części nie wykonuje i państwo pokrywa różnicę. Czy to jest dobre rozwiązanie? Mechanizm identyczny z ciążą. Kobieta jest niezdolna do pracy przez jakiś okres na skutek ciąży, a jednak zapłatę dostaje adekwatną do zarobków w pracy. Oczywiście pokrywana z frunduszu, który powinien pokrywać zdarzenia niechciane, a nie naturalną kolej rzeczy i zazwyczaj planowane ciąże.
Ten mechanizm wygląda mi raczej jak uszczęśliwianie ludzi na siłę. Niczym się nie różni od przejścia na częściową emeryturę. W danym wieku emerytura jest wypłacana w 20-40% (ekwiwalent 1-2 dni pracy), a dalej możesz pracować ile chcesz. Tylko normalnie człowiek powinien móc pracować faktycznie ile chce dostając wypłatę. Chcesz dwa dni wolne? Nie ma problemu. Chcesz pracować na pełny etat i odkładać sobie oszczędności? Nie ma problemu. Znowu wrzucamy ludzi do jednego wora próbując jednym szablonem uszczęśliwić wszystkich. Dokładnie tak samo, jak z zakazem handlu w niedzielę. Jedni szczęśliwi, że mają niedziele wolne, inni stracili robotę, bo dorabiali sobie tylko w weekendy. Nie ma jednego mechanizmu, który przysłuży się wszystkim, powinniśmy raczej iść w stronę elastycznych systemów, w których pracownik nie jest karany za to, że chciałby pracować więcej. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że w większości krajów obciążenia pracy sięgają 30-40% (czasem nawet więcej). Gdyby tylko państwo przestało zabierać swoją dolę, to ludzie by mogli pracować 3-4 dni w tygodniu i mieć nawet więcej. Można to rozwiązać chociażby takimi rzeczami jak darmowa opieka zdrowotna w pewnym wieku (zero składek). I od razu pensja netto wzrasta, a człowiek może zredukować etat jakby chciał. Można zaprzestać nakładania obowiązku wpłacania składek emerytalnych w pewnym wieku. Można zrobić wiele rzeczy, takie wydziwianie jedynie coraz bardziej komplikuje system, gdzie te same pieniądze wielokrotnie przechodzą z rąk do rąk stopniowo tracąc wartość.
Tak czy siak, jeśli jest to finansowane podobnie do emerytury (na podstawie wysokości składek), jak najbardziej powinno być uzależnione od wysokości wpłaty, a więc zarobków. Jeśli nie jest finansowane w ten sposób i idzie z funduszy publicznych (podatków), powinna być w miarę stała stawka dla wszystkich. Nie ważne, czy ktoś zarabia minimalną, czy dwie średnie krajowe. To, że zarabia dużo i jest specjalistą nie znaczy, że państwo ma mu dawać więcej z podatków. I dokładnie to samo jest z ciążą. Kobiety powinny dostawać stałą, standardową stawkę w okresie ciąży i niedługo po niej. Nie ważne, czy jest sekretarką, pracuje na kasie, czy jest wyspecjalizowanym inżynierem. Stawka ma być taka, żeby spełnić podstawowe potrzeby dając możliwość funkcjonowania bez dochodu. Nie ważne ile by zarobiła pracując, nie pracuje i nie ma dochodu. Nie ważne jakie ma wydatki, czy ma duży dom, kredyt. To są rzeczy, które człowiek sam sobie planuje i bez problemu może się zabezpieczyć na chudy okres wiedząc o tym, że się zestarzeje czy zajdzie w ciążę. Ludzie powinni mieć wybór decydowania o tym, co robią. W tym kontekście nawet bezrobotni powinni dostawać podstawową kwotę w trakcie ciąży aby nie było naciągania systemu na lewe zatrudnienia byle mieć ubezpieczenie i świadczenia. Skończyć z tym, każda kobieta dostaje standardową stawkę przez ileś miesięcy w trakcie ciąży (chociażby zamiast 500+), a jeśli pracuje, to dostaje też normalną płacę. Niezależnie od siebie. Chcesz pracować dłużej i zarobić - świetnie. Chcesz odpoczywać i żyć z samych świadczeń? Rób jak chcesz. Skoro obecnie wyproszenie L4 sprawi, że miesięczny zarobek spadnie najwyżej o 20% (i to nie na całą długość nieobecności), to po co ktoś by się pchał do pracy?
Te "urlopy" na zajmowanie się dzieckiem wyglądają mi natomiast jak próba łatania problemu z brakiem opieki nad dziećmi. Dawniej wychodziło się z założenia, że taniej znaleźć

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H hokek
+2 / 4

a mogą sobie pracować i 1 dzień w tygodniu kto im broni. tylko niech potem nie płaczą że gówno zarabiają a za 30 lat głodowe emerytury

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
0 / 2

Jak podpis pod demotem zaczyna się od "naukowcy", to nie czytam do końca.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tomac
-2 / 4

3 dni w tygodniu!!! A długo mamy tak zap***dalać?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jaszczuracs
+1 / 1

Jak potrzebowałem prywatnie dwa czwartki wolne to w każdy piątek miałem taką produktywność że czwartek nadrabiałem. więc ma to sens.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

Właściwie sam mam dosyć elastyczne godziny pracy. Teoretycznie 40h tygodniowo, ale rozdzielam jak mi się tylko podoba. Sam wypracowałem sobie system, w którym moja produktywność jest najwyższa. Generalnie przez jakieś 3 dni w tygodniu pracuję więcej i jestem bardziej produktywny, zazwyczaj najwyżej 2 dni pod rząd, kolejne już mocno tracą. Naturalnie więc co 2-3 dzień najwyżej udzielam się trochę w pracy do pomocy, coś sprawdzę, coś tam popchnę do przodu, ale nie wykonuję produktywnej pracy i większość czasu poświęcam na swoje potrzeby. Po takim dniu na świeżo wracam do tematu i znowu produktywność jest dużo większa. To działa na tyle dobrze, że w ciągu miesiąca przeciętnie poświęcam 20-40% czasu mniej na wykonanie tej samej pracy, którą bym robił tłukąc po 8h przez 5 dni w tygodniu. Inna kwestią jest taka, że rzadko pracuję nawet te 8h pod rząd. Posiłek czy przerwa w biurze nic nie zmieniają. Dużo lepiej to działa gdy pracuję 4-6h i robię długą przerwę, a do pracy wracam pod wieczór. Wtedy nawet jak sumarycznie przepracowałem 6-8h, to wykonałem często tyle, ile normalnie bym zrobił w dwa 8h dni. Wszystko działa dosyć naturalnie, nie planuję ile i kiedy przepracuję, po prostu czuję kiedy mam ochotę na pracę, a kiedy jestem zmęczony. Moja produktywność drastycznie spada, gdy mam wymuszony grafik określony różnymi spotkaniami czy pracą w biurze lub laboratorium. Wtedy czy jestem na siłach, czy nie, muszę pracować. Nawet, jeśli moja produktywność jest aktualnie niska. W wielu branżach ten model by działał dużo lepiej pod warunkiem, że ktoś faktycznie lubi swoją pracę i nie będzie jej unikał za wszelką cenę. Masa ludzi wspomina o rozpraszaczach, trudno im pozostać w skupieniu na pracy i muszą sztucznie się do nie zmuszać. Ja po prostu mam ochotę, siadam do pracy i znikam na kilka godzin robiąc bardzo dużo, po czym przerywam i później do tego wrócę. Sęk w tym, że sam odczuwam ochotę zabrania się do pracy i mam satysfakcję z tego, czym się zajmuję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mrooki
+2 / 2

Naukowcy odkryli też wodę w proszku, ale nie wiedzą, w czym ją rozpuścić...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sokolasty
+1 / 1

Bardzo chętnie, wezmę taką robotę, tyle że oferty na część etatu w Polsce dotyczą jedynie dyskontów, Żab, fast foodów i telemarketingu

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
6 6agvv7
0 / 0

Poniedziałki wolne dla każdego!!!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Moher_przez_samo_h
0 / 2

Idea zyskała poparcie zwłaszcza wśród doświadczonych naukowców.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar bat0n
0 / 0

co tak późno

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Traehflow
0 / 0

Ja bym się zgodził nawet na dwa dni pracy

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K krn78
+1 / 1

Nie wiem, z czym mam się zgadzać.. czy z tym, że naukowcy ustalili? Nie wiem czy ustalili, brak źródła. Czy z tym, że osoby starsze osoby pracować mniej? Tego też nie wiem, bo nie widzę wyników badań (brak źródła).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W waldek0093
-1 / 1

Kto wytrzymał pracować ponad 13 godzin dziennie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A ateistawroclaw
0 / 0

Jasne. Ja od 5 lat pracuję 1 dzień w tygodniu - prywatna praktyka lekarska. Można? Można.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pawel_Kot
0 / 0

kiedyś pracowałem średnio po 10-11 godzin dziennie, obecnie mam elastyczne godziny i pracę bardziej koncepcyjną i ekspercką. Krótszy czas pracy i dobre planowanie pomagają mi osiągać lepsze rezultaty. Nawet pracując 3 dni w tygodniu osiągam lepsze rezultaty niż przeciętny pracownik pracujący 5 dni. Potrafię znajdować rozwiązania i tworzyć programy usprawniające pracę całej firmy. Ciężko mi się zgodzić z opiniami, że pracujący 3 dni w tygodniu ma dostawać 60% wpłaty. Nie we wszystkich pracach jej czas trwania jest dobrą miarą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem