- Niech Pan powie jak to się stało.
- Potrącił mnie pies na ulicy.
- Hmmm, policjant?
- Nie, zwykły biegnący pies.
- I nie zauważył go Pan, by uskoczyć?
- Nie.
Mnie też kiedyś pies mało nie przewrócił w ten sposób. Sąsiedzi mieli dziwny zwyczaj przetrzymywania psa niemal do momentu aż im nie narobi w mieszkaniu. Duży pies chyba tej rasy co Śliniak z "Rodziny Zastępczej". Otwierałem drzwi od klatki pies lecący jak torpeda się załatwić walnął mnie głową w udo i straciłem równowagę, dobrze że się złapałem drzwi bo leżałbym jak ten tutaj.
Ktoś wywalil psa a ten gonil auto
No jak u nas w polsce, piesi tez mają w dupie tyle że poruszające się auta..
Mnie też kiedyś pies mało nie przewrócił w ten sposób. Sąsiedzi mieli dziwny zwyczaj przetrzymywania psa niemal do momentu aż im nie narobi w mieszkaniu. Duży pies chyba tej rasy co Śliniak z "Rodziny Zastępczej". Otwierałem drzwi od klatki pies lecący jak torpeda się załatwić walnął mnie głową w udo i straciłem równowagę, dobrze że się złapałem drzwi bo leżałbym jak ten tutaj.
Może gdyby nie ta szmata na twarzy, to by zauważył...
bo nie szedł po pasach