Eeee tam, bierzesz tabletkę, rozgniatasz na proszek, bełtasz z zawartością saszetki karmy dla zwierząt i podajesz XD... Będzie wpierniczał aż się będą uszy trzęsły haha.
Bywa różnie, kocur Bolesław łyka włożoną do pyszczka tabletkę natychmiast i bez problemu, ale Gryzisława potrafiła walczyć zębami i pazurami przez 10 minut a kiedy wydawało się, że lekarstwo dawno połknięte wypluwała z tryumfem.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 lipca 2023 o 14:21
Ale wiecie, że przeciw kleszczom jest też żel? Nakłada się z tubki na kark i spokój na 3 miesiące. Tabletkę trzeba co miesiąc, a koszt jednego żelu podobny do 3 tabletek.
@Eridian Opowiem ci pewną akcję. U swojego psa stosuję obrożę przeciw pchłom i kleszczom.
Znajoma szła właśnie w żele. Zapłaciła 150zł, ja może z 10zł.
Nasze psy bawiły się nad wodą, nałapały kleszczy. Efekt - u mojego psa, 5 kleszczy się ewakuowało, jeden się wbił w koniuszek ogona. U niej 6 kleszczy wbitych, żaden nie uciekł.
Więc poddaję pod wątpliwość sensowność oraz zasadność takich preparatów.
@rafik54321 Ok, rozumiem. Ja mam raczej dobre doświadczenia z preparatem w żelu. Mam przygarniętego kota w piwnicy, wychodzi. Przed podaniem żelu w tydzień wyciągnąłem trzy kleszcze, po - całe lato spokój.
Płyn do aplikacji na sierść np. Ad*antix albo obroża antykleszczowa np. F*resto.
Większość psów nie ma problemu z łykaniem tabletki. Moje jeśli im każę połkną same bez niczego. Jednak dużo łatwiej trzymać w ręce dodatkowy smakołyk to tabletki znikają szybciej niż pieniądze w rękach polityków.
Moja stara psina musi łykać 5 tabletek dziennie. Po prostu wrzucam do suchej karmy i tyle.
Wiem, że są i koty, z którymi nie ma problemów tego typu.
Jedno z moich futer ciężko chorowało i brało doksycyklinę. Tak mu smakowała, że tabsa normalnie z ręki wyrywał. Drugie na sam dźwięk blistra daje drapaka na szafę i siedzi tam z wytrzeszczem godnym obrazu Muncha.
Pasztet (byle nie słony i bez przypraw, bo to szkodzi). Podana z wędliną tabletka ma szansę zostać odpluta. Najlepiej uczciwy kawałek i wcześniej trochę się podroczyć z pacjentem, żeby był mocno zainteresowany. Jak już w końcu dostanie, to łyka bez gryzienia :) i sprawa załatwiona.
Eeee tam, bierzesz tabletkę, rozgniatasz na proszek, bełtasz z zawartością saszetki karmy dla zwierząt i podajesz XD... Będzie wpierniczał aż się będą uszy trzęsły haha.
Bywa różnie, kocur Bolesław łyka włożoną do pyszczka tabletkę natychmiast i bez problemu, ale Gryzisława potrafiła walczyć zębami i pazurami przez 10 minut a kiedy wydawało się, że lekarstwo dawno połknięte wypluwała z tryumfem.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2023 o 14:21
@samodzielny68 U mojego kota wystarczy aplikator i tabletka umazana pastą odkłaczającą.
Ja zawijam tabletke w plasterek szynki i Max zawsze zjada.
Moja psina jest tak łakoma, że tabletki też połyka z prędkością światła.
Ale wiecie, że przeciw kleszczom jest też żel? Nakłada się z tubki na kark i spokój na 3 miesiące. Tabletkę trzeba co miesiąc, a koszt jednego żelu podobny do 3 tabletek.
@Eridian Opowiem ci pewną akcję. U swojego psa stosuję obrożę przeciw pchłom i kleszczom.
Znajoma szła właśnie w żele. Zapłaciła 150zł, ja może z 10zł.
Nasze psy bawiły się nad wodą, nałapały kleszczy. Efekt - u mojego psa, 5 kleszczy się ewakuowało, jeden się wbił w koniuszek ogona. U niej 6 kleszczy wbitych, żaden nie uciekł.
Więc poddaję pod wątpliwość sensowność oraz zasadność takich preparatów.
@rafik54321 Ok, rozumiem. Ja mam raczej dobre doświadczenia z preparatem w żelu. Mam przygarniętego kota w piwnicy, wychodzi. Przed podaniem żelu w tydzień wyciągnąłem trzy kleszcze, po - całe lato spokój.
Płyn do aplikacji na sierść np. Ad*antix albo obroża antykleszczowa np. F*resto.
Większość psów nie ma problemu z łykaniem tabletki. Moje jeśli im każę połkną same bez niczego. Jednak dużo łatwiej trzymać w ręce dodatkowy smakołyk to tabletki znikają szybciej niż pieniądze w rękach polityków.
Moja stara psina musi łykać 5 tabletek dziennie. Po prostu wrzucam do suchej karmy i tyle.
Wiem, że są i koty, z którymi nie ma problemów tego typu.
U mnie sprawdzą się najtanszy pasztet, z szynki czy kiełbasy potrafił wyłuskać tabletkę i ją wypluć, wymazana pasztetem nie da się wyłuskać :)
Jedno z moich futer ciężko chorowało i brało doksycyklinę. Tak mu smakowała, że tabsa normalnie z ręki wyrywał. Drugie na sam dźwięk blistra daje drapaka na szafę i siedzi tam z wytrzeszczem godnym obrazu Muncha.
Pasztet (byle nie słony i bez przypraw, bo to szkodzi). Podana z wędliną tabletka ma szansę zostać odpluta. Najlepiej uczciwy kawałek i wcześniej trochę się podroczyć z pacjentem, żeby był mocno zainteresowany. Jak już w końcu dostanie, to łyka bez gryzienia :) i sprawa załatwiona.
Tak sobie czytam komentarze i naszła mnie pewna myśl: Czy tylko ja mam psa który zeżre wszystko co mu się rzuci?