Jeśli wątpienie (oraz ciekawość) jest naturalne, to znaczy, że religia jest nie naturalna. Ponieważ jest nienaturalna, to każdy to podświadomie wie, co tłumaczy dlaczego większość wierzących działa sprzecznie z wiarą.
Jeśli wątpienie (oraz ciekawość) jest naturalne, to znaczy, że religia jest nie naturalna. Ponieważ jest nienaturalna, to każdy to podświadomie wie, co tłumaczy dlaczego większość wierzących działa sprzecznie z wiarą.
Nauka nie "polega na wątpieniu". Nauka to przede wszystkim dążenie do wiedzy, poznania i zrozumienia rzeczywistości, a w dalszej perspektywie - do możliwości zastosowania tak zdobytej wiedzy w praktyce. "Wątpienie" - czyli zgoda na watpliwości, próba podważania raz zdobytej wiedzy etc. - jest oczywiście istotnym elementem poznania naukowego, ale teza "nauka polega na wątpieniu" sugeruje, że np. ci, co wątpią w kulistość Ziemi, są bardziej naukowi niż ci, którzy mają tej kwestii pewność…
Są też bardzo różne spojrzenia na naukę - obok pozytywizmu logicznego mamy też koherencjonizm, socjologię nauki czy podejście "antyhing goes" Paula Feyerabenda. Każde z tych podejść inaczej będzie stawiać sprawę wątpliwości i ich roli w poznaniu naukowym.
"Religia zabrania wątpić" to stwierdzenie na takim poziomie ogólności, że - podobnie jak 90% demotów tego pana - dowodzi, że nie ma on pojęcia, co to jest religia (nie mówię o poziomie wiary, ale o poziomie religioznawstwa). KTÓRA religia zabrania wątpić? Na czym to "zabranianie" polega? O jakich "wątpliwościach" mówimy?
Religie nie "zabraniają" wątpliwości. W większości wielkich religii uznaje się istnienie wątpliwości jako normalnej, ludzkiej przypadłości. Co więcej - w wielu pismach religijnych "wątpliwości" uznaje się za zjawisko pozytywne, bo zmuszają człowieka do poszukiwań odpowiedzi na trudne pytania i nie pozwalają w wierze "spocząć na laurach".
Nie chcę się wdawać w długie dysputy, ale czasami naprawdę warto coś poczytać i zdobyć jakąś wiedzę ZANIM zacznie się coś krytykować czy czynić takie porównania. To niestety moje doświadczenie z wielu dyskusji, że (jak napisem wyżej) ludzie, którzy najmocniej stawiają opozycję "nauka vs. religia" w większości przypadków mają równie małe pojęcie o nauce, jak o religii.
Jednym z największych świętych jest Tomasz Apostoł. Znał Jezusa, wiedział, jakie ma możliwości, wiedział, że nastąpi zmartwychwstanie itp. Ale mimo wszystko okazał sceptycyzm, stwierdził, że dopóki sam nie sprawdzi - to nie uwierzy. I co zrobił Jezus? Opierdzielił? Ekskomunikował? Nie. Ukazał mu się, pozwolił włożyć palce w rany po gwoździach itp. Wątpliwości i dociekanie leżą u podstaw natury ludzkiej - i u podstaw chrześcijaństwa.
Jeśli wątpienie (oraz ciekawość) jest naturalne, to znaczy, że religia jest nie naturalna. Ponieważ jest nienaturalna, to każdy to podświadomie wie, co tłumaczy dlaczego większość wierzących działa sprzecznie z wiarą.
Jeśli wątpienie (oraz ciekawość) jest naturalne, to znaczy, że religia jest nie naturalna. Ponieważ jest nienaturalna, to każdy to podświadomie wie, co tłumaczy dlaczego większość wierzących działa sprzecznie z wiarą.
Następna porcja mundrości od gościa, który o nauce ma równie małe pojęcie, jak o religii...
@13Puchatek
Z czym się nie zgadzasz z demotem:
- z tym, że nauka polega na wątpienie,
- czy z tym, że religia zabrania Ci wątpić?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2023 o 20:31
@Sok__Jablkowy
Z obiema tymi tezami.
Nauka nie "polega na wątpieniu". Nauka to przede wszystkim dążenie do wiedzy, poznania i zrozumienia rzeczywistości, a w dalszej perspektywie - do możliwości zastosowania tak zdobytej wiedzy w praktyce. "Wątpienie" - czyli zgoda na watpliwości, próba podważania raz zdobytej wiedzy etc. - jest oczywiście istotnym elementem poznania naukowego, ale teza "nauka polega na wątpieniu" sugeruje, że np. ci, co wątpią w kulistość Ziemi, są bardziej naukowi niż ci, którzy mają tej kwestii pewność…
Są też bardzo różne spojrzenia na naukę - obok pozytywizmu logicznego mamy też koherencjonizm, socjologię nauki czy podejście "antyhing goes" Paula Feyerabenda. Każde z tych podejść inaczej będzie stawiać sprawę wątpliwości i ich roli w poznaniu naukowym.
"Religia zabrania wątpić" to stwierdzenie na takim poziomie ogólności, że - podobnie jak 90% demotów tego pana - dowodzi, że nie ma on pojęcia, co to jest religia (nie mówię o poziomie wiary, ale o poziomie religioznawstwa). KTÓRA religia zabrania wątpić? Na czym to "zabranianie" polega? O jakich "wątpliwościach" mówimy?
Religie nie "zabraniają" wątpliwości. W większości wielkich religii uznaje się istnienie wątpliwości jako normalnej, ludzkiej przypadłości. Co więcej - w wielu pismach religijnych "wątpliwości" uznaje się za zjawisko pozytywne, bo zmuszają człowieka do poszukiwań odpowiedzi na trudne pytania i nie pozwalają w wierze "spocząć na laurach".
Nie chcę się wdawać w długie dysputy, ale czasami naprawdę warto coś poczytać i zdobyć jakąś wiedzę ZANIM zacznie się coś krytykować czy czynić takie porównania. To niestety moje doświadczenie z wielu dyskusji, że (jak napisem wyżej) ludzie, którzy najmocniej stawiają opozycję "nauka vs. religia" w większości przypadków mają równie małe pojęcie o nauce, jak o religii.
@13Puchatek
Dziękuję za wytłumaczenie swoich poglądów
Jednym z największych świętych jest Tomasz Apostoł. Znał Jezusa, wiedział, jakie ma możliwości, wiedział, że nastąpi zmartwychwstanie itp. Ale mimo wszystko okazał sceptycyzm, stwierdził, że dopóki sam nie sprawdzi - to nie uwierzy. I co zrobił Jezus? Opierdzielił? Ekskomunikował? Nie. Ukazał mu się, pozwolił włożyć palce w rany po gwoździach itp. Wątpliwości i dociekanie leżą u podstaw natury ludzkiej - i u podstaw chrześcijaństwa.
Widocznie autor demota nie ma pojęcia o religijnym stwierdzeniu "wierzę, wątpię, szukam.."
@rafield07 pusty slogan mający ukrywać, że wiara opiera się na bezmyślności, uległości i intelektualnym maraźnie...