Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
668 710
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
X Xerk
+12 / 20

@SalirDeDudas W tym jest więcej prawdy niż ci się wydaje, do czasów kiedy mniej więcej powstał druk biblia była na liście ksiąg zakazanych kk :D dziś każdy może ją przeczytać i liczba katolików spada najszybciej z wszystkich wyznawców relgii. Z protestantyzmu też się wyleczysz, kwestia czasu, czytaj dalej :D Na temat istnienia boga się nie wypowiadam ale czas religii się na szczęście kończy, wszystkich.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
+1 / 15

@Xerk
Jesteś już nudny, ze swoimi kłamstwami. Kościół Katolicki wprowadził zakaz tworzenia tłumaczeń, czyli przekładów Biblii na języki narodowe. Ówczesne przekłady miały z Biblią tyle wspólnego, ile netflixowski "Wiedźmin" ma wspólnego z książkami Sapkowskiego.

Warto zauważyć, że w Średniowieczu Łacina była językiem uniwersalnym znanym w całej Europie. Podobnie dziś jest z językiem angielskim. Poza klerem i arystokracją, znali ja wszyscy ludzie wykształceni (książki naukowe również były po Łacinie ewentualnie w Grece), oraz duża część kupców i mieszczan. Jeśli kogoś nie było stać na to by nauczyć się Łaciny, tym bardziej nie miał czasu, środków ani chęci na czytanie Biblii.
Księgi tej nie tłumaczono "dla ludu" bowiem ten lud nie potrafił czytać nawet we własnym języku. Tłumaczona ją w celach propagandowych, bardziej lub mniej celowo zmieniając niektóre sformułowania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2024 o 13:55

X Xerk
+3 / 13

@Rydzykant Aha czyli jak nie można było tłumaczyć na inne jezyki, a nikt poza klerem i arystokracją nie znał łaciny to faktycznie nie było zakazu czytania biblii, weź mnie nie rozśmieszaj.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jurand1967
+5 / 9

@SalirDeDudas czy czytając biblię nie masz żadnych wątpliwości? naprawdę uważasz, że poczet królów żydowskich (księga królów) musi być twoją świętą księgą?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kawanalawe
+11 / 15

@SalirDeDudas
"Bóg wiele razy mniej pomógł i mojej rodzinie. Widziałem cuda jak uzdrowienie mojej córki czy szwagierkiz która miała już nie widzieć. Ale co może o tym wiedzieć ktoś, kto nie szuka Boga tylko wymówek".
Ten argument już przestał być nudny, a stał się bezdennie głupi i podły.
Byłeś kiedyś w hospicjum? Albo na oddziale onkologicznym dla dzieci? Widziałeś jak głęboko wierzący ludzie ludzie modlą się żarliwie o ocalenie niewinnych i ich modlitwy spełzają na niczym, a cierpienie łamie im życie? Dlaczego ci się wydaje, że bóg odwraca się od krzywdzonego przez księdza-psychopatę dziecka i pomaga twojej szwagierce? Wiesz, że pycha to ciężki grzech?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
+3 / 9

@kawanalawe Nie ma, przynajmniej ja nie potrafię sobie wyobrazić modlitwy bardziej żarliwej, gorącej, intensywnej niż modlitwa matki prowadzonej na śmierć wraz ze swymi dziećmi. A jednak setki tysięcy takich matek zostało pomordowanych wraz z dziećmi w różnych wojnach, rzeziach czy pogromach.
A konieczność utworzenia oddziałów onkologicznych dla dziecie to już w ogóle - dech zapiera. Jak można wierzyć w miłosiernego boga po nawet jednej wizycie na takim oddziale nie daje się zrozumieć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 kwietnia 2024 o 5:48

A adamis62
-1 / 7

@Xerk , taaaaa, bo katolicy odchodzą od wiary z powodu czytania Biblii.

Znam mnóstwo byłych katolików, których wiara się dopiero zaczęła, kiedy Biblię zaczęli czytać.

Moja się pojawiła, kiedy zacząłem czytać Biblię jako zapiekły ateista.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 2

"...co może o tym wiedzieć ktoś, kto nie szuka Boga..." – Wypowiesz się na temat Hioba, @SalirDeDudas? Zwłaszcza w kontekście tego co napisałeś – "Widziałem cuda jak uzdrowienie mojej córki...".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S swoj_chlop
+17 / 31

Coś w tym jest!
U moich rodziców na regale stoi sobie Biblia. Są żarliwymi katolikami. Nie raz okazywało się, że nie mają pojęcia o jej treści. Znają tylko parę wyjątków, a i to raczej z kościoła, niż z własnej lektury.
Ja też byłem takim "katolikiem" - do czasu, aż zacząłem Biblię czytać. I to, qrwa, ze zrozumieniem xD
W ten sposób zostałem ateistą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J JurnyHeniek
+5 / 7

@swoj_chlop Bardzo wielu ludzi którzy przeczytali Biblie zostało ateistami. Nauka poszła do przodu i co opowieść coś się nie zgadza. Wyjątkiem są ludzie którzy kręcą na tym biznes.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 13Puchatek
-5 / 21

Gdybym dostawał złotówkę za każdym razem, kiedy ten durny tekst wraca na demoty, byłbym już chyba całkiem bogaty....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sgt_Angua
-1 / 9

A jakie instrukcje dla Żydów, Autorze?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Loganesko
+9 / 13

@Sgt_Angua Dokładnie takie same, niech zaczną czytać własną świętą księgę i dostrzegą cały burdel u siebie, islamu też to dotyczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Amon666
+3 / 3

Tyle że w przypadku islamu może być problem bo zdecydowana większość wyznawców jest analfabetami i fanatykami którzy są gotowi ukamienować zgwałconą kobietę za cudzołóstwo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P profix3
+9 / 11

Można być ateistą bez czytania biblii. Oni tego nie sprawdzają.
Nie dziękujcie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
0 / 8

@profix3
Jednak chcąc być faktycznie Ateistą, warto przeczytać "Siedem typów ateizmu" Johna Graya, W skuteczny sposób sprawdza, czy faktycznie jesteś Ateistą, czy tylko wyznajesz specyficzną formę jednej z ateistycznych neo-religii.
Uwaga, lektura ta jest bardzo niebezpieczna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
+1 / 5

@Rydzykant Patrzysz na to nie od tej strony co trzeba. Ja nie wiem "jakim ateistą" ja chciałbym być. Wiem natomiast (widzę), że religia jest głupia. Nie muszę czytać nic innego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
-1 / 7

@jeszczeNieZajety
Osobiście uważam, że piłka nożna jest głupia. I znacznie bardziej bezproduktywna niż religia. A mimo to miliony ludzi na całej ziemi tracą czas i pieniądze na oglądanie tej aktywności. Chcesz im tego zabronić.
Osobiście znam też ludzi uważających badania i podbój kosmosu za działania głupie i bezproduktywne. Ich zdaniem powinniśmy skupić się na naszej planecie, uratować ją, a wszechświat zostawić w spokoju. Oni nie rozumieją że zasoby marnowane obecnie na starty rakiet i naukowe wycieczki w kosmos, mają w przyszłości dać nam dostęp do kolejnych zasobów, zapewnić szansę rozwoju. Latanie w kosmos dzięki gwałtownemu spalaniu przetworów paliw kopalnych jest równie bezsensowne jak odmawianie różańca. Nie tędy droga. Tylko czy masz pewność, że w obu przypadkach drogi w ogóle nie ma? Moim bardzo prywatnym zdaniem - jest. Tylko jak ja odkryć nie zaczynając od metod prymitywnych?

p.s. Nie ja postawiłem Ci minusa. Czyli ktoś jeszcze czyta nasze spory. Ciekawe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2024 o 13:37

J jeszczeNieZajety
+3 / 3

@Rydzykant Gdzie ja cokolwiek komuś zabraniam? Chcą ludziska w głupoty wierzyć - co mi do tego. Inna sprawa gdy mnie zmuszają.
Nie znam liczb i nie chce mi się szukać ale wydaje mi się, że ilość paliw kopalnych zużywanych na loty kosmiczne to naprawdę drobny ułamek tego co zużywamy na inne cele.
Już Ci pisałem, że matematycy po kilku gorzkich doświadczeniach wielką wagę przywiązują do udowodnienia, że szukany obiekt w ogóle istnieje nim zaczną go szczegółowo szukać. Nie jest żelazna reguła ale jednak...
Przytoczę Ci fragment dyskusji, nie pamiętam kogo z kim, w każdym razie wierzącego z niewierzącym. Wierzący zarzucił niewierzącemu, że on nic nie widzi i że "jest jak ktoś kto ma zawiązane oczy i w ciemnym pokoju szuka czarnego kota. Bezbożnik odpowiedział mu, że wierzacy tak samo szuka tego kota, tylko, że w tym pokoju kota nie ma.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2024 o 12:52

avatar Modrego
+1 / 1

@jeszczeNieZajety
Dyskutujesz z gościem porównującym religię do piłki nożnej i loty w kosmos do odmawiania różańca. A z kotem fajne, nie znałem

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
0 / 4

@jeszczeNieZajety
Jeśli nie wiesz czy w ciemnym pokoju jest kot czy go nie ma, to masz dwa wyjścia.
Możesz założyć że go nie ma. Jeśli masz racje to świetnie. Jeśli nie, w końcu pośliźniesz się na jego odchodach.
Możesz podjąć poszukiwania. Wówczas najistotniejsze jest, jak wiele zasobów poświecisz na poszukiwania. Jeśli robisz to w czasie wolnym, nic nie stracisz jeśli go nie ma, bo jest to tylko twoje hobby. Jeśli jest, to w końcu go znajdujesz i zyskujesz satysfakcję. Problem pojawia się, jeśli sam poświęcasz wszystko na szukanie kota, oraz żądasz aby wszyscy inni uczestniczyli w poszukiwaniach. Takie postępowanie określa się mianem fanatyzmu.
Ty za optymalny model postępowania uznajesz brak poszukiwania kota. Masz do tego prawo. Masz też prawo nie sprawdzać zawartości butów, gdy je zakładasz. Ale jeśli kot istnieje i jest złośliwy, pewnego razu mocno się zdziwisz.

@Modrego
Błąd - nie porównuję religii do piłki nożnej. Porównuję religię do narzędzia służącego dziwnemu, niezrozumiałemu dla niektórych celowi. Jeśli nie zajmujesz się mikrobiologią, mikroskop jest dla ciebie czymś dziwacznym i zbędnym. Możesz go używać do wbijania gwoździ.
Podobnie jeśli nie zajmujesz się rozwojem duchowym, religia jest dla ciebie czymś dziwacznym i zbędnym. Możesz uznać ją za przyrząd do wyciągania pieniędzy z kieszeni frajerów.

Natomiast jeśli chodzi o piłkę nożna, to protestuję gdy z moich podatków utrzymuje się deficytowe gigantyczne stadiony piłkarskie. Tak samo ty masz prawo protestować, gdy z twoich podatków utrzymuje Kościół. I masz rację - z podatków powinny byś finansowanie jedynie niezbędne instytucje społeczne. Pieniądze te nie powinny iść na zachcianki religiantów. Ani na zachcianki kiboli. Czy teraz zrozumiałeś porównanie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Modrego
0 / 0

@Rydzykant
Czy zrozumiałem? Tak, tak, rozwój duchowy, tak :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
0 / 4

@Modrego
Dla większości, piłka nożna to siedzenie przed telewizorem, przeklinanie naszych zawodników i chlanie.
Dla niektórych jest to zawód (tak jak aktorstwo), a dla jeszcze innych jest to aktywny sposób spędzania czasu na świeżym powietrzu

Dla większości religia to odklepanie paciorka i niedzielna wizyta w kościele.
Dla niektórych jest to zawód (tak jak aktorstwo), a dla jeszcze innych jest rozwój duchowy i stosowanie technik medytacyjnych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Modrego
0 / 0

@Rydzykant
Serio odpuść kolego bo nie podjąłem z Tobą dyskusji i dalej nie mam zamiaru.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
+1 / 1

@Rydzykant "Ty za optymalny model postępowania uznajesz...". To Ci przytoczę suchar, który słyszałem chyba w pierwszej klasie podstawówki. Ciemna noc. Dokoła latarni chodzi facet i pilnie wpatruje się w chodnik. Podchodzi do niego policjant (jak to słyszałem po raz pierwszy to jeszcze był milicjant) i pyta się co on robi. Facet odpowiada, że szuka kluczy do mieszkania bo gdzieś zgubił. "A gdzie pan zgubił?" pyta uprzejmie policjant. "A tam, na moście" pokazał ręką facet. "To dlaczego szuka pan tu a nie na moście?" Na co facio "bo tu jaśniej a tam ciemno".
Przypowieści są bardzo pożyteczne ale nie można ich brać dosłownie.
Kiedyś w Hollywood zapanowała moda (wiem, dziś jest 100 razy gorzej) na bohaterów "etnicznych". W ramach tego trendu powstał serial pod tytułem "Banaczek" o detektywie polskiego pochodzenia. Nazwisko co prawda bardziej czeskie ale niech tam. Każdy odcinek, gdy Banaczek już rozwiązał problem, kończył się wygłoszeniem przez niego "starego polskiego przysłowia". Oczywiście przysłowia te wymyślali scenarzyści. Utkwiło mi w pamięci szczególnie jedno "Skarpetek szukaj na nogach a nie na niebie" Coś w tym, stylu, może nie dosłownie (lata temu) ale sens był taki właśnie.
Przy rozważaniu "szukania boga" podstawowe pytanie nie brzmi "Czy bóg istnieje czy nie?". Podstawowe pytanie to: "A po co go w ogóle szukać?" Kiedyś trzeba było bo wiedza naszych przodków była żadna w porównaniu do tego co wiemy dziś. Dziś z perspektywy wiemy, że większość tych "niezrozumiałych" rzeczy, których bali się nasi przodkowie jest jak najbardziej zrozumiała i, że nie kryje się z nimi (np - pioruny) żaden gniewny siłacz zwany bogiem. Mamy więc bradzo solidne podstawy do podejrzewania, że jeśli nawet jakiś bóg (bogowie, wróżki, krasnoludki) istnieje to w najlepszym razie ma nas w nosie. Tu możesz mnie zaatakować, że czynię nieuprawnione założenie, że ów bóg ma nos. I będziesz miał rację!
Uraczę Cię jeszcze jedną opowieścią. Jezus też rzadko odpowiadał wprost, więc...
George Showe opwiadał, że kiedyś gdy był jeszcze małym chłopczykiem wszedł do sypialni ojca a ojciec siedział przy stoliku i szykował się do golenia. Cały osprzęt miał rozstawiony na stole, w ręku trzymał namydlony pędzel. Mały George zapytał ojca "Tato, dlaczego się golisz?". Ręka ojca zawisła w bezruchu w połowie drogi do twarzy. Po jakiejś minucie powiedział "nie wiem". Odłożył pędzel i do końća życia już się nie golił.
Ja się wcielę w Georga. "Dlaczego mamy szukać boga?"
"Tak, Newton zastosował brzytwę." O Koperniku coś tam słyszałem. Kepler poprawił Kopernika w ten sposób, że założył ruch plamet po elipsie. Okręg jest też elipsą tylko ogniska się pokrywają. Ale to detal. Myli Ci się przejście z orbit stricte kołowych (to jeszcze echa Ptolomeusza, orbity mają być kołowe bo koło jest "doskonałe") na eliptyczne (robota Keplera i de Bracho) z tym co wyjaśnił Einstein. Mianowicie o fakt, że orbita Merkurego się nie zamyka. Albo inaczej - że orbita elpityczna Merkurego obraca sie dookoła ogniska leżącego wewnątrz Słońca. Dalej, teoria Kopernika nie wyjaśniała "lepiej" bo ona w ogóle nic nie wyjaśniała (podobnie jak Ptolomeusza) tylko dawała łątwiejsze w użyciu narzędzie od przewidywania położenia obniektów niebieskich. Jakby się ktoś uparł to może spokojnie uprawiać astronomię posługując się Ptolomeuszem. Można zaprząc do pracy superkomputer i on będzie liczył i wszystko będzie się (prawie) zgadzać. Einstein nie "poprawił" Newtona a uogólnił a to nie to samo. Dla szybkości dużo mniejszych niż szybkość światła wciąż używamy wzorów Newtona i świetnie działają.
Wszystko to do powyżej napisałem wyżej nie ma żadnego związku z przedmiotową brzytwą. I naukowcy nie wykazali się żadną ostrożnościa, przynajmniej nie w tym przypadku.
"Inaczej interpretuję..." Cała nauka (nie mówię o kierunkach humanistycznych) opiera się na budowie modeli, które OCZYWIŚCIE są uproszczone. Czy mnie wzrok myli czy Ty właśnie zastosowałeś słynną brzytwę?
"...odrzucenie ... możliwości zajścia pewny

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2024 o 22:27

J jeszczeNieZajety
+1 / 1

@Rydzykant "Tak, Newton zastosował brzytwę." O Koperniku coś tam słyszałem. Kepler poprawił Kopernika w ten sposób, że założył ruch plamet po elipsie. Okręg jest też elipsą tylko ogniska się pokrywają. Ale to detal. Myli Ci się przejście z orbit stricte kołowych (to jeszcze echa Ptolomeusza, orbity mają być kołowe bo koło jest "doskonałe") na eliptyczne (robota Keplera i de Bracho) z tym co wyjaśnił Einstein. Mianowicie o fakt, że orbita Merkurego się nie zamyka. Albo inaczej - że orbita elpityczna Merkurego obraca sie dookoła ogniska leżącego wewnątrz Słońca. Dalej, teoria Kopernika nie wyjaśniała "lepiej" bo ona w ogóle nic nie wyjaśniała (podobnie jak Ptolomeusza) tylko dawała łątwiejsze w użyciu narzędzie od przewidywania położenia obniektów niebieskich. Jakby się ktoś uparł to może spokojnie uprawiać astronomię posługując się Ptolomeuszem. Można zaprząc do pracy superkomputer i on będzie liczył i wszystko będzie się (prawie) zgadzać. Einstein nie "poprawił" Newtona a uogólnił a to nie to samo. Dla szybkości dużo mniejszych niż szybkość światła wciąż używamy wzorów Newtona i świetnie działają.
Wszystko to do powyżej napisałem wyżej nie ma żadnego związku z przedmiotową brzytwą. I naukowcy nie wykazali się żadną ostrożnościa, przynajmniej nie w tym przypadku.
"Inaczej interpretuję..." Cała nauka (nie mówię o kierunkach humanistycznych) opiera się na budowie modeli, które OCZYWIŚCIE są uproszczone. Czy mnie wzrok myli czy Ty właśnie zastosowałeś słynną brzytwę?
"...odrzucenie ... możliwości zajścia pewnych wydarzeń lub warunków, mogących zaburzyć związek między przesłanką a wnioskiem." Modele tworzone przez naukowców nie są "w miarę spójne" Są spójne. Po prostu. Nikt nie opublikuje niespójnego modelu. Pytanie nie jest czy model jest spójny tylko czy stosowalny w danej sytuacji. Na ile nam wiadomo oczywiśćie.
"... których wpływu nie potrafimy...". Jeśli nie wiemy niczego o jakimś bycie to nie wiemy czy potrafimy mierzyć wpływ tego czegoś. Naukowcy szukali dość długo eteru aż doszli do wniosku, że go nie ma. Mierzyli włąśnie ten "wpływ", się nie zgadzało i w końcu koncepcja została porzucona. Ale były silne przesłanki, które skłaniały naukowców do szukania eteru. W ogóle chcę jedną rzecz podkreślić z całą mocą. Nienaukowcom wydaje się, że oto nauka odkrywa prawdy o świecie i już. Zasadniczo tak jest ale ostateczne odkrycie jakiejś prawdy niemal zawsze opiera się na mnóstwie błędnych koncepcji, źle zinterpretowanych wynikach eksperymentu itd itp. Jak w gospodarstwie domowym. Gospodyni wyjeżdża na stół z pięknym makowcem ale tylko ona wie ile razy jej nie wyszło, przypaliło się, zrobił się zakalec. Goście widzą tylko gotowy makowiec. Naukowcy popełniają mnóstwo błędów - są tylko ludźmi.
Skoro do tego doszło - wiara i nakua nie dają się w żadne sposób pogodzić. W szczególności wiara i działalność naukowa (nie mówię o humanistach!) są fundamentalnie nie do pogodzenia. Przykłady wierzących naukowców są mylące i nadużywane w celu zmylenia przeciwnika. Szerzej na żądanie.
"które ateiści skrzętnie ukrywają" ???? Nie spotkałem jeszcze ateisty, który by to ukrywał. Zresztą byłoby to trudne bo ta (elementarna!!) zasada logiczna jest tak naprawdę oparta na przyjętej tabelce wartośći logicznych operatora implikacji. Chyba walczysz z chochołem (straw man).
" Jednak nie wyklucza ich z całą stanowczością..." Ja ogólnie mam wrażenie, że Ty (i sporo innych) nie akceptujesz zwrotu "nie wiem". Prawdziwy naukowiec nie bawi się w dywagacje (znaczenie jak podaje słownik wyrazów obcych) bo na to szkoda czasu. Życie jest za krótkie. Jak nie wiemy skąd się wziął Wszechświat (nawet WW tego nie wyjaśnia) to NIE WIEMY. Nie traci ów naukowiec czasu na budowę zawiłych, piętrowych konstrukcji nie posiadających fundamentu. Beoci krzyczą "Aha! nauka nie potrafi wyjaśnić!"
"Stany stabilne i niestabilne...." No niektóre stany są niestabilne z powodu dodatniego sprzężenia. Więc? Słusznie prawisz ale co z tego? Ja nie widzę.
Gdzie, kto konkretnie zadawał

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
+1 / 1

@Rydzykant Gdzie, kto konkretnie zadawał pytanie "zanim zaczniemy szukać wzorów sprawdźmy czy one w ogóle istnieją". Chętnie się z tym zapoznam bo nic mi na ten temat nie wiadomo a to wyglą na ciekawe. Rzeczywiście narzędzi nie mieli bo ta sprawa wyjaśniła się dopiero w 19 wieku. W każdym razie włoscy matematycy w 15, 16, 17 i 18 stuleciu pytań takich nie zadawali, mam wrażenie, że w ogóle im to do głowy nie przyszło.
"zakładasz że rozwój nauki (i ogólnie rozwój cywilizacji) jest stałą wnoszącą." Jezu przenajsłodszy! Gdzie ja i w jaki sposób tak twierdzę? Będę wdzięczny za wskazanie bo oczywiście tak nie jest i jeśli ja tak twierdziłem to mówiłem głupoty i nie chciałbym tego kontynuować.
"To znaczy na... przepowiedniach..." Nie chce mi się studiować Nostradamusa (przeleciałem pobieżnie fragmenty i jakoś mi się nie chce) ale przypomniał mi się taki kawałek o Stalinie. Do jego gabinetu wszedł sekretarz i mówi "Towarzyszu Stalin, przyszedł jasnowidz, mówi, że zna przyszłość, chce z wami rozmawiać." Stalin, nie podnosząc wzroku znad dokumentu, który akurat czytał powiedział "Rozstrzelać. Jakby znał przyszość to by nie przyszedł". A poważnie - teksty takie jak Nostradamusa czy bibline wymagają dużej, dużej dozy interpretacji. Ja owszem lubie interpretacje ale nie w nauce. Jak już pisałem - im więcej interpretacji tym mniej informacji. Wolę studiować inne rzeczy niż pisma Nostradamusa gdyż, w mojej ocenie szansa na to, że coś tam będzie naprawdę interesującego jest bardzo, bardzo mała. Życie jest za krótkie. Nie badałem tematu więc nie potrafię ocenić metodoliogi użytej przy badaniu trafności przepowiedni. Ale natychmiast widzę wyłaniające się trudnośći. Gdzie na przykład ustalamy "poziom zgodnośći"? czyli kiedy uznajemy, że przpowiednia się spełniła a kiedy nie? Nie chce mi się tego głębić bo temat nie wyglada na obiecujący. W ogóle ja się skłaniam ku argumentowi ewolucyjnemu. Gdyby faktycznie coś "nadprzyrodzonego" istniało to przez te miliardy lat ewolucja by chyba znalazła. Znajomość przyszłości to niemożliwy do przecenienia atut w walce o przetrwanie a ściśle mówiąc o wydanie potomstwa. Nie widać w tego w świecie ożywionym. Jest jak z Toto-Lotkiem. Szanasa na wygraną jest tak znikoma, że dla wszelkich praktycznych potrzeb możęmy spokojnie założyć, że jest to niemożliwe. Tak widzę szanse na "cudownośći". Ergo - szkoda mi na to czasu. Jak powiedział mędrzec "trzeba mieć umysł otwarty ale też trzeba uważać by się nie zamienił w śmietnik".
"Trudno je precyzyjnie zrozumieć, jeszcze trudniej opisać." No właśnie - potrzebna jest duża doza interpretacji. Więcej interpretacji --> mniej informacji. Szkoda czasu. Zycie jest - a przepraszam, już to pisałem.
Co Atlantydy. Nie mam kompetencji by się na ten temat wypowiadać i w zasadzie nie widzę jej związku z naszymi wątkami. Była, nie było jej - to w zasadzie nic nie zmienia.
"Odsianie tych "prawdziwych" od fałszywych jest niezmiernie trudne. jednak czy niemożliwe." No właśnie - już założyłeś, że istnieją "prawdziwe" przepowiednie tylko trudno jest je znaleźć. Skąd wiesz, że istnieją "prawdziwe" przpowiednie? Jaki był i kto zdefiniował "poziom zgodnośći"?
"Dość zabawy, praca czeka.". Ja co prawda niby nie pracuję, emeryturka, ale moja żona BARDZO lubi mnie zatrudniać i to "o każdej porze"
Powodzenia w pracy.
I w życiu osobistym.







Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
0 / 4

@jeszczeNieZajety
"zanim zaczniemy szukać wzorów sprawdźmy czy one w ogóle istnieją".
Aby odkryć czy istnieją jakieś tendencje czy też części wspólne, najpierw trzeba podjąć się ich zbadania. Fale na morskich zatokach są chaotyczne. Bowiem są efektem interferencji fal właściwych i odbitych, prądów morskich, pływów oraz zmian kierunku wiatru, a także jednostek pływających wytwarzających własne fale. Badając pojedyncze fale, możesz odkryć ich właściwości. Dodając do nich kolejne czynniki, odkryjesz pewne prawidłowości. na pewnym etapie komplikacji uzyskasz chaos, jednak będziesz wiedział z czego on wynika.
Oczywiście badanie w odwrotnym kierunku jest znacznie trudniejsze.

Założenie, że kiedyś w przeszłości ktoś powinien stwierdzić, że dana ścieżka rozwojowa jest błędna, wskazuje na stosowanie uproszczonego modelu rozwoju nauki. Wielu ludzi, nawet świadomych fluktuacji w rozwoju nauki, obserwując czasy współczesne odruchowo przypisuje całości charakter wznoszący. Tymczasem warto spojrzeć na "cykl życia imperiów" - historia nauki jest do niego bardzo podobna.

Odnośnie przepowiedni i Stalina odpowiem inna historyjką. Prognozy pogody w jego czasach były dość niedokładne. Stalin zapytał naczelnego meteorologa, jaka jest sprawdzalność prognoz. Tamten odpowiedział:
- Około 47%
- W takim razie zawsze podawajcie prognozę odwrotną, niż wychodzi wam z obliczeń. Wtedy uzyskacie 53% sprawdzalność.
Oczywiście masz świadomość, że to tak nie działa.
Zawsze można coś odrzucić bez badania, bo "na chłopski rozum" to nie działa. Jednak czy znasz łacińskie powiedzenie "Exceptio probat regulam"? Na polski tłumaczy sie to jako "wyjątek potwierdza regułę". Jednak jest to tłumaczenie błędne. Słowo "probat" oznacza próbować, sprawdzać. Właściwym znaczeniem jest "Wyjątek sprawdza regułę", Skoro ktoś jest w stanie przewidzieć zdarzenie nieprzewidywalne, to ma szczęście i wyobraźnie. Jeśli przewidzi kilka lub kilkanaście takich zdarzeń, warto się zastanowić co tu jest grane. czy to przypadek, czy jednak jakieś nie odkryte jeszcze zjawisko. Czy ta próbówka w której nie rozmnożyły się bakterie była przypadkiem, czy zalęgła się w niej pleśń zwalczająca bakterie. Większość naukowców uzna to za przypadek lub "błąd w przeprowadzonym badaniu" i zignoruje wynik. Jeden, mniej wierzący w doskonałość współczesnej nauki, zacznie analizować.

Wyrazy szacunku dla małżonki. Chociaż jeśli w efekcie ma Cię odgonić od komputera, to lepiej nie pozdrawiaj Jej ode mnie.
Dużo zdrowia życzę. Będę miał się z kim kłócić ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sok__Jablkowy
-1 / 1

Jeśli już, to pokochaj swoją ideę boga. A czy ideę można kochać to już inny temat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K katem
+4 / 6

Nie wiem, jak z dwiema pierwszymi wariantami, ale ja faktycznie przeczytałam Biblię. I stałam się ateistką. No może nie od razu, ale z biegiem czasu i po przemyśleniach.
Przeczytałam również Koran (tłumaczenie w takiej już starej serii Bibliotheca Mundi) i pozostałam przy swojej niechęci do islamu.
Tak, ten demotywator, a właściwie to stwierdzenie krąży już od lat po internecie. Niemniej jednak wydaje się, że jest w nim sporo prawdy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A abc_xyz
+4 / 8

Mi wystarczyły historie o Mojżeszu i arce Noego, żeby zacząć kwestionować te nauki. Przysłowiowym "gwoździem do trumny" było wmawianie mi, że mam jakiś "grzech pierworodny". Podstawówkę kończyłem jako jedyny bez bierzmowania który nie jest innej wiary.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Paveu69
0 / 0

Też tak miałem.
Książka fajna dla dzieci, chociaż trochę zbyt brutalna, więc raczej dla takich starszych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pawel_Kot
-1 / 3

Bóg Wisimito kocha wszystkich agnostyków... czy odwrotnie... Siła religii jest w potrzebie wiary. Nie ważne, czy bóg istnieje, po prostu niektórzy mają potrzebę wierzyć, że tak jest. Podobnie jak z piwem, można mówić, że jest złe czy dobre, ale jeśli ktoś chce się napić, to co mu żałować. Natomiast chodzenie i mówienie w kółko każdemu, że się nie pije piwa, jest dosyć dziwne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Suchar24
0 / 0

Nie koniecznie. Są katolicy którzy aktywnie słuchają tego co piszą w Biblii, a także ci co ją czytają. Znajomość Biblii z resztą nijak się ma do bycia ateistą.
Na koniec dodam jeszcze jedną opcję do wyliczanki:
Nie czytaj Biblii i wyłapuj z internetu tylko obciążające fragmenty, pomijając te sensowne- zostanesz użytkownikiem demotów

Odpowiedz Komentuj obrazkiem