Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
5833 6177
-

Zobacz także:


A akazet
+5 / 25

Do końca życia będę żałować, że woziłam syna na muzykę :(

Odpowiedz
Z Zarddin
+11 / 31

Został pedałem?

malygangsta
+3 / 3

cwiczył w poznańskich słowikach za słynnych czasów? :D

tinibit
+4 / 10

do końca życia, to możesz żałować innych, gorszych rzeczy, a nie czegoś takiego. Problem w tym, że rodzice POWINNI próbować podpowiadać jakieś hobby, zapisywać na różne zajęcia, które choć trochę dziecko lubi. Ale też nie robić z tego misji na całe życie tego dziecka'

E Ewan
+2 / 32

Chyba lepiej spróbować rozbudzić w dziecku jakąś pasję, niż posadzić je przed komputerem.

Odpowiedz
S sliffka
+12 / 20

ale nie zmusisz dziecka do wlasnych, nie zrealizowanych pasji... samo musi je rozwinac, nie za pomoca rodzicow.

P Piotrkus
+3 / 13

To się organizuje czas dziecku , ale nie na zasadzie że wysyłasz dziecko na balet , by nie marnował czasu przy komputerze.. nie widzę problemu by zabrać dzieciaka kilka razy na balet :) I ewentualnie jak sam będzie chciał to go zapisać do szkółki ;)

Chociaż sam dzieciaka na balet bym ani razu nie zabrał , chyba że by chciał(on , nie ja !).

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 2 August 2010 2010 0:24

Quatr0
+7 / 25

I bardzo dobrze. Może balet to nie najlepszy wybór, ale ja na przykład żałuję, że za dziecka nie wozili mnie na naukę gry na jakimś instrumencie, np. gitara. Albo że nie zmusili mnie do uprawiania jakiegoś sportu.

Odpowiedz
Iskierka
+27 / 29

Niestety niekoniecznie. Dla sporej ilości rodziców istnieje podział fajne/pożyteczne. Jeżeli zajmujesz się czymś, co sprawia ci przyjemność, to znaczy, że marnujesz czas (który móglbyś przeznaczyć na pisanie wypracowania z polskiego). Niestety, tak niewiele ludzi ma okazję być docenianych za swoje indywidualne talenty, które się rozwija i pielęgnuje. I jeszcze ta polityka zniechęcania. Chcesz gitarę? Przemyśl to, na 100% ci się znudzi po miesiącu, więc lepiej jej nie kupuj. Chcesz deskę? Jeszcze sobie głowę rozwalisz. Chcesz się podjąć czegoś trudnego? Na pewno sobie nie poradzisz. Chcesz się nauczyć czegoś oryginalnego? Porąbało cię. Taka polityka prowadzona jest w moim domu od lat, a że nie umiem stawiać zawsze na swoim, w wieku przypadkach dałam za wygraną :( Np. do tej pory nie umiem jeździć na łyżwach. Kiedy w podstawówce powiedziałam rodzicom, że chciałabym się nauczyć, powiedzieli, że nie, bo mi nie kupią teraz łyżew, bo stopy mi jeszcze rosną, a i tak przecież nie zostanę sportowcem, bo nie stać mnie na tyle samodyscypliny. Dla informacji: nie mam ubogiej ani niekochającej rodziny, po prostu czasem rodzice bardzo starają się ochronić dziecko, nie wiadomo przed czym.

B byamamoto
+16 / 16

pozostaje pytanie - żałujesz, że rodzice Cię nie MUSILI czy też nie ZACHĘCILI? Bo fajne jest, jeśli rodzic zaraża dziecko pasją i dziecko rzeczywiście chce robić coś fajnnego:) Ale jeśli się zmusza dziecko do robienia czegoś, czego ono nie lubi, to marnuje się jego dzieciństwo i nieświadomie stwarza dystans między nim a rodzicem

Z zdechlak
+1 / 9

o 14:18 na joemonster pojawiło się jako rosyjski demotywator, nawet zdjęcie to samo :/

Odpowiedz
S smurfed
+2 / 4

Wlasnie tez to widzialem... wszedlem w komentarze, zeby zobaczyc, czy ktos zworcil na to uwage... bezblednie : )

M MarkusVint
-1 / 3

i co ? może ktoś nie rozumie rosyjskiego i nie wchodzi na ruskie demoty? dlatego jest to na polskich idioto nieumyty

C cozaroznica
-3 / 11

Bez przesady, rodzice są od tego, by w którymś tam momencie życia dziecka zacząć kształtować jego osobowość. Jasne, nie mówię tu o wypełnianiu każdej wolnej chwili malucha-rano basen, po szkole zajęcia taneczne, wieczorem jeszcze coś innego, bo dziecko musi mieć też czas na przyjemności. Ale nie można też totalnie olewać braku dodatkowych zajęć i myśleć "ma 5 lat, jeszcze zdąży nauczyć się tego i tego". Wiadomo nie od dziś, że małe dzieci dużo łatwiej przyswajają wiedzę, uczą się języków itp. Więc jeśli wszystko jest z umiarem, to po latach rodzic prędzej usłyszy od dziecka "Mamo, tato, dzięki, że woziliście mnie od małego na tenisa/angielski/balet, bo dzięki temu mogę teraz czerpać różnego rodzaju profity" niż "Czemu nie dawaliście mi siedzieć przed komputerem jak byłem mały, inne dzieci mogły grać w tibię ile chciały"

Odpowiedz
B byamamoto
+1 / 7

Fajnie jednak, jeśli najpierw rodzice (ew. pnauczycielki w przedszkolu/szkole) zaobserwują, do czego dziecko ma talent i pod tym kierunkiem będą chcieli ten talent rozwijać. Jeśli będą zmuszać dziecko do czegoś, to po latach mogą usłyszeć "Mamo, tato, dlaczego zmuszaliście mnie do chodzenia latami na ten cholerny balet?! Przez to nie miałam czasu zabawy z rówieśnikami na podwórku"

WormTed
0 / 2

Może i ładnie opakowane, ale to nadal "cel uświęca środki".

M melc
+1 / 1

ja się zgadzam z cozaroznica. Przecież sam byłem dzieciakiem i wiem jak to wyglądało. Czy jako dzieciak wiemy czego chcemy? Przecież nic o świecie nie wiemy, musi być ktoś kto nas zaciągnie na jakieś dziwne treningi i pokaże co świat oferuje.
Rodzice wysyłali mnie to tu to tam więc nazbierałem parę umiejętności ale teraz jak wyrosłem widzę jak wiele mi brakuje z podstawowej wiedzy w wielu dziedzinach [np. gra na instrumencie, darcie mordy przy ognisku zwane 'śpiewaniem'].
Przynajmniej mam szczęście, że nauczyli mnie takich rzeczy jak pływanie, narty, łyżwy, rower, nawet z deską próbowali ;p, taniec i angielski. Zajmowali mój czas uczeniem mnie tego a przecież całe moje wspomnienia z dzieciństwa to rozbijanie się po podwórku, granie w piłkę, uciekanie przed woźnymi na szkolnym boisku i siedzenie z kumplami przed c64 czy pegasusem :D.
Za to teraz jest masę takich 'wyzwolonych dzieci' :) - dzieci neostrady, jp100% itd. Rodzice mają je gdzieś. Niech robią co chcą. Bo łatwiej jest nic nie robić niż podjąć trud wychowania dziecka i silną ręką poprowadzić na właściwą ścieżkę [tylko jaka to ścieżka :P? To już sprawa tradycji rodzinnej i kultury kraju, w którym żyją].

[Teraz tylko czekam na minusy od dzieci neo i jp100% :P]

~Lola234
0 / 0

A ja zgodzę się z byamamoto. Gdy byłam mała rodzice zapisali mnie na tenis. Buntowałam się, wiedziałam, że to nie dla mnie, za to chciałam chodzić na akrobatykę, która według taty była bezsensowna. Do gry w tenisa w ogóle nie miałam talentu, gdy miałam 12 lat koledzy z zajęć dręczyli mnie, bo byłam najgorsza. Ale rodzice nadal swoje, że muszę ćwiczyć, że kiedyś zostanę tenisistką... Nadal mam do nich żal bo ten czas, który spędzałam na tenisie mogłabym poświęcić na treningi akrobatyki.

ZiemniakPospolity
+8 / 10

To zależy od człowieka. Jedni mają żal, że ich zmuszali. Ja mam żal za to, że jako 9-latek miałem prawo decydować o sobie - a co za tym idzie - nie miałem dość samozaparcia, aby wrócić do treningów po przerwie związanej z Komunią Św. itd. Dopiero po kilku latach, gdy miałem 15 lat, wróciłem do tego, ale straciłem najlepsze 6 lat treningów. A uwierzcie mi, że nie zbawiłoby mnie kilka godzin zajęć w tygodniu. Kwestia ludzkiej ambicji. Trzeba to wypośrodkować, pomóc dziecku w znalezieniu jakiejś pasji, a gdy wybitnie będzie się przed nim bronić, to znaleźć inne. Trochę przycisnąć, a z czasem największą karą dla niego będzie szlaban na tę pasję.

Odpowiedz
C cozaroznica
+2 / 2

@byamamoto:
napisałam, że nie chodzi o wypełnianie każdej wolnej chwili dziecka i o niepozostawianie mu czasu na zabawę. Równowaga musi być, po prostu 5,6,7letnie dziecko niekoniecznie myśli świadomie lub pod kątem tego, że coś mu się może w życiu przydać. Myślę, że każdy malec mając do wyboru dajmy na to lekcje francuskiego, a zabawę w piaskownicy z kolegami wybrałby opcję nr 2. Rola rodziców polega na tym, żeby nie pozwolili na spędzenie w tej piaskownicy całego dzieciństwa.

Odpowiedz
D dawideck
+2 / 8

A ja powiem tak... Zmusili mnie to państwowej szkoły muzycznej - fortepian. Nienawidziłem ich przez 6 lat, kiedy tam chodziłem. Kiedy tylko poszedłem do liceum nagle coś we mnie drgnęło. Do tej pory żałuję,że nie poszedłem do dalszych stopni PSM... Muzyka to moja pasja. Kocham to. I jestem dozgodnnie wdzięczny rodzicom, że mnie do tego na poczatku zmusili.

Odpowiedz
maron91
+5 / 11

to może ja powiem po swoim przykładzie... tańcem się zainteresowałam mając lat ok. 14, ale na pierwsze swoje zajęcia w życiu poszłam mając 16. teraz trzy lata siedzę już w tym [hip-hop, break i jazz/modern dance], wiem że chcę to robić w życiu i cholernie żałuję teraz że mnie matka nie zmusiła do jeżdżenia na taniec towarzyski w 1 klasie podst. zachęcała, ja nie chciałam, nawet pamiętam jak mi to proponowała! gdyby nie moja głupota, na pewno w tym wieku zaszłabym już dalej niż teraz gdzie jestem, potrafiłabym więcej...
to samo się tyczy jeszcze gimnastyki korekcyjnej i grania na pianinie...
i teraz dalej mam krzywe plecy jak litera S, a połowy tego co się nauczyłam grać już nie pamiętam, przez swoją głupotę i przez to że mnie do tego nie zmuszano.
będąc gówniarą/gówniarzem czy też dzieckiem nie wiemy czy nam się coś naprawdę spodoba czy też nie, nie każdy w końcu wykazuje jakieś chęci do robienia czegoś będąc małym. zazwyczaj dzieciaki interesuje tylko to, co dziś leci w wieczorynce, albo jaką dostaną zabawkę na urodziny...

a jeśli chodzi o Rosję - tam bycie tancerzem baletowym to prestiż, kolejna kariera pokroju aktora czy muzyka, zupełnie inaczej niż w naszym kraju. tancerze klasyczni-soliści są tam popularni, grają w reklamach, pokazują się w kolorowych czasopismach typu Gala czy Viva. czasem trening taneczny jest tam jedyną drogą do wyrwania się z niskiej klasy społecznej, do godnych pieniędzy.

swoją drogą, wracając do słów "nie miałem czasu na zabawę z rówieśnikami, bo wysłaliście mnie na cholerny balet" - czy takie dwie-trzy godziny w tygodniu [bo tyle mniej więcej mają różne zajęcia począwszy od tańca po naukę gry na instrumencie, po basen czy tenis skończywszy] to aż TAK dużo czasu zabiera dziecku w wieku 6-9 lat? nastoletniej osoby, pewnie tak, dorosłemu też. ale jeśli przez te dwie-trzy godziny w tygodniu nie pogania z kijem w ręku między blokami to aż tak to zniszczy dzieciństwo? omg...

Odpowiedz
O olsza483
+2 / 4

W zupełności się z tobą zgadzam. Dwie czy trzy godziny to nie dużo. Weźmy twój i mój tez przykład. Godzina rytmiki, godzina rozciągania i Taniec ludowy to norma na początku. I to ze rodzice mnie na Balet w zerówce wysłali.. co z tego. Jestem im wdzięczna za to, bo pokazali mi rzecz bez której teraz nie mogłabym żyć. Również tak jak wspomniałaś mało ludzi ma pojęcia co w Rosji oznacza bycie baletmistrzem lub primabalerina. Prestiż jest nie tylko w Rosji lecz również na całym świecie. Wiele tancerzy ma trasy ze spektaklami po całym globie. I zarabiają dużo więcej od przeciętnego "kowalskiego" nie mającego o tym pojęcia.
Ludzie maja naprawdę za ciasne umysły na taniec przekonałam się o tym wiele razy i ten demot jest kolejnym argumentem do tego.

maron91
0 / 0

do olszy483: jeśli chodzi o taniec to przede wszystkim ostatnio straciłam wiarę w ludzi oglądającyh demoty, po tym jak zobaczyłam komentarze do demotywatora z Iloną i Alexem z YCD. dla mnie to szczyt ignorancji ludzkiej, a myślałam że już tak nie jest, że to jest coś... hmmm... normalne? że tancerka odgrywa z tancerzem swoją rolę, w tym przypadku zakochanych. i że się całują. szczególnie że w you can dance już wiele było pocałunków w występach [chociażby Maria i Gaua w jazzie w 1 edycji, do "Apologize" One Republic - wiem że Gaua miał wtedy dziewczynę]. szczególnie że nieraz w programie tancerz odgrywał różne role, a nie tak jak ktoś napisał w komentarzach odnośnie Ilony w jej tańcu "była sobą, a nie jakąś postacią, ona nie grała" [coś w tym stylu]; ot chociażby dwa razy żeśmy mieli pana młodego i pannę młodą [Tomek/Paula, Marcin/Justyna], a to wampiry jakieś... i szczególnie że cała afera dot. występu hip-hopowego, a nie klasyki czy współczesnego, więc coś teoretycznie bardziej bliskiego ludziom oglądającym ten program... już nawet się tam nie wypowiadałam bo z głupotą i ignorancją się nie walczy, bo to walka z wiatrakami.
a ponoć to dzieci neo są najgorszą grupą użytkującą polski internet. w tym przypadku jest gorzej, bo większość osób wypowiadająca się pod tamtym demotem nie była dziesięcio czy dwunastolatkami tylko sporo starszymi w metryce [niekoniecznie na rozumie] osobami... a teraz możecie minusować, drodzy cnotliwi obrońcy moralności, whateva... //////////////////////////////// heh no tak nie tylko w Rosji, ale np. w Stanach też, właśnie. tamtejsi tancerze baletowi występują w filmach, w teledyskach, w reklamach, są na okładkach i w sesjach magazynów typu Vouge, Vanity Fair.
u nas swego czasu nasi tancerze klasyczni z Teatru Wielkiego - Opery Narodowej byli w reklamach Skody. pan Wojtiul był też w reklamach mebli Kler... a pani Fiedler miała wywiad i bodaj jeszcze sesję w Vivie. i tyle.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 August 2010 2010 2:59

maron91
0 / 0

jeszcze jedna sprawa. gdyby nie takie "zatruwanie dzieciństwa", nie mielibyśmy tylu wspaniałych chociażby olimpijczyków. bo w niektórych przypadkach kariery się sportowej nie zrobi, jeśli się zacznie później niż 11-13 lat - gimnastyka, łyżwiarstwo, tenis, pływanie, sporty drużynowe... no chyba że jest się wybitnym i potwornie pracowitym, ma się duże nakłady finansowe, znalazło się świetnego trenera i zdobyło się zaufanie związku sportowego, ale życie to nie bajka typu "Gol"

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 August 2010 2010 3:04

kwieciu05
-3 / 11

ten demotywator to gówno prawda, rodzice dobrze robią nakierowując dzieci w ich niskim wieku na sport, taniec, gre na instrumencie itp. dziecko w swoim wieku jest nie zdecydowane i ktos musi i pomóc dokonac wyboru, te zajecia uczą dyscypliny, skrupulatnosci, zawziętosci i napewno kształcą pozytywne cechy w dziecku, co moze lepiej jak dziecko nie ma zadnych takich zajęć i jest od małego robiene na leniwe i nieambitne, wiele osob napewno teraz dziekuje swoim rodzicom ze ich nakierowali w dziecinstwie i pomagali przez lata w treningach, próbach itp. wiec nie wiem co za idioci glowsowali na ten demotywatory

Odpowiedz
Mat29
+5 / 9

Niestety ich ambicje czasami przerastają możliwości dziecka.

L lambadaa
+4 / 4

Najlepszym sposobem jest obserwacja dziecka. Jeśli jako rodzic widzisz że coś się dziecku nie podoba to pokazujesz mu coś innego. I tu nie chodzi o zmuszanie do czegokolwiek ale ja np. teraz żałuje że rodzice nie zmuszali mnie do czegoś tylko dali "swawolkę" ;p
takie zmuszanie z czasem przeradza się w pasję ;)

Odpowiedz
A ataraksja
+1 / 1

Ale zależy. Czasami rodzice trafiają z zainteresowaniami dziecka. Mi z baletem trafili i tańczę 11 lat ;p Ale + za demota bo bywa prawdziwe.

Odpowiedz
lokitlo
+5 / 11

demot:Rodzice i tak:wiedzą, że ci się tam podoba

Odpowiedz
D docnazdemotywowany
+3 / 3

Jakże prawdziwe, jakże brutalne, jakże demotywujące!

Coś o tym wiem, za młodu miałem być genialnym pianistą...

Odpowiedz
N nighty
+4 / 6

skąd ja to znam : rodzice usiłowali zrobić ze mnie tancerkę. Nienawidziłam lekcji tańca, jako że ruszałam sie jak słoń w składzie porcelany, ale rodzice sie upierali że mam talent. Na moje szczęście w 2 klasie podstawówki rodzice przypomnieli sobie że w przedszkolu miałam talent do języka angielskiego, i wysłali mnie na angielski, który lubiłam znacznie bardziej i znacznie lepiej mi wychodził :)

A że w między czasie jeszcze miałam być pływaczką...

Odpowiedz
Phaet
+4 / 4

Moi też wiedzieli lepiej. A jak twierdziłem inaczej to mnie po psychologach i neurologach ciągali aż sam w końcu uwierzyłem, że jestem czubkiem przez co wszystkie moje decyzje muszą być decyzjami wariata czyli głupie. I tak oto słuchałem rodziców: poszedłem do LO, które kazali, na dodatkowe zajęcia i korepetycje jakie kazali, na studia jakie mi wskazali. I tak oto skończyłem informatykę a pracuję w sądownictwie (bo w informatyce brak pracy). Inni kwestionują moją poczytalność i seksualność. Sam nienawidzę ludzi a moim największym marzeniem jest umrzeć.

Odpowiedz
Iskierka
+3 / 3

Jedyne, co możesz zrobić dla siebie, kiedy ktoś zrąbał ci dzieciństwo i generalnie życie - to mu wybaczyć i iść dalej. Sam jesteś w stanie wyleczyć się ze wszystkich ran jakie zadano twojej psychice i osobowości. Najlepiej od razu odciąć się od wszystkiego co cię spycha w dół, znaleźć cudownych, wspierających przyjaciół - nie po to, żeby ci pomogli, tylko żeby pozwolili ci uwierzyć, że można być po prostu szczęśliwym będąc sobą. Doradzałabym także konsultacje w sprawie ścieżki życiowej - w jaki sposób możesz się jeszcze przekwalifikować, żeby pogodzić swoje marzenia, predyspozycje i możliwości i osiągnąć coś fajnego. Życzę ci nadziei.

ZapachZimy
+3 / 3

Dokładnie. Rodzicom się wydaje że znają nas najlepiej, ale chce mi się śmiać, kiedy drobne rzeczy pozwalają mi zauważyć jak mało o nas wiedzą. Ode mnie plusik

Odpowiedz
Olkie
+6 / 8

demot:Niespełnione ambicje matki:tragedią dla dziecka

Odpowiedz
mickeyx
-3 / 5

mam przyjaciela, którego rodzice w wieku bodajże 3 lat zapisali do przedszkola baletowego. wszyscy dookoła gadali, że będzie pedał w przyszłości. w wieku 5-6 lat zaczął chodzić na zajęcia z rytmiki i podstawy tańca towarzyskiego, które prowadził jego [śp. [*] ] dziadek. kilka lat później zdecydował, że chce tańczyć, ale woli style nowoczesne. teraz ma 16 lat i tańczy do tej pory hip-hop i pokrewne style :) potrafi już w tym wieku sam na siebie zarobić a na dyskotece wyrywa każdą laskę :)
więc czasem warto zaprowadzić dziecko na jakieś zajęcia, żeby po kilku(nastu) latach mogło ci za to podziękować :D

Odpowiedz
arsenalista
+3 / 3

Hmm.. mnie tam do niczego nie zmuszano, nic mi nie proponowano.. W zasadzie w tamtych czasach tylko zabawa była w mojej głowie, a czy to dobrze? Kiedyś się zastanawiałem, być może wyszedłbym na tym lepiej gdyby rodzice od małego zarazili mnie jakąś pasją, z drugiej strony.. Nie wyobrażam sobie siebie samego grającego na fortepianie czy coś w tym stylu. Te staromodne hobby wgl mnie nie kręcą.. W każdym razie pewnego dnia postanowiłem, że ruszę dupę i sam sobie znajdę jakąś pasję i tak zainteresowałem się psychologią oraz zacząłem robić amatorskie 'tracki' w FL Studio.. Sam się wszystkiego uczyłem od podstaw, może kariery nie zrobię, ale dobrze mi z tym ^ Bo wiem, że to moja pasja, a nie moich starszych ;))

Odpowiedz
YokoYagami
+2 / 4

Uważam, że w tym democie jest sporo racji, ale z drugiej strony całkowicie się z nim nie zgadzam. Pokażę na swoim przykładzie. Miałam zajęcia baletowe w przedszkolu, lubiłam to i byłam skłonna pójść do szkoły baletowej, ale nie było to dla mnie super ważne. Moja mama chciała mnie zapisać do OSB w Poznaniu. Moi rodzice sa rozwiedzeni i własciwie to ja, wtedy 7 latka, miałam porozmawiać z tatą na ten temat. Mi nie zalezało tak bardzo, niby porozmawiałam z tatą, wszystko jakoś się dziwnie pomieszało, w końcu powiedziałam, że dobra, nie musze tam iść, mam przeciez tu przyjaciół itd. Po jakichś 6 latach uznałam, że była to jedna z najgorszych decyzji w moim życiu. Zaczełam żałować, że nie jestem w szkole baletowej, bo pokochałam balet jak żadne inne zajęcie. Tylko wtedy nie miałam już szans na dostanie się do SB z powodu wieku. W końcu zebrałam się w sobie i poszukałam jakijś prywatnej szkoły baletowej w poznianiu. Znalazłam i uczę się tam od jakiegoś czasu. Ale to nie to samo. Zaczęłam zbyt późno, by odnieść większy sukces, co bardzo boli. Sądzę, że jeżeli rodzice nie zainterweniują za młodu, jezeli nie spróbują stanowczo pokierować przyszłością dziecka, potem, jak w moim przypadku, mozna tego bardzo żałować. Takie kilkuletnie dziecko nie wie co będzie chciało robić w życiu. Potem może być bardzo wdzięczne rodzicom. Chyba, że stanowczo odmawia chodzenia na zajęcia, bo tego po prostu nienawidzi, a nie bo jest to np. męczące albo sobie nie radzi. Wazna jest chyba rozmowa, neee? I zarażanie pasją. A nie ślepe pchanie potomstwa na siłę gdzie się da. Trzeba to robić przyszłościowo i z zachowanie praktyczności. Żeby i dizecko mialo z tego jakies korzysci, a nie tylko rodzice. W zasadzei najważniejsze jest zachowanie zdrowego rozsądku

Odpowiedz
C conie
-1 / 1

bardzo trafiony demot, dzieci spelniajace marzenia dzieci

Odpowiedz
goosiaczek1777
+3 / 3

Według mnie rodzice w ten sposób przenoszą swoje ambicję na dzieci . Oni kiedyś w przyszlości chcieli to robić , a nie mogli , więc chcą by to robiły ich własne dzieci

Odpowiedz
realistka
+3 / 3

Mnie rodzice zmusili do szkoły muzycznej (a raczej ojciec dał ultimatum - szkoła muzyczna albo karate), po trzech latach nauki gry na fortepianie zrezygnowałam i do tej pory żałuję, że nie miałam dość samozaparcia i rodzice mnie mocniej nie przycisnęli, bo to świetna rzecz i bardzo kształtuje człowieka. Widzę teraz ogromną różnicę pomiędzy mną, a siostrą, która uczyła się w PSM 11 lat. Rodzice czasem powinni zmotywować i w jakiś sposób pokierować życiem swojego dziecka, ale wszystko z głową.

Odpowiedz
demosremo
+1 / 1

Dokładnie - kwintesencja tego demotywatora i poglądów Was wszystkich - ALE WSZYSTKO Z GŁOWĄ!

fain
0 / 4

A ja bym chciała, żeby rodzice mnie do czegoś takiego popchnęli w dzieciństwie. Przynajmniej coś bym umiała. Małe dzieci nie interesują się przyszłością i trzeba je motywować i czasami naciskać bo szybko się nudzą. Gdy ja zorientowałam się, że chciałabym tańczyć balet albo grać na pianinie to byłam nastolatką i okazało się, że jest już za późno, bo trzeba się tego uczyć od małego... Oczywiście bez przesady. Wciskanie dziecku w grafik pięciu różnych zajęć jest niedopuszczalne...

Odpowiedz
roksa996
0 / 0

Ja żałuję, że moi rodzice nie zapisali mnie na naukę gry na skrzypcach. Wiem, że to mordęga, ale ten dźwięk... Cóż byłam za mała żeby o tym decydować i nic o tym nie wiedziałam.

Odpowiedz
asiaczek102
0 / 2

Moi najwyraźniej myśleli, że nic mnie nie interesuje. Żałuję, że gdy byłam młodsza nie zapisali mnie na jakieś zajęcia taneczne lub naukę gry na czymś :(

Odpowiedz
radzio777
+2 / 4

no to masz szczęście, wiem coś o tym, tyle że nie zupełnie chodziło o wybieranie zainteresowań, ale ogólnie o nietolerancje wobec czyjegoś zdania, robienie wszystkiego z łaski i wymyślanie głupich problemów. to jedna z gorszych rzeczy jaka może się przytrafić dziecku i ja na pewno nie będę taki dla swoich dzieci. Dzieciak powinien mieć do rodziców SZACUNEK i ZAUFANIE. A jak tu ufać staremu? a jak stary wracał to już wiedziałem, ze będzie zawracanie dupy o lekcję, gonienie do nauki i generalnie dzień zmarnowany.
Najlepiej się czułem jak starych nie było w domu.

demosremo
+2 / 2

Niby autor ma rację, ale prawda jest taka, że jeśli chcemy mieć rekordzistów, ludzi zwożących medale i takich, którymi możemy się chwalić, z których możemy być dumni i których można by brać za przykład - to tacy ludzie muszą zaczynać wcześnie. Niestety gdyby nie ci rodzice, podli itd., dziecko decydujące się na związanie życia z jakąś pasją w wieku... np. 18 lat - no chyba tylko zaproszenie na SKS.... poza tym jest różnica między uczęszczaniem na zajęcia, które interesują, a takimi, o których decydują wyłącznie rodzice. A dziecko na zdjęciu jest po prostu zmęczone :) albo znużone, jak to taki mały dzieciaczek.

Odpowiedz
P pyska13
+1 / 1

jejku..prawda..dobrze, że moi rodzice na siłę nie chcieli mnie nigdzie zapisywać..

Odpowiedz
J jogusia
0 / 0

Fakt, nieraz się wykłócałam z rodzicami o coś co wg nich jest niezmiernie interesujące a dla mnie było po prostu nudne. Ale nie zawsze to jest prawda. Raz zaprowadzili mnie na egzaminy do szkoły muzycznej. Ja po 4 latach grania na pianinie miałam już tego dość i nie chciałam tam zdawać, ale namówili (czyt. zmusili) mnie. Dostałam się i dziś po skończeniu tej szkoły ani trochę nie żałuję - spędziłam tam 6 najlepszych lat życia, poznałam wspaniałych ludzi, nauczyłam się tego co naprawdę mnie pasjonowało. Teraz jestem im wdzięczna. Więc czasem rodzice powienni zając czyms dziecko "na siłe", ale zawsze jeśli zdecyduje że to jednak nie dla niego, powinni też pozwolić mu sie wycofać.

Odpowiedz
L LovelyShe
+1 / 1

A ja na to patrzę inaczej. Odkąd pamiętam rodzice wysyłali mnie na zajęcia dodatkowe i zawsze było to właśnie coś artystycznego. Tak się złożyło, że na balecie też wylądowałam i jestem im za to niezmiernie wdzięczna. Owszem - miałam taki rok kiedy się buntowałam i nie chciałam chodzić na tańce, ale moja mama dalej, delikatnie mnie do tego przekonywała. W końcu poświęciłam temu wiele czasu i szkoda byłoby zmarnować to wszystko, bo nieźle sobie radziłam i rzeczywiście na scenie czułam się dobrze, co pozwalało mi być solistką. Po tej krótkiej przerwie wróciłam na balet i tańczę do dnia dzisiejszego. Ponadto gram w teatrze i wiążę z tym przyszłość, bo na prawdę to kocham. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to cholernie ciężki fach, ale mam wsparcie w rodzicach i to oni mnie przekonali, że powinno się robić to, co się kocha a nie to co jest bardziej opłacalne. Wpoili mi, że tylko ciężką pracą i poświęceniem (między innymi sobotami spędzonymi na sali zamiast na zabawie z rówieśnikami) człowiek może coś osiągnąć i spełniać się w tym, co na prawdę lubi robić. W ten sposób człowiek uczy się nie tylko konkretnej dziedziny artystycznej, ale także odpowiedzialności, otwartości, śmiałości i samozaparcia. Grunt to po prostu znaleźć dziecku coś, co polubi. I nie mówię tu od razu o niekończącym się entuzjazmie na myśl o zajęciach, bo wiadomo, że są wzloty i upadki. Tylko dziecku właśnie trzeba pomóc przetrwać te upadki, bo gwarantuję, że potem będzie wdzięczne za to, że nie pozwoliliście mu się poddać. I za to wszystko, to nieustanne wsparcie bardzo dziękuję moim rodzicom! Bo niby skąd miałam wiedzieć, że to polubię gdyby mnie tam, na początku bardziej siłą niż z własnej woli, nie zaprowadzili? ;)

Odpowiedz
N niespelnionemarzenie
0 / 0

kasiappp111:
skąd ja znam, te zdziwione i pełne pogardy miny. Nie rozumiem dlaczego praca artysty jest uwazana za los bez przyszlosci. ja rowniez wolalabym zarabiac grosze, lecz robic to co kocham; tanczyc oraz grac(jako aktorka)
co do demotu; uwazam, ze rodzice powinni zainteresowac sie rozwojem dziecka, ale to ono powinno stwierdzic, czy lubi dana rzecz.
najgorzej jest, nie wtedy kiedy rodzice zmuszaja dzieci do wykonywania jakis tam zajec w tym przypadku tanca; jeszcze gorsza jest sytuacja, w ktorej rodzice zabraniaja dziecku rozwijania swojej pasji, ktora kocha i zamierza wlasnie z nia zwiazac swoja przyszlosc. Uwierzcie mi, takie przypadki niestety sie zdarzaja, wiem z wlasnego przypadku.
Życze sil w walce o marzenia, wszystkim tym, ktorzy w jakis sposob sa ograniczani

Odpowiedz
B bot97
0 / 0

Mnie w wieku 8-9 lat rodzice zapisali na kurs tańca (quickstep,walc,rumba itd.). Chodziłem tam co sobotę przez 1,5 roku. Teraz mam 12 lat z hakiem i pamiętam z 10-15% tego czego się wtedy nauczyłem nauczyłem.Czy wspominałem już, że po 4-5 lekcjach miałem kompletnie dość?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 August 2010 2010 23:19

Odpowiedz
B brzozia3
0 / 0

Ale właśnie żeby być dobrym tancerzem trzeba zacząć w bardzo młodym wieku, a wtedy takie dziecko nie jest jeszcze niczego swiadome wiec czasem musza o tym zadecydowac rodzice. W moim przypadku rodzice zapisali mnie juz jako 5 letnie dziecko na balet jednak potem odpuscili mi to. I do tej pory sobie mysle co by bylo gdybym caly czas tanczyla balet. Teraz to juz moge o tym po prostu zapomniec bo mimo ze sie strasznie staram tanczyc towarzyski(na balet jestem juz za stara) to juz w wieku 14 lat o wiele trudniej to przychodzi.

Odpowiedz
kwieciu05
0 / 0

dobra zamknąć ryje leniwe k u r w y, siedzcie na dupie i nic robcie

Odpowiedz