Racja, to co się tam działo nie jest normalne, a omawiana epoka charakteryzowała się artystycznymi eksperymentami z używkami i jakbyśmy dziś powiedzieli - dopalaczami. Pisarze i malarze końca XIXw twierdzili, że narkotyki dają im nowe doznania rzeczywistości i często tworzyli pod ich wpływem (czego nie polecam). Oprócz normalnej wódki pito na owym weselu chyba absynt mający lekko halucynogenne działanie. Zresztą utwór należy, moim zdaniem, zaliczyć do fantastycznych, skoro występują tam zjawiska na co dzień nie obserwowane.
Riesling: Wątpię, aby w Bronowicach pito absynt; to było tadycyjne, chłopskie wesele z wódką... i wódką w dużych ilościach. Fantastyczne elementy utworu to już charakterystyczna dla autora tzw. "wyobraźnia ejdetyczna", wprowadzanie postaci niezwykłych i wyobrażonych na równi z realnymi. Podobne motywy, tak jak punkt kulminacyjny - chocholi taniec - pojawiają się w niemal każdym dramacie Wyspiańskiego.
Wbrew pozorom, było to najnormalniejsze, chłopskie wesele tamtych czasów, z tym wyjątkiem, że bawiła się nań śmietanka literacko-kulturalno-artystyczna ówczesnego Krakowa.
@Riesling: Absynt to bardzo mocny alkohol (ok 70%) który aktualnie jest legalny (pod warunkiem, że
nie przekracza zawartości tujonu 35mg/l). Halucynacje po absyncie są ciężkie do osiągnięcia,
bo tujon jest substancją o działaniu podobnym do marihuany. Jak chcesz coś poczuć z tego
działania to musisz mieć naprawdę twardą głowe.
PS. Proszę by osoby które piły tylko czeskie
absyntopodobne dziadostwo nie odpowiadały na ten komentarz.
Zmodyfikowano
2 razy
Ostatnia modyfikacja: 22 September 2010 2010 15:10
karakar, wiesz, że niegdyś absynt miał nieco inny skład (o wiele, wiele większa zawartość tujonu)? Trudno mi powiedzieć, czy po jednorazowym spożyciu mógł wywoływać halucynacje (wątpię), dopiero po nałogowym wywoływał zaburzenia psychiki. (przykładem m.in. Van Gogh). Dlatego przez jakiś czas był zakazany, dopóki nie zredukowano jego zawartości tujonu. Ale, jak wspomniałam, wątpię, by w Bronowicach pito absynt ;)
@jhoomo: Nie zakazali go bo powodował zaburzenie psychiki, ale we Francji, gdzie był nałogowo pity, odnotowano spore negatywne skutki zdrowotne, o co oskarżyli tujon. Dopiero po latach zrobili badania i odkryli, że to nie było spowodowane tujonem, ale wysoką zawartością alkoholu. Po tym odkryciu stał się znowu legalny, a zawartość tujonu zredukowali prawdopodobnie po to by nie nadużywali go szukając efektów jego działania.
Zmodyfikowano
2 razy
Ostatnia modyfikacja: 22 September 2010 2010 20:17
To czytajcie, zanim nauczycielki je Wam obrzydzą wmawiając jedynie słuszną interpretację! To w większości są naprawdę fajne książki, jeśli nie doszukiwać się w nich "narodowych dramatów" i "ponadczasowych idei" a tylko własnym rozumem je oceniać i porównywać postacie do otaczających nas ludzi.
Przeczytałam 2 razy, żeby się skapować i nadal twierdzę, że jest nudna. Albo nie nudna - dziwna. I tutaj wyjątkowo warto jednak przeczytać jakieś 'tłumaczenie' w formie streszczenia lub posłuchać jednak na lekcji. Albo pierwsze posłuchać, później przeczytać. Wtedy się zrozumie.
To teraz taka moda, żeby się chwalić swoją ignorancją? Może zabrzmię jak emerytka, ale za moich czasów brak podstawowej wiedzy raczej próbowało się ukryć, a nie trąbiło o nim wszem i wobec:/
W narodzie ginie umiejętność czytania ze zrozumieniem. Tak, wiem, że "Wesele" jest pisane niezbyt prostym językiem, ale bez przesady - da się spokojnie zrozumieć, tylko trzeba w to włożyć *minimum* wysiłku.
No, ale ten żart jest stary jak polska edukacja. W szkole byłam ponad 20 lat temu i też się śmialiśmy, że nie piliśmy na Weselu Wyspiańskiego. Tylko nie mogę tego udowodnić, bo... wtedy nie było demotywatorów ;D
Może kiedyś ten żart był zabawny, ale teraz połowa odpowiedzi na tego demota brzmi "ha ha ha też tak mam, ale fajnie" i w domyśle "lektury są dla idiotów". Nie wiem do końca o czym to świadczy, ale na pewno nie jest to powód do dumy.
Właśnie czytam Wesele i muszę powiedzieć że faktycznie niewiele idzie z tego zrozumieć. Co nie znaczy, że nie rozumiem nic, bo jest parę scen które zapamiętuje się bez problemu.
Chyba nie chodzi o chwalenie się, ale o solidaryzowanie się z tymi, którzy są tak niewrażliwi, że nie rozumieją tekstu literackiego, co oczywiście łączy się z czytaniem ze zrozumieniem. A takich coraz więcej. Lepiej wspólnie narzekać, że karzą dzieciom czytać trudne, nudne i niepotrzebne lektury, niż zrobić coś w kierunku aby je zrozumieć. Przecież zawsze można pomóc sobie opracowaniem i wyciągnąć z dzieła jakieś wnioski. Bo o to w tym chodzi, a nie o zapamiętywanie co kto mówił do kogo i w której scenie.
Kordian jest przed weselem bo to romantyzm , a wesele zajebista lektura pisałam o tej lekturze i o Wyspiańskim prezentacje jak ktoś chce kupić niech pisze :P
jhoomo, przeczytaj ze zrozumieniem. Napisała, że romantyzm i neoromantyzm (zwany inaczej secesją, fin de siecle, Młodą Polską lub modernizmem) to jej ulubione epoki. "Wesele" jest utworem z tej ostatniej z wymienionych epok właśnie.
No to współczuję ilorazu inteligencji, skoro nie rozumiesz niczego z tak przejrzystej ekranizacji i sięgasz do opracowań dla debili.
Nie rozumiesz -> sięgnij po "Plotkę o "Weselu"" Żeleńskiego.
Swoją drogą, właśnie o tym pisał Wyspiański, o wiecznej głupocie ludzkiej...
A więc gdybyś poszedł na "Wesele" do teatru (w oryginalnym wykonaniu, to znaczy bez post-modernistycznych dodatków i przemian), to po obejrzeniu dramatu też byś musiał uzupełniać wiedzę? Osobiście uważam, że dramaty są po to, by je oglądać, dopiero potem czytać - taką mają od góry założoną formę i cel. A skoro obecnie już chyba nigdzie nie grają "Wesela" w wersji pierwotnej, zostaje ekranizacja Wajdy, swoją drogą świetna, jedynie może nieco skrócona (choć nie o niezbędne rzeczy).
Czy naprawdę przesłanie tej sztuki jest takie niejasne? Nawet dla osoby nie znającej realiów historycznych, widać wyraźnie, czego symbolem jest Chochoł - uśpienia, stagnacji, bezczynności. Nie tylko w kontekście narodowym; figura ta wyraża poglądy autora dotyczące ludzi w ogóle - dlatego ma przesłanie uniwersalne. Odnosi się i do Polaków, i do światka krakowskiej sztuki młodopolskiej, i do człowieka jako takiego. Tak się składa, że osoby najgłośniejsze, najgoręcej dyskutujące i najbardziej zapalczywe w tamtych czasach jednocześnie najmniej robiły. To jest między innymi owa chochola bezczynność - a raczej jeden jej przykład.
Oczywiście o tym nie przeczytasz w żadnym wypracowaniu i nie dowiesz się na lekcji polskiego. To inteligentny człowiek może ze sztuki wywnioskować sam, tym bardziej się w jej sens zagłębiając, im lepiej zna charakter, poglądy i życie Wyspiańskiego.
Śmiem twierdzić, że w opracowaniach pojawiają się jedynie truizmy i banały. Spłaszczają one dzieła literackie do jednego wymiaru, i zazwyczaj jest to wymiar patriotyczno-narodowy. Osobiście uważam, że to, co pojawia się w opracowaniach, średnio bystry człowiek jest w stanie wykoncypować sobie samemu.
No, ale dukając z opracowania, dostaniesz 5 przy odpowiedzi i dużo punktów na debilnej maturze, gdzie musisz pisać, że słońce daje ciepło, a trawa jest zielona. Tylko chyba nie o to chodzi w literaturze w ogóle.
wg mnie ten demot nie ma sensu . Jak się nie pije to nie ma żadnego "a mimo to" , jest "więc" wiem co się działo. "Piłem na tym weselu (nie piłeś, ale to jest tylko przykład) , a mimo to wiem co się działo.
Naprawdę spoko lektura, lepsza niż ta cała martyrologia Mickiewicza i innych twórców. Wyspiański miał naprawdę spoko poczucie humoru jak i sporą dawkę ironii, tylko trzeba się wczytać, a polubicie "Wesele". Ja miałam z niego temat na maturze próbnej (z odwołaniem do całości, nie fragmenty) i sama się zdziwiłam jak wiele cytatów pamiętałam. Polonistka tak samo. Szkoda, że na maturze prawdziwej już go nie było :( Chociaż "Lalka" też ok moim zdaniem.
Prawda, szkoda, że na końcu główny bohater strzela sobie w głowę. Lotta nie była tego warta. A ten napis nad drzwiami chaty ("Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją") - majstersztyk. Tylko jedno mi się nie podobało - gadająca papuga u papieża... no bez przesady :|
życzę autorowi, żeby trochę więcej poczytał książek zamiast demotywatorów - od tego wspaniale rozwijają się zdolności kognitywne, może zacznie trochę lepiej postrzegać, co się na imprezach dzieje...a tak serio - jestem opinii, że nie wszystkie lektury trzeba czytać, ale bez pewnego podstawowego rozeznania w literaturze nie ma co do ludzi wychodzić, szczególnie że motywy z Wesela są obecne nie tylko na lekcjach polskiego, ale też w popkulturze - autora pewnie wiele żartów omija, jeśli ich nie rozumie;)
Człowieniu, z ust mi to wyjąłeś ;) Ludzie na co dzień używają tych tekstów i nie mają pojęcia, jak dużo zyskaliby znając całość! Np. cytowany już: "miałeś chamie złoty róg" albo "Słowa! Słowa! Słowa! Słowa!" albo "Bo wiele by mogli mieć, gdyby oni chcieli chcieć", albo "Co tam panie w polityce?".
Oj, macie Wy, macie "złoty róg" wiedzy podanej za darmo, jak na tacy w powszechnym nauczaniu, ale nie umiecie z niego korzystać i gubicie po drodze. Zostaje "tylko sznur" :(
Ajaj, jak wy wszyscy, krytycy, musicie pokazać fajność tym, że zrozumieliście książkę (i tak pewnie dzięki opracowaniom). Też doceniam kunszt Wyspiańskiego i mistrzowskie opisanie problemów społecznych na tle wesela. Jednak z przymrużeniem oka patrząc na samo książkowe wesele, to demot jest bardzo trafny, bo książka dla przeciętnego człowieka nie znającego tła historycznego jest raczej niejasna i podpis demota świetnie to oddaje. ;)
Patrzę i ubolewam nad autorem/autorką demota. Zapewne to albo nieuk, jak większość, albo ignorant, albo głupek, mogę i gorzej nazwać.
Czytanie nie boli, a rozwija, szczególnie wyobraźnię.
Po drugie: autor nie jest Polakiem, bo jeno prawdziwy Polak może zrozumieć tę lekturę, a powiem, że jest to bardzo aktualna na obecny czas lektura ;p
Chyba jednak trochę przesadzasz, nazywając autora nieukiem i głupkiem. "Wesele" jest trudną lekturą, sami poloniści jej do końca nie rozgryźli. Nie każdy musi umieć i lubić to co Ty! Ok, jest to podstawa, ale żeby nazywać kogoś głupkiem czy nieukiem? Sorry, dobrze to o Tobie nie świadczy. Przeczytałam większość lektur, utwór o którym mowa kilka razy i wcale nie czuję, że ten dla kogo był on trudny, czy nie do końca nie zrozumiały jest głupszy.
a teraz autorze pomyśl: przy "weselu" nie piłeś i nie myślałeś
a na weselu piłeś i też nie myślałeś. Demotywator może jest śmieszny ale pokazuje Twoją głupotę ;)
Widocznie chorujesz na matołęctwo i jesteś jednym z tych postgimnazjalnych debili nierozumiejących czytanego tekstu, których na potęgę produkuje nasz system oświatowy. Współczuję, ale mimo wszystko minus.
Kolejny demot z serii "Jak fajnie jest czytać i nic z tego nie rozumieć" Oczywiście nikt nikogo nie zmusza, to wolny kraj. Nie miejcie tylko do nikogo żalu, kiedy podpiszecie niekorzystną dla siebie umowę ("Po co czytać? Tyle tekstu...") lub nie załapiecie żartu albo jakiegokolwiek popkulturowego odniesienia do literatury (głupi przykład - serial "Świat według Kiepskich" - do "Wesela" było kilka odwołań, odcinek "Ferdynand K." to nic innego jak humorystyczna adaptacja "Procesu" Kafki) Przed słowem pisanym nikt nie ucieknie. Oczywiście ktoś może powiedzieć "A po co mi literatura, ja jestem umysł ścisły", a potem tępo wierzy w to, że studiując kierunki techniczne czy przyrodnicze ucieknie od czytania ze zrozumieniem. Przykra wiadomość - nie ucieknie. Powiem więcej - będą to rzeczy po tysiąckroć trudniejsze niż szkolne lektury, a od zrozumienia tego co zawierają zależy ludzkie życie, zdrowie albo mienie (inżynierowie, lekarze, technolodzy którzy chwalą się tym, że nie rozumieją tego, o czym się uczą to potencjalni szkodnicy, jeśli nie zabójcy)
Boże, co za wstyd. Wstyd mi, że tacy ludzie jak Ty, dostają się później na studia i mało tego, szczycą się potem tytułem magistra z trzeciorzędnej uczelni.
Dlatego właśnie dziś tytuł magistra (przypominam oryginalne znaczenie: magister = mistrz, nauczyciel) znaczy mniej więcej tyle, ile kiedyś zdana w miarę matura. Najgorsze jest to, że tacy ludzie w teorii są specjalistami w swoich dziedzinach częstokroć nie mając o nich zielonego pojęcia, ba! próbują zgrywać "profechów" ucząc innych na zasadzie mocy tytułu. Skoro lektury dla liceum w takim kształcie są zbyt trudne, dlaczego MEN nie pomyśli nad obniżeniem poziomu do utworów typu "Oto jest Kasia" czy "Jak Wojtek został strażakiem?" Niektórzy powiedzą "Ale po co mi wiedza, że Chochoł to zastały naród, a złoty róg to klucz do wybudzenia tego narodu ze stagnacji?" Ano po to ta wiedza, aby móc w dorosłości rozumieć przenośnie, eufemizmy, symbole czy skróty myślowe, oraz mieć pojęcie, że jedna rzecz zupełnie nie kojarząca się z drugą rzeczą może być z nią ściśle związana. Łatwiej jest też zrozumieć ironię.
prawda bez kitu :))
Odpowiedzja nie dostałem na nie zaproszenia więc nie poszedłem (nie przeczytałem).
Za to oni musieli coś niezłego ostro jarać, bo to co się tam dzieje zdecydowanie nie jest normalne
Racja, to co się tam działo nie jest normalne, a omawiana epoka charakteryzowała się artystycznymi eksperymentami z używkami i jakbyśmy dziś powiedzieli - dopalaczami. Pisarze i malarze końca XIXw twierdzili, że narkotyki dają im nowe doznania rzeczywistości i często tworzyli pod ich wpływem (czego nie polecam). Oprócz normalnej wódki pito na owym weselu chyba absynt mający lekko halucynogenne działanie. Zresztą utwór należy, moim zdaniem, zaliczyć do fantastycznych, skoro występują tam zjawiska na co dzień nie obserwowane.
Riesling: Wątpię, aby w Bronowicach pito absynt; to było tadycyjne, chłopskie wesele z wódką... i wódką w dużych ilościach. Fantastyczne elementy utworu to już charakterystyczna dla autora tzw. "wyobraźnia ejdetyczna", wprowadzanie postaci niezwykłych i wyobrażonych na równi z realnymi. Podobne motywy, tak jak punkt kulminacyjny - chocholi taniec - pojawiają się w niemal każdym dramacie Wyspiańskiego.
Wbrew pozorom, było to najnormalniejsze, chłopskie wesele tamtych czasów, z tym wyjątkiem, że bawiła się nań śmietanka literacko-kulturalno-artystyczna ówczesnego Krakowa.
"Oddając się degustacji tego, co ogłupia, możemy trzeźwo patrzeć na świat" Hasarr, Księga Demotywatorów, rozdział 4, werset 54
Ja to samo co Pawel91komentator ;]
@Riesling: Absynt to bardzo mocny alkohol (ok 70%) który aktualnie jest legalny (pod warunkiem, że
nie przekracza zawartości tujonu 35mg/l). Halucynacje po absyncie są ciężkie do osiągnięcia,
bo tujon jest substancją o działaniu podobnym do marihuany. Jak chcesz coś poczuć z tego
działania to musisz mieć naprawdę twardą głowe.
PS. Proszę by osoby które piły tylko czeskie
absyntopodobne dziadostwo nie odpowiadały na ten komentarz.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 22 September 2010 2010 15:10
karakar, wiesz, że niegdyś absynt miał nieco inny skład (o wiele, wiele większa zawartość tujonu)? Trudno mi powiedzieć, czy po jednorazowym spożyciu mógł wywoływać halucynacje (wątpię), dopiero po nałogowym wywoływał zaburzenia psychiki. (przykładem m.in. Van Gogh). Dlatego przez jakiś czas był zakazany, dopóki nie zredukowano jego zawartości tujonu. Ale, jak wspomniałam, wątpię, by w Bronowicach pito absynt ;)
@jhoomo: Nie zakazali go bo powodował zaburzenie psychiki, ale we Francji, gdzie był nałogowo pity, odnotowano spore negatywne skutki zdrowotne, o co oskarżyli tujon. Dopiero po latach zrobili badania i odkryli, że to nie było spowodowane tujonem, ale wysoką zawartością alkoholu. Po tym odkryciu stał się znowu legalny, a zawartość tujonu zredukowali prawdopodobnie po to by nie nadużywali go szukając efektów jego działania.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 22 September 2010 2010 20:17
Życzę głównej ;)
Odpowiedz3mam kciuki, chyba byliśmy na tym samym weselu :D
95% maturzystów się na nim bawiła:D
ku.wa jakie życznia hahahahahah
minus
GŁÓWNA! :D
Odpowiedzna główną ;]
OdpowiedzEh... Mi tam się podobało.
Odpowiedzjedna z niewielu lektur, która naprawdę mi się podobała...
OdpowiedzZazwyczaj jest tak z większością szkolnych lektur :)
OdpowiedzTo czytajcie, zanim nauczycielki je Wam obrzydzą wmawiając jedynie słuszną interpretację! To w większości są naprawdę fajne książki, jeśli nie doszukiwać się w nich "narodowych dramatów" i "ponadczasowych idei" a tylko własnym rozumem je oceniać i porównywać postacie do otaczających nas ludzi.
to przeczytaj książkę,to może będziesz wiedział o co kaman :P:P
OdpowiedzZgadzam się, przeczytaj ją bo to nie jest kolejna nudna lektura.
Przeczytałam 2 razy, żeby się skapować i nadal twierdzę, że jest nudna. Albo nie nudna - dziwna. I tutaj wyjątkowo warto jednak przeczytać jakieś 'tłumaczenie' w formie streszczenia lub posłuchać jednak na lekcji. Albo pierwsze posłuchać, później przeczytać. Wtedy się zrozumie.
To teraz taka moda, żeby się chwalić swoją ignorancją? Może zabrzmię jak emerytka, ale za moich czasów brak podstawowej wiedzy raczej próbowało się ukryć, a nie trąbiło o nim wszem i wobec:/
Odpowiedzżyczę autorowi demotywatora więcej szarych komórek i mniej siedzenia przy komputerze, wtedy na pewno zrozumie książkę.
Odpowiedzczuwaj!
W narodzie ginie umiejętność czytania ze zrozumieniem. Tak, wiem, że "Wesele" jest pisane niezbyt prostym językiem, ale bez przesady - da się spokojnie zrozumieć, tylko trzeba w to włożyć *minimum* wysiłku.
Odpowiedzakurat to omawiam -.-
Odpowiedzgratuluje!
uśmiałam się:D [+]
Odpowiedzminus
Niestety dzieci, nie ma się czym chwalić :/
OdpowiedzMoże i nie ma, ale trochę autoironii każdemu się przyda ;)
No, ale ten żart jest stary jak polska edukacja. W szkole byłam ponad 20 lat temu i też się śmialiśmy, że nie piliśmy na Weselu Wyspiańskiego. Tylko nie mogę tego udowodnić, bo... wtedy nie było demotywatorów ;D
Może kiedyś ten żart był zabawny, ale teraz połowa odpowiedzi na tego demota brzmi "ha ha ha też tak mam, ale fajnie" i w domyśle "lektury są dla idiotów". Nie wiem do końca o czym to świadczy, ale na pewno nie jest to powód do dumy.
Właśnie czytam Wesele i muszę powiedzieć że faktycznie niewiele idzie z tego zrozumieć. Co nie znaczy, że nie rozumiem nic, bo jest parę scen które zapamiętuje się bez problemu.
Odpowiedztekst fajny, ale mimo to sztuka zaje*ista
Odpowiedzminus
A jak zobaczysz film to i tak dalej nie będziesz wiedział
Odpowiedz"Too cool for school"?
OdpowiedzJakaś dziwna moda nastała, na chwalenie się czego to się nie umie, albo czego to się nie rozumie.
trafne spostrzeżenie niestety
Chyba nie chodzi o chwalenie się, ale o solidaryzowanie się z tymi, którzy są tak niewrażliwi, że nie rozumieją tekstu literackiego, co oczywiście łączy się z czytaniem ze zrozumieniem. A takich coraz więcej. Lepiej wspólnie narzekać, że karzą dzieciom czytać trudne, nudne i niepotrzebne lektury, niż zrobić coś w kierunku aby je zrozumieć. Przecież zawsze można pomóc sobie opracowaniem i wyciągnąć z dzieła jakieś wnioski. Bo o to w tym chodzi, a nie o zapamiętywanie co kto mówił do kogo i w której scenie.
mistrzostwo! :D
OdpowiedzWiesz co się na nim działo, właśnie dlatego, że na nim nie piłeś :)
OdpowiedzJa z reguły jak pije na weselach, to też nie wiem co się na nich działo.
Odpowiedzdobree ! no cóz akurat 'wesele' należy do mniej lubianych przeze mnie książek i faktycznie
jest zamotane.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 September 2010 2010 18:05
Odpowiedzoooo!!! zaje biste
Odpowiedzdokładnie he..
Odpowiedzjutro przerabiam tą książkę ; D
+
Na papier toaletowy?
Ignorancja. Ja wesele przeczytałam chyba w wieku 14 lat i bardzo mi się podobało.
OdpowiedzNie ma co, podpis trafiony idealnie ;)
OdpowiedzWesele jest proste w zrozumieniu, poczekaj jak dojdziesz do np: Kordiana
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 September 2010 2010 18:49
Odpowiedzchyba epoki literackie Ci się pomyliły. autor już musiał przerabiać Kordiana skoro Wesele ma za sobą;)
Kordian jest przed weselem bo to romantyzm , a wesele zajebista lektura pisałam o tej lekturze i o Wyspiańskim prezentacje jak ktoś chce kupić niech pisze :P
Odpowiedzhaha skad ja to znam
OdpowiedzAaaaa, Wesele jest świetne, uwielbiam. Ogólnie romantyzm i neoromantyzm to moje ulubione epoki :D
OdpowiedzAha, czyli uważasz, że "Wesele" to utwór romantyczny? O zgrozo...
jhoomo, przeczytaj ze zrozumieniem. Napisała, że romantyzm i neoromantyzm (zwany inaczej secesją, fin de siecle, Młodą Polską lub modernizmem) to jej ulubione epoki. "Wesele" jest utworem z tej ostatniej z wymienionych epok właśnie.
No to współczuję ilorazu inteligencji, skoro nie rozumiesz niczego z tak przejrzystej ekranizacji i sięgasz do opracowań dla debili.
Nie rozumiesz -> sięgnij po "Plotkę o "Weselu"" Żeleńskiego.
Swoją drogą, właśnie o tym pisał Wyspiański, o wiecznej głupocie ludzkiej...
Plotkę przeczytałem. A o chamstwie ludzkim też może nie pisał? Z filmu bez żadnych uzupełnień nie wyłapiesz podtekstów poszczególnych scen, mądralo...
A więc gdybyś poszedł na "Wesele" do teatru (w oryginalnym wykonaniu, to znaczy bez post-modernistycznych dodatków i przemian), to po obejrzeniu dramatu też byś musiał uzupełniać wiedzę? Osobiście uważam, że dramaty są po to, by je oglądać, dopiero potem czytać - taką mają od góry założoną formę i cel. A skoro obecnie już chyba nigdzie nie grają "Wesela" w wersji pierwotnej, zostaje ekranizacja Wajdy, swoją drogą świetna, jedynie może nieco skrócona (choć nie o niezbędne rzeczy).
Czy naprawdę przesłanie tej sztuki jest takie niejasne? Nawet dla osoby nie znającej realiów historycznych, widać wyraźnie, czego symbolem jest Chochoł - uśpienia, stagnacji, bezczynności. Nie tylko w kontekście narodowym; figura ta wyraża poglądy autora dotyczące ludzi w ogóle - dlatego ma przesłanie uniwersalne. Odnosi się i do Polaków, i do światka krakowskiej sztuki młodopolskiej, i do człowieka jako takiego. Tak się składa, że osoby najgłośniejsze, najgoręcej dyskutujące i najbardziej zapalczywe w tamtych czasach jednocześnie najmniej robiły. To jest między innymi owa chochola bezczynność - a raczej jeden jej przykład.
Oczywiście o tym nie przeczytasz w żadnym wypracowaniu i nie dowiesz się na lekcji polskiego. To inteligentny człowiek może ze sztuki wywnioskować sam, tym bardziej się w jej sens zagłębiając, im lepiej zna charakter, poglądy i życie Wyspiańskiego.
Śmiem twierdzić, że w opracowaniach pojawiają się jedynie truizmy i banały. Spłaszczają one dzieła literackie do jednego wymiaru, i zazwyczaj jest to wymiar patriotyczno-narodowy. Osobiście uważam, że to, co pojawia się w opracowaniach, średnio bystry człowiek jest w stanie wykoncypować sobie samemu.
No, ale dukając z opracowania, dostaniesz 5 przy odpowiedzi i dużo punktów na debilnej maturze, gdzie musisz pisać, że słońce daje ciepło, a trawa jest zielona. Tylko chyba nie o to chodzi w literaturze w ogóle.
to współczuje
Odpowiedzwg mnie ten demot nie ma sensu . Jak się nie pije to nie ma żadnego "a mimo to" , jest "więc" wiem co się działo. "Piłem na tym weselu (nie piłeś, ale to jest tylko przykład) , a mimo to wiem co się działo.
Odpowiedz"A mimo to NIE wiem co się działo"...
To chyba ty nie zrozumiałeś demota. Gdyby "pił na tym weselu" to nic by z niego nie pamiętał. A on nie wie co się działo MIMO ŻE na nim nie pił.
demot: Jak zostałem żenującym ignorantem: I pochwaliłem się tym na demotywatorach, a ponad 2 tys. osób się ze mną zgodziło.
Odpowiedzdemot:Jak zostałem żenującym ignorantem:I pochwaliłem się tym na demotywatorach, a ponad 2 tys. osób się ze mną zgodziło.
OdpowiedzFajna lektura, jako jedyną w technikum ją całą przeczytałem;D
OdpowiedzMoże dlatego że nie piłeś;)
OdpowiedzNaprawdę spoko lektura, lepsza niż ta cała martyrologia Mickiewicza i innych twórców. Wyspiański miał naprawdę spoko poczucie humoru jak i sporą dawkę ironii, tylko trzeba się wczytać, a polubicie "Wesele". Ja miałam z niego temat na maturze próbnej (z odwołaniem do całości, nie fragmenty) i sama się zdziwiłam jak wiele cytatów pamiętałam. Polonistka tak samo. Szkoda, że na maturze prawdziwej już go nie było :( Chociaż "Lalka" też ok moim zdaniem.
Odpowiedzz reguly nie lubie Mickiewicza, ale ta ksiazka mu sie udala zwlaszcza te szklane domy
OdpowiedzWesele jest Wyspiańskiego!
w przedwiosniu to jest Jagienka
Prawda, szkoda, że na końcu główny bohater strzela sobie w głowę. Lotta nie była tego warta. A ten napis nad drzwiami chaty ("Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją") - majstersztyk. Tylko jedno mi się nie podobało - gadająca papuga u papieża... no bez przesady :|
miales chamie zloty róg, ostal Ci sie ino sznur xD chochoł rządzi ;D
Odpowiedzmoja lektura :D
Odpowiedzżyczę autorowi, żeby trochę więcej poczytał książek zamiast demotywatorów - od tego wspaniale rozwijają się zdolności kognitywne, może zacznie trochę lepiej postrzegać, co się na imprezach dzieje...a tak serio - jestem opinii, że nie wszystkie lektury trzeba czytać, ale bez pewnego podstawowego rozeznania w literaturze nie ma co do ludzi wychodzić, szczególnie że motywy z Wesela są obecne nie tylko na lekcjach polskiego, ale też w popkulturze - autora pewnie wiele żartów omija, jeśli ich nie rozumie;)
OdpowiedzCzłowieniu, z ust mi to wyjąłeś ;) Ludzie na co dzień używają tych tekstów i nie mają pojęcia, jak dużo zyskaliby znając całość! Np. cytowany już: "miałeś chamie złoty róg" albo "Słowa! Słowa! Słowa! Słowa!" albo "Bo wiele by mogli mieć, gdyby oni chcieli chcieć", albo "Co tam panie w polityce?".
Oj, macie Wy, macie "złoty róg" wiedzy podanej za darmo, jak na tacy w powszechnym nauczaniu, ale nie umiecie z niego korzystać i gubicie po drodze. Zostaje "tylko sznur" :(
Ta... "Słowa! Słowa! Słowa!" to Wyspiański.
Miałem tą lekturę na ustnej z polskiego, dopiero po przeczytaniu paru opracowań zaczęła mieć sens ;p
Odpowiedzczytając "Wesele" zrozumiałam, ile przysłów i powiedzonek, które masowo używamy pochodzi z literatury ;)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 September 2010 2010 23:33
OdpowiedzDoskonała książka. Prawdę mówiąc nie wiem, co w niej jest trudnego do zrozumienia.
OdpowiedzPozdrowienia dla uczniów techników.
Ajaj, jak wy wszyscy, krytycy, musicie pokazać fajność tym, że zrozumieliście książkę (i tak pewnie dzięki opracowaniom). Też doceniam kunszt Wyspiańskiego i mistrzowskie opisanie problemów społecznych na tle wesela. Jednak z przymrużeniem oka patrząc na samo książkowe wesele, to demot jest bardzo trafny, bo książka dla przeciętnego człowieka nie znającego tła historycznego jest raczej niejasna i podpis demota świetnie to oddaje. ;)
OdpowiedzPatrzę i ubolewam nad autorem/autorką demota. Zapewne to albo nieuk, jak większość, albo ignorant, albo głupek, mogę i gorzej nazwać.
OdpowiedzCzytanie nie boli, a rozwija, szczególnie wyobraźnię.
Po drugie: autor nie jest Polakiem, bo jeno prawdziwy Polak może zrozumieć tę lekturę, a powiem, że jest to bardzo aktualna na obecny czas lektura ;p
Chyba jednak trochę przesadzasz, nazywając autora nieukiem i głupkiem. "Wesele" jest trudną lekturą, sami poloniści jej do końca nie rozgryźli. Nie każdy musi umieć i lubić to co Ty! Ok, jest to podstawa, ale żeby nazywać kogoś głupkiem czy nieukiem? Sorry, dobrze to o Tobie nie świadczy. Przeczytałam większość lektur, utwór o którym mowa kilka razy i wcale nie czuję, że ten dla kogo był on trudny, czy nie do końca nie zrozumiały jest głupszy.
demot:Polska rzeczywistość:niezmienna od 110 lat
OdpowiedzWesele to moja ulubiona lektura z liceum:)
OdpowiedzAleż to "Wesele" ma wiele zalet! Między innymi możesz po wytrzeźwieniu dowiedzieć się co się działo!
Odpowiedz;]
Odpowiedzmiałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór(...) donGURALesko:)
Odpowiedzminus
pamietasz co na nib bylo wlasnie dlatego ze nie piles :D
OdpowiedzReszta była tak pijana, że widziała zjawy.
Odpowiedzminus
a teraz autorze pomyśl: przy "weselu" nie piłeś i nie myślałeś
Odpowiedza na weselu piłeś i też nie myślałeś. Demotywator może jest śmieszny ale pokazuje Twoją głupotę ;)
Chochoł po pijaku chciał wydymać pannę młodą. Pan młody się wkurzył i przj*bał mu ze złotego rogu...
Odpowiedza szkoda bo Wesele to jedna z najlepszych lektur, z zadzwiającą trafnością opisuje dzisiejsza klase rządzącą
OdpowiedzWidocznie chorujesz na matołęctwo i jesteś jednym z tych postgimnazjalnych debili nierozumiejących czytanego tekstu, których na potęgę produkuje nasz system oświatowy. Współczuję, ale mimo wszystko minus.
OdpowiedzKolejny demot z serii "Jak fajnie jest czytać i nic z tego nie rozumieć" Oczywiście nikt nikogo nie zmusza, to wolny kraj. Nie miejcie tylko do nikogo żalu, kiedy podpiszecie niekorzystną dla siebie umowę ("Po co czytać? Tyle tekstu...") lub nie załapiecie żartu albo jakiegokolwiek popkulturowego odniesienia do literatury (głupi przykład - serial "Świat według Kiepskich" - do "Wesela" było kilka odwołań, odcinek "Ferdynand K." to nic innego jak humorystyczna adaptacja "Procesu" Kafki) Przed słowem pisanym nikt nie ucieknie. Oczywiście ktoś może powiedzieć "A po co mi literatura, ja jestem umysł ścisły", a potem tępo wierzy w to, że studiując kierunki techniczne czy przyrodnicze ucieknie od czytania ze zrozumieniem. Przykra wiadomość - nie ucieknie. Powiem więcej - będą to rzeczy po tysiąckroć trudniejsze niż szkolne lektury, a od zrozumienia tego co zawierają zależy ludzkie życie, zdrowie albo mienie (inżynierowie, lekarze, technolodzy którzy chwalą się tym, że nie rozumieją tego, o czym się uczą to potencjalni szkodnicy, jeśli nie zabójcy)
OdpowiedzZobacz nagranie to sobie przypomnisz :D "Wesele", reżyseria: Wojciech Smarzowski, produkcja: Polska gatunek: Dramat, Komedia
Odpowiedzboście głupi
OdpowiedzBoże, co za wstyd. Wstyd mi, że tacy ludzie jak Ty, dostają się później na studia i mało tego, szczycą się potem tytułem magistra z trzeciorzędnej uczelni.
Odpowiedztobie jest wstyd? to oni powinni się wstydzić
Dlatego właśnie dziś tytuł magistra (przypominam oryginalne znaczenie: magister = mistrz, nauczyciel) znaczy mniej więcej tyle, ile kiedyś zdana w miarę matura. Najgorsze jest to, że tacy ludzie w teorii są specjalistami w swoich dziedzinach częstokroć nie mając o nich zielonego pojęcia, ba! próbują zgrywać "profechów" ucząc innych na zasadzie mocy tytułu. Skoro lektury dla liceum w takim kształcie są zbyt trudne, dlaczego MEN nie pomyśli nad obniżeniem poziomu do utworów typu "Oto jest Kasia" czy "Jak Wojtek został strażakiem?" Niektórzy powiedzą "Ale po co mi wiedza, że Chochoł to zastały naród, a złoty róg to klucz do wybudzenia tego narodu ze stagnacji?" Ano po to ta wiedza, aby móc w dorosłości rozumieć przenośnie, eufemizmy, symbole czy skróty myślowe, oraz mieć pojęcie, że jedna rzecz zupełnie nie kojarząca się z drugą rzeczą może być z nią ściśle związana. Łatwiej jest też zrozumieć ironię.
Odpowiedzbo jesteś głupi i nie umiesz czytać ze zrozumieniem
OdpowiedzJedna z lepszych lektur.
Odpowiedz