Sam sens życia widzę ale jeszcze nie zrozumiałem w pełni a odnośnie chęci do życia to możecie
mówić
co chcecie ale żyje tylko dla tego że kilkukrotne bliskie spotkanie ze śmiercią dało mi wiarę w
to że
coś na mnie coś ciekawego czeka w przyszłości nie wiem co to ma być ale to się okaże. A
gdybym
miał oddać życie za kogoś prawdopodobnie długo bym się nie wahał w końcu i tak umrę a jeśli
ma to
nastąpić to i tak nastąpi.
Zmodyfikowano
2 razy
Ostatnia modyfikacja: 7 September 2011 2011 22:22
Pomyślmy, jakie mamy wyjeebane w kosmos szczęście, że żyjemy w XXI w Polsce. Mogliśmy trafić na
kiedykolwiek wcześniej - w paleolicie prawdop. żylibyśmy kilkanaście lat, a potem zjadłaby nas jakaś
choroba, a poza tym żyłoby się w cholernej niewygodzie; w starożytności moglibyśmy trafić w zły stan -
np. do poniżanego i żyjącego w biedzie chłopstwa albo (jeszcze gorzej) niewolnika, a najprawdopodobniej i
tak zginęlibyśmy na wojnie, a zostały jeszcze przecież wyniszczające ludzkość choroby; w średniowieczu
- dokładnie to samo. W XVI, XVII, XVIII, XIX a nawet XX w. niemal na 50% zginęlibyśmy na wojnie; albo trafilibyśmy do złego stanu (9% na to, że będzie się szlachciem, a jeszcze przecież może być to chudopachołek. W końcu,
moglibyśmy trafić np. do XXI-wiecznej Afryki i umrzeć z głodu, na malarię, albo - w Iraku, Afganistanie,
Sudanie, Erytrei czy Somalii - na wojnie. Mamy tak jebutne szczęście, że to się kurrwa w pale nie mieści.
Przypominam, że i w czas, i w miejsce trafiliśmy losowo... Poza tym nie umarliśmy zaraz po narodzinach, a to też jest sukces. Jedyne, co mogłoby być lepiej, to faraon, arystokrata lub bogacz. Myślę, że gdyby liczyć 0 jako najgorsze, co nas w ogóle mogło trafić, a 100, jako to najlepsze, to mamy jakieś 95-97 pkt.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 8 September 2011 2011 15:29
rbk17 wystarczyłoby wpisać w google ale to za wielki wysiłek, jeden z nich przeszedł na judaizm, inny na katolicyzm a inny zaprzestał wykonywania aborcji i jest aktywnym działaczem ochrony życia poczętego, ale ludziom takim jak ty łatwiej jest kogoś z góry oczerniać aniżeli zaciągnąć wiedzy na ten temat.
Mimo, ze jestem ateista to panteizm zdaje się być najbardziej logiczny.Kiedy nie wiedzialem, ze istnieje taki pogląd, właśnie tak to sobie wyobrażałem, bo coś być musi. Na resztę religii szkoda slow.
Sam sens życia widzę ale jeszcze nie zrozumiałem w pełni a odnośnie chęci do życia to możecie
mówić
co chcecie ale żyje tylko dla tego że kilkukrotne bliskie spotkanie ze śmiercią dało mi wiarę w
to że
coś na mnie coś ciekawego czeka w przyszłości nie wiem co to ma być ale to się okaże. A
gdybym
miał oddać życie za kogoś prawdopodobnie długo bym się nie wahał w końcu i tak umrę a jeśli
ma to
nastąpić to i tak nastąpi.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 7 September 2011 2011 22:22
OdpowiedzMoże to zabrzmi dziwnie: śmierć to jakby utrata świadomości, ale wieczna i tego się najbardziej martwię - jak to jest po "wszystkim"...
Pomyślmy, jakie mamy wyjeebane w kosmos szczęście, że żyjemy w XXI w Polsce. Mogliśmy trafić na
kiedykolwiek wcześniej - w paleolicie prawdop. żylibyśmy kilkanaście lat, a potem zjadłaby nas jakaś
choroba, a poza tym żyłoby się w cholernej niewygodzie; w starożytności moglibyśmy trafić w zły stan -
np. do poniżanego i żyjącego w biedzie chłopstwa albo (jeszcze gorzej) niewolnika, a najprawdopodobniej i
tak zginęlibyśmy na wojnie, a zostały jeszcze przecież wyniszczające ludzkość choroby; w średniowieczu
- dokładnie to samo. W XVI, XVII, XVIII, XIX a nawet XX w. niemal na 50% zginęlibyśmy na wojnie; albo trafilibyśmy do złego stanu (9% na to, że będzie się szlachciem, a jeszcze przecież może być to chudopachołek. W końcu,
moglibyśmy trafić np. do XXI-wiecznej Afryki i umrzeć z głodu, na malarię, albo - w Iraku, Afganistanie,
Sudanie, Erytrei czy Somalii - na wojnie. Mamy tak jebutne szczęście, że to się kurrwa w pale nie mieści.
Przypominam, że i w czas, i w miejsce trafiliśmy losowo... Poza tym nie umarliśmy zaraz po narodzinach, a to też jest sukces. Jedyne, co mogłoby być lepiej, to faraon, arystokrata lub bogacz. Myślę, że gdyby liczyć 0 jako najgorsze, co nas w ogóle mogło trafić, a 100, jako to najlepsze, to mamy jakieś 95-97 pkt.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 September 2011 2011 15:29
W takim razie chcę otrzeć się o śmierć..
OdpowiedzNawet zagorzali ateiści się nawracają w obliczu śmierci lub w trudnych chwilach np. Jean-Paul Sartre (Noblista) czy Ted Turner lub Bernard Nathanson.
Odpowiedzrbk17 wystarczyłoby wpisać w google ale to za wielki wysiłek, jeden z nich przeszedł na judaizm, inny na katolicyzm a inny zaprzestał wykonywania aborcji i jest aktywnym działaczem ochrony życia poczętego, ale ludziom takim jak ty łatwiej jest kogoś z góry oczerniać aniżeli zaciągnąć wiedzy na ten temat.
Mimo, ze jestem ateista to panteizm zdaje się być najbardziej logiczny.Kiedy nie wiedzialem, ze istnieje taki pogląd, właśnie tak to sobie wyobrażałem, bo coś być musi. Na resztę religii szkoda slow.
Każdy dostrzega takie rzeczy dopiero zrozumie co może tak naprawde stracic !!! +
Odpowiedzjak to mówił taki jeden - "Live or die...make your choice."
OdpowiedzTak, dostrzegłem sens po dwukrotnych odwiedzinach na OIOM-ie. Sens dawania w szyję.
OdpowiedzA jak ktoś oglądął "Piłę", to będzie tym bardziej o tym przekonany.
OdpowiedzTo ja chcę się w takim razie otrzeć o śmierć. Może wtedy zobaczę jakiś głębszy sens w życiu. Bo jak narazie to nic takiego nie widzę.
Odpowiedzw moim przypadku to nieprawda ;/
Odpowiedz