Eh, no właśnie. Rodzice często nie mają pojęcia, że faworyzują którekolwiek z dzieci. Oni są święcie przekonani, że po prostu to młodsze należy bardziej chronić czy usprawiedliwiać..A starsze dziecko cierpi, bo widzi w tym niesprawiedliwość..Jak mój brat się urodził to skończyły się wspólne spacery, zabawy z rodzicami, tak jakbym przestał istnieć..
A wg mnie dar rodzeństwa jest najlepszym darem jaki można dać dziecku. Tęsknie za braćmi będąc poza domem a w domu czasem chętnie byśmy się pozabijali ;)
A ja jestem jedynaczką, stety albo niestety, sama już nie wiem. Zawsze chciałam mieć starszego brata i malutką siostrzyczkę- dla mnie taka pełna rodzina:) Ale patrząc na te dzieci, które teraz biegają po osiedlu, wrzeszczą, przeklinają, okładają się kijami i rzucają w siebie kamieniami, to myślę że jednak fajnie mi być samej. Wiem, że w mojej rodzinie najmłodsze dziecko byłoby chorobliwie rozpieszczane, no bo to przecież małe i mu się należy... Ogólnie teraz sama nie lubię dzieci i nie chcę ich w przyszłości mieć. Wątpię, żebym zmieniła zdanie.
Na świecie powinno być jak w Chinach - jedno dziecko na rodzine. http://pl.wikipedia.org/wiki/Polityka_jednego_dziecka_w_Chinach Sam jestem 'pierwszym' dzieckiem i naprawdę moja mama faworyzuje 'drugie' dziecko. ;/ Nienawidzę mojego rodzeństwa. I to nie jakieś głupie słowa rzucane na wiatr.
prawda tylko często jest to wykorzystywane przez dzieci jako argument na wszystko.Mówię to bo pamiętam jak sama tak robiłam mimo że wcale nie czułam że faworyzują młodszego tylko chciałam wzbudzić u rodziców poczucie winy by coś zyskać.
Wy, chorzy na syndrom złego świata. Jeśli się umie wychowywać, każde ze starszych dzieci wprost żąda coraz większej liczby rodzeństwa. Im więcej tym weselej. Tak, dużo dzieci to dużo roboty. I przy okazji proporcjonalna do tego ilość radości. Ale gadaj do tych, co mają syndrom złego świata...
Kurczę.. Jakże często to jest takie prawdziwe.. W ogóle, jakiekolwiek faworyzowanie jednego z dzieci to WIELKA krzywda. Ogromny PLUS!
OdpowiedzEh, no właśnie. Rodzice często nie mają pojęcia, że faworyzują którekolwiek z dzieci. Oni są święcie przekonani, że po prostu to młodsze należy bardziej chronić czy usprawiedliwiać..A starsze dziecko cierpi, bo widzi w tym niesprawiedliwość..Jak mój brat się urodził to skończyły się wspólne spacery, zabawy z rodzicami, tak jakbym przestał istnieć..
A wg mnie dar rodzeństwa jest najlepszym darem jaki można dać dziecku. Tęsknie za braćmi będąc poza domem a w domu czasem chętnie byśmy się pozabijali ;)
OdpowiedzA ja jestem jedynaczką, stety albo niestety, sama już nie wiem. Zawsze chciałam mieć starszego brata i malutką siostrzyczkę- dla mnie taka pełna rodzina:) Ale patrząc na te dzieci, które teraz biegają po osiedlu, wrzeszczą, przeklinają, okładają się kijami i rzucają w siebie kamieniami, to myślę że jednak fajnie mi być samej. Wiem, że w mojej rodzinie najmłodsze dziecko byłoby chorobliwie rozpieszczane, no bo to przecież małe i mu się należy... Ogólnie teraz sama nie lubię dzieci i nie chcę ich w przyszłości mieć. Wątpię, żebym zmieniła zdanie.
Na świecie powinno być jak w Chinach - jedno dziecko na rodzine. http://pl.wikipedia.org/wiki/Polityka_jednego_dziecka_w_Chinach Sam jestem 'pierwszym' dzieckiem i naprawdę moja mama faworyzuje 'drugie' dziecko. ;/ Nienawidzę mojego rodzeństwa. I to nie jakieś głupie słowa rzucane na wiatr.
OdpowiedzNie zmieniłbym zdania, nie wmawiaj mi tego. Ja ich nienawidzę, cieszyłbym się, gdyby zniknęli.
jesli tak się zdarza, oznacza to tylko jedno - owi rodzice nie powinni w ogóle mieć dzieci, bo nie umieją ani kochać ani wychować nawet tego jednego.
Odpowiedzprawda tylko często jest to wykorzystywane przez dzieci jako argument na wszystko.Mówię to bo pamiętam jak sama tak robiłam mimo że wcale nie czułam że faworyzują młodszego tylko chciałam wzbudzić u rodziców poczucie winy by coś zyskać.
OdpowiedzMegaKuba, musisz chyba jednak zmienić taktykę.
OdpowiedzWy, chorzy na syndrom złego świata. Jeśli się umie wychowywać, każde ze starszych dzieci wprost żąda coraz większej liczby rodzeństwa. Im więcej tym weselej. Tak, dużo dzieci to dużo roboty. I przy okazji proporcjonalna do tego ilość radości. Ale gadaj do tych, co mają syndrom złego świata...
Odpowiedz