Jakbyś miał codziennie tworzyć takie rzeczy na talerzu (szczególnie rano, w pośpiechu) to byś nie tworzył takiego SUPERDEMOTA. chociaż faszerowanie dzieci lekarstwami na 'niejedzenie' również jest pomysłem z dupy.
Po co dawać proszki na to żeby czuł głód? Ktoś chce wyhodować przyszłego zawodnika sumo? Nie chce,widocznie nie jest głodny,więc po co jeść. Jak zgłodnieje to zje,nie widzę w tym żadnego problemu.
Ps.Gorzej tylko jak się przyrządza jedzenie na widok którego pies zaczyna skamleć i uciekać,ale wtedy to lepiej popracować nad umiejętnościami kulinarnymi.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 27 July 2012 2012 22:21
Rodzice za często dopatrują się w swoich zdrowych dzieciach braku apetytu. Maluch rośnie, na siatce centylowej mieści się idealnie w normie, ale ponieważ nie żre tyle co mama, babcia, tatuś i spracowany drwal, to jest uznawany za niejadka i zmuszany do jedzenia albo faszerowany lekami. Dopiero, gdy można zauważyć np. za mały przyrost masy ciała należy brać pod uwagę chorobę.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 27 July 2012 2012 22:54
dokładnie o to mi chodziło, ale jest późno. dziecko z głodu nie padnie w kącie. w końcu przyjdzie i powie 'mama, kanapkę!' i jesteśmy w domu :) a nie jakieś obrazki na talerzach.
Też denerwuje mnie wmuszanie jedzenia w dziecko. Pamiętam gdy byłam mała, mama miała na tym punkcie obsesje. Ganiała po lekarzach, wciąż podtykając mi pod nos różne rzeczy. Mogłaby postawić nawet przede mną dzieło sztuki - skoro nie byłam głodna, po prostu nie jadłam czego do wiadomości nie przyjmowała. Do dzis szlag mnie trafia gdy słyszę namawianie do jedzenia, do dziś nie cierpię przyjęć typowo polskich - z suto zastawianym stołem gdzie każdy wciąż komentuje i dziwi się że nie wsuwam wszystkiego co na nim stoi. Moje dzieci zmuszane do jedzenia na pewno nie będą, co to to nie.
Dokładnie ziax - nie chce niech nie je. Kiedy się kogoś kocha, a pokusze sie o stwierdzenie ze rodzice jednak kochają swoje dzieci, bardzo łatwo jest dać się wykorzystywać. Troche stanowczości nikomu nie zaszkodziło. Pozdro dla rozsądnych q;
wystarczy przestać dzieci krzywdzić słodkimi przekąskami (batonik na mieście, bo nie ma czasu na zrobienie kanapki, w przedszkolu ciasteczka niech się "zapcha" do obiadu, albo lizaczek "żeby nie płakało") Jakim cudem chcecie po takiej bombie glukozowej żeby dzieciak zjadł kotleta i marchewkę? A dzieciaki się przyzwyczajają i wolą zjeść lody a nie obiad i stąd domniemany brak apetytu. To rodzice krzywdzą dziecko, bo dziecko nie wie że nie wolno jeść słodyczy. Smakują więc będzie ryczał póki nie dostanie. A wtedy jest za późno na kanapki-krówki albo kanapki-angry birds.
Uhm... na pewno. Ja pamiętam, jak byłem mały to dostałem taką figurkę z czekolady i wiesz co ? Stawiałem ją na półce w dzień a w nocy do lodówki. Robiłem tak przez 2 tyg. bo mi było szkoda tej figurki ;> Takich kanapek też bym nie ryzykował robić dzieciom z tegoż samego powodu
Jakbyś miał codziennie tworzyć takie rzeczy na talerzu (szczególnie rano, w pośpiechu) to byś nie tworzył takiego SUPERDEMOTA. chociaż faszerowanie dzieci lekarstwami na 'niejedzenie' również jest pomysłem z dupy.
OdpowiedzPo co dawać proszki na to żeby czuł głód? Ktoś chce wyhodować przyszłego zawodnika sumo? Nie chce,widocznie nie jest głodny,więc po co jeść. Jak zgłodnieje to zje,nie widzę w tym żadnego problemu.
Ps.Gorzej tylko jak się przyrządza jedzenie na widok którego pies zaczyna skamleć i uciekać,ale wtedy to lepiej popracować nad umiejętnościami kulinarnymi.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 July 2012 2012 22:21
Rodzice za często dopatrują się w swoich zdrowych dzieciach braku apetytu. Maluch rośnie, na siatce centylowej mieści się idealnie w normie, ale ponieważ nie żre tyle co mama, babcia, tatuś i spracowany drwal, to jest uznawany za niejadka i zmuszany do jedzenia albo faszerowany lekami. Dopiero, gdy można zauważyć np. za mały przyrost masy ciała należy brać pod uwagę chorobę.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 July 2012 2012 22:54
Dokładnie jak bedzie głodny to zje normalny posiłek, a te apetizery to ściema żeby tylko ludzi na kase naciągnąć.
dokładnie o to mi chodziło, ale jest późno. dziecko z głodu nie padnie w kącie. w końcu przyjdzie i powie 'mama, kanapkę!' i jesteśmy w domu :) a nie jakieś obrazki na talerzach.
Też denerwuje mnie wmuszanie jedzenia w dziecko. Pamiętam gdy byłam mała, mama miała na tym punkcie obsesje. Ganiała po lekarzach, wciąż podtykając mi pod nos różne rzeczy. Mogłaby postawić nawet przede mną dzieło sztuki - skoro nie byłam głodna, po prostu nie jadłam czego do wiadomości nie przyjmowała. Do dzis szlag mnie trafia gdy słyszę namawianie do jedzenia, do dziś nie cierpię przyjęć typowo polskich - z suto zastawianym stołem gdzie każdy wciąż komentuje i dziwi się że nie wsuwam wszystkiego co na nim stoi. Moje dzieci zmuszane do jedzenia na pewno nie będą, co to to nie.
wiecie, jaki jest najlepszy pomysł ? nie chcesz - nie jedz ;) w końcu zgłodnieje
Dodawajcie mu do jedzenia marihuanem, pochłonie całą lodówkę.
OdpowiedzDziennie to z kilka takich "obiadków", ale jeśli pomysł byłby skuteczny, to zastrzeżeń nie ma.
OdpowiedzProblemem ludzi współczesnych jest to, że za często idą na łatwiznę.
Odpowiedza kto to je kanapki na obiad xd?
OdpowiedzKuzyn by powiedział,że zwierząt jeść nie wolno!
OdpowiedzProsta droga do stworzenia małego terrorysty, który będzie manipulował całym otoczeniem.
OdpowiedzDokładnie ziax - nie chce niech nie je. Kiedy się kogoś kocha, a pokusze sie o stwierdzenie ze rodzice jednak kochają swoje dzieci, bardzo łatwo jest dać się wykorzystywać. Troche stanowczości nikomu nie zaszkodziło. Pozdro dla rozsądnych q;
JA BYM NIE ZJADŁ... bo szkoda by mi było takiego arcydzieła ;))
OdpowiedzNie ma mięsnego jeża...
OdpowiedzNie będę p*erdolić się nigdy w takie rzeczy, ma wp*erdalać i koniec tematu, bo umrze.
OdpowiedzMyślałem, że wystarczy głód.
Odpowiedzwystarczy przestać dzieci krzywdzić słodkimi przekąskami (batonik na mieście, bo nie ma czasu na zrobienie kanapki, w przedszkolu ciasteczka niech się "zapcha" do obiadu, albo lizaczek "żeby nie płakało") Jakim cudem chcecie po takiej bombie glukozowej żeby dzieciak zjadł kotleta i marchewkę? A dzieciaki się przyzwyczajają i wolą zjeść lody a nie obiad i stąd domniemany brak apetytu. To rodzice krzywdzą dziecko, bo dziecko nie wie że nie wolno jeść słodyczy. Smakują więc będzie ryczał póki nie dostanie. A wtedy jest za późno na kanapki-krówki albo kanapki-angry birds.
OdpowiedzUhm... na pewno. Ja pamiętam, jak byłem mały to dostałem taką figurkę z czekolady i wiesz co ? Stawiałem ją na półce w dzień a w nocy do lodówki. Robiłem tak przez 2 tyg. bo mi było szkoda tej figurki ;> Takich kanapek też bym nie ryzykował robić dzieciom z tegoż samego powodu
OdpowiedzBy niejadek zjadł obiadek wystarczy poczekać, aż zgłodnieje.
OdpowiedzCzy ja wiem? Mi byłoby żal zjadać taką ładną krówkę. Wolałabym się nią pobawić.
OdpowiedzPróbowałam na kuzynie i skończyło się na tym, że przyniósł swoje lego do kompletu :/
Odpowiedz