Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
4276 4451
-

Zobacz także:


B bzuku17
+104 / 124

Jak dla mnie to podpis trochę denny. Od razu o portfelu... Trafił na kobietę która była w stanie udźwignąć i poradzić sobie z taką sytuacją. Czasem nawet sama miłość w takim przypadku nie wystarcza. Trzeba mieć w sobie dość wewnętrznej siły żeby się nie załamać.

Odpowiedz
Arnau
-5 / 87

Dokładnie. Historia piękna, mam nadzieję, że wejdzie na główną, ale podpis totalnie z*ebany. Z braku pomysłu trzeba od razu nawiązywać do kobiecego materializmu? Teoretycznie przecież on może być bogaty - to, że ma amputowane kończyny nie świadczy o tym, że automatycznie nie ma już jak zarabiać na życie. Może mieć chociażby bogatych rodziców. Ale mniejsza. Podpis powinien nawiązywać do prawdziwej miłości i poświęcenia, które jest wpisane w jej definicję. Bo wielu nie zdaje sobie z tego sprawy i ucieka, kiedy robi się ciężko.

Iskierka
+11 / 25

Dziękuję, Bzuku. Tekst o portfelu jest obrzydliwym nieporozumieniem. Mogłabym umrzeć za ukochaną osobę w bólach ale nie wiem, czy umiałabym patrzeć, jak w wyniku tragedii został z niej kadłubek. Nie sądzę, żebym wytrzymała. Co mają do tego pieniądze? Pieniądze to akurat ostatnia rzecz, jaka zostaje ludziom po takich tragediach, bo zawsze dostają jakieś odszkodowania, rentę (jako wojskowi w Stanach Zjednoczonych, bo bywają bardzo różne scenariusze). Gość trafi pół ciała, co musi być ciosem dla kochającej go osoby, często nie do poznania zmienia się psychika ofiary, i nie zawsze na lepsze. Nie zostaje człowiek który jest w stanie zaopiekować się dzieckiem. Czasami zostaje zgorzkniała osoba, której do końca życia ktoś musi podcierać pupę. Nie wiem jak komuś mogły przyjść na myśl pieniądze, trzeba chyba nie mieć wyobraźni.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 18 September 2012 2012 19:32

lunatic0
+2 / 20

@Iskierka bo jesteś słaba??? A nie wiesz że psychika się łamie, bo taki człowiek wie że jest ciężarem dla drugiej osoby??? Wystarczy pokazac że chce się z nim byc, a nie odwracac na pięcie i uciekac!! Tak robią tylko tchórze. A baby są tchórzliwe tak samo jak faceci, jak ich kobieta zachoruje na raka piersi i ma masektomię, to ci odchodzą dlaczego? Bo ludzie są słabi generalnie. A takich jak ta pani powyżej jest mało dlatego należy ją podziwiac. Nie liczy się ciało, liczy się człowiek i to co ma w środku. Przez chorobę TO nie znika. Trzeba tym bardziej pomóc bliskiej osobie a nie odchodzic "bo sie zmieniła". Bo to słaby argument.

Iskierka
+10 / 22

Wybacz ale nie masz prawa używać słowa "trzeba". Nie możesz nikomu rozkazać, żeby wybrał życie z człowiekiem przywiązanym do łóżka czy paskudnie chorym. Oczywiście, że to piękny czyn, jak ktoś się jednak zdecyduje, ale jeśli ktoś nie ma na tyle siły, to w porządku, wszyscy jesteśmy ludźmi. Co to ma wspólnego z materializmem? Z ludźmi, którzy szukają partnerów tylko wśród wysokourodzonych nawet nie łudząc się, że znajdą miłość, czasami odrzucając kogoś, kogo mogliby autentycznie pokochać z powodu jego niskiego statusu? Jak możesz do tego porównywać osobę, która szuka w życiu prawdziwej miłości ale zwyczajnie nie jest w stanie unieść takiej tragedii? Co "trzeba"? Mam potąd tego trzeba. Trzeba rodzić dziecko gwałciciela, trzeba wybierać życie płodu zamiast siebie, trzeba zostawać przy partnerze na całe życie - nie ważne czy wcześniej się miało taką intencję czy nie, ale w momencie jak się pojawia choroba, to już trzeba zostać na całe życie, przy 50% swojego oryginalnego ukochanego, przy człowieku w stanie wegetatywnym, albo oglądać jak ktoś powoli umiera tygodniami. Jak ktoś pójdzie to więzienia na 20 lat to pewnie też "trzeba" czekać na niego nie znajdując sobie nikogo, bo inaczej zostanie się oskarżonym o brak ludzkich uczuć. Dlaczego utożsamiać ludzką przyzwoitość z godnym podziwu heroizmem i stawiać tą samą poprzeczkę?

Iskierka
+14 / 22

Wiesz co, Andriej? Zgłoś się na wolontariusza chociaż na dzień dwa do człowieka bez rąk i nóg - ale tak, żebyś musiał robić przy nim wszystko. Po takim treningu możesz być w miarę wiarygodny mówiąc, kto jest suką a kto nie. Najbardziej wiarygodny byłbyś, gdyby twoją kobietę coś takiego spotkało i mógłbyś powiedzieć jak się lekko żyje z takim ogromnym nieszczęściem, ale mam nadzieję, że cię to nigdy nie spotka.

Iskierka
+10 / 18

Rozumiem co mówisz, ale ty też posłuchaj mnie. NIGDZIE nie mówię, że "wiem, że odejdę, gdy zostanie kaleką". Nie mam zamiaru nigdzie odchodzić. Na pewno próbowałabym walczyć. Po prostu empatia pozwala mi sobie wyobrazić, jakie potworne złe i ciężkie uczucia może wywoływać taka sytuacja. I w przeciwieństwie do niektórych komentujących tutaj, którzy już teraz wiedzą, że byliby oczywiście w tej bardziej bohaterowatej części społeczeństwa, że oczywiście akurat oni by się zachowali honorowo - ja uczciwie mówię, że takie fanazje sobie można darować, bo nie znamy swojej siły. Przynajmniej ja nie znam swojej. I nie potępiam ludzi, którzy jej nie mieli. Tyle. Może mi się kiedyś zdarzy podobna sytuacja, może zdarzy się tobie, i podczas kiedy ty jednak przecenisz swoje możliwości psychiczne, ja swoich nie docenię i potem będą chodzić demoty o moim bohaterstwie /ponury śmiech/. Może być różnie. Na ten moment nie deklaruję się, że będę bohaterką, bo życie samo weryfikuje takie rzeczy. A jeśli chodzi o przymus - nie zgadzam się na przymus bohaterstwa i wyzywanie osób, które nie zostały bohaterkami od suk. To już można być tylko bohaterką albo suką, niczym po środku?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 18 September 2012 2012 20:38

Iskierka
+3 / 11

Hm. Może inaczej interpretujemy pewne rzeczy, bo piszesz "kiedy akurat mnie najbardziej potrzebuje". Widzisz, szkopuł jest taki, że taka osoba potrzebuje opieki, miłości i wsparcia do końca życia. Co innego odwiedzać ją w szpitalu zaraz po wypadku - to raczej zrobi każdy - co innego podjąć się opieki nad nią przez całe lata, do końca swojego/jej życia. Jeżeli ktoś opuści bliską osobę bezpośrednio po wypadku, to faktycznie trochę mało walczył. Czy ma obowiązek powtarzania sobie do lustra "jestem ch*jem"? O, jestem przekonana, że sporo ludzi którzy szybko zrezygnowali codziennie sobie tak powtarza. Mówią sobie tak nawet w momencie rezygnacji! Co innego jednak pozostać na zawsze w związku z taką osobą, być jej partnerem miłosnym i życiowym. To trochę inny poziom zobowiązania. Ludzie się opuszczają z tylu powodów, przez problemy z komunikacją, różnice w aspiracjach. Nie widzę powodu, dla którego takie problemy nie miałyby się pojawiać też w zdewastowanych związkach. Podobnie, nie wiem, jak dla mnie ktoś ma prawo nie zdecydować się na takie życie z samego powodu kalectwa, które niejako obejmuje obie osoby. Nie mówimy o opuszczaniu zaraz po fakcie, tylko po ochłonięciu. Ale nieważne, czy opuścimy partnera po roku opieki z powodu kalectwa, czy z powodu wrednego charakteru, który nabył i nie daje się dłużej tolerować - zostawiamy go skrajnie nieszczęśliwego, przekonanego, że już nikt go nigdy nie zechce (niestety może się to okazać prawdą). Tylko jakoś mi się nie podoba zostawanie dla kogoś z litości tylko dlatego, żeby nie być "ch*jem". Pewnie sama po wypadku żebrałabym ludzi o miłość, ale na ten moment mówię, że nie chciałabym by ktoś zmuszał się do spędzania życia ze mną bez względu na mój stan zdrowia. Albo nie zmuszał się, ale spędzał życie ze mną chociaż by go to unieszczęśliwiało. Ile ludzi woli nieszczęście od opuszczenia osoby, którą się kocha. Moim zdaniem trzeba też myśleć o sobie. Albo masz na tyle siły, żeby wieść dobre życie pomimo takich przeszkód, żeby kochać pomimo przeszkód, albo jej nie masz i wtedy trzeba wymyślić jak najmniej bolesny sposób na rozstanie i starać się nie myśleć patrząc codziennie w lustro, że jest się "ch*jem".

M mahon88
-2 / 10

Generalnie zgadzam się z Arnauem. Iskierko, a bądź sobie jaka tylko chcesz. Tylko bądź też tak dobra i sobie to wypisz na czole, koszulce, którą zawsze będziesz nosić, lub najzwyczajniej w świecie informuj ludzi, że takie masz podejście - najlepiej na samym początku znajomości, a już na pewno na samym początku zacieśniania tej znajomości. I nie, to nie sobie powinnaś mówić codziennie do lustra "jestem ch***m / su*ą", tylko publicznie innym ludziom. Tak, aby każdy miał wybór czy się chce z taką osobą zadawać i jak bliską znajomość zawierać. Nie sądzę, aby to przyniosło wielkie zmiany, bo ludzie praktycznie nigdy nie zakładają, że to właśnie im przytrafi się przykrość, ale przynajmniej będziesz w stosunku do nich fair a oni sami sobie winni, bo wiedzieli z kim się zadawali. Nie wiem czy uznajesz/planujesz coś takiego jak ślub, ale zdajesz sobie sprawę, że wypowiadając słowa przysięgi małżeńskiej będziesz po prostu kłamliwa i obłudna?

Iskierka
+4 / 8

Wiesz Mahon, mówisz do mnie z wyraźną wyższością, a nie wiesz jak kto z nas zachowa (zachował) się w różnych sytuacjach. Ja wypowiadam się z perspektywy abstrakcyjnej, łączę sokratejskie "wiem, że nic nie wiem" z chrześcijańskim obowiązkiem kochania także samego siebie. To nie są nowe myśli, bynajmniej też nie moje i nie próbuję bronić żadnych własnych postaw (nie sądzę, żeby moje zachowanie w tej dziedzinie potrzebowało obrony) co ludzi w ogóle. Nic nie wiesz na temat mojej zdolności do miłości, bo nie ona była tematem moich postów, nie wiesz w jaki sposób ją zweryfikuje życie ani w jaki już zweryfikowało. Interesują mnie tylko inni ludzie w takich sytuacjach i ich zachowania, i uważam, że należy się chwila refleksji nad "drugą stroną medalu" zamiast wykrzykiwania haseł, że miłość jest najpiękniejsza, na zawsze i w ogóle naj, a kto tak nie ma, jest skończonym draniem. Co do moich postaw w różnych dziedzinach, jeśli czuję, że mam jakąś większą słabość w danym temacie niż inni ludzie - a sytuacja choroby takim tematem na ten moment mi się nie wydaje - informuję ludzi o potencjalnych zagrożeniach. Czy ty to robisz? Czy nikt się na tobie nigdy nie zawiódł? Czy masz jakikolwiek powód, żeby odczuwać wyższość nade mną, i to nie w kwestii postawy życiowej (tak jak mówię, nie znasz tak naprawdę mojej i absolutnie nie jest nią "ucieczka w wygodnickie życie") tylko w kwestii wyznawanych podejść filozoficznych do życia, twojego idealistycznego i mojego pesymistycznego, kwestionującego?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 1:18

F Falka_85
+6 / 8

Iskierka czy mogę zostać Twoją idolką? Wyrażasz dokładnie moje myśli, z tym że ja nie potrafię tak klarownie przedstawiać.
Dwie rzeczy przyszły mi do głowy: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" oraz "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Czy współrozmówcy, którzy z takim zapałem używają słów "suka" i gorszych, zawsze świecili przykładem w sytuacjach wymagających nawet znacznie mniejszych zasobów odwagi cywilnej, heroizmu i poświęcenia? Polecam taki mały "rachunek sumienia", przypomnieć sobie ile razy ze strachu przed stosunkowo małymi konsekwencjami (np. pała w szkole, utrata premii w pracy, złość dziewczyny/chłopaka/męża/żony) wybraliśmy "łatwiejsze rozwiązanie"? Ano właśnie, pewnie coś się trafiło, a przecież to były błahostki, a mimo to jednak jakoś tak wyszło...
Moja prywatna opinia jest taka, że im bardziej ktoś nie jest pewny siebie tym bardziej etyczną postawę przyjmie w trudnej sytuacji.

M Mjusowa
+8 / 8

Zastanawiam się czy osoby wyzywające Iskierkę od "suk" potrafią w ogóle czytać ze zrozumieniem i wymusić w sobie choć cień empatii.
Tak, teraz zgrywacie bohaterów, przekonani, że gdyby Waszym partnerom stało się to co owemu panu na democie, zachowalibyście się jak jego żona/dziewczyna. A to g*wno prawda. 90% Was uciekła by z krzykiem i podwiniętym ogonem, nie mogąc znieść faktu, że z Waszej miłości został sam kadłubek, a wy musicie do końca życia podcierać mu/jej tyłek. Niestety, do takiego poświęcenia potrzeba wiele siły psychicznej, a większości z Was na to nie stać, mimo tego, że teraz zgrywacie wielkich bohaterów.
I przepraszam, że może wyraziłam się trochę brutalnie, ale szlag mnie trafia jak widzę jak pełni hipokryzji są niektórzy (nie mam na myśli komentarzy powyżej). Mało kto kocha drugą osobę, tak jak ta pani na zdjęciach i jest zdolna do takiego poświęcenia, dlatego należy jej się jeszcze więcej szacunku.
Ps. Możecie mnie teraz nazwać wredną suką bez serca.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 9:35

C czopor
+6 / 8

@Warszawiak20, mam nadzieję że 20 to nie twój wiek bo być debilem nie umiejącym czytać w tym wieku... Iskierka ma jak najbardziej rację - NIE WIECIE jak byście się zachowali gdyby was coś takiego spotkało i na nic wasze słowa o miłości, honorze etc...

W Warszawiak20
-5 / 7

@czopor, obecnie to 23. Umiem czytać, nawet między wierszami. Poczytałem sobie wypowiedzi jej dokładnie, pamiętam też jej przemyślenia z innych tematów i widzę jaką ma zasadę w życiu, by zawsze patrzeć na siebie. Ten wypadek to jest skrajny przypadek, który trudno wyrokować, ale sytuacje w życiu mogą być różne np. problemy finansowe męża/narzeczonego. Niestety iskierka i jej koleżanki wyznają zasady, by kierować się tylko własnym bytem. To nie są ludzie skłonni do miłości. To po prostu interesanci, patrzący jak sobie dogodzić. Chociaż po co ja to mówię do człowieka opluwającego patriotów i używających słowa "polaczek". Ja siebie znam, wróciłem z Niemiec, kiedy moja mama zachorowała i obecnie pracuje na zdecydowanie słabszych warunkach niż zagranicą. Ale potrafię myśleć też o bliskich, a nie tylko o własnej dupie.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 9:58

M mahon88
-2 / 2

Warszawiak20 - cóź. Jeśli można cokolwiek wnioskować na podstawie ocen komentarzy, to nasuwa się wniosek, że wśród oceniających egoiści i wiarołomcy są w przewadze liczebnej.
Iskierka (et al.) - Nie wiem gdzie się doszukałaś wyższości w moim poprzednim komencie. Stwierdziłem tylko, że należy być szczerym wobec innych i nie ukrywać swojej moralności (zwłaszcza wobec bliższych "znajomych"). Stwierdziłem też oczywistą oczywistość - odchodząc od męża/żony w takiej sytuacji jak ta rozważana łamiesz przysięgę małżeńską. Oburzasz się, że "trzeba zostawać przy partnerze na całe życie" - cytuję: "ślubuję (...) że Cię nie opuszczę aż do śmierci". Że "nie ważne czy wcześniej się miało taką intencję czy nie"? Jeśli składasz przysięgę, to znaczy, że masz intencję i powinnaś liczyć się z faktem, że nie zawsze będzie kolorowo. "ale w momencie jak się pojawia choroba, to już trzeba zostać na całe życie, przy 50% swojego oryginalnego ukochanego, przy człowieku w stanie wegetatywnym, albo oglądać jak ktoś powoli umiera tygodniami" - "[Chcemy] wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia". Oczywiście - nikt nie jest jasnowidzem, nie jest też w stanie przewidzieć jak się zachowa w takiej - bądź co bądź ekstremalnej - sytuacji. Na pewno nie wszyscy (lub nawet nieliczni) dotrzymają tego, co przyobiecali. A dla pozostałych - ceną złamania przyrzeczenia jest to, że - czy tego chcą, czy nie - do końca życia w lustrze będą widzieć wiarołomcę, kogoś, dla kogo słowa przysięgi nic nie znaczą, lub znaczą tyle, co obietnica wspólnego wypadu na piwo złożona koledze ("się uda, to się uda; oby się udało"). Nie wywyższam się, nie kreuję na bohatera, bo jestem taki jak inni, którym nie dane było się sprawdzić w rzeczywistych zakrętach losu (i oby nigdy nie było dane). Żywię tylko nadzieję, że mógłbym wówczas z dumą zaliczyć się do tych, którzy danego słowa dotrzymują. Jak do tej pory się udaje. Możesz się pochwalić tym samym?
P.S. Egoizm ubrany w najpiękniejsze słowa i najwymyślniejszą otoczkę filozoficzną pozostaje egoizmem.

Iskierka
+2 / 2

A jednak ludzie odchodzą od siebie w wyniku zdrady, alkoholizmu, zwykłego zepsucia uczucia i łamią przysięgę małżeńską. Jeśli obiecuję zostać z kimś na dobre czy na złe, to nie ma tam adnotacji, że to zdanie przestaje się liczyć, jak mąż mnie czasami walnie w twarz. I jest to również złamanie przysięgi. Tylko nie każda ucieczka z małżeństwa jest taka sama i czasem ludziom należy się odrobina zrozumienia. Niektórzy ludzie dostają anulowanie małżeństwa kościelnego, np. z powodu skrajnego niedopasowania seksualnego. Pojawił się problem - nie mogą ze sobą być - rozchodzą się, żeby się unieszczęśliwiać, jednocześnie łamiąc daną wcześniej sobie przysięgę. I tak jak mówię, cały ten temat nie dotyczy w najmniejszym stopniu mnie. Mówisz, że moje filozofowanie jest egoizmem, ale jak egoizmem może być zwyczajna próba zrozumienia tych, którzy łamią przysięgę małżeńską, lub nieoficjalną dobrą wolę zostania z niezamężnym partnerem? Moich poglądów na małżeństwo i na związek nie znasz, nie wiesz, czy planuję kiedykolwiek zawierać ślub, z jakich powodów i na jakich zasadach, więc dziwne, że nazywasz moją postawę egoizmem już z góry. Nie mówimy o moich potencjalnych przysięgach małżeńskich - małżeństwo mnie prawdopodobnie nie czeka z kompletnie innych powodów - tylko o innych ludziach. Nie wiem, dlaczego ktoś utożsamia moje poglądy na temat postępowania innych ludzi z moimi planami życiowymi i małżeńskimi.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 23:41

M mahon88
-3 / 3

Ależ ja nie mówię wprost, że to ciebie mam na myśli mówiąc o egoistach. Taka mała pułapka psychologiczna - "winny się tłumaczy"; poczułaś że to ciebie dotyczą te słowa, mimo, że nie było to wprost wyrażone. Oprócz złamania przyrzeczenia i krzywdzenia drugiej strony jest jeszcze inne wyjście - z przysięgi można zostać zwolnionym przez tego, komu się ją złożyło. Nie będzie to rzeczjasna równoznaczne z tym, że tej drugiej osobie nie będzie potem przykro, że nie poczuje się opuszczona. Ale to ona podejmie decyzję, a nie my za nią.

Iskierka
+1 / 1

"Wypisz sobie na czole jaka jesteś, informuj wszystkich ze jesteś su*ą" - niestety to brzmiało jednoznacznie jako adresowane do mnie :) Ale dziękuję za sprostowanie.

Vicki03
-4 / 18

Z JoeMonstera każdy potrafi ściągnąć foty i dodać podpis...

Odpowiedz
F fefeszka
0 / 0

to trzeba bylo to zrobic -,-

xartula
+9 / 9

Ma więcej szczęścia niż nam sie wydaje.

Odpowiedz
lunatic0
+7 / 15

Na prawdziwą kobietę...Przypomina mi się taki demot "Chory na raka - zmieniam chłopaka" ilustrujący kobietę która zostawia swojego faceta po diagnozie że ten ma raka...Są po prostu kobiety i pustaki

Odpowiedz
lunatic0
+3 / 13

Nie chodzi nawet o portfel, tylko o atrakcyjnosc fizyczną, o to, co pomyślą koleżanki, że taki facet wzbudza zazdrosc, o powierzchownosc...Nagle ta powierzchownosc traci na znaczeniu i to jestr prawdziwy test dla związku

Odpowiedz
Iskierka
+9 / 17

Właśnie potwierdza się to co mówię o braku wyobraźni komentujących tutaj. Powierzchowność, atrakcyjność fizyczna? Wyobraź sobie życie z taką osobą w momencie, kiedy myśl o protezach jest tylko mrzonką (dla wielu ludzi tak właśnie jest, pan ma refundowane z US Army to inna rozmowa). W polskich realiach, gdzie nie ma systemu opieki czy wystarczających pieniędzy, życie z taką osobą to dodatkowy kilkugodzinny etat pielęgniarki każdego dnia, przy czym nie możesz liczyć na żadną pomoc (dla matki kilkorga dzieci taki szczegół może się liczyć). Trzeba golić, myć, ubierać, karmić, podcierać tyłek, załatwiać pomoc na czas kiedy cię nie ma. Czasami ktoś może nie wyrobić psychicznie, czasowo, finansowo. A ty o wyglądzie... Jeśli mnie zdjęcie nie oszukuje, to akurat mu buzia ładna została.

lunatic0
+3 / 9

ale jak się zdecydowałaś byc z tym człowiekiem, to co masz mu nagle powiedziec "sorry ale nie na to się umawialiśmy"? no możesz ale to świadczy tylko i wyłącznie o tobie. ale generalnie z mojego doświadczenia wynika, że ludzie chorzy, którzy zostali porzuceni albo któym się rozpadły związki przez ich chorobę, nie użalają się nad sobą i nie psiocza na tą drugą osobę. mają w sobie jakiś pokład winy. a te które ich opuścił wręcz odwrotnie. dla mnie to absurd. choroba bliskiego człowieka to test na człowieczeństwo i na charakter jeśli go nie zdałeś znaczy że jesteś słaby i wypada tobie życzyc dokładnie tego samego - czyli ciężkiej choroby. zostaniesz wtedy tak samo - sama, wyślą ciebie do jakiegoś hospicjum, a partner sobie znajdzie ładną zdrową kobitkę. tak powinno byc na tym świecie wg ciebie?

liska
+1 / 5

fajnie jest wierzyc ze tak jest rzeczywiscie, ze nigdy nie zostawilibycmy osoby ktora kochamy, ja tez wierze w to ze nie bralabym nawet pod uwage rozstania, teraz tak mysle, ale wiesz, zycie to nie bajka, nigdy tak napawde nie przekonasz sie o tym jesli tego nie przezyjesz, to nie takie proste powiedziec, ze bedzie dobrze pomimo wszystko, nie wyszyscy sa tak wytrwali, jednak jestesmy tylko ludzmi. Co nie zmienia faktu ze bycie razem po takim traumatycznym wydarzeniu jest oznaką wielkiej beziteresownej miloscil ale rowniez i ogromnej sily.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 18 September 2012 2012 19:54

Andriej69
0 / 8

lunatic0: Marnujesz czas i palce na tepą pseudofeministyczną ignorantkę znającą życie z "kobiecych" portali i czasopism. Nawet jeśli do jej ptasiego móżdżka coś dotrze, to i tak nie przyzna racji czemuś, co jest jej nie na rękę

Iskierka
+3 / 7

Ja osobiście nie mam pojęcia jak bym postąpiła. Nie wiem jakbym postąpiła, gdyby to był mąż, nie wiem jak, gdyby to był chłopak przy którym i tak nie byłam pewna, że zestarzejemy się razem i nie składałam mu takich obietnic. Umiem sobie tylko wyobrazić, że wśród uczuć które bym czuła byłoby pragnienie wrzeszczenia i miotania się po podłodze z bólu, nienawiść do Boga, nienawiść do partnera, chęć nie patrzenia na partnera już nigdy więcej, pragnienie popełnienia samobójstwa i najsilniejsza rzecz - pragnienie cofnięcia czasu, codziennie bym się budziła i miała nadzieję, że po prostu miałam sen, a mój ukochany dalej jest zdrowy. Nie wiem, czy pomimo tego bym została przy partnerze, ale rozumiem ludzi, którzy tego nie wytrzymują i chcą wybrać najprostsze rozwiązania, czyli odciąć się od źródła psychicznego cierpienia, wmówić sobie, że nie kochają. To wszystko w przypadku, gdyby mojego mężczyznę spotkała tragedia, na którą nie miał wpływu, jak wypadek samochodowy. Gdyby chodziło o wyjazd na wojnę zagraniczną - najpierw bym się nie zgodziła, gdyby mój sprzeciw nie został uszanowany, odeszłabym od gościa jeszcze przed wyjazdem. Bo ja też mam prawo nie sikać ze strachu co noc, mieć partnera, który planuje długo żyć i planuje być w całości, mieć ojca dla swoich dzieci. Gdyby po kilku latach spotkał go taki wypadek, pomagałabym mu na miarę swoich możliwości (np. finansowo) ale nie wróciłabym wtedy się nim opiekować, bo sam wybrał swój los. Tak jak mówię, to w przypadku wojska, na które mam specyficzne poglądy, w przypadku losowej tragedii - po prostu nie wiem.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 18 September 2012 2012 20:16

T TeslaThevenin
+9 / 13

Mało wiecie o życiu. Znam osobiście ordiznę, w której ojca spotkało nieszczęściei porusza się od tego czasu na wózku inwalidzkim i dodatkowow znęca się psychicznie nad rodziną. Córka chciała popełnić przez niego samobójstwo. Wasze pieprzenie to tylko wzbudzanie poczucia winy w osobach, które nie mają ochoty opiekować się niepełnosprawnym człowiekiem - mają do tego 100% prawo. I Wasze gadanie, że osoby niepełnosprawne mają w sobie poczucie winy itp też mnie niezmiernie śmieszy, bo to znaczy, że w d*pie byliście i g*wno widzieliście.

DieselBoy
+1 / 5

Miłość, to całkowite oddanie siebie drugiemu człowiekowi. To świadomość, że druga osoba jest najważniejsza, ważniejsza nawet od nas samych. Czyli nie wiadomo coby się działo to szczęście drugiej osoby jest dla nas najważniejsze. Więc rozmyślanie i powątpiewanie w tej chwili, w to czy bylibyśmy w stanie trwać przy ukochanej osobie oznacza, że nie kochamy jej tak prawdziwie. Nie ważne czy gdyby tak było to dalibyśmy radę czy nie. Bo tylko naprawdę silna miłość jest w stanie to przetrwać. Chodzi o to co czujemy w tej konkretnej chwili. Jeśli czujemy, że moglibyśmy skoczyć za drugą osobą nawet w ogień, to znaczy że kochamy. A wtedy miejmy tylko nadzieję, że życie nie zażąda od nas takiej próby. Iskierka próbuje wytłumaczyć, że gdyby to nas dotyczyło to nie wiemy co byśmy zrobili. To prawda. Ale porzućmy teraz racjonalność i zajrzyjmy w głąb naszych uczuć i zapytajmy się, czy jesteśmy w stanie zrobić wszystko dla ukochanej osoby (jeśli taka istnieje). Życie nie zweryfikuje sprawiedliwie tych uczuć, życie jest niesprawiedliwe w wielu kwestiach. Jedni mają mniejsze problemy inni większe. Dlatego decydowanie się na małżeństwo to wielkie ryzyko. Składasz przysięgę na podstawie tego co czujesz w danej chwili. Jeśli się z niej nie wywiązujesz gdy przyjdzie co do czego, to... to... jest to bardzo niemiłe.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 18 September 2012 2012 23:29

lunatic0
-4 / 8

Miłośc to potrzeba szczęścia drugiej osoby, która sprawia że smai jesteśmy szczęśliwi. Tak, właśnie. Kto nigdy teog nie czuł ten nigdy nie kochał. Ale baby jak zwykle są zakochane w sobie i w swoim widzimisię. Facet jest tylko dodatkiem żeby się pochwalic przed koleżankami

Albiorix
+8 / 10

To on na wojnie stracił kończyny czy portfel?

Odpowiedz
liska
+3 / 3

ile w takich trudnych i okropnych chwilach znaczy czyjas wielka, bezwarunkowa milość i wsparcie tego nie da sie opisac slowami

Odpowiedz
D DexM
-1 / 3

A to co teraz ma niby cięki portfel?

Odpowiedz
A adrian24
+1 / 1

Skąd wiesz, że nie ma? Jako inwalida wojenny może dostać ładną sumkę odszkodowania + jaką rentę/ emeryturę ... Które kończyn i tak mu nie wrócą, ale może poprawią jakość życia.

BlackCat2
+5 / 13

"prawdziwe kobiety"? wtf? to jakie są nieprawdziwe?

M megisa
0 / 0

często czytam o nieszczęściach spotykających mężczyzn i o tym, że ich kobiety z nimi zostają, ale gdy czytam o nieszczęściach kobiet, to najcześciej - męska miłość kończy się, gdy trzeba się naprawdę wysilić.... ogólnie mało jest ludzi wartościowych, mężczyzn jednak mniej. Ten sam facet, gdyby narzeczona starciła ręce i nogi, pewnie by ją zosatwił. A, i wciąż byłby prawdziwym mężczyzną.

S sandalo
0 / 6

Naprawde niesamowita kobieta. Cud. Byc z kims niepelnosprawnym to wielki szok. To tylko swiadczy o ludziach. Jezeli sie kogos kocha naprawde to brak reki czy nogi nie powinien sprawiac roznicy. A co jesli urodzi sie komus z was niepelnosprawne dziecko? Zostawicie je, bo nie ma nozki i wam psychika siada? Ludzie jestescie zalosni.

Odpowiedz
Iskierka
+6 / 10

Niektórzy tak robią. Podobno częściej ojcowie, tak gdzieś słyszałam. Zresztą to nie ma znaczenia. Oby nikomu z nas nie urodziło się niepełnosprawne ani ciężko chore dziecko.

T TeslaThevenin
+6 / 8

To prawda mężczyźni sa bardziej wygodniccy.

Iskierka
+3 / 3

Nie wiem czy od razu tak to wygląda. Myślę raczej, że kobiety mają lepszy trening psychiczny podczas ciąży, porodu i tak dalej. Ciągle nas uczą, że mamy być twarde w kwestiach opieki nad dzieckiem i nie ma zmiłuj.

T TeslaThevenin
+6 / 8

Tak, to chyba się też wiąże ze słabsza psychiką u mężczyzn.

S sandalo
+9 / 11

A zmieniajac jeszcze temat gratuluje wyboru zawodu, gdzie z powodu chorej wizji wladcy wysyla tysiace ludzi na wojne o rope tlumaczac sie, ze to wojna o pokoj. Ten czlowiek stal sie kaleka, bo kumus nie zgadza sie do konca w portwelu i tyle co nadoil to mu jeszcze malo. Ci zolnierze to tylko marionetki w rekach o wiele wiekszych, dla ktorych strata kilkuset zolnierzy to tylko statystyka. W zyciu nie poszedlbym na wojne za chore ambicje wladcy.

Odpowiedz
lunatic0
-2 / 6

Są pewnie ludzie któzy patrząc na to pomyślą "ale frajerka, ale się wkopała". Ja tym ludziom mówię: gardzę wami.

Odpowiedz
Iskierka
+7 / 11

Przy kalece nikt tak nie myśli, natomiast odwiedź demoty o ludziach, którzy są bardzo grubi - tam wszyscy myślą "ale frajer, ale się wkopał że jest z takim wielorybem".

DawcaMocyWNocy
+3 / 9

Chciałbym znaleźć taką kobietę, która byłaby ze mną na dobre i złe. To by było spełnienie moich marzeń :)

Odpowiedz
liska
+5 / 9

@Andriej69 a ile "przetestowales" polek ze piszesz o ich niewierności?

DawcaMocyWNocy
-2 / 8

Rosjanki? Nie ubliżając im, to są o wiele bardziej puszczalskie niż Polki. To samo tyczy się Ukrainek, akurat z takimi studiuję. Więcej się nie rozpisuje, bo dostanę karę jak Wojewódzki. Jednak wszędzie znajdzie się taka kobieta skarb jak w democie, chociaż wiem, że ciężko taką znaleźć :)

S Slim91
+7 / 9

Andrzej69, z tego co słyszałem Rosjanki to największe "blachary" na świecie. A to tylko statystyki. Tak z innej beki. Mnie osobiście śmieszy, że Polacy ok. 40 letni mający dom cieszą się, że znaleźli sobie młodą, pracowitą dziewczynę z np. Ukrainy czy Białorusi i mówią, że to nie taka typowa Polka co tylko na majątek patrzy. A prawda jest taka, że im(tym Ukrainkom czy Białorusinkom) chodzi tylko o wyrwanie się z biedy później szybki ożenek bez intercyzy i po 2 latach do sądu o połowę majątku przy rozwodzie.

T TeslaThevenin
+2 / 6

Czyli chcesz uległą idiotkę, która przyjmie byle ścierwo jako miłość. Przyznaj po prostu nie chcesz się starać. Wiesz, kobiety która są z mężczyzną na dobre i na złe to takie, które zostały zmanipulowane i są poniżane i bite. Taka prawdaa, narcyzie.

vvrytmiereggae
+5 / 5

@Andriej69- nie dziw się, że nie możesz sobie wartościowej kobiety znaleźć, skoro jesteś takim chu*jem. Ciągnie swój do swego.

antykonformista
+5 / 9

Miał nieszczęście, urodzić się w kraju, który choć nieatakowany przez nikogo ciągle musi gdzieś walczyć, żeby jego Oligarchowie ze zbrojeniówki mieli coraz lepsze samoloty i jachty. i więcej miliardów na kontach w SWOICH bankach i funduszach.

Odpowiedz
SharonShepard
0 / 4

Oni nie muszą walczyć,tylko chcą. Wojna to jeden z większych interesów.

G Gumby90
-1 / 1

Wnioskując po pierwszym i trzecim zdjęciu to facet z Navy Seals.Pewnie jak ktoś urodził sie wojownikiem to lepiej żeby został jakimś japiszonem-obciągaczem.Ach ta logika.

Iskierka
+7 / 7

Według mnie urodzeni wojownicy powinni zostawać wojownikami, ale nie mężami i ojcami, których nigdy nie ma i którzy mogą przynieść swojej rodzinie bardzo dużo niepotrzebnego cierpienia.

G Gumby90
+3 / 3

Iskierka zgadzam sie z tobą w całej rozciągłości.Albo życie pasją na full etat albo kobieta i rodzina.Nie wszyscy jednak potrafią zrezygnować z miłości dla pasji.Są kobiety które lubią takich facetów i zdają sobie sprawe jakie jest ryzyko.Osobiście uważam że lepiej czasami wrócić w pudle niż wrócić kaleką i stać się ciężarem dla drugiej osoby.

Iskierka
+5 / 5

Właśnie, jeśli kobieta akceptuje taki styl życia to wszystko spoko. Ale nie tak, że mężczyzna stawia dziewczynę/żonę przed decyzją: wstępuję do armii/wyjeżdżam na wojnę, nie dając jej nic do powiedzenia, i oczekuje z jej strony dozgonnej miłości, wierności i opieki na dobre i na złe, to znaczy w tych tygodniach w roku w których jest w domu. Druga rzecz to rodzicielstwo, zdania dzieci w tej sprawie nikt nie weźmie pod uwagę i mają prawo mieć potem pretensje, że dorastały bez ojca. Nie odmawiam zawodowym żołnierzom prawa do niezobowiązujących dziewczyn oraz związków, w których druga osoba akceptuje taki styl życia. Ciężko mi też odmówić im prawa do rodzicielstwa, ale jak widzę te zdjęcia dzieci płaczących nad trumną ojca albo tak niemiłosiernie tęskniących po każdym wyjeździe, nie mogę wymyślić nic co by to usprawiedliwiało.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 18 September 2012 2012 22:32

G Gumby90
+1 / 5

Iskierka to co mówisz bardzo pokrywa sie z tym co ja myślę.Kiedy zaczynałem czytać zdanie o niezobowiązujących związkach pomyślałem że nie jesteś kobietą, natomiast druga część o akceptacji była trafiona idealnie.Miej jeszcze jedną rzecz na uwadze-kobiety też wstępują do wielu gałęzi sił zbrojnych i też jadą w rejony konfliktów.Osobiście uważam to za pomyłkę że kobieta ma prawo służyć w jednostkach liniowych ale to tylko moje zdanie.

Dawletiarow
-1 / 1

Jak dla mnie podpis ok ale tytuł :D widze dłuugi obrazek, nie widze całości i czytam "MIAŁ SZCZĘŚCIE, ŻE TRAFIŁ NA KOBIETE" nosz kurde troche na tym świecie Ich jest więc sie nie dziwie, ze trafił... a dopiero potem rozwijam całośc i okazuje się sens -.-

Odpowiedz
J Javier
+2 / 2

Ehh... szkoda naprawdę człowieka całe życie było przed nim, a tu klops. Podziwiam ludzi którzy tak jak ta dziewczyną potrafią poradzić sobie z taką sytuacją. Jaki jest sens wysyłania ludzi na wojnę? Peace

Odpowiedz
skedni
+5 / 5

znam taką parę (już nie są razem), jemu zdażył się wypadek jakiś czas przed ślubem, wyrok = wózek. ona przy nim trwała (i chyba nawet chciała i tak za niego wyjść), a on stwierdził że jest dla niej za wielkim ciężarem, że powinna sobie ułożyć życie z kimś innym i zerwał. dziewczyna do dziś sama, facet też już nie ten (psychicznie, bo jeśli o sprawność chodzi to świetnie sobie daje rade !) i co tu z takim przypadkiem zrobić? oboje są nieszczęśliwi będąc osobno, a będąc z sobą nie wiadomo czy by byli..

Odpowiedz
lunatic0
-5 / 5

ja znam parę gdzie facet śmiertelnie przewlekle chory się czuł ciężarem dał kobiecie wolnosc ona sobie znalazła szybko nowego, tego faceta ma w d...ie; on jest samotny dalej, choroba jest w uśpieniu ale każdego dnia może wrócic. i co ? postąpił szlachetnie i zgodnie z sumieniem, tylk że on jest teraz w d...ie a laska się bawi życiem i jest dla niej wszystko super. lajf is brutal?

lunatic0
-3 / 9

bądź zasraną egoistką do końca życia, ono ci się odwdzięczy prędzej czy później. tylko nie rozumiem jak można bawic się i cieszyc zyciem mając świadomośc że kogoś bliskiego spotkała tragedia i się zostawiło go z tym ciężarem samego. no ale taka jest nasza współczesna cywilizacja, chorzy to coś gorszego, niech zdychają w szpitalach, nie należą do naszego kolorowego fajnego świata. uważaj żeby nie znaleźc się kiedyś w ich gronie.

To_Je_Amelinium
+2 / 6

lunatic ty tak an serio? serio myślisz ,że w przeszłości przejmowano by się takimi sprawami, że w przeszłości wychodziło się za mąż z miłości? ^^ facet gdyby miał szczęście to co najwyżej doczekałby szybkiej śmierci w zamierzchłych czasach, dopiero teraz gdy nie ma już żadnych konwenansów są małżeństwa z miłości i zwrócenie uwagi na moralność etykę i cierpienie innych ludzi, na prawa człowieka, prawa wojenne, prawa zwierząt, już nie przesadzajcie bo żyjecie w najlepszych z możliwych dotąd latach i warunkach tylko wam bije od nadmiaru internetu

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 0:02

DieselBoy
+1 / 3

@em71 Ale o to w miłości chodzi. Żeby poświęcić się w całości dla drugiej osoby. W miłości tak naprawdę nie chodzi o nasze szczęście, tylko o szczęście drugiego. Więc łaska nawet jakby cierpiała i było jej ciężko to i tak ważniejsze będzie dla niej szczęście poszkodowanej osoby. Ty mówisz, że masz jedno życie i nie zamierzasz go w całości poświęcić dla drugiej osoby. W takim razie nie będziesz umiała prawdziwie kochać, bo bardziej kochasz samą siebie. Myślenie egoistyczne "Mogę cię uszczęśliwić, ale tylko wtedy gdy ty będziesz mnie uszczęśliwiać." Powiedz od razu że nie szukasz miłości, tylko partnera który ma za zadanie cię uszczęśliwiać. Mówisz, że nie liczysz na to, gdy będąc z chorobie i cierpieniu ktoś z tobą będzie. Ale gdybyś tego rzeczywiście doświadczyła zobaczyłabyś jak bardzo potrzebujesz drugiej osoby.

Iskierka
+1 / 3

Ale powiedz Diesel, co jest złego w takim myśleniu? Niemasochistycznym, kochaniu drugiej osoby przy miłości siebie? Em przywołała przykłady hazardu i zdrady, które też mi chodziły strasznie po głowie. Ludzie się rozstają i rozwodzą z tylu powodów. Bo mają niedopasowania łóżkowe, które powodują strasznego doła obu osób i problemy z poczuciem własnej wartości, więc związek się rozpada. Bo jedna osoba ma problemy, z którymi niby cośtam walczy, ale bez efektów, więc druga osoba ma już dość i odchodzi - właśnie jak hazard, alkoholizm, potrzeba rozładowywania napięcia seksualnego poza związkiem (nie mająca nic wspólnego z uczuciami i jakby "wbrew woli") przez pornografię, prostytucję, przygodne związki, ekshibicjonizm. Ktoś ci mówi, że się leczy, i że chciałby się zmienić i to prawda, ale ty już masz po prostu dość i chcesz być szczęśliwy. Czy wszyscy ludzie którzy się rozwodzą albo rozstają nigdy nie kochali? Czy jednak czasami warto wybrać własne szczęście? Jak mają się do tego kobiety regularnie bite przez partnerów, którzy próbują się oczywiście zmienić. Jeśli mimo wszystko nie potrafią odejść i wybrać własnego szczęścia to kochają prawdziwie? Czy są po prostu uzależnione od stabilizacji jaką daje związek? To naprawdę nie jest świat, gdzie coś może być białe albo czarne. Można złożyć deklarację opieki w każdym przypadku nad rodzicem czy dzieckiem. Z tym zastrzeżeniem, że też istnieje granica, np. ktoś mieszkający za granicą od 20 lat nie rzuci pracy, tylko zorganizuje opiekę rodzicom na miejscu. Ale zawsze jest jakaś odpowiedzialność. Odpowiedzialność za partnera też jest. Chyba nigdy nie przestałabym się przejmować losem takiej osoby (chociaż czasami podobno trzeba).

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 0:52

Iskierka
+2 / 2

c.d. Ale do szczęśliwego małżeństwa jest potrzebne coś więcej niż opieka. Człowiek ma potrzebę czułości słownej, szacunku, seksu i wiele innych. Jeśli te potrzeby nie są zaspokojone, ma prawo zastanawiać się nad sensownością związku. Tak się przyjęło, że osoba będąca w związku monogamicznym nie zaspokaja tych potrzeb poza związkiem, np. opiekuje się inwalidą, z którym nie może nawet porozmawiać, bo jest drażliwy, a po rozmowę, seks i wsparcie przychodzi gdzieś indziej. Tak się nie robi, bo małżeństwo to coś więcej niż wzajemna opieka dwóch ludzi. Tą można obiecać, ale jak obiecać pełne romantyczne zainteresowanie po ciężkiej chorobie? Na zakończenie, przypomniała mi się historia z tramwaju (pani opowiadała przez telefon swoje życie koleżance). Miała męża, który pił i ją lał, odeszła od niego, co sprawiło, że się załamał. Jej córka ją zawsze winiła za to, że mama nie zaopiekowała się ojcem, że wybrała siebie. Mąż groził samobójstwem dwa razy po rozstaniu (jeśli do niego nie wróci) i w końcu to zrobił. Pani z tramwaju jako żona się nie spisała, bo odmówiła mężowi poświęcenia swojego szczęścia dla jego szczęścia :) Pytanie, czy chcemy żyć w świecie, w którym wszyscy poświęcają swoje szczęście dla innych? W którym nieszczęśliwe małżeństwa są nadal razem przez wiele wiele lat? I nie kończą się rozwodem, a depresją ofiary albo obu ofiar tego układu?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 0:56

DieselBoy
-3 / 5

@Iskierka W takim myśleniu złe jest to, że bardziej obchodzi cię własne życie, niż życie partnera. Uważanie, że będzie się miało zmarnowane życie, przez opiekę nad kaleką. Osoby kochającej by to nie obchodziło. Siebie też trzeba kochać, ale na drugim miejscu. Jaki masochizm? Opieka nad bliską osobą to masochizm? Hazard i zdrada to złe porównania. Żeby być w związku musi być miłość z obu stron. Jeśli jest zdrada, to jedna ze stron nie kocha, więc związek nie ma sensu. Hazard, jeśli jest problem z hazardem, to jedna osoba np. mężczyzna stawia hazard między siebie i kobietę z którą jest. Jakby ją kochał, to by próbował coś z tym zrobić pójść na kompromis, albo rzucić cholerstwo. Te problemy które przedstawiłaś czyli hazard, zdrada czy bicie, to problemy tworzone przez ludzi, tu zawsze zawiniła przynajmniej jedna osoba. Tego nie da się porównywać do zrządzenia losu, gdzie dwoje ludzi się kochało, choroba/wypadek i już problem. Kogo za to winić? Powinno się myśleć o swoim szczęściu, ale jeśli z drugiej strony nie ma miłości, lub ta osoba nie zasługuje na miłość. Wtedy nasze szczęście jest ważniejsze, to prawda.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 1:58

Iskierka
0 / 4

Wiesz, po pierwsze, dla mnie tutaj gość też zawinił bo sam wiedział w co się pakował, ale to są moje poglądy na temat wojny. Z wojny wraca się albo pokrzywdzonym (fizycznie lub psychicznie), albo się nie wraca, i decyzja o zaciągnięciu się to jest coś co trzeba przedyskutować z partnerką życiową. Wina jednak nie ma nic do rzeczy już po fakcie, kiedy miejsce winy zajmuje współczucie, tak w przypadku bezradnego kaleki jak i bezradnej ofiary narkomanii na przykład. Dlatego myślę, że te porównania są jednak dość adekwatne pomimo różnic. Wiadomo, że nikt nie chce źle z definicji. Po drugie, zrobiłeś trochę skok od tego co pisałam do "uważanie, że będzie się miało zmarnowane życie, przez opiekę nad kaleką". Chociaż na dobrą sprawę, w niektórych przypadkach i z tego rozgrzeszyłabym ludzi. Załóżmy, zawodowy sportowiec czy podróżnik staje przed koniecznością wszystkiego co sobą reprezentuje i co znaczy dla świata po to, żeby zaopiekować się żoną. Ten drugi wybór jest bardziej szlachetny, ale ten pierwszy też nie jest parszywy - życie jest tylko jedno i my sami jako jednostki też się liczymy, liczy się to, co chcemy z nim zrobić. Ale to nie jest sedno wypowiedzi, bo przeważnie to nie opieka jest jedynym problemem w takim związku. Sednem mojej wypowiedzi jest to, że opieka to nie jedyna część związku. Cóż, opiekę można załatwić, można kogoś wynająć. Można pozostać przyjacielem i odwiedzać chorego partnera codziennie albo co drugi dzień. Jednak małżeństwo to jeszcze miłość, wzajemne zainteresowanie, które czasami po prostu gaśnie i nie mamy na to dużego wpływu. Wzajemny podziw. Do tego nie da się zmusić, ani siebie, ani drugiej osoby. Dlatego według mnie najlepsze co da się zrobić, jeśli wygaśnie ta część miłości, a ktoś jednak nie wyobraża sobie bez niej życia, to odejść i pozostać dobrym przyjacielem, służącym zawsze pomocą. Warto wybrać siebie, a nie zmuszać się do trwania w małżeństwie, które niewiele się już różni od przyjaźni i opieki. Tak samo, jeśli kogoś taki tryb życia wpędza w depresję i nieszczęście, też mógłby spróbować się poświęcać w mniejszym stopniu, bo sam za dużo na tym traci, a jego szczęście jest równie ważne co kogoś, kto przeżył nieszczęśliwy wypadek losowy. Ja w każdym razie nie chciałabym, żeby ktoś został ze mną za cenę zniszczenia sobie życia, szczęścia, psychiki. Bo jeśli kogoś kocham, to chciałabym, żeby kochał najpierw siebie. P.S. Aha, i uważam, że życie z chorym czy niepełnosprawnym partnerem może byc szczęśliwe. Nie oznacza automatycznie nieszczęścia czy rezygnacji z priorytetów życiowych. Dlatego właśnie wielu małżeństwom się udaje. Jest kooperacja po obu stronach, obie strony pracują na związek, jest sukces. Tak zresztą jest w każdym związku. Jeśli ktoś jest kaleką, to niestety nic go nie zwalnia. Zdrowego człowieka można opuścić, kiedy ten związek wybitnie unieszczęśliwia, więc nie widzę powodu, dlaczego partner człowieka chorego nie ma takiego prawa. Z kolei jeśli taki związek nie czyni człowieka nieszczęśliwym czy pozbawionym istotnych życiowych wartości, nie widzę powodu, by nie podejmować próby dostrojenia życia do nowych realiów. Może akurat się uda stworzyć dobry, szczęśliwy związek. Więc to nie ma tyle wspólnego z chorobą czy jej brakiem co z moim ogólnym zdaniem na temat związków, że mają sens dopóki są wartościowe.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 3:10

M moniaa93
+7 / 7

Taaak dziewczyny lecą tylko na kase, a faceci na wielkie cycki. Gratulacje! Miejcie o sobie wszyscy nawzajem takie mniemanie.

Odpowiedz
blablablablebleble
-2 / 6

nie chodzi o portfel, ale o miłość samą w sobie ...kobieta, która odchodzi gdy zaczynają się "problemy" nie wie czym jest miłość

Odpowiedz
S SpooQ
+5 / 5

A skąd wiesz, że nadal są razem, i że nie odeszła, albo że nie była z nim poczucia winy? A no tak, zapomniałem, że masz przecież parę fotek, i już znasz wszystkie sekrety ich życia. Aż nie mogę ogarnąć tego, jak internauci są zacofani i łatwowierni, to ma byc przyszłość narodu
?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 2:20

Odpowiedz
F fakinski
0 / 0

FAKE! Na jednym zdjeciu przed wypadkiem jest data kwiecien 2012. Potem juz po jest zdjecie gdzie siedza razem i jest zima. To kiedy ta zima byla? A po drugie rehabilitacja trwa duuuzo dluzej

Odpowiedz
D darkwitcher
+1 / 1

Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty. To też nie diabeł rogaty. Ani miłość to, gdy jedno płacze, a drugie po nim skacze. Miłość to żaden film w żadnym kinie, ani róże. Ani całusy małe - duże. Ale miłość to, gdy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze.

Odpowiedz
A Adria031
0 / 4

Owszem, są totalnie zepsute kobiety wśród kobiet naszego narodu, ale bez przesady - nie należy każdego wrzucać do jednego worka.
Osobiście znienawidziłabym siebie, jeśli dla własnej wygody porzuciłabym ukochaną osobę... Bo 'ojeju nie dam rady".
Jeżeli się kocha całkowicie szczerze i wie, że życie to nie bajka, to wytrwać przy ukochanej osobie mimo takiej tragedii nie będzie niemożliwe. Nie mówię, że będzie lekko, bo nie będzie. Ale nie jest niemożliwe.

busiu
+5 / 5

Warszawiak i jego wiedza o świecie. :D Tak jakby Ukrainki i Rosjanki nie widziały w Tobie tylko szansy na Polskie obywatelstwo i wybicie się ze swoich "grajdołków". Ja rozumiem, że niektórych chłopców boli fakt, że relikt w postaci kobiet gotowych poświęcić własne życie, szczęście i spełnienie dla osób, które tego należycie nie docenią, odchodzi do zasłużonej przeszłości. No cóż, dla takich, którzy szukają kobiet, które jeszcze dają się wykorzystywać wedle starego modelu, faktycznie zostaje albo daleki wschód, albo jakaś dżungla? :D

W Warszawiak20
-2 / 4

@busiu - ciepły dom, dzieci. Wybacz, że tak dużo wymagam od polskiej kobiety. Straszny szowinista ze mnie. Mogę zadać pytanie ? Czym jest szczęście i spełnienie dla takiej wyzwolonej polskiej kobiety ?

Iskierka
+2 / 4

Jako przykład wyzwolonej i zepsutej do dna kobiety spróbuję odpowiedzieć na to pytanie: chciałabym zrobić z moim życiem coś mądrego, uczynić świat piękniejszym miejscem, umieć się cieszyć życiem, spędzić całe życie z jednym mężczyzną, chciałabym, żebyśmy oboje byli szczęśliwi w tym związku. Jeśli oboje będziemy chcieli mieć dzieci, to również byłoby to moim celem. Wierzę, że jest możliwe macierzyństwo, które nie odczłowiecza i a nie zamieniają w coś nieszczęśliwego i pozbawionego sensu życia. Znam wiele kobiet, które traktują swoich mężów i dzieci jako pasożytów, ale wolą to niż alternatywę. Nie chcę tak żyć. Chcę, żebym przez własne szczęście mogła też pokazać moim dzieciom, że rodzicielstwo i małżeństwo to fajne sprawy. Oczywiście szczęście nie pozbawione wyrzeczeń, jak to w każdej relacji międzyludzkiej, ale też nie męczennictwo i rezygnacja z marzeń powodująca wieczną frustrację. Kto woli mieć matkę czy żonę, która cały czas chodzi ze spuszczoną głową? Tymczasem są rodziny, które naprawdę są szczęśliwe, rodzice spędzają dużo czasu na zabawie z dziećmi, wszyscy są blisko, i są dla siebie darem, a nie ciężarem. Co więcej - są rodziny, w których jedno z dzieci wymaga szczególnej opieki, a mimo to jest dla nich darem, a nie kulą u nogi. Wymaga to na pewno pracy obu partnerów nad własnym szczęściem, np. terapii, harmonii życia, regularnego zdrowego relaksu, utrzymywania przyjaźni z innymi ludźmi.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 September 2012 2012 13:43

G gosiunia89
+4 / 4

Aż się specjalnie zalogowałam, żeby tego dennego demotywatora skomentować. Historia przepiękna, za podpis powinni wieszać. Jak kobieta sobie poradzi z taką ogromną odpowiedzialnością to super. Jak nie, to na 100% była głupią, tępą laską, która leciała na kasę. Oh, come on, darujcie sobie ludzie takie myślenie. Życie z osobą niepełnosprawną (i to do tego stopnia co pan na zdjęciu) to ciągłe pasmo porażek, zniechęcenia itd. Oczywiście, każda chwila szczęścia to wynagradza, ale nie każdy jest w stanie takiego zobowiązania się podjąć. Trzeba walczyć nie tylko z kalectwem, ale też z depresją (utrata obu nóg i rąk na pewno zostawia ślady na psychice) i tylko osoba z bardzo silną psychiką podoła temu.

Odpowiedz
T TeslaThevenin
+2 / 2

Tutaj w większości wypowiadają się zepsute, rozpieszczone mentalne dzieci.

UzeQ
+3 / 3

Ale co to robi na głównej? Przecież wódz Korwin powiedział, że nie należy promować niepełnosprawnych! W imię zasady "z kim przystajesz, takim się stajesz" jak będziecie zbyt długo oglądać tego człowieka to wam też ręce i nogi poodpadają!

Odpowiedz
butelkowa
+2 / 2

Ja tu sobie myślę "kolejny wzruszający demot o miłości" po czym patrzę na podpis, czar pryska i leci minus. Te zdjęcia powinny uświadomić niedowiarkom, że prawdziwa miłość istnieje, gdybyście odeszli od komputera to być może znaleźlibyście własną, a nie taką w formacie JPG. Najlepiej krzyczeć, że miłości nie ma, że kobiety lecą na kasę, w końcu jakoś trzeba usprawiedliwić swoją nieudolność w poszukiwaniu.

Odpowiedz
queenie777
+2 / 2

Historia piękna, ale podpis denny. Nie każda kobieta leci na kasę. Ale świetnie, że trafił na kobietę, której miłość jest tak silna i że Ona jest tak silna żeby być silną w środku i nie załamać się. Bo z całą pewnością nie tylko Jego życie, ale i Jej zmieniło się diametralnie.
Jednak pięknie się to ogląda... :-)

Odpowiedz
M mies
+2 / 2

Byłem żołnierzem zawodowym ponad 4 lata, aż ciarki mnie przeleciały.
Mega demot.

Odpowiedz
M matt2211
+1 / 1

Czy tylko mi na ostatnim zdjęciu przypomina mi on Błaszczykowskiego ? o.O

Odpowiedz
M Mienio
0 / 0

Pewnie dostał kase z ubezpieczenia i wysoką rente, więc jest chłop wypłacalny.

Odpowiedz
T TrollingIsAnArt
+2 / 2

Admin demotów narobił wiele złego, ale pomysł z rozwijanymi demotami był strzałem w 10.

Odpowiedz
M megisa
0 / 0

Ja jestem ciekawa, jak on by zareagował gdyby jego dziewczynę spotkało coś złego. Bo kobiety przeważnie zostają przy swoich facetach, nawet, a zwłaszcza wtedy, gdy coś się stanie. Ale mężczyzną rzadko zostaje przy chorej kobiecie i ja sama doznałam, jak mało warta, może się okazać męska miłość. Miłość... no nigdy z nią nie wiadomo. Złe doświadczenia, pozwalają się przekonać, co czym jest.

Odpowiedz
M megisa
0 / 0

większosć z was opuściłaby osobę w takiej sytuacji, więc nie pieprzcie o wartościowości

Odpowiedz
M marcszczygiel
0 / 0

Co do rzeczy ma jego portfel??? Historia pokazana na zdjęciach jest piękna i mówi sama za siebie - nie potrzebuje tępych podpisów.

Odpowiedz