Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
1128 1207
-

Zobacz także:


K4mil
+25 / 25

Co do tego drugiego, to muszę im uwierzyć na słowo.

Odpowiedz
Y YvonneS
+10 / 10

Pseudo-psychologia wszędzie. Jak mnie to irytuje, że ludzie biorą sobie dowolne zdanie(na podstawie swoich doświadczeń) typu: "jak jestem smutna pocieszają mnie lody pistacjowe, natomiast jak jestem wesoła chętniej kupuję lody truskawkowe", dodają: "Psychologowie zauważyli/odkryli/fakt psychologiczny" i mamy cos w stylu: "Psychologowie odkryli, że gdy jesteś smutny chętniej wybierasz lody pistacjowe!". TO NIE JEST PSYCHOLOGIA. Nigdzie nie słyszałam o takich badaniach, może przybliżysz je nieco?

Odpowiedz
Y YvonneS
+2 / 8

Niestety jako studentka psychologii muszę Cię rozczarować - procedury badawcze są bardzo rygorystyczne, na studiach mamy przedmiot "Metodologia badań psychologicznych z elementami statystyki" na I roku oraz sama statystyka na roku III(przynajmniej tak jest na Jagiellońskim, nie wiem jak ze statystyką na innych uczelniach), gdzie np już na 1 roku mieliśmy za zadanie opracować całe badanie psychologiczne na podany temat, i to nie jest taka prosta sprawa. Nie będę Ci robiła całego wykładu na temat tego, jak wyglądają badania w psychologii, aczkolwiek musi wziąć udział w badaniu MINIMUM 30-50 osób, żeby badanie cechowało się trafnością. I patrz, nie jestem "laseczką ze sztucznymi blond włosami", chociaż nie powiem, zdarzają się takie, jednak profesorzy nie pozwalają, aby osoby o zerowym pojęciu o statystyce zdały. Tak więc proszę Cię, nie obrażaj, nie generalizuj, pójdź jako wolny słuchacz na wykłady, dowiedz się, a dopiero później oceniaj. I wytłumacz mi jeszcze, dlaczego uważasz, że współczesna psychologia jest pseudonauką? Pseudonauką była wówczas, gdy dokonywano lezji, aby wyleczyć schizofrenię, bądź również w przypadku tej choroby zamykano nieszczęśników jak więźniów w zakładach psychiatrycznych, nie udzielając im pomocy. Współczesna psychologia jest w stanie pomóc wielu osobom dotkniętym różnorakimi schorzeniami.

antykonformista
+1 / 1

@Mietek, jako absolwent klasy matematyczno-fizycznej, a później student kierunku najbliższego psychologii, jakoś nie potrafię zrozumieć tej pogardy i poczucia wyższości u tzw "umysłów ścisłych" wobec psychologii właśnie. jasne, że jest sporo badaczy, co dla kasy smaruje jakieś wypociny, ale gdzie ich nie ma? na politechnikach też są! i jasne, że nie jest łatwo budować wiedzę o kimś, kim samemu się jest, ale na samej negacji niedaleko zajdziesz. w swoim życiu poznałem dosłownie DWIE osoby mające w pogardzie psychologię i psychologów i bardzo obnoszące się z tym. tak się składa, że są to jednocześnie osoby, które pomocy psychologa bardzo by potrzebowały, wręcz natychmiastowo! nie sądzę że to zbieg okoliczności, raczej prawidłowość. choć zdaję sobie sprawę, że dwie osoby to tak o 500 razy zbyt mało, by to to reprezentatywne było. natomiast ciekawi mnie, czy przy bliższym poznaniu okazałbyś się osobą numer TRZY :)

Y YvonneS
0 / 0

Jeśli "artykułami psychologicznymi" nazywasz te w "Pani domu" lub na "papilocie" czy też innym bardzo psychologicznym portalu/czasopiśmie to owszem, to nawet na "artykuł" nie zasługuje. Napisałam minimum, ponieważ Ty podałeś w swoim komentarzu próbę 5 osób, co jest nieprawdą. Poza tym każda z prób eksperymentu musi mieć zmierzoną alfę oraz poziom prawdopodobieństwa p, więc to nie jest tak prosto, stwierdzić coś i od razu zyskać aprobatę całej społeczności naukowej. Po drugie zarówno w fizyce kwantowej jak i w psychologii zdarzają się badania, które nie są np. rzetelne. Zanim się coś stwierdzi jako naukowy fakt, jest to badane i replikowane przez innych badaczy. No i jest jeszcze fakt istnienia tak zwanego IF(impact factor), który mierzy częstość cytowań, a co za tym idzie, "wyławia" to, co istotne, a te mniej ważne badania pomija. Co do osobowości - już dawno odrzucono teorię Eysencka, tudzież Model Wielkiej Piątki, nie jest to stosowane rygorystycznie: "ty jesteś sangwinikiem, a Ty cholerykiem i koniec kropka, sangwinik nie ma prawa być solidny, bo to z kolei jest cecha flegmatyka", chociaż te badania były bardzo rozbudowane(powstały wersje w co najmniej 6 językach, więc to badanie nie obejmowało 50, a co dopiero tych Twoich 5 osób, ale znacznie więcej.) To raz, a dwa - widzisz, technika idzie do przodu, obliczaniem zajmują się już częściej maszyny, które mają mniejszy odsetek popełniania błędów niż ludzie, więc po co mi dokładnie znać rozwiązywanie rachunku różniczkowego i całkowego? Tak prawdę mówiąc, na co by mi sie to przydało oprócz tego, że matematyka rozwija mózg? Chociaż dużo chętniej bym sobie liczyła(wiem, że całki to trochę wyższy poziom niż dodawanie, ale mimo wszystko jestem raczej umysłem ścisłym niż humanistą ;) ) niż np wkuwała struktur mózgu, ale niestety, taki jest tok studiów i najwidoczniej ustalił go ktoś mądry, kto doszedł do wniosku, że psychologowi wystarczy taki zakres materiału, a nie inny.

P pasibrzuch111
+2 / 2

Wniosek nasuwa się sam, psychologowie żyją w nie szczęśliwych związkach lub samotni w nieszczęściu.

Odpowiedz
Regans
+1 / 1

Ale od ciebie zalezy czy bedziesz sie tym przejmować.

Odpowiedz
S Serpher
0 / 0

Czy to nie przypadkiem ten sam kadr jaki był w filmie Contact z 1997? :)

Odpowiedz
antykonformista
+2 / 2

U mnie to się nie sprawdza. Nie dostrzegam szczęśliwych samotników i nie zazdroszczę im, nawet jeśli takowi występują. Czego mam im zazdrościć? Po pierwsze taki może udawać. Po drugie - racjonalizować sobie swoją samotność, albo ją kompensować, czy co tam jeszcze wymyślą. Po trzecie - może mieć zupełnie inne potrzeby, niż ja mam. Nie, nie mam problemu ze szczęśliwymi samotnikami. I jeśli naprawdę są szczęśliwi, to wraz z nimi cieszę się ich szczęściem. O, niech tylko innych nie krzywdzą przy okazji (np ruchacze-samotnicy niech się zadają z odpowiednikami siebie, a nie kimś nastawionym na stały związek, zdobytym kłamstwem, na krótko, później porzuconym itd).

Odpowiedz