Znam to. Klasyczne "obserwacje" większości użytkowników Internetu. Większość społeczeństwa jest zła, ale ja jestem tym jedynym dobrym. Dziwnym trafem tylko ci dobrzy, którzy obserwują takie straszne tendencje, wypowiadają się w Internecie :)
to o naszych ziomalach katolach, dla których każdy, kto nie jest głupi jak oni, to muzułmanin, żyd, ateista, lewak, Rusek, ..... Oni będąc katolami nigdy nie zostaną chrześcijanami
Przede wszystkim nie ma obowiązku pomagania i być nie może. Nie ma w tym nic złego (ani dobrego), że nie pomagasz (powstrzymujesz się od interwencji tak, jakby cię nie było).
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 6 July 2013 2013 19:28
serio? nie ma nic złego w nieudzielaniu pomocy? wybacz ale się nie zgadzam. rozumiem, że pomaganie nie jest obowiązkiem (z wyjątkiem ratowania życia) ale zachowywać absolutna obojętność ??
No a ty zachowujesz obojętność. Czemu nie udałaś się w tym miesiącu do schroniska bezdomnych i nie pomagałaś im? Wiesz, że w twoim mieście jest takie i że mogłabyś pomóc. Ale jesteś obojętna. I to już jest (wg twojej logiki) złe. Widzisz? To niedorzeczne. Nie sądzę też, by ratowanie życia było obowiązkiem. Na jakiej podstawie to stwierdzasz?
Zmodyfikowano
2 razy
Ostatnia modyfikacja: 7 July 2013 2013 0:57
czyli nie uratowałbyś życia, jeśli by to nie był twój obowiązek? to chyba powinien być naturalny odruch, za nie udzielenie pomocy ofierze wypadku grozi odpowiedzialność karna (pomoc - czyt. zwykłe wezwanie pogotowia). moja pomoc jest ograniczona, bo matka zarabia najniższą krajową, a ojciec nie żyje, same często potrzebowałyśmy pomocy. (tak poza tym w moim mieście nie ma schroniska). o, i uprzedzając byłam wolontariuszką
Może bym uratował życie, ale wynikałoby to z mojej woli, a nie z przymusu. Na pewno nie ratowałbym życia wrogowi, a przyjacielowi owszem. Każdy ma ograniczoną możliwość pomocy, dlatego nie musimy poświęcać siebie, a robimy to dobrowolnie. Nie powinno być też przymusu moralnego. Zauważ też, że w sytuacji, gdy jest imperatyw pomocy, to jedni muszą poświęcić innym życie, drudzy to wykorzystują (a zawsze się tacy znajdą). Wówczas mamy do czynienia z wyzyskiem.
Nie, to oznacza, że należysz do 90% społeczeństwa.
OdpowiedzJakieś źródło tych badań?
Szacuję na podstawie własnych obserwacji, naukowcu.
Znam to. Klasyczne "obserwacje" większości użytkowników Internetu. Większość społeczeństwa jest zła, ale ja jestem tym jedynym dobrym. Dziwnym trafem tylko ci dobrzy, którzy obserwują takie straszne tendencje, wypowiadają się w Internecie :)
to o naszych ziomalach katolach, dla których każdy, kto nie jest głupi jak oni, to muzułmanin, żyd, ateista, lewak, Rusek, ..... Oni będąc katolami nigdy nie zostaną chrześcijanami
Skoro własne badania, to mógłbyś podać chociaż ich metodologie?
Lub po prostu "swoje" już przeżyłeś.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 1 July 2013 2013 16:22
Odpowiedzto, że ty cierpiałeś nie oznacza, że nie powinieneś nieść ulgi w cierpieniu innym i wyzbyć się współczucia
Przede wszystkim nie ma obowiązku pomagania i być nie może. Nie ma w tym nic złego (ani dobrego), że nie pomagasz (powstrzymujesz się od interwencji tak, jakby cię nie było).
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 July 2013 2013 19:28
serio? nie ma nic złego w nieudzielaniu pomocy? wybacz ale się nie zgadzam. rozumiem, że pomaganie nie jest obowiązkiem (z wyjątkiem ratowania życia) ale zachowywać absolutna obojętność ??
No a ty zachowujesz obojętność. Czemu nie udałaś się w tym miesiącu do schroniska bezdomnych i nie pomagałaś im? Wiesz, że w twoim mieście jest takie i że mogłabyś pomóc. Ale jesteś obojętna. I to już jest (wg twojej logiki) złe. Widzisz? To niedorzeczne. Nie sądzę też, by ratowanie życia było obowiązkiem. Na jakiej podstawie to stwierdzasz?
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 7 July 2013 2013 0:57
czyli nie uratowałbyś życia, jeśli by to nie był twój obowiązek? to chyba powinien być naturalny odruch, za nie udzielenie pomocy ofierze wypadku grozi odpowiedzialność karna (pomoc - czyt. zwykłe wezwanie pogotowia). moja pomoc jest ograniczona, bo matka zarabia najniższą krajową, a ojciec nie żyje, same często potrzebowałyśmy pomocy. (tak poza tym w moim mieście nie ma schroniska). o, i uprzedzając byłam wolontariuszką
Może bym uratował życie, ale wynikałoby to z mojej woli, a nie z przymusu. Na pewno nie ratowałbym życia wrogowi, a przyjacielowi owszem. Każdy ma ograniczoną możliwość pomocy, dlatego nie musimy poświęcać siebie, a robimy to dobrowolnie. Nie powinno być też przymusu moralnego. Zauważ też, że w sytuacji, gdy jest imperatyw pomocy, to jedni muszą poświęcić innym życie, drudzy to wykorzystują (a zawsze się tacy znajdą). Wówczas mamy do czynienia z wyzyskiem.
PRAWDA
OdpowiedzZnowu się księży czepiacie.
Odpowiedz