Demotywatory.pl

Menu Szukaj

Irma Grese - "piękna bestia"

Miała wykonany ze stali i plecionego celofanu, wysadzany perłami pejcz. W polowaniu na więźniów towarzyszyły jej tresowane i wygłodzone psy. "Miała niebieskie duże oczy, ciemne brwi, ładnie zarysowane w łuk, rzęsy ciemne, długie, cerę bardzo ładną, jasną, pięknie osadzoną szyję. Głos miły, niski, nogi śliczne, stopy drobne" - zeznała Stanisława Rachwałowa, więzień obozu Auschwitz-Birkenau nr 26281. Irma katowała ofiary bez opamiętania. Była jedną z najokrutniejszych strażniczek. Lesbijka. Lubiła młode, ładne dziewczęta. Szczególnie Polki. Praca w mleczarni, sklepie i sanatorium dla żołnierzy SS - tak zaczęła się kariera 14-letniej wówczas Irmy Grese, która po śmierci matki opuściła dom i zaczęła żyć na własny rachunek. Nie udało jej się zdobyć wykształcenia, nie zdała egzaminu dla pielęgniarek. Gdy skończyła 18 lat, otrzymała skierowanie z urzędu pracy na szkolenie dla strażniczek obozu w Ravensbrück. Ten egzamin udało jej się zdać. Sama poprosiła o pracę w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Najpierw na stanowisku telefonistki, później nadzorczyni karnej kompanii kobiecej, by wreszcie zdobyć wymarzony awans na SS-Oberaufseherin (zastępczyni głównej nadzorczyni obozu kobiecego w Brzezince). Towarzyszyła Josefowi Mengele w przeprowadzanych w obozie selekcjach. W obozie była nazywana "piękną bestią". Miała romans z Josefem Kramerem i Marią Mandl. Utrzymywała intymne stosunki z więźniarkami i więźniami. Podobno w jej mieszkaniu znaleziono abażury wykonane ze skóry trzech więźniarek. Podczas procesu zeznała, że biła nagich Żydów idących do komór. Tych, którzy próbowali uciekać. Podobno nie wiedziała, dokąd idą, a jej zadaniem było jedynie pilnowanie porządku. "Szybciej, miejmy to już za sobą" - powiedziała do kata, który miał ją powiesić. Taką decyzję podjął sąd podczas procesu w Bergen-Belsen. Nie przyznała się wtedy do winy. Chowano ją dwa razy - na cmentarzu więziennym i na cmentarzu miejskim. Później zlikwidowano jej grób, ponieważ interesowało się nim zbyt wielu neonazistów. Kat Pierrepoint w swojej biografii opisuje, co wydarzyło się przed egzekucją. "Irma Grese wyszła z celi i szła w naszym kierunku, cały czas się śmiejąc. Wydawała się tak sympatyczną osobą, że każdy chciałby ją poznać. Odpowiedziała na pytania O'Neila, ale kiedy zapytał ją o wiek, zamyśliła się i uśmiechnęła. orientowałem się, że obydwoje się do niej uśmiechamy. Pytanie o wiek zawsze wprawia kobiety w zakłopotanie. W końcu powiedziała, że 21. Odpowiedź była poprawna. O'Neil poprosił ją, żeby weszła na wagę". W brytyjskich więzieniach za ważenie skazanych przed egzekucją odpowiadają sanitariusze i strażnicy więzienni. Tym razem musiał to zrobić Pierrepoint i O'Neil.

Ilse Koch - "suka z Buchenwaldu"

Wybierała więźniów z nietuzinkowymi tatuażami, a następnie nakazywała wykonywanie ze zdobionych w ten sposób fragmentów skóry galanterii: eleganckich rękawiczek, oryginalnych torebek i ozdobnych abażurów. Nazywano ją "suką (lub wiedźmą) z Buchenwaldu", "Ilsą-Abażur". Wiodła sielankowe życie u boku swojego męża - oficera SS, Karla Kocha, z którym mieszkała w obozie KZ Buchenwald. Małżonkowie biesiadowali przy stole zdobionym spreparowanymi czaszkami ludzkimi. Tam, w obozie, urodziły się ich dzieci: Artwin, Gisela i Gudrun. Najmłodsze dziecko zmarło po trzech miesiącach na skutek nieprawidłowego odżywiania. Sielanka nie trwała długo. Żona miała romans z naczelnym obozowym lekarzem - Waldemarem Hovenem, a później z Hermannem Florstedtem. W 1941 roku przydzielono jej zaszczytną funkcję SS-Oberaufseherin - głównej nadzorczyni obozu kobiecego. W okrutny sposób torturowała więźniów. Zmuszała ich między innymi do gwałtów na współwięźniarkach. Dwa lata później małżeństwo Kochów wpadło w ręce SS. Zarzut: korupcja i potrójne morderstwo. Nie było dowodów na to, że Ilse pomagała w defraudacji kosztowności należących do więźniów. Wyszła z tego cało, mąż zapłacił życiem. Na dożywocie została skazana dopiero w 1947 roku, w procesie buchenwaldzkim w Dachau. Okazało się jednak, że w więzieniu zaszła w ciążę, dzięki której skrócono jej dożywocie do 4 lat. Synowi nigdy nie pozwolono zobaczyć matki.W 1949 roku - dzięki licznym protestom - została oskarżona o morderstwa i znęcanie się nad więźniami. Nie udowodniono jej wyrobu galanterii z ludzkiej skóry. W 1951 roku została ponownie skazana na dożywocie. Cały czas odwoływała się od wyroku. Bezskutecznie. Wyręczyła wymiar sprawiedliwości i powiesiła się w swojej celi na prześcieradle w 1967 roku.

Hermine Braunsteiner - "kobyła z Majdanka"

Po ukończeniu szkoły wyemigrowała w celach zarobkowych do Holandii i Anglii. Po powrocie do Niemiec nie udało jej się dostać do szkoły pielęgniarskiej, więc została skierowana do fabryki amunicji w Berlinie. Zarabiała mało i to skłoniło ją do zgłoszenia się na stanowisko SS-Aufseherin (nadzorczyni) do obozu Ravensbrück. Pracę dostała w 1939 roku, później nastąpił szybki awans. Po dwóch latach kierowała już magazynem z odzieżą.Gdy w 1942 roku przeniesiono ją do obozu w Majdanku, ujawniły się jej sadystyczne skłonności. Nazywana przez więźniarki "kobyłą" lub "tratującą klaczą", zadeptała na śmierć wiele kobiet. Budziła przerażenie wśród więźniów. W Majdanku awansowała ze stanowiska kierowniczki kancelarii obozu i asystentki SS-Lagerführerin na raportową (Raportführerin), a później zastępczynię starszej nadzorczyni. Za zaangażowanie w pracę otrzymała Wojenny Krzyż Zasługi Drugiej Klasy.Gdy zlikwidowano obóz na Majdanku wróciła do Ravensbrück - na stanowisko kierowniczki podobozu w Genthin. W maju 1945 roku uciekła przed nadciągającą Armią Czerwoną do Austrii. Rok później aresztowano ją i po dwóch latach internowania skazano na trzy lata więzienia o zaostrzonym rygorze. Ale z więzienia wyszła po roku, ponieważ zaliczono jej dwa lata aresztu tymczasowego. Minęło osiem lat i wyjechała do USA z amerykańskim żołnierzem, swoim przyszłym mężem. Nigdy nie opowiadała mu o pracy w obozach. Żyła spokojnie w Nowym Jorku. W 1963 roku uzyskała obywatelstwo , ale rok później wyśledził ją Szymon Wiesenthal. Dopiero w 1971 roku udało się odebrać jej obywatelstwo USA. Została bezpaństwowcem. Dwa lata później została aresztowana, a amerykańskie władze wydały ją Republice Federalnej Niemiec. Gdy w czasie trzeciego procesu załogi Majdanka oskarżano ją o współudział w morderstwie 1181 osób i pomoc przy mordowaniu 705 osób, nie wykazała skruchy. Tłumaczyła się, że była jedynie "małym trybem w gigantycznej machinie". Plotka głosi, że w czasie procesu rozwiązywała krzyżówkę. W 1976 roku wyszła z więzienia za kaucją, ale dwa lata później ponownie tam wróciła, ponieważ zastraszała świadka. Nie przyznała się do winy, mówiąc: "Nie zabiłam żadnego człowieka". Sąd stwierdził inaczej. Dostała dożywocie za współudział w zamordowaniu 1000 więźniów, selekcję i zamordowanie 80 więźniów, pomoc w zamordowaniu 102 osób i Akcję Dzieci (Kinderaktion - przebywanie dzieci w obozie miało charakter czasowy; między majem a sierpniem 1943 r. zorganizowano trzy akcje mordowania dzieci w komorach gazowych). Sąd uznał jej winę jedynie w trzech z dziewięciu przypadków. Na udowodnienie pozostałych zabrakło dowodów. Nie udało się doprowadzić kary do końca. Skazana zachorowała na cukrzycę, która dała jej wolność. Zmarła dopiero w 1999 roku. Przypuszczano, że Braunsteiner mogła być pierwowzorem bohaterki powieści Bernharda Schlinka "Lektor", na podstawie której nakręcono później film z Kate Winslet w roli byłej nazistowskiej strażniczki. Autor stanowczo zaprzeczył, jakoby postać Hanny wzorował na osobie nadzorczyni z Majdanka.

Hildegard Martha Lächert - "krwawa Brygida"

Zawód: pielęgniarka. Po przeszkoleniu, w wieku 21 lat, rozpoczęła swoją "karierę" obozową. Najpierw Ravensbrück, później Majdanek, Płaszów i Auschwitz-Birkenau.Ale to w Majdanku budziła grozę wśród więźniów. Biła do momentu, aż zobaczyła, że leje się krew. Stąd przydomek "krwawa Brygida". Szczuła psami bezbronne osoby, wybierała najsłabszych do komór gazowych. W Auschwitz także nie oszczędzała więźniów, choć wszystko zależało od jej humoru. Podobno bywała normalną strażniczką. O ile da się w tym kontekście użyć takiego słowa. W Pierwszym Procesie Oświęcimskim została skazana tylko na 15 lat. Trybunał wziął pod uwagę działalność w Auschwitz. A to w Majdanku popełniła najwięcej zbrodni. Odsiedziała tylko 10 lat. W 1975 r. ponownie stanęła przed sądem. Tym razem w Düsseldorfie, na procesie zbrodniarzy z Majdanka. Dostała 12 lat

Therese Brandl - "specjalistka od selekcji"

Zawód: kelnerka. Przekwalifikowana na kata. Rok 1940. Szkolenie w obozie Ravensbrück pod czujnym okiem Marii Mandel. Niedługo potem pozycja Rapportaufseherin. Zakres obowiązków: liczenie kobiet w czasie raportu i rozdzielanie kar. Później szybki awans. W Auschwitz SS-Aufseherin w Bekleidungskammer i SS-Rapportführerin. W październiku 1942 roku przeniesiono ją do nowego obozu: KZ Auschwitz II - Birkenau. Oddelegowano tam również Marię Mandel. I znowu awans - na stanowisko Erstaufseherin. Awans "zasłużony". Zauważono jej "oddanie" w pracy. Maltretowała podległe więźniarki i brała udział w selekcjach do komór gazowych. Za swoje "osiągnięcia" została odznaczona przez hitlerowskie władze Krzyżem Zasługi Wojennej (Kriegsverdienstmedaille). Jej "kariera" została nagle przerwana. W jednym z podobozów Dachau, do którego trafiła wraz z Marią Mandel, została zdegradowana do funkcji SS-Aufseherin. Nie wiadomo, z jakiego powodu. Pod koniec kwietnia w 1945 roku uciekła, ale w sierpniu trafiła w ręce Amerykanów. Później było przesłuchanie w obozie internowania i proces w Polsce. Na ławie oskarżonych w Pierwszym Procesie Oświęcimskim zasiadła obok swojej wieloletniej przełożonej - Marii Mandel, a także Alice Orlowski, Luise Helene Elisabeth Danz i Hildegard Lächert. W więzieniu spotkała swoją ofiarę z obozu w Auschwitz - Stanisławę Rachwałową, która siedziała w sąsiedniej celi za powojenną działalność opozycyjną. Oprawczyni i ofiara musiały korzystać z jednej łazienki. Za nieludzkie traktowanie więźniarek i przeprowadzanie selekcji Brandl została w grudniu 1947 roku skazana na karę śmierci. Therese Brandl stracono razem z Marią Mandel w styczniu 1948 roku. Ciała 21 skazanych zostały przekazane Instytutowi Anatomii Uniwersytetu w Krakowie jako materiał poglądowy

Ruth Elfriede Hildner - "postrach więźniarek"

Po szkoleniu w 1944 roku, które przeszła w obozie Ravensbrück, trafiła jako Aufseherin do obozu Dachau. W swojej "karierze" zaliczyła podobozy Munich Agfa Camera-Werke, Hennigsdorf, Wittenberg i Haselhorst. W tym samym roku działała jeszcze w podobozie Flossenbürga w Helmbrechts, gdzie budziła przerażenie wśród więźniarek. Słynęła z nieludzkiego maltretowania kobiet. Zakatowała na śmierć kilka więźniarek podczas marszu śmierci do Flossenbürga w Zwodau (Czechosłowacja). Podczas ewakuacji obozu, którą zarządzono w związku ze zbliżaniem się wojsk amerykańskich, udało jej się uciec - razem z innymi strażniczkami wmieszała się w tłum. W 1947 roku została złapana i skazana przez sąd w Pradze na karę śmierci. Wyrok wykonano

Johanna Bormann - "kobieta z psami" (na zdj. czwarta od lewej)

Sama zgłosiła się do SS. Skusiły ją zarobki. "Karierę" kata zaczęła od Lichtenburga w Saksonii, pod skrzydłami Oberaufseherin Jane Bernigau. Później na trzy lata trafiła do obozu kobiecego w Ravensbrück, a w marcu 1942 roku do Auschwitz I. Wszędzie, gdzie szła, towarzyszyły jej psy. Stąd przydomek "kobieta z psami". Szczuła nimi więźniów. Po ośmiu miesiącach awansowała na stanowisko nadzorczyni w obozie zagłady Birkenau. Tam swoje umiejętności "rozwijała" pod czujnym okiem trzech żelaznych dam: Margot Drechsel, Marii Mandel i Irmy Grese. Później trafiła jeszcze do podobozu Hindenburg, Ravensbrück i obozu Bergen-Belsen. Tam została pojmana przez Brytyjczyków. Za zbrodnie spotkała ją zasłużona kara. Powiesił ją 13 grudnia 1945 roku brytyjski kat - Albert Pierrepoint, który tego samego dnia zakładał jeszcze pętle na szyjach Irmy Grese i Elisabeth Volkenrath.

Erika Flocken - pani doktor śmierć

Jedna z niewielu wykształconych zbrodniarek nazistowskich - doktor medycyny. W latach 1944-1945 pełniła funkcję naczelnej lekarki obozowej podobozu Mühldorf (część Dachau). Zakazała podawania więźniom leków. Do obozowych szpitali dopuszczała tylko niektórych chorych. Te zaległości nadrabiała selekcją więźniów. Wskazywała tych, którzy później byli zagazowywani w Auschwitz-Birkenau. Za wojenne zbrodnie i zbrodnie przeciw ludzkości amerykański Trybunał Wojskowy w Dachau skazał ją na śmierć przez powieszenie. W akcie łaski karę tę zamieniono na dożywocie. A w drugim "akcie łaski" została wypuszczona z więzienia w 1957 roku

Elisabeth Lupka - "sadystka z biczem"

Po dość nieudanym rozdziale w życiu prywatnym, który zakończył się rozwodem, pracowała w berlińskiej fabryce samolotów. W 1942 r. zgłosiła się na szkolenie do obozu Ravensbrück. Dostała tam posadę SS-Aufseherin. Rok później przeniesiono ją do Auschwitz-Birkenau, dokładnie do Brzezinki. Słynęła z okrucieństwa. Maltretowała więźniarki biczem. Często brała udział w selekcjach do komór gazowych. Była strażniczką podczas marszu śmierci do Wodzisławia Śląskiego. Później wróciła do Ravensbrück, gdzie mogła dać upust swoim sadystycznym upodobaniom. W czerwcu 1945 r. została aresztowana i przekazana władzom polskim. Po długim śledztwie, w 1948 r. rozpoczął się jej proces przed krakowskim sądem. Za swoje zbrodnie została skazana na karę śmieci. Powieszono ją w więzieniu przy ul. Montelupich

Else Lieschen Frida Ehrich - "Cruella z Majdanka"

Najpierw pracowała w rzeźni. W 1940 r. zgłosiła się na ochotnika do KZ Ravensbrück. Na stanowisko SS-Aufseherin, potem SS-Rapportführerin. W 1942 r. została przeniesiona do Majdanka, gdzie z funkcji SS-Aufseherin awansowała na SS-Oberaufseherin. Kilkadziesiąt zamordowanych kobiet i dzieci - to wynik pracy najokrutniejszej nadzorczyni Majdanka, która była obecna przy wszystkich selekcjach do komór gazowych i egzekucjach. W maltretowaniu więźniarek i ich dzieci pomagała jej Hermine Braunsteiner. Później "pracowała" jeszcze w KZ Kraków-Płaszów i KZ Neuengamme. Po wojnie trafiła do jednej celi z Marią Mandel w obozie dla przestępców wojennych w Dachau. Wydano ją władzom polskim. W 1948 r. została skazana na karę śmierci. Prosiła Bolesława Bieruta - ówczesnego prezydenta Polski - o ułaskawienie. Argumentowała, że ma małego syna. Bierut odrzucił prośbę

+
265 326
-

Zobacz także:


~ktośtamtakise
+12 / 12

chyba przez przeszłość, ale kto to wie. Niektórzy rodzą sie sadystami.

M Matsurika
-1 / 11

Dlaczego one (oraz mężczyźni) tak się tak zachowywali? Myślę że chodzi o efekt Lucyfera. Podejrzewam że najpierw szły po zarobki a nie po to by zabijać ludzi. My teraz wiemy - obóz kwięźniowie" są takimi samym ludźmi jak oni poddali się temu to co dopiero ci strażnicy żyjący w tej chorej rzeczywistości... Nikogo nie usprawiedliwiam - próbuję spojrzeć na tą sprawę psychologicznie.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 January 2014 2014 10:38

Odpowiedz
efka09
+28 / 34

Psychologicznie? To spróbuj się postawić w takiej sytuacji. Pomyśl tylko, początkowo jesteś po prostu strażnikiem, przychodzi moment, kiedy masz do czynienia z więźniem - pierwsze nieśmiałe uderzenie, drugie, trzecie, a potem już bez opamiętania i dajesz upust całej agresji która w tobie siedzi. Potem bijesz się z myślami, co ze mnie za człowiek, czy to właściwe? W końcu jednak zdajesz sobie sprawę, że więźniowie to nie ludzie tylko zwykłe społeczne śmieci, a ty masz nad nimi władzę, możesz decydować o ich życiu, śmierci a ty uwielbiasz to uczucie, uwielbiasz być panem i uwielbiasz mieć kontrolę do tego jesteś bezkarny, a wręcz chwalony za wykonaną pracę i takie zachowanie jest prostą drogą do awansu. A w obecnym społeczeństwie jesteś osoba szanowaną w salonach i budząca powszechny strach. Trochę to chore, ale uważam, że praca w SS była dla tych ludzi pasją.

M mance010
+5 / 11

Nie były zwykłymi strażniczkami tylko już wcześniej musiały mieć upodobania sadystyczne i nie miały sumienia, gdyby kiedyś były dobrymi ludzmi nie potrafiły by nawet przy pierwszym zetknięciu z wiezniami podnieść na nikogo ręki.

donnusia
+5 / 9

@mance010 Poczytaj o Stanfordzkim Eksperymencie Więziennym. Na dobrą sprawę ogromna większość ludzi na tym miejscu pokusiłaby się o rozwijanie swoich zdolności w zakresie sadyzmu. Często właśnie ci, którzy są najspokojniejsi i teoretycznie brzydzą się przemocą sięgnęliby po narzędzia tortur.

W worm
+5 / 5

W takich sytuacjach o takich podludziach aż się chce mi rzec "Kula w łeb i w piach"...A i to byłoby łagodne bo szybka śmierć... Nie zrozumcie mnie źle, ale takie potwory powinny być w piachu, Najbardziej dotknęło mnie jednak to, że jedno z tego czegoś siedziało w celi razem z byłą więźniarką :(

Odpowiedz
donnusia
+5 / 5

Nie powiedziałabym, że to podludzie, po prostu poczuły moc płynącą z zajmowanej pozycji. Fakt, że nie wszyscy na tym stanowisku będą się wykazywać okrucieństwem, ale trzeba pamiętać, że świadomość władzy nad kimś wpływa na osoby. Udowodnił to chociażby pan psycholog Philip Zimbardo w Stanfordzkim Eksperymencie Więziennym. :)

~awerwq3w54
0 / 0

feminizm do tego nie prowadzi, chcą do tego doprowadzić radykalne feministki nazywane też femininazistkami.

J janhalb
0 / 2

No proszę, tutaj jakoś nie słychać głosów pajaców tłumaczących, że przecież komór gazowych wcale nie było a obozy koncentracyjne były w zasadzie komfortowymi sanatoriami dla więźniów...

Odpowiedz
P przem16325
0 / 0

Bierut odrzucił prośbę, tak samo jak w sprawie generała Nila, gdzie tu logika?

Odpowiedz
donnusia
0 / 2

To samo myślałam, zabawnie się z nią dyskutowało. xD

Dirkuu
0 / 2

A i owszem, trudno zaprzeczyć :p

donnusia
0 / 2

A co mnie bawi najbardziej, to ten słodki fakt, że minusów za komentarze ma więcej niż samych komentarzy. :D Ale czasoumilacz przyjemny dość.

PremiumChicken
-3 / 5

No proszę. Pierwsza była lesbijką i nikt o tym nie pisze. A gdyby tekst był o geju, to komentarzy byłoby pewnie nie 10 a 45. Te wasze podwójne standardy...

Odpowiedz
~XPPPP
0 / 0

Super, że ktoś wpadł na takiego demota. Fajne zestawienie. Sama kilka miesięcy temu zainteresowałam się tematem kobiet - zbrodniarek. W życiu bym nie pomyślała, że w niczym nie odbiegają od facetów.

Odpowiedz
Nemetre
+2 / 2

Irma Greese nie była lesbijką. Była biseksualna, a zadowolenie osiągała nie tylko poprzez wykorzystywanie młodych dziewcząt, ale też torturując mężczyzn na tle seksualnym.

Odpowiedz
~wihman
-2 / 2

Musiały być już wcześniej sukami,tylko znalazło się dla nich pole do popisu.Teraz i u nas też jest takich niemało.

Odpowiedz
owococudo
0 / 0

Nie mogę patrzeć na te zdjęcia, bo wydaje mi się, że one na mnie patrzą...

Odpowiedz
~Maja5310
0 / 0

czy tylko ja widze na siódmym zdjęciu za ostatnią kobietą po lewej twarz mężczyzny?

Odpowiedz
~kita90
0 / 0

Irma Grese...21 lat... przecież to jeszcze młodziutka dziewczynka... a juz na koncie takie zbrodnie i kara śmierci w takim wieku. Jestem 2 lata starsza... wierzyć sie nie chce

Odpowiedz
~asiiiiii
0 / 0

oj tak szokujące że aż nieprawdopodobne!!!!!

~iViolence
-3 / 3

kolejny sabotaż aby zmusić nas do popierania kary śmierci. brawo, niżej upaść nie można.

Odpowiedz
~duber_85
0 / 0

polecam film eksperyment jasno obrazuje mechanizmy działania strażników i więźniów

Odpowiedz
~reinefarth
0 / 0

Niemcy wywołali 2 wojny światowe, zniszczyli Polskę i inne kraje. Zamienili Europę w gigantyczny obóz koncentracyjny. Takie są fakty.

Odpowiedz
~RADEK81
0 / 0

TO NIE BYŁY ZWIERZĘTA , BO OBRAZILIBYŚMY W TYM MOMENCIE TE STWORZENIA . TO BYŁY BESTIE W LUDZKICH SKÓRACH . JAK MOŻNA NP. WYSYŁAĆ MAŁE DZIECI DO GAZU ??? GDZIE SERCE , GDZIE SUMIENIE I WSPÓŁCZUCIE . CZASAMI NIE CHCE SIĘ WIERZYĆ , ŻE TO WSZYSTKO DZIAŁO SIE NAPRAWDĘ . TRUDNO UWIERZYĆ W TO , ŻE KTOKOLWIEK MÓGŁ SIE POSUNĄC DO TAKICH ZBRODNI . MAM NADZIEJĘ , ŻE WSZYSTKIE SMAŻĄ SIĘ W PIEKLE

Odpowiedz