ETAP 1: SZOK I NIEDOWIERZANIE
Wydawało ci się, że w waszym związku chodziło o szczęście?
Zapomnij, związek miał służyć zwiększaniu przestrzeni/skupianiu na karierze/myciu włosów/czemukolwiek innemu. Szczęściu - nie.
Najpierw nie wierzysz w to, co słyszysz. Zrywamy? Że co??
Przecież... godzinę temu wszystko było w porządku!
ETAP 2: ZAPRZECZANIE
Na tym etapie wydaje ci się, że twój były partner spostrzeże swój błąd i lada moment zacznie cię prosić o wybaczenie
Spoglądasz na telefon czekając aż zadzwoni
Nie słyszę co mówisz, nie chcę słyszeć, dobrze mi z moimi złudzeniami
ETAP 3: GNIEW
To jest najbardziej ekscytujący etap. Znajomi, którzy próbują cię rozbawić - szybko przestają próbować
W tym momencie wyobrażasz sobie co należałoby zrobić z twoim ex....
...na przykład zepchnąć z urwiska? Wystarczy pchnięcie
ETAP 4: NEGOCJACJE
To jest najbardziej żenujący etap, ponieważ może obejmować dowolną ilość upokarzających rzeczy, takich jak błaganie o powrót, pójście na kompromis, obietnica zmiany (choć nie bardzo wiesz, co należałoby zmienić?)
Jeśli nawet uda ci się nawiązać kontakt i ex wróci, to jesteś na przegranej pozycji. Tak, czy inaczej skończy się czymś takim:
Jeśli wydaje ci się, że zerwanie było straszne - poczekaj aż dopadnie cię poczucie winy, przekonasz się jak wygląda groza
ej, fajny demot:)
Odpowiedzdaje uśmiech, choć przez łzę :)
OdpowiedzTe etapy mogą mieć miejsce, ale tylko wtedy jeśli ten związek traktowałaś/łeś poważnie, byłaś/łeś zakochany i wiązałaś/łeś z nim duże nadzieje. Bo jeśli to było tylko takie bycie razem na chwilę, bez zbytnich zobowiązań uczuciowych i oboje mieliście takie podejście, to przy rozstaniu takich tragedii nie ma.
OdpowiedzZwiązki to w większości bagno, tak samo, jak rodziny to w większości bagno. A na rozstania jest sposób - 2 miesiące bierzesz antydepresanty z grupy SSRI. Powodują one zwiększenie ilości serotoniny w mózgu i automatyczne "odkochanie się" bez bólu. Tylko jedna mała uwaga - nie radzę ich brać dłużej niż te dwa miesiące. Szkoda mózgu..
OdpowiedzZ wiekszości twoich ko1mentarzy wynika, ze masz przykre doświadczenia w miłości. Ale powiem ci coś, czego jeszcze nie wiesz. Wcale nie musisz być przez to taki zgorzkniały :) To że sama niegdyś prawie się utopiłam nie znaczy, ze teraz mam wszystkim wmawiać, że pływanie to w większości chu*owe doświadczenie i taki sport do dupy. Tobie polecam to samo!
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 8 April 2014 2014 16:29
Przekonasz się kiedyś chłopcze, że miałem rację. Będziesz płakał baranimi łzami, tak, jak nasi ojcowie, dziadkowie, pradziadkowie, przodkowie.
A ja się zestarzeje z miłością życia. I co mi zrobisz co? Zahejtujesz mnie na śmierć swoimi zgorzkniałymi, czarnymi przepowiedniami smutnego człowieka? Nawet trochę mi cię szkoda, ze tak cię życie poturbowało, ale tak jak mówię: ja w dzieciństwie prawie utonęłam, ale nie wchodzę teraz na demoty tylko po to, by innym opowiadać, że woda jest głupia a pływanie chu*owym sportem.............. EDIT: a nasze matki, babki i prababki nie płakały, żyjąc z mężami pijakami i damskimi bokserami? Zastanów się następnym razem, jakie teorie tu przytaczasz, jeśli już mowa o byciu pokrzywdzonym ZAWSZE jest to taki sam procent mężczyzn jak i kobiet. Albo skończ z tą nienawiścią do płci żeńskiej albo zostań gejem, bo inaczej ta nienawiść strawi cię od środka :)
Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 8 April 2014 2014 23:35
Mój kolega jest na tym żałosnym etapie desperackich prób namówienia do powrotu laski która go rzuciła - a wcześniej zdradziła i okradła, i wcale nie czuła się z tego powodu choćby skruszona tylko wzięła następnego a jego wyrzuciła z domu. Każda próba wytłumaczenia mu że to była zwykła dziwka jakich pełno kończy się bardzo niemęskimi zachowaniami z jego strony. Mój kumpel jest pośmiewiskiem a ja co mam robić przecież nie zacznę go unikać.
OdpowiedzDobre, daję +. Ale proszę was, nie używajcie motto Hitlerjugend(Co cię nie zabije to cię wzmocni)
Odpowiedz