Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
754 812
-

Zobacz także:


~MedykMatyk
+12 / 30

Jak ja kocham, gdy ktoś myśli, że wychowywanie bez bicia jest bezstresowe:D Kiedy ludzie zauważą różnicę między wychowywaniem bezstresowym, a wychowywaniem bez kar cielesnych?:)

Odpowiedz
~sraniewbanieromanie
0 / 16

Ale jakie bezkarne? Czy wy jedyna kare jaka znacie to zlac tylek pasem? Mozna zabrac Playstation, moa zabronic wyjsc z kolegami, mozna zamknac w pokoju bez komputera i telewizora. Nie trzeba od razu bic pasem. Jakbym ja corke zostawil u mojej matki i dowiedzial sie ze pod jej opieka zostala uderzona to wiecej bym z rodzicami nie rozmawial.

~jol345
+3 / 9

SerapHin Mi się wydaje, że wychowanie bezstresowe (czyli bez przemocy i wyzwisk) utożsamiasz z całkowitą kapitulacją rodziców i pozwalaniem dzieciom na wszystko - a to dwie skrajnie różne rzeczy! Porównywanie szacunku do dziecka z tolerancją jego patologicznych zachowań to nadinterpretacja, która niestety utrwaliła się w polskiej opinii publicznej, za sprawą wielu ignoranckich artykułów z "prasy kolorowej" - zapewne stąd znasz ten termin. "Bezstresowe wychowanie" to określenie potoczne w rzeczywistości coś takiego po prostu nie istnieje! Dziecko nie uniknie stresu w procesie wychowywania. Tzw. "metody bezstresowe" (czyli wszystkie metody głównego nurtu - temat rzeka, odsyłam do lektur) opierają się na komunikacji, ustalaniu czytelnych granic, braku przemocy fizycznej i emocjonalnej. Rodzice często traktują wychowanie jak "grę" w to kto kogo słucha i czyje będzie na wierzchu - a przecież rodzic i dziecko powinni mieć wspólny interes w byciu dla siebie wsparciem. Każde "złe" zachowanie wynika z jakiejś potrzeby: poznania, zabawy, zabicia nudy, zdobycia uwagi... - jeśli to zachowanie nam nie odpowiada to jak najbardziej je likwidujemy dając w zamian inną aktywność która jest akceptowalna. Wiele osób kojarzy tzw. "bezstresowe wychowanie" z brakiem karcenia. To wielki błąd! Tyle, że karcenie niestety wciąż jest kojarzone z pasem, klapsem, krzykiem. Większość po prostu nie zna, bądź nie nauczyła się innych sposobów karcenia, ale przecież każdy karcenia potrzebuje! Tzw "bezstresowe wychowanie" stosuje jedynie karcenie w sposób, który nie poniża dziecka, nie narusza godności. Czy któraś z tych zasad może wyjść na niekorzyść dla rodzica? Odpowiedz sobie.

K Kalia24
+2 / 4

Nie wiem, może nie rozumiem języka polskiego, ale wydawało mi się, że "bezstresowy" = "pozbawiony stresu". Czyli dokładnie to, co SerapHin napisał(a). Każda kara, ba - nawet bardziej zdecydowane zwrócenie uwagi - mogą dziecko zestresować. Tyle że brak tego stresu powoduje również brak poczucia konieczności posłuszeństwa wobec dorosłego. Doświadczenia autentyczne z przychodni psychologicznej dla dzieci i rodziców. Proste wprowadzenie dyscypliny i konsekwencji wybryków malucha działa cuda (dziecko 5-letnie wchodzące rodzicom na głowę zostaje "uleczone" w przeciągu tygodnia - w rzeczywistości zaś po prostu uleczona została hierarchia w rodzinie).

G Gorn221
0 / 4

~sraniewbanieromanie zabrać PlayStation? Miały być kary, nie nagrody.

Johnfairplay
+7 / 13

Nie, ale jeśli wie, że jest bezkarne, bo babcia zostanie pociągnięta do odpowiedzialności, to będzie robiło co mu się żywnie podoba. W Szwecji doszło już do takich absurdów, że dziecku nie wolno nawet zabronić wyjścia z domu, bo jeden telefon takiego gówniarza do rzecznika praw dziecka, może skończyć się więzieniem. Czytałem nawet o takim Polaku, który ożenił się ze Szwedką, mającą nastoletnią córkę. Ojczym zabronił jej wyjścia na imprezę, gówniara zadzwoniła, że ją molestuje. Bach siedzi bodaj kilkanaście lat. Później, kiedy dojrzała, chciała zmienić zeznania, no ale cóż - nie da się. Tak się kończy bezstresowe wychowanie.

~WikingRudyheh
+4 / 6

NobbyNobbs i mimo tego mają najniższą przestępczość i wandalizm w Europie, najmniej ciąż nastolatek, dzieci najszybciej się usamodzielniają i zamieszkują bez rodziców, najwięcej osób w wolontariacie! Tak BTW to bardzo sympatyczny naród, otwarty i wykształcony. Nie sądzę, że coś im grozi z racji problemów społecznych. To co wyróżnia szwedów to ich mentalność. Ludzie tutaj się szanują, nie szczekają na siebie z byle powodu jak w np.u nas w kraju. Podchodzisz do przejścia dla pieszych a samochody już w odległości 200 m hamują i sie nie zastanawiasz czy się zatrzyma czy może nie. Ludzie sobie zupełnie obcy w kolejce w super markecie rozmawiają i żartują uśmiechając się do siebie. Dzieci i młodzież tu traktuje się na równo z dorosłymi. Ludzie ze sobą rozmawiają pozdrawiają się, nikt nikogo nie ocenia to jest nie do pomyślenia. W mniejszych miejscowościach przecietny mieszkaniec kraju nad Wisłą by sie nudził, szwedzi to raczej domatorzy. Co onnego np. Stockholm. Mocny alkohol kupimy tylko w specjalnych sklepach, w supermarkecie co najwyżej piwo 3,5 %. Szwedzi mieli z alkoholem kiedyś spory problem dlatego takie rozwiązanie. Ludziom z problemami się pomaga. Nie twierdzę, że to idealny kraj, sam się zadtanawiam jak to wszystko funkcjonuje;) ale ze wszystkich krajów w których było mi dane przebywywać ten wydaje mi się najsympatyczniejszy dla zwykłego szarego obywatela bez ambicji walki i narzucania komuś swoich racji Polecam Ci wycieczkę z plecakiem choć na tydzień do tego "piekła" jak przedstawiają to państwo w naszym ekh "raju" (gdzie bezinteresowna złośliwość z ludzi aż kipi).

P panna_zuzanna_i_wanna
+3 / 5

Wikingu, potwierdzam wszystko, co napisałeś. Szczerze się dziwiłam, gdy zupełnie obcy ludzie witali się ze mną na ulicy, uśmiechali się. Nie tylko mężczyźni, więc raczej nie dlatego, że wpadłam im w oko:), ale również kobiety. Na plaży zupełnie obcy ludzie zapraszali nas do wspólnej gry w siatkówkę. Naprawdę nie spotkałam się z czymś takim w Polsce. Bardzo miły, bezpośredni naród.

~festina_lente
+2 / 2

@ NobbyNobbs Czekaj... czekaj... upadku kultury w Szwecji - akurat się doczekasz ;D. Czekał indyk do niedzieli... a w sobotę łeb mu ścięli. Doczekasz się najwyżej tego, że jakiś twój rodak w twoim kraju zapewne wychowany na klapsach: skroi ci portfel, zwyzywa czy opluje cię na ulicy, zniszczy ci samochód, zdemoluje przystanek autobusowy, bo to akurat jest w naszym pięknym kraju normą.

D dejww
+4 / 10

karcenie maloletnich w celach wychowawczych to tzw 'okolicznosc wylaczajaca bezprawnosc czynu', na to sie powola i sprawa zostanie umorzona :p

pozdrawiam,
czlowiek - prawnik :p

Odpowiedz
~Vasabie
-5 / 21

Bijesz dziecko, licz się, że dziecko będzie biło Ciebie kiedyś.

Odpowiedz
W Wojtek1291
+4 / 14

Dostałeś kiedyś w dupę od rodziców za karę? Raczej tak... i co, masz ochotę wpie*dolić ojcu i matce? Tępe myślenie tępych ludzi...

N newYaQ
-2 / 18

Jeśli rodzic musi uciekać się do kar cielesnych, to źle sobie radzi z wychowywaniem dziecka. Jest to wina tylko i wyłącznie rodzica, nie dziecka. Współczuje waszym dzieciom, jeśli uważacie, że trzeba je bić, bo inaczej nie wyrosną na dobrych ludzi. Potem wszyscy się dziwią skąd tyle agresji w ludziach. Jeśli dziecko od najmłodszych lat życia zostaje wychowywane w myśl zasady 'masz robić co ci karzę, bo jestem silniejszy', to istnieje bardzo duża szansa, że tą zasadą będzie się kierować już całe życie. Wbrew temu, co się niektórym wydaję, zdecydowana większość bandytów NIE była wychowywana bezstresowo, a wręcz przeciwnie - byli wychowywani przy pomocy pasa od najmłodszych lat. I tak potem wychowują też swoje dzieci. I koło się zamyka.

Odpowiedz
W Wojtek1291
+2 / 12

No popatrz, a tyle ludzi dostało pasem po dupie, a nawet kablem, a w szkołach linijką po łapach i wyrośli na świetnych ludzi, którzy znają pojęcie szacunku do innych, a nie strachu. Kiedyś dziecko potrafiło powiedzieć samo z siebie "dzień dobry" i jak nie wiedziało jak się zachować albo co powiedzieć, to siedziało cicho. Teraz bandy dzieciaków biegają i robią co chcą, coraz więcej sytuacji jest, gdy dzieciaki okradają rodziców i dziadków, biją i dręczą. I to jest wina karcenia Waszym zdaniem? Cyrki z młodzieżą zaczęły się odkąd zaczęto wpajać system bezstresowaego wychowania, bo był modny i nowoczesny. Od tego czasu z roku na rok jest coraz gorzej. Szkoda, ze tego nie zauważacie. Będziecie pie*dolić, że klaps = bicie i maltretowanie dziecka, a żaden z Was cwaniaki nigdy nie reaguje, jak gdzieś naprawdę się krzywda dzieje dziecku. Każdemu się wpie*dalacie w dom i wychowanie, a jak dochodzi do tragedii gdzie skrajna patologia znęca się nad dzieciakami, to tam Was nigdy nie ma. Mdli mnie jak Was słyszę i czytam. Nie wiem gdzie Wy jesteście i skąd bierzecie informacje i wiedzę,, bo chyba wśród ludzi nigdy nie byliście takie pierdoły chrzanicie. Dajecie narzędzia dzieciom nie tłumacząc im do czego służą. Dzieci są głupie i naiwne, muszą się nauczyć wszystkiego, tak samo jak opanowania emocji. Rozgoryczony dzieciak naczyta się w internecie Waszego pie*dolenia i zanim pomyśli, to zadzwoni na policję. Babcia dała mu w tyłek i będzie miałą kłopoty przez pierdoły, a jak dzieciak ochłonie i zapyta czemu babcia go już nie odwiedza i nie chce się Nim zajmować, to co? Co jest większą krzywdą? Dzieciak wychowany z użyciem klapsów i sporadycznych pasów, czy dzieciak w skłóconej i rozdartej takimi sytuacjami rodzinie?
Swoimi pomysłami robicie dzieciom większą krzywdę niż wg Was rodzice... Jak dla mnie jesteście wszyscy do leczenia, bo najgorzej jak głupota się weźmie za myślenie.

N newYaQ
+1 / 9

No patrz. Ale jakoś ani mnie, ani mojego brata nie trzeba było nigdy bić. Jakimś cudem mama zawsze potrafiła wszystko spokojnie wyjaśnić, ew. ukarać (np. zakazem wyjścia na podwórka, oglądania telewizji, brakiem kieszonkowego itp.). Bardzo ją szanowaliśmy i mieliśmy z nią świetny kontakt, i tak wychowujemy też nasze dzieci.

Łatwo jest spłodzić dziecko, a potem je na****dalać, gdy jest niegrzeczne, ale to nie ma nic wspólnego z rodzicielstwem czy wychowaniem.

C cezarystar
+2 / 8

"..napier...ać gdy jest niegrzeczne.."? Klaps raz na parę lat czy nawet raz w życiu to napier....nie dziecka? boze, boze, boze..... więcej słów nie mam.

W Wojtek1291
+1 / 9

Ano właśnie cezarystar, o to mi właśnie chodzi... takie pieprzenie głupot i przeinaczanie wszystkiego. z klapsa robią katowanie, katowania nie widzą... pie*doleni hipokryci. Skrajnych przypadków nie chcą widzieć ani Ci z opieki społecznej, ani sąsiedzi, ani rodzina, ale z pierdoły zrobią aferę, żeby efekty były, że coś robią. Jak ostatni raz w Polsce się wzięły takie czubki za obronę dzieci, to ojciec nie mógł dziecka wykąpać, bo wszędzie pedofilów widzieli. Namieszali ludziom w głowach, a za pedofilię prawdziwą się nie wzięli. Teraz powtórka z rozrywki. Patologi nie ruszą, ale w każdym normalnym domu piekło rozpętają. Wszyscy nagle w Polsce wychowali się bez dostania w tyłek od rodziców i sami wychowują tak samo. Skoro wszystkim tak wychodzi to wychowanie, to czyje dzieci ganiałem w robocie prawie codziennie za niszczenie miejsc użytku publicznego i stwarzanie zagrożenia dla siebie i innych? Ja dostałem w tyłek, dostawałem różne kary, zdarzało mi się klęczeć na grochu i jakoś nauczyłem się szanować ludzi i nie wpie*dalać im się w życie... Więc to Wasze wychowanie się nie sprawdza, skoro ludzie Wam podobni mają tak mało ambicji we własnym życiu, że muszą się wpie*dalać innym.

N newYaQ
+3 / 5

Chyba jednak to wychowanie przemocą w Waszym wypadku się za dobrze nie sprawdziło, bo nawet kulturalnie dyskutować nie potraficie. Czy ja was obrażam? Nie. I widać od razu jak na dłoni, kto pochodzi z dobrego domu, gdzie wszystko można było jakoś normalnie wytłumaczyć, bez przemocy, krzyków i bluzgów, a kto z patologii, gdzie jedynym sposobem na przekonanie do swoich racji od zawsze była przemoc i inwektywy. Pewnie gdybyśmy rozmawiali nie w internecie, a w realu, to rzucilibyście się na mnie z pięściami?

W Wojtek1291
-3 / 3

Widzisz? Gówno widziałeś gówno wiesz. Wyszedłem z domu wychowany wzorowo, mimo tego, że nieraz dostałem opierdziel i po tyłku. Kontakt z ludźmi w życiu dorosłym nauczył mnie, że mówić można grzecznie do czasu, a jak się nie da, to czasem trzeba pocisnąć. Ale nie wiesz tego, bo skąd. Oczywiście podciągasz moje zachowanie obecne pod wychowanie. Każdy Wasz tekst, to przeinaczenie "klapsa" na "bicie" i "napie*dalanie". Jakbyśmy się spotkali na rozmowie w cztery oczy, to bym wiedział, czy jesteś ograniczony i nie zauważasz różnicy, czy specjalnie chcesz mnie podku*wić i wkręcasz mi swoją wersję tego rozwiązania. W zyciu nikogo nie uderzyłem dla zabawy, czy obrony swoich poglądów. To nie jest rozwiązanie. Prymitywne, to jest ocenianie mnie nie, ze jestem impulsywny i niekulturalny czasami (bo szkoda Ci czasu sprawdzić jakie komentarze piszę pod demotami i w jakiej formie), tylko z jakiego domu pochodzę i zakłądanie, ze moje zachowanie to dowód na Twoją kiepską teorię.

C cezarystar
-3 / 3

NewYaQ a przepraszam bardzo czy ja Cie obrażam? Bo znakomicie odwróciłeś teraz kota ogonem. Dostaliśmy po tyłku i nie mamy w związku z tym za grosz kultury? Bo nie zgadzamy się z tym, że klaps raz na całe życie to NIE napier***anie dziecka? Mam prawo być w szoku na taki pogląd bo dostałam ze dwa, trzy razy klapsa w życiu i jeśli uważasz, że matka mnie napierd**ała to w tym momencie obrażasz właśnie ją. A skoro wg Ciebie dobry dom to taki gdzie nie ma klapsów to ja pochodzę ze złego? Kolejny raz mnie obrażasz.


Wojtek dobrze prawi - rządowi, mediom i innym pomyleńcom skutecznie udaje się odwrócić uwagę społeczeństwa od poważnych problemów i skupiają się na BARDZO SPORADYCZNYCH klapsach w normalnych rodzinach,(które wbrew pozorom nie psują psychiki dziecka) a olewają prawdziwe krzywdy i przemoc w patologicznych rodzinach. To tak jak policja - najlepiej potrafi karać tych co np nie przejdą po pasach lub przejdą pod złym kątem ale prawdziwych przestępców omijają z daleka. Tak jak mówiłam - odwracanie kota ogonem. Nasz rząd nie ma w tym sobie równych.

N newYaQ
+2 / 4

Wojtek1291: Faktycznie, w tej wymianie zdań właśnie widać, że "wyszedłeś z domu wychowany wzorowo". Nikt tutaj nikogo nie obrażał, każdy tylko wyrażał swoje zdanie na temat wychowania dzieci. W odpowiedzi zamiast logicznych argumentów - inwektywa za inwektywą, przekleństwo za bluzgiem, słowem - pełna kultura dyskusji. Dialog nie ma sensu, kiedy jedna strona normalnie przedstawia swój punkt widzenia, a druga to kwituje: "jesteście do leczenia", "banda debili", "gówno wiesz", "banda idiotów", "masz zryty beret", "jesteś ograniczony", "jak rozmowa z psem", "wam debilom", "dorosłeś i Ci się poje*bało". Żaden normalny dojrzały człowiek nie używa takich wyrazów, a już tymbardziej nie rzuca ich anonimowo w internecie pod adresem nieznajomego. Żaden. Przynajmniej ja takich ludzi nie znam. To już nie jest dyskusja czy wymiana punktów widzenia, tylko rzucanie zwykłych obelg pod moim adresem poniżej wszelkiego dopuszczalnego poziomu. Dlatego wyłączam się z tej dyskusji, gratuluję dobrego samopoczucia i życzę bezpłodności.

C cezarystar
-3 / 3

Zauważyłam, że jak ktoś krytykuje na demotach tzw. lewackie poglądy to jest mocno minusowany. Ja to myślałam, że ludzie mają dość naszego rządu ale teraz oczami wyobraźni widzę jak rzesze ludzi idzie na nich głosować bo przecież mają takie mądre poglądy. Teraz nie można dać klapsa a potem nie będzie można dać szlabanu bo to przecież źle wpłynie na psychikę dziecka. A na koniec każą jeszcze dziecko przeprosić.
Dąży się do niby "bardziej cywilizowanego" świata bez jakiejkolwiek przemocy (np katowania klapsem) a mam wrażenie, że dawniej nie było tylu młodych bandytów co teraz. Coś chyba poszło nie tak.

Widzę, że zabrakło Ci kontrargumentów newYaQ zatem kończę tę bezowocną dyskusję. Pozdrawiam

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 May 2014 2014 9:42

J Janusz1969
+2 / 2

Chochlik dobrze powiedzial. A twoje argumenty cezarystar w stylu - 'dzis nie mozna bic, a jutro nie bedzie mozna dac szlabanu' to po prostu argumenty na poziomie buraka. Chociaz z drugiej strony wojtka i cezarystar moze naprawde trzeba jednak bylo lac, bo faktycznie nie potrafia ani sluchac, ani dyskutowac, a kultury to sie uczyli chyba na stadionie.

Darkbloom
-4 / 16

I dobrze. Osoby które dają klapsa dziecku to zwyczajni hipokryci. Ja cię mogę uderzyć kiedy się źle zachowujesz, ale ty już Piotrka nie możesz uderzyć bo przemoc jest zła. Klaps nie wychowa. Z dzieckiem trzeba rozmawiać, a jeżeli to nic nie daje to są inne o wiele lepsze kary (które też są bezsensowne jeżeli nie próbuje się zmienić dziecka - co da mu zwykła kara na komputer, niczego go to nie nauczy, wytrzyma te parę dni i zrobi to samo). Poza tym, bezstresowe wychowanie a brak wychowania to dwie różne rzeczy.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 8 May 2014 2014 16:37

Odpowiedz
P panna_zuzanna_i_wanna
-1 / 9

Nie, nie tylko dzieci. Dorośli, którzy nie są neadertalczykami, myślą podobnie. Jestem niesamowicie ciekawa w jaki sposób rodzic, który bije swoje dziecko, wytłumaczyłby mu, że nie wolno bić kolegów/koleżanek (np. w sytuacji, gdy nauczyciel wzywa rodziców do szkoły, bo syn/córka bije inne dzieci). Mógłby powiedzieć, że nie wolno nikogo bić. Ale przecież on bije swoje dziecko. Daje mu w takim razie do zrozumienia, że nie wolno nikogo bić, CHYBA ŻE ten ktoś jest od nas słabszy fizycznie i zależny od naszej woli (tak jak dziecko od rodzica). Rodzic - poziom ekspert.

K Kalia24
+4 / 10

panienko, naucz się rozróżniać "bicie" od "klapsa". To dość przydatne. Wolisz, żeby twój chłopak cię pobił czy dał ci klapsa? Czy może nie zrobi ci to różnicy (po wypowiedzi sądząc - nie powinno)?

P panna_zuzanna_i_wanna
-1 / 9

kalia, zły adres. Wolę, żeby mój chłopak nie stosował wobec mnie żadnej przemocy, nawet owego "niewinnego" klapsa. Nie kręci mnie to. Ale dorośli ludzie za zgodą obu stron mogą robić co im się podoba, mam to gdzieś. A klaps wobec dziecka to też przemoc, jak każda inna. I jak każda inna ma na celu sprawienie bólu lub upokorzenie. Inaczej nie byłoby sensu owego klapsa dawać. Nie czuję potrzeby, żeby sprawiać komuś ból lub go upokarzać. To też mnie nie kręci.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 May 2014 2014 21:07

P panna_zuzanna_i_wanna
0 / 8

Moj_Kot_Lubi_Miauczec Twoje porównanie jest po prostu głupie. Nie stanowisz dla mnie partnera do dyskusji. A szkoda.

P panna_zuzanna_i_wanna
-2 / 8

Dlaczego to jest głupie? Jeśli nie dam się zgwałcić jakiemuś zwyrolowi, to również sprawię mu ból (psychiczny, a jak go bardzo ciśnie, to może nawet fizyczny, nie wiem, nie jestem facetem), w końcu zwyrole inaczej wartościują rzeczy. Jeśli nie dam się okraść, to również sprawię psychiczny ból złodziejowi (on się przygotował na szaberek, a tu kicha). Głupie, prawda? "No i co jak każesz mu nosić tę czapkę czy te spodnie to go upokarzasz.. i jak wyjdziesz z tego impasu hmm?" Widać, że z dziećmi masz kontakt co najwyżej raz w roku na imieninach u cioci Władki. Ja pracuję z dziećmi. Oprócz tego od paru lat, regularnie kilka razy w roku jeżdżę na kolonie/obozy/zimowiska, gdzie zajmuję się dziećmi 24 na dobę przez dwa tygodnie. NIGDY nie zdarzyło mi się, że dzieciak odmówił wykonania jakiegoś mojego polecenia. Nigdy. Opanowałam do perfekcji umiejętność ucinania głupich dyskusji. (Podkreślam - głupich, np. takich jak z czapką. Jeśli dziecko próbuje ze mną polemizować na jakiś ważniejszy temat, to zawsze tłumaczę do skutku, co zrobiło źle lub dlaczego musi zrobić coś, czego nie chce.)

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 8 May 2014 2014 23:12

P panna_zuzanna_i_wanna
+1 / 5

Widzę, że z myśleniem ciężko. Na przykładzie czapki: dzieciak marudzi, że czapki nie założy --> każę mu bez dyskusji ubrać czapkę, bo inaczej zostanie w pokoju --> zakłada czapkę i po dwóch minutach nawet nie pamięta, że miał z tym problem. Marudzenia, że czegoś nie chcą zrobić, nie traktuję jako odmowy wykonania mojego polecenia. Pomarudzić mogą zawsze, ale suma sumarum i tak robią, co im każę. Bo sytuacja, że dzieciak kategorycznie odmawia wykonania polecenia i np. kończy się tak, że wychodzi bez czapki, nigdy mi się nie zdażyła. Skończ już dziewczyno pisać o tym upokarzaniu dziecka czapką, bo to nawet zabawne nie jest. Widać, że nie masz absolutnie żadnego doświadczenia z dziećmi, nie mam tylko pojęcia, po co piszesz jakieś głupoty.

P panna_zuzanna_i_wanna
+2 / 4

NobbyNobs, nie, nie wychowywano cię. Dlatego właśnie napisałam, że sytuacja z czapką jest głupia. Bo jeśli mówię dziecku, że na dworze jest zimno i czapkę musi włożyć, bo będzie chore (o czym doskonale wie, bo na obozy nie jeżdżą dwulatki, tylko co najmniej siedmiolatki), a ono próbuje ze mną dyskutować (taka próba sił, na ile mu pozolę, a na ile dam sobie wejść na głowę), to taką dyskusję szybko ucinać, właśnie mówiąc, że zostanie w pokoju. Podobnie ucinam dyskusje o tym, że dziecko chce sobie kupić pięć batoników, czy trzy paczki czipsów. Będziesz chory jak tyle tego zjesz, więc tego nie kupisz i kropka. Nigdy nie widziałam, że któreś dostało dzikiego szało i położyło się na środku sklepu drąc buzię. Tyle, że głównym problemem rodziców jest właśnie takie pieszczenie się z dzieckiem, do momentu aż tracą cierpliwość i zaczynają je okładać. Ja ani się z dziećmi nie pieszczę, ani na nie nie krzyczę. I z doświadczenia wiem, że radzę sobie z dziećmi lepiej niż ich rodzice. Co kilka razy owi rodzice sami mi powiedzieli. Mój_kot... napisz mi proszę co ty próbujesz udowodnić, bo ja naprawdę nie rozumiem. Chcesz pokazać, że bicie jest lepsze od tłumaczenia? Robisz to tak niesamowicie nieudolnie, że aż nie chce się tego czytać.

P panna_zuzanna_i_wanna
+1 / 3

Mój_kot... Lepsze cudze niż żadne, tak jak w twoim przypadku. Więc w tej dyskusji tak czy inaczej mam nad tobą przewagę, bo ty o wychowaniu dzieci wiesz tylko tyle, ile mogłaś zaobserwować u swojej cioci, siostry czy kuzynki. Czyli niewiele. Ja natomiast mam porównanie, bo miałam do czynienia chyba z każdym możliwym "rodzajem" dziecka; z niepełnej rodziny, z rodziny zastępczej, domu dziecka, poważnie chorym, wychowywanym przez dwóch ojców, z rodziny alkoholików, z rodziny wielodzietnej i takiej, która latami starała się o dziecko, z rodziny dobrze sytuowanej i takiej, którą utrzymuje mops, z rodziny, która troszczy się o dzieci i takiej, która ma wywalone. Ale faktycznie, nie mam własnych dzieci, więc co ja tam wiem. Ty za to wiesz wszystko, bo twoja ciocia ma trzyletnią córkę, więc jesteś ekspertem w tej sprawie. Nadal nie mam pojęcia, co mi próbujesz udowodnić. Że niby kazać dziecku założyć czapkę to takie samo upokorzanie jak uderzenie go? Po pierwsze, inteligentna osoba nie dopuszcza w ogóle do tak debilnego problemu jak odmowa założenia czapki, po drugie, nawet jak dopuści, nie rozumiem jak można być tak nieudolnym, żeby nie potrafić własne dziecko przekonać, aby wykonało jakieś polecenie bez bicia go. Nie kieruje tego bezpośrednio do ciebie, bo wiem, że dzieci nie masz (dlaczego w takim razie próbujesz innym narzucać, jak mają wychowywać swoje?), ale do wszystkich innych rodziców: jesteście po prostu NIEUDOLNI wychowawczo. To jest dramat. Potem moje (służbowe) dzieci dziwią się, że jestem miła. Nie raz usłyszałam od dziecka coś w stylu: "pani to wszystko tłumaczy", "pani nawet nie krzyczy", "moja mama to już by się na mnie darła". Niektóre boją się przyjść z problemem. Dlaczego? Bo są przyzwyczajone, że dorośli reagują złością i agresją, gdy zrobią coś źle. Wierzcie sobie dalej, że wasze klapsy i darcie są sposobem na wychowanie. Jacy rodzice, taki sposób.

Zmodyfikowano 4 razy Ostatnia modyfikacja: 10 May 2014 2014 16:11

S saul
-3 / 11

Autor jak i większość krzykaczy nie wie czym jest wychowanie bezstresowe. Ono istnieje, tylko większość rodziców jest leniwych lub myśli że to jest wychowanie "dziecko rób co chcesz", a ono takie nie jest. "Rób co chesz: to jest brak wychowania. Wychowanie bezstresowe to inna, trudniejsza sprawa, tylko rodzic musi być rodzicem-opiekunem - bo coraz częściej staje się obiektem rozrodczym i karmiącym swoje dzieci, a wychowanie swoich dzieci zwala na szkołę. I to z własnej woli, bo tak wygodniej.

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 8 May 2014 2014 16:39

Odpowiedz
K Kalia24
0 / 6

No dobra, może wreszcie ktoś mi powie, co to jest to "wychowanie bezstresowe" i jakie konsekwencje można w nim dziecku wymierzać? Skoro nie można trzepnąć w zad, nie można wprowadzać zakazów (bo niczego nie uczą - według wyżej wypowiadających się obrońców "wychowania bezstresowego" - i też stresują), nie można nakrzyczeć (to już ewidentny stres), to co właściwie można? Oprócz błagania dziecka aby łaskawie zaprzestało demolowania mieszkania/bicia mamusi itd.

P panna_zuzanna_i_wanna
+1 / 7

Kto napisał, że nie można wprowadzać zakazów? Właśnie o to chodzi, żeby wprowadzać zakazy, nakazy i kary, gdy dziecko się nie stosuje. Ale to muszą być jasno ustalone granice, 100% konsekwencji i zero wydzierania się na dziecko. Dziecko po pierwszym upomnieniu (jasno wytyczona granica, że czegoś nie wolno, wcześniej mogło tego nie wiedzieć), nie dostaje kolejnych szans. Nie ma powtarzania piętnaście razy "Bartuś, nie rób tak!", a za szesnastymm razem chlas w dupę. Jeśli robi to znowu, dostaje karę (brak zabawki, którą akurat trzyma w łapce, odseparowanie od dzieci, z którymi się kłóci, itp.). Dostaje kilka minut na uspokojenie, rodzic tłumaczy po raz kolejny "zabroniłam ci sypać piachem w kolegów, a ty znowu to zrobiłeś", ma szansę przemyśleć i przeprosić. Lub pokazać, że nie przemyślał. Wtedy nie wolno mu wrócić do zabawy. Powtarzamy proces. Jeśli nie skutkuje, zabieramy malucha z placu zabaw (w tym konkretnym przykładzie) i wracamy do domu. P.S. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 May 2014 2014 20:40

A Andrzejbe
+7 / 11

To że dziecko jest głupiutkie to rozumiem ale żeby tak dorosły facet w mundurze nie potrafił odróżnić klapsa od znęcania...!!!

Odpowiedz
~agr
-5 / 13

Jak klaps to taki normalny cywilizowany normalny sposób dyscyplinowania to zacznij dawać klapsy: koledze w pracy kiedy coś zawali, pani w punkcie przyjęć i reklamacji, kierowcy który zajedzie ci drogę... i każdemu innemu dorosłemu człowiekowi. Przecież to nie przemoc! OK?

~wtrqweywey
+1 / 5

NobbyNobbs w sumie racja, psychika dziecka jest o wiele słabsza i bardziej krucha od tej dorosłego.

K Kalia24
0 / 4

@agr, jeśli uważasz się za istotę o wyższym stopniu rozwoju (twój poziom ma się mniej-więcej tak do reszty ludności, jak dorosłego do dzieci) i zamierzasz wychowywać cały naród, śmiało, możesz próbować. Ja niestety mam takie głupie przekonanie, że człowiek w wieku >15 lat powinien już być wychowany i na tyle inteligentny, by nie wymagać klapsów.

szaleniec16
+4 / 8

Po jakiego diabła modzić z jakimś bezstresowym wychowaniem, skoro życie dziecku i tak dostarczy całego mnóstwa stresów? W szkole, w poważnej szkole, a nie przedszkolu, nikt nie będzie się z nim pier!@$lił, w szkole średniej też, na studiach tym bardziej. Potem praca, dom, własne dzieci, jakaś choroba, wypadek, i co? Też sąd, bo życie daje w kość?

Odpowiedz
K Kalia24
+1 / 5

Oczywiście. Najlepiej trzymać dziecko pod kloszem (w klasach 1-3 też nie ma ocen liczbowych żeby się dzieci nie stresowały), a potem kopniakiem wrzucić w normalne życie (opisane powyżej). Nadrobi stres z całego dotychczasowego żywota... Nie wiem, kto to "wychowanie bezstresowe" wymyślił, ale zrobił dzieciom i ogólnie ludzkości większą krzywdę niż ci wszyscy "stresujący" rodzice.

W Wojtek1291
-2 / 6

A banda debili to kształtuje dalej... Jak sami widzicie niektórzy tutaj nie rozróżniają pojęć, bo im nie pasuje w koncepcji, że klaps, który nawet nie zaboli, a jest wyraźnym ostrzeżeniem, to nie maltretowanie. Nie, musi być maltretowanie, bo wtedy mogą pie*dolić jakie dzieci są pokrzywdzone. A najśmieszniejsze, że kiedyś nikt się nie szczypał z dzieciakami. Nauczyciel karcił za złe zachowanie, a rodzice poprawiali. Ale wszyscy, którzy się wypowiadają, to w życiu nie dostali w dupę. Banda idiotów. Wychowują pokolenie kalek i niedorozwojów z roszczeniowym podejściem do życia. Za żadne skarby nie pozwolą się nikomu wpieprzać w to jak wychowują dzieci, ale Tobie wlezą na łeb, bo są ku*wa tacy zajebiści anonimowo w internecie.

~lololo88888
+5 / 9

Nie stosowanie kar cielesnych nie oznacza wychowania bezstresowego, wręcz przeciwnie. Lepsze są naturalne konsekwencje, np. dziecko rozbiło szybę musi zapłacić ze swoich kieszonkowych. To go znacznie bardziej odepchnie od niszczenia mienia, niż kara cielesna.

Odpowiedz
P panna_zuzanna_i_wanna
0 / 8

Święta racja. Uczeń mojej koleżanki podczas zajęć na podwórku uderzył ją kamieniem. Po prawie roku (!) ten chłopiec przyniósł jej naprawdę wypasione, bardzo drogie czekoladki. Rodzice kazali mu odkładać pieniądze ze swojego kieszonkowego, a rozwlekli to w czasie, aby jak najlepiej wryło mu się w pamięć i prędko o tym nie zapomniał. Dzieciak miesiąc w miesiąc słyszał, że musi odmówić sobie przyjemności i odłożyć pieniądze, aby "zapłacić" za swój wybryk. Demotowicze pewnie daliby mu kilka "klapsów", o których zapomniałby po piętnastu minutach. Naprawdę myślicie, że wasza metoda jest lepsza? P.S. Sytuacja, którą opisałam, to jest właśnie bezstresowe wychowanie. Rodzice nie krzyczeli na syna, nie bili go. Wytłumaczyli, że zrobił źle i kazali mu za to zapłacić.

moviemaniack
-1 / 7

I co? Uczysz takiego dzieciaka, że każdy wybryk, każdy wyskok, każde przestępstwo można "odkupić" kasą.... A co zrobisz z dzieciakiem, który nie będzie chciał "zapłacić"? A co zrobisz z takim, który nie dostaje kieszonkowego, bo rodzice są biedni???

K Kalia24
+2 / 4

Oczywiście, że są lepsze - problem tylko w tym, czy rodzice potrafią to zastosować i mają taką możliwość. Stłuczona szyba nie ucieknie, ale co zrobić na przykład z dzieckiem rzucającym kamieniami w koty? Kotu nie odpłaci kieszonkowym. Kot nie przyjmie przeprosin. Pozostaje wykład na temat szkodliwości czynu (zakładając, że chcemy mieć konsekwencje naturalne, a więc związane z przewinieniem). A jeśli dzień później sytuacja się powtarza? Znowu wykład? I czego się takie dziecko nauczy? Że za rzucanie w kota grozi jedynie wysłuchanie marudzenia starych.

P panna_zuzanna_i_wanna
0 / 6

moviemaniack, matko... Przecież ta "kasa" to jest przenośnia. Dla dziecka pieniądze nie mają żadnej wartości. Żadnej. Dla dziecka pieniądz=cukierki (batoniki, gra)=przyjemność. Zrobił coś złego --> traci przyjemność (bo nie może zjeść batonika). To jest nic innego, jak uczenie dziecka, że każdy jego czyn ma konsekwencje. A ty co byś zaproponował? Rodzice powinni zdzielić mu tym samym kamieniem w łeb? Bo nie za bardzo rozumiem, dlaczego to negujesz. Co bym zrobiła z dzieckiem, które nie chce "zapłacić"? Nie rozumiem pytania. Ja płacę dziecku kieszonkowe, więc nie ma czegoś takiego, że on nie chce. Ale ciekawą kwestię poruszyłeś. Dobrze wychowane dziecko (przez mądrych i konsekwentnych rodziców) to nie jest dziecko anioł, któremu nie zdarzają się absolutnie żadne wybryki. To jest dziecko, które potrafi przyjąć karę. To takie dziecko, które nie kłóci się z rodzicem/nauczycielem, nie odchodzi obrażone i święcie przekonane, że ktoś je skrzywdził, bo zostało ukarane. Ono rozumie, przyjmuje karę i przeprasza. Owego chłopca nikt do niczego nie zmuszał. Sam wybierał czekoladki. Sam, z własnej woli poszedł z nimi do swojej pani. "A co zrobisz z takim, który nie dostaje kieszonkowego, bo rodzice są biedni???" Po co aż trzy znaki zapytania? No widzisz, mi wyobraźni nie brakuje. Dziecko mogłoby np. przez rok co miesiąc robić bardzo czasochłonny i pracochłonny rysunek w czasie normalnie przeznaczanym na zabawę. Teraz przez trzy godziny się nie bawisz, tylko rysujesz coś dla pani. I w tym przypadku dziecko nawet nie odczułoby straty (tj. brak przyjemności, jak przy pieniądzach) ALE miałoby świadomość, że robi coś dla drugiego człowieka, bo go skrzywdziło. Cały czas miałoby to w główce.
Naprawdę nie rozumiem twojej negacji. Podobnie jak innych użytkowników. Plusowane są tylko komentarze nawołujące do dawania klapsów. Każdy próbujący coś wytłumaczyć, pokazać inne skuteczniejsze na dalszą metę metody, jest minusowany. Wiem, że tego nie rozumiecie, bo jesteśmy na demotywatorach.pl, czyli portalu mało ambitnym, skupiającym raczej niewyszukaną grupę ludzi, ale wychowywanie dziecka jest najtrudniejszym zadaniem, z jakim przeciętny człowiek kiedykolwiek się zmierzy. Dlatego spotkać mądrego rodzica nie jest łatwo. W swojej pracy miałam do czynienia z zaledwie kilkoma takimi, na kilka setek rodziców w ogóle. Chciałabym być kiedyś takim mądrym rodzicem. Dlatego proponuję i szczerzę radzę wam (przez wzgląd na moją sympatię do małych ludzi), abyście uczyli się od mądrzejszych od was. Oczywiście nie mam na myśli siebie, tylko rodziców z przykładu, który podałam. To są mądrzy rodzice, którym zależy na dziecku. A nie tacy, którzy dadzą "klapsa" i są z siebie dumni, bo podziałało, bo dzieciak idzie z płaczem do pokoju. Nie, nie podziałało.

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 8 May 2014 2014 20:10

moviemaniack
-1 / 5

Droga panno_zuzanno_i_wanno: może nie nadążam za tokiem Twojego rozumowania, albo trochę się pogubiłem. A ciekawi mnie, czy masz dzieci (własne), czy nie - bo to dość istotna sprawa. Raz piszesz: "Ja płacę dziecku kieszonkowe", a kilka zdań później: "Chciałabym być kiedyś takim mądrym rodzicem"... Czyli albo nie masz dzieci (komu zatem płacisz to kieszonkowe?), albo nie jesteś mądrym rodzicem (co wynika z drugiego cytatu), a więc Twoje rady nie są - powiedzmy - zbyt wiarygodne. Twoje teorie są idealne, ale dla ODCHOWANEGO dziecka. Co zrobisz z rozkapryszonym, rzucającym zabawkami rocznym lub półtora rocznym małym terrorystą? Miałaś kiedykolwiek do czynienia z takim małym dzieckiem? Próbowałaś kiedyś coś takiemu dziecku WYTŁUMACZYĆ? A może Twoja metoda wychowawcza polega na tym, że takiemu małemu dziecku wszystko wolno? A gdy takie dziecko ściągnie ze stołu obrus, to też każesz mu przez rok rysować jakiś obrazek? A gdy na tym stole będzie stała szklanka z herbatą i dziecko wyleje na siebie wrzątek, to też będziesz zwolenniczką malowania obrazków? Widzę, że doskonale znasz teoretyczne podstawy wychowywania dzieci, ale tylko na pewnym etapie ich rozwoju, a dziecko trzeba wychowywać i uczyć, co jest dla niego dobre a co złe od samego początku, zanim jeszcze zacznie chodzić i zanim zacznie rozumieć o co dorosłemu chodzi, zanim będzie potrafiło przyjąć karę i zanim zacznie przepraszać. Bo jeśli zabierzesz się za wychowywanie przedszkolaka, to może być o parę lat za późno. Dziecko istnieje i żyje (a co za tym idzie - robi różne rzeczy: dobre i złe) od samego początku. I możesz mi wierzyć, że kilku- czy kilkunastomiesięczne dziecko zbyt wiele jeszcze nie rozumie, a takie dziecko też trzeba jakoś wychować. Życie to nie przedszkole (w którym prawdopodobnie pracujesz), gdzie z dzieckiem możesz się porozumieć. Uwierz mi, dzieci w rodzinie pojawiają się dużo wcześniej, zanim osiągną wiek przedszkolny. I nie można ich pozostawić samymi sobie i czekać, aż zaczną rozumieć istotę winy i kary, występku i zadośćuczynienia... I jeszcze zapytam z ciekawości: czy naprawdę na własne oczy widziałaś, jak ten chłopiec SAM, z własnej woli wymyślił, że będzie odkładał ze swego kieszonkowego na czekoladki, że SAM te czekoladki wymyślił i wreszcie SAM doszedł do wniosku, że te czekoladki SAM zaniesie do pani uderzonej kamieniem? A pytam dlatego, bo w poprzednim komentarzu pisałaś, że dzieciak miesiąc w miesiąc słyszał, że MUSI odłożyć pieniądze i zapłacić za wybryk. Więc dlatego pytam: sam wymyślił, czy przeszedł długotrwałe "pranie mózgu"? A na koniec jeszcze jedna prośba: nie czepiaj się moich trzech pytajników, bo przecież ja nie czepiam się Twoich trzech podkreślników w nicku...

P panna_zuzanna_i_wanna
-1 / 7

Ja (w domyśle jako rodzic) płacę dziecku kieszonkowe. Więc problem, że dziecko "nie chce", w tym przypadku nie istnieje. Nie, nie mam własnych dzieci. Tak, miałam do czynienia z tak małym dzieckiem. Zajmowałam się dziećmi w przedziale wiekowym 0-16 lat. Szczerze powiedziawszy, zgadzam się z powiedzeniem "małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot". Nie mam żadnych problemów wychowawczych z kilkulatkami (a z takimi zwykle pracuję), kłopot zaczyna się, gdy jadę na obóz i mam do czynienia z młodzieżą. Tu jest znacznie gorzej, ale oni są już odchowani. Małe dzieci nie stanowią dla mnie żadnego problemu, a ja, w przeciwieństwie do rodziców, mam ich na głowie kilkanaście-dwadzieścia pare. Szczerze dziwię się, jak dorosła osoba może nie radzić sobie z ogarnięciem jednego, dwójki kilkuletnich dzieci. To już prędzej popierałabym klapsy w przypadku nastolatków (oczywiście żartuję), oni przynajmniej wiedzą doskonale, co jest dobre, a co złe, mieli wiele lat, aby się tego nauczyć. Są już prawie odchowani, prawie dorośli, ich zachowanie jest całkowicie świadome. Natomiast bicie kilkulatków przez własnych rodziców? Gdzie tu sens? W taki sposób rodzic (dla malucha bohater) chce go wprowadzać w świat? Uczyć życia przemocą? I to od najbliższej osoby! A tak na marginesie. Bardzo narzeka się teraz na młodzież. Jako wychowawca mogę potwierdzić. A współcześni 15, 16 latkowie to według jakiej metody byli wychowywani? Moda na brak przemocy jest dość świeża. Oni jeszcze raczej "klapsy" dostawali. I jaki jest tego efekt? Moje rady nie są nic warte, bo nie mam dzieci? Moje rady wynikają z obserwacji dziesiątek dzieci i ich rodziców. Twoje, co najwyżej dzieci z twojej rodziny. Czyje w takim razie są mniej warte? Nie, nie było mnie przy sytuacji, ale wierzę koleżance na słowo. "Pranie mózgu", a może po prostu zrozumiał? A nawet jeśli nie, to chociaż wyciągnął lekcję "nie ma winy bez kary". Ten sam efekt, jak gdybyśmy mu p*****dolili w łeb, ale bez przemocy. Czyli chyba się da.

P panna_zuzanna_i_wanna
0 / 6

I jeszcze jedno. Jak czytam twoje wywody o tym, że "kilku- czy kilkunastomiesięczne dziecko zbyt wiele jeszcze nie rozumie, a takie dziecko też trzeba jakoś wychować" i jednocześnie wiem, że nasza dyskusja toczy się o to, że ty jesteś zwolennikiem "klapsów", to zadaję pytanie "kilkumiesięcznemu dziecku też proponujesz dawać "klapsy"? I ty naprawdę nazywasz to wychowaniem? Skoro, jak sam twierdzisz, takie dziecko jeszcze niewiele rozumie, to po co w takim razie są te klapsy? Nie nauczy się z nich nic, bo nie rozumie, że coś źle zrobiło. Nie można tutaj również mówić, o tzw. "bezbolesnym klapsie", bo dla kilkumiesięcznego dziecka bezbolesny klaps to to samo, co poklepanie po pleckach, żeby mu się odbiło. Czyli w takim razie trzeba mu już konkretniej przyłożyć, żeby poczuło. To jest chore. Napisz mi jeszcze, bo nie rozumiem, w jaki sposób kilkumiesięczne dziecko może sobie zasłużyć na potrzebę skarcenia go? Czy ty masz własne dzieci? Bo w to, że jesteś nauczycielem/wychowawcą nigdy w życiu nie uwierzę.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 8 May 2014 2014 22:43

moviemaniack
-2 / 2

@panna_zuzanna_i_wanna: Dziękuję za obszerną odpowiedź. Postaram się wyjaśnić pewne sprawy, które chyba niedokładnie zrozumiałaś. Przede wszystkim jednak zaspokoję Twoją ciekawość i powiem, że jestem ojcem: mój syn ma tyle lat (albo i więcej), ile prawdopodobnie Ty teraz, bo blisko 30. Natomiast nauczycielem nie jestem (i nigdy nim nie chciałem być), w żaden sposób nigdzie też nie sugerowałem, że jestem nauczycielem. A teraz wyjaśnię pewne sprawy. Po pierwsze nigdzie nie stwierdziłem, że jestem zwolennikiem bicia dzieci. Jestem natomiast zdecydowanym przeciwnikiem tzw. bezstresowego wychowania. Jeśli dziecko zamierza zrobić coś nieodpowiedniego (na przykład ściągnąć ten przykładowy obrus ze stołu, albo ciągnąć za włosy gdy jest noszone), to bez wahania głośno krzyknę: „Zostaw!”, a nawet pogrożę palcem dla lepszego efektu. Nie będę czekał, aż obrus znajdzie się na ziemi, a dopiero potem tłumaczył aż do „zrozumienia”, dlaczego ściąganie obrusa jest złe. To jest właśnie odpowiedź na Twoje pytanie dotyczące tego, za co (i jak) można skarcić kilkumiesięczne dziecko. Po drugie naprawdę jest duża różnica pomiędzy „zajmowaniem się dziećmi” (jak to określasz), a ich wychowywaniem. Dzieci są wychowywane przez rodziców 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu (dopóki nie pójdą do przedszkola czy szkoły, a potem i tak większą część doby przebywają z rodzicami), natomiast „zajmowanie się” dzieckiem tyle czasu nie zajmuje. Nie wspomnę tu już o odmiennych warunkach – nazwijmy je środowiskowymi (w pierwszym przypadku dom, w drugim: przedszkole, szkoła czy obóz) oraz odmiennych relacjach na linii dziecko-rodzic i dziecko-opiekun (zajmujący się dorywczo dzieckiem). Po trzecie: trochę się dziwię, że jako zwolenniczka „bezstresowego wychowania” nie masz pojęcia skąd się wzięło i kiedy się „to-to” pojawiło. Pytasz jak byli wychowywani współcześni 15-, 16-latkowie… A jak myślisz??? Znasz popularne od 20 lat zawołanie: „Róbta co chceta!”? Czy zdajesz sobie sprawę, że pierwsze teorie o bezstresowym wychowaniu pojawiły się w latach 50-tych ubiegłego wieku, a do praktyki wychowawczej zaczęły wchodzić już w latach 70-tych XX wieku? Tak więc nasi współcześni 15-, 16-latkowie to już praktycznie drugie pokolenie bezstresowo wychowywane… Warto takie rzeczy wiedzieć podejmując dyskusję na ten temat. I na koniec wybacz, ale w ogóle nie przekonuje mnie Twoja teoria, że chłopak rzucający kamieniem w panią „po prostu zrozumiał” (jak piszesz). Tak „po prostu zrozumiał” po miesiącach tłumaczenia? To w takim razie dość długo ten proces zrozumienia trwał – w ciągu tych miesięcy, zanim zrozumiał, ile innych pań chłopiec zdążył obrzucić kamieniami?

P panna_zuzanna_i_wanna
0 / 0

"Tak więc nasi współcześni 15-, 16-latkowie to już praktycznie drugie pokolenie bezstresowo wychowywane… Warto takie rzeczy wiedzieć podejmując dyskusję na ten temat." Piszesz mi o jakiejś teorii, która zupełnie mnie nie przekonuje, bo ja wiem doskonale, że współcześni 15, 16-latkowie byli bici. Wiem, bo nie raz na takie tematy z nimi rozmawiałam. Zupełnie niedawno w mediach zaczęło się dość poważnie krytykować bicie dzieci (co i tak nie jest równoznaczne z tym, że ludzie tego nie robią). "do praktyki wychowawczej zaczęły wchodzić już w latach 70-tych XX wieku?" Wchodzić sobie mogły, ale przez kogo były stosowane? Zresztą po czym ty stwierdzasz, że współcześni 15, 16-latkowie nie byli bici, skoro nadal, teraz, w tej chwili na demotach ludzie propagujący bicie są i to w przewadze. Skąd w takim razie pomysł, że oni nie byli bici? Byli i jeszcze wiele dzieci będzie, jak tylko to demotowe dorosłe towarzystwo zacznie się rozmnażać. Także w tym przypadku twoja teoria nie idzie w parze z praktyką. Mamy w naszym kraju mentalność "moje dziecko - moja własność" i obawiam się, że jeszcze długo to się nie zmieni. Kary cielesne stosuje się nadal, a bezstresowego wychowania nie ma. Jest za to brak wychowania, które ludzie nazywają właśnie tym bezstresowym. Zwykła ignorancja czy złośliwość? Nie wiem. "I na koniec wybacz, ale w ogóle nie przekonuje mnie Twoja teoria, że chłopak rzucający kamieniem w panią „po prostu zrozumiał” (jak piszesz). Tak „po prostu zrozumiał” po miesiącach tłumaczenia? To w takim razie dość długo ten proces zrozumienia trwał – w ciągu tych miesięcy, zanim zrozumiał, ile innych pań chłopiec zdążył obrzucić kamieniami?" Nie rozumiem, o co się czepiasz. W poprzednim komentarzu napisałeś, że dzieciak przeszedł pranie mózgu, bo rodzice powtarzali mu, że musi. Więc wytłumaczyłam. Dzieciak mógł faktycznie zrozumieć (ale to, że to jest złe raczej wiedział) LUB nie zrozumieć, ale lekcję "nie ma winy bez kar" dostał. Ile uderzył pań w tym czasie? Żadną. Dlaczego proces rozumienia trwał tak długo? Musiałbyś zapytać rodziców, ale z tego co wyjaśnili koleżance, to chcieli, aby jak najlepiej wryło mu się to w pamięć. Piętnastominutowy wykład czy dwudniowy szlaban zapomni się znacznie szybciej niż roczny proces. Nie jest wykluczone, że chłopiec czuł skruchę już następnego dnia po zdarzeniu i był gotów pójść do pani i przeprosić. Tyle, że jest znacznie bardziej prawdopodobne, że po miesiącu już by nie pamiętał. Dzieci trzeba wychowywać cały czas, a nie tak jak to wielu demotowych inteligentów poroponuje raz na jakiś czas przyp***dolić jak zrobi coś złego. Nadal nie uzyskałam odpowiedzi na pytanie, czy ty proponujesz karać klapsem kilkumiesięczne dziecko. Z twoich poprzednich postów jasno to wynika, choć nie piszesz tego wprost. Teraz unikasz odpowiedzi.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 May 2014 2014 15:59

P panna_zuzanna_i_wanna
-1 / 1

"Jeśli dziecko zamierza zrobić coś nieodpowiedniego (na przykład ściągnąć ten przykładowy obrus ze stołu, albo ciągnąć za włosy gdy jest noszone), to bez wahania głośno krzyknę: „Zostaw!”, a nawet pogrożę palcem dla lepszego efektu. Nie będę czekał, aż obrus znajdzie się na ziemi, a dopiero potem tłumaczył aż do „zrozumienia”, dlaczego ściąganie obrusa jest złe." Świetnie. Naprawdę wspaniale. Tylko jak to się ma do naszej dyskusji? Bo nie bardzo rozumiem. Zaczeło się od tego, że przyczepiłeś się pomysłu mądrych rodziców w przykładzie, który opisałam. Cytuję: "I co? Uczysz takiego dzieciaka, że każdy wybryk, każdy wyskok, każde przestępstwo można "odkupić" kasą.... A co zrobisz z dzieciakiem, który nie będzie chciał "zapłacić"? A co zrobisz z takim, który nie dostaje kieszonkowego, bo rodzice są biedni???" Teraz piszesz coś, co zupełnie jest nie na temat. Rodziców tego chłopca tam NIE BYŁO. Nie mogli więc ani krzyknąć, ani pogrozić palcem. Dyskusja toczyła się o to, co zrobili PO fakcie. Co w takim razie zrobiłbyś ty? (Podkreślaml: po fakcie, nie podczas zdarzenia.) Dysponujesz jakimkolwiek pomysł? Raczej powinieneś, skoro negujesz cudze.

moviemaniack
-1 / 1

Panno_zuzanno_i_wanno: Wybacz, ale nie widzę sensu dalszej dyskusji. Zarzucasz mi rzeczy, nie wiem skąd wyssane. Gdzie stwierdziłem, że jestem zwolennikiem bicia dzieci? Wprost przeciwnie, napisałem że NIE JESTEM zwolennikiem bicia dzieci. Przyczepiłaś się tego bicia i tylko o tym piszesz. A jeśli dobrze pamiętam, to dyskusja dotyczyła BEZSTRESOWEGO WYCHOWANIA, a nie bicia. Jeśli dla Ciebie alternatywą bezstresowego wychowania jest tylko i wyłącznie BICIE dzieci, to nie mamy żadnego wspólnego poziomu, na którym możemy się porozumieć. Wyjaśnię tylko jeszcze jedno, co tak bardzo Cię interesuje. Dobre wychowanie dziecka polega właśnie na tym, żeby nie trzeba było reagować PO FACIE, ale żeby do tego faktu NIE DOSZŁO. I to jest główna różnica pomiędzy Twoim sposobem myślenia, a moim. Źle wychowane dzieci (np. metodą bezstresową) rzucają kamieniami w ludzi, dobrze wychowane tego nie robią. Proste? Acha, i nie unikam odpowiedzi na temat kilkumiesięcznego dziecka: przeczytaj DOKŁADNIE I ZE ZROZUMIENIEM to, co napisałem w poście z 9 maja, gdzie wprost odniosłem się do Twojego pytania kończąc ten fragment wypowiedzi stwierdzeniem: "I to jest właśnie odpowiedź na Twoje pytanie..." Wybacz, ale bardziej jasno nie dało się zaznaczyć, że odpowiadam na Twoje pytanie - nauczyć Cię czytać ze zrozumieniem to nie moja rola....

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 May 2014 2014 9:56

P panna_zuzanna_i_wanna
-1 / 1

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że negujesz czyjś sposób wychowywania dziecka (bez użycia przemocy), podczas gdy sam żyjesz w jakimś utopijnym świecie, w którym dzieci nie robią nic złego i nie trzeba je wcale karać. Tak, takie dzieci owszem istnieją, ale nie stanowią całości. Na moje pytanie, jak ukarałbyś/co zrobiłbyś z dzieckiem, które ten kamień rzuciło, ty odpowiadzasz, że nie powinno się w ogóle dopuścić do tego, aby rzuciło. Jestem pod wrażeniem, naprawdę świetnie wymigujesz się od odpowiedzi, kiedy odpowiedzieć po prostu nie potrafisz. Nie masz bladego pojęcia, czym jest wychowanie bezstresowe. Mylisz je z brakiem wychowania. Ignorancja czy złośliwość? Życie jest na tyle brutalne, że niegrzeczne dzieci też istnieją. I tu właśnie pojawia się problem, jak reagują rodzice. Czy darciem mordy i biciem, czy podchodzą inteligentnie do problemu i próbują NAUCZYĆ. Ale zgadzam się, że nasza dyskusja nie ma sensu. Twoje posty nie mają żadnej wartości merytorycznej, a polegają głównie na ganieniu tego, co ja piszę oraz twojego wyobrażenia o bezstresowym wychowaniu. Nie piszesz tak naprawdę nic konkretnego, poza tym, że wszystko, co ja piszę jest be. I tak naprawdę po tak dużej ilości teksu, nie da się nawet odczytać, w jaki sposób ty proponujesz karcić/wychowywać dziecko. Poza pogrożeniem palcem dziecku, które chce ściągnąć obrus. Nadal nie wiem, jak ty zachowałbyś się w sytuacji, którą opisałam. (Ah przepraszam, ty byś do niej nie dopuścił, no tak...)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 May 2014 2014 11:31

moviemaniack
-1 / 1

Dobrze, moja panno_zuzanno_i_wanno: proszę Cię tylko o jedno - zastanów się, skąd się biorą niegrzeczne dzieci? Czyżbyś naprawdę uważała, że takie się rodzą? A może dlatego są niegrzeczne, bo pozwala im się na wszystko i dopiero PO FAKCIE (jak twierdzisz) tłumaczysz im, co zrobiły źle? Masz po prostu tzw. "skrzywienie zawodowe" - opiekujesz się dziećmi kilkuletnimi, z którymi masz kontakt werbalny i które potrafią zrozumieć, co do nich mówisz. A ja piszę o tych dzieciach, które jeszcze nie potrafią mówić i które nie zrozumieją skomplikowanych tłumaczeń dorosłego. Jeśli wystarczająco wcześnie postawisz dziecku granice, to nie będą ich przekraczać. Nie będę więcej pisał, żebyś znowu nie miała okazji mnie obrażać....

~stara_szkoła
0 / 10

a oddać gnoja do domu dziecka jak mu się nie podoba, tam będzie miał lepiej zasraniec

Odpowiedz
N newYaQ
-1 / 11

Widzę sami zwolennicy prania dzieci na demotach.

Odpowiedz
K Kalia24
-3 / 5

Uuu, to ja miałam gorzej - nawet kiedyś sznurem od żelazka dostałam. Normalnie jestem taaaaaka skatowana i taaaaka nieszczęśliwa z tego powodu, że szok...

N newYaQ
+2 / 6

A mnie jakoś mama nie musiała na***rdalać, żebym wyszedł na ludzi. Miałem z nią dobry kontakt i wszystko zawsze dało mi się na spokojnie wytłumaczyć. Normalnie patologia, co nie?

N newYaQ
+4 / 4

Wojtek1291 napisał: "masz zryty beret. Jesteś tak ograniczony, że nie myślisz. Nikt nie napie*dala dzieci, bo to jest patologia. Wam debilom, próbujemy wyjaśnić czym jest klaps, który rodzic wymierza tak, by nie bolało, a Wy pie*dolicie o katowaniu. Jak rozmowa z psem... nie ważne co mu wytłumaczysz, On i tak będzie tylko szczekał. Mówisz, że dało CI się wszystko na spokojnie wytłumaczyć, a jednak nie da, bo nie chcesz rozumieć. Dorosłeś i Ci się poje*bało, bo gadasz to co inni, bez myślenia."

Chyba jednak to wychowanie przemocą w Waszym wypadku się za dobrze nie sprawdziło, bo nawet kulturalnie dyskutować nie potraficie. Czy ja was obrażam? Nie. I widać od razu jak na dłoni, kto pochodzi z dobrego domu, gdzie wszystko można było jakoś normalnie wytłumaczyć, bez przemocy, krzyków i bluzgów, a kto z patologii, gdzie jedynym sposobem na przekonanie do swoich racji od zawsze była przemoc i inwektywy. Pewnie gdybyśmy rozmawiali nie w internecie, a w realu, to rzucilibyście się na mnie z pięściami? Takie słownictwo to JEST patologia i świadczy tylko i wyłącznie i złym wychowaniu. Ja osobiście nigdy w życiu bym się w taki sposób nie odezwał nawet do psa, a co dopiero do człowieka. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie masz własnych dzieci.

P panna_zuzanna_i_wanna
+3 / 3

newYaQ, zgadzam się z Tobą. Cieszę się, że są jeszcze jacyś normalni ludzie, a nie tylko neandertale stosujący prawo silniejszego. Uczenie dziecka bycia dobrym człowiekiem za pomocą przemocy, naprawdę jestem pod wrażeniem...

W Wojtek1291
-4 / 4

newYaQ - nie znasz pojęcia przemocy chyba. Dzieci w podstawówce potrafią być bardziej brutalne i większą przemoc zastosować w stosunku do rówieśnika, niż ten wg Was "wyrodny" rodzic, który strzeli dziecku w tyłek. Popadacie w skrajność. Uważacie, ze dzieci się nie da wychować w ten sposób, a wychowały się całe pokolenia i nigdy nie było takiej tragedii w zachowaniu młodych ludzi i dzieci jak teraz. Mieszacie swoim gadaniem dzieciom w głowie. Dajecie im narzędzia, a nie tłumaczycie jak się Nimi posługiwać. Dlatego w normalnym domu dzieciak namiesza takim telefonem i sam sobie zrobi krzywdę przez Was ograniczając kontakt z rodziną własną. Dorośnie i zrozumie jaki błąd popełnił i przez jaką pierdołę, ale przejścia po drodze mogą mu zaszkodzić... raczej dom dziecka czy rodzina zastępcza to nie to samo co biologiczni rodzice, nie? Spojrzysz takiemu dziecku w oczy i powiesz, że dobrze zrobił i że to niczyja wina? Albo że to rodziców wina, bo dostał w tyłem za przeskrobanie? Dziwisz się, ze zacząłem ubliżać takim jak Ty. Jak Wam nie ubliżać jak jesteście ograniczeni. Robicie z normalnych rodziców zwyroli, mieszacie dzieciom w głowach i mieszacie w rodzinach dla własnej satysfakcji, a w prawdziwej patologi dzieci są katowane przez psycholi, bo opieka społeczna się boi tam chodzić, albo im się nie chce. Chcecie coś zmienić, o wesprzyjcie charytatywnie opiekę społeczną i działajcie tam, gdzie się krzywda dzieje dzieciom, a nie tam gdzie łątwiej narobić szumu i wyjść na bohaterów.

przemowczarski
-2 / 6

niech gówniarza odbiorą i umieszczą w pogotowiu opiekuńczym, to zaraz sam będzie błagać aby wrócić do domu i nigdy więcej nie będzie się bawić w konfidenta, podobnie jest w Norwegii, dzieciaki skarżą, a czasami nawet szantażują rodziców że poskarżą się jeśli nie dadzą im kasy, a jak przyjdzie co do czego i zostaną odebrani i umieszczeni w innym miejscu to później jest lament, płacz i zgrzytanie zębami, w końcu dochodzi do nich jaką głupotę zrobili, gdy wracają do rodziców to już nigdy w życiu nie poskarżą się

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 May 2014 2014 18:15

Odpowiedz
~olexy12
-1 / 3

A ja się pytam kiedy wreszcie skończy się państwo opiekuńcze, które zawsze będzie wiedziało wszystko lepiej niż my sami...

Odpowiedz
~ateista71
-3 / 3

Chory naród. I mam gdzieś jego prawo.Idioci którzy rządzą i idioci którzy zostaną wychowani.

Odpowiedz
M misiek89
0 / 4

Parafrazując Janusza Korwina Mikke: Dziś za naruszenie tyłka własności państwowej należy się kara.

Odpowiedz
~G_S
0 / 2

Babcia teraz stwierdzi , że jednak kocha wnuka i zapisze go na lekcje rytmiki . I fortepianu . Będzie pilnować aby przykłądnie ćwiczył gamy i żeby pilnie ćwiczył pod okiem muzyka . tak z 6 godzin dziennie . A w środy lekcje rytmiki do wieczora . Dodatkowo lekcje skrzypiec - a co babcia kocha Kacperka i chce dla niego jak najlepiej a więc Kacperek będzie miał przez wakacje codzienne zajęcia dodatkowe z gry na pianinie i oczywiście łacinę - w końcu każdy kulturalny człowiek powinien znać łącinę .

Odpowiedz
~G_S
-1 / 3

Czytałem wpisy i aż się zszokowałem - jak można przyrównywac karanie dziecka z karaniem dorosłego - na przykłąd pobiciem kierowcy co nam zajechał drogę . Dorosłego mozna ukarać na 100 sposobów , bo MOŻNA go sprowadzić jak się będzie stawiał do pozycji bezodmnego menela - można go wsadzić do więzienia , zlicytować mu majątek . I dorosły to rozumie i jest grzeczny . Nie gada przez komórkę w czasie jazdy i płaci podatki bo się BOI kary . A co - płacisz podatki , bo są potrzebne i tak jesteś wychowany co ? - wolne żarty . A co zrobisz gówniarzowi co sobie ubzdurał jakiś wgłup . I co - jeść mu nie dasz ? Z domu wyrzucisz ? No co zrobisz takiemu dziecku jakim ja byłem w młodości jak psoci i koniec - bo tak mu się podoba . No CO MU ZROBISZ ? On tak robi i będzie robił , bo tak !!! Ja od ojca nie dostawałem klapsa , ale PASEM na GOŁY tyłek i to tak , że nawet płakac nie miałem siły . Parę razy mnie tak sprał , że miałem dosyć - i mi przeszło . Przeszły mi wygłupy , przeszły mi pomysły . Do dzisiaj jestem porządnym człowiekiem i dzięki praniu w dzieciństwie wiem , żeby pewnych rzeczy nie robić . Jakbym w dzieciństwie nie oberwał , to nie wiem , czy bym teraz pisał na komputerze - bo w melinie gdzie bym mógł skończyć komputera by nie było . TŁUMACZYĆ coś DZIECKU które WIE , że najważniejszą rzeczą jest jego genialny pomysł . To tak jak tłumaczyć Talibowi który też jest na etapie dziecka - chce i MUSI mieć . Dziecko MUSI od najmłodszych lat wiedzieć , że są granice których przekraczac nie wolno - choćby niewiem jak się chciało . A tłumaczenie - co wytłumaczysz gówniarzowi , który sobie coś ubzdura ? Twoja gadka będzie dla niego jak szczekanie psa .

Odpowiedz
Sajotyn
-1 / 1

Nic innego, ponieważ takie przypadki jak ten są odosobnione

Odpowiedz
~asaaa
+2 / 4

Niema to jak pobić bezbronnego i uważać że się go w ten sposób wychowuje.

Odpowiedz
J Janusz1969
+3 / 3

ja mysle ze to nie jest kwestia wychowania - Wojtek nie jest po prostu zbyt inteligentny. jesli ktos w internecie ma inne zdanie niz on, to go obraza, bo nie umie dyskutowac. Tak samo z dzieckiem - nie potrafi mu niczego wyjasnic, wiec woli pojsc na latwizne i zalatwic sprawe "pasem", zamiast tracic czas na prawdziwe wychowywanie mlodego czlowieka. Poziom umyslowy czlowieka ze wsi. On wcale nie musi byc zly, jest po prostu prostakiem i chamem. Stare chinskie przyslowie mowi: Dopiero kiedy komar usiadzie ci na jajkach zdasz sobie sprawe, ze nie wszystko da sie rozwiazac przemoca..."

Odpowiedz
~asada
0 / 0

Nie ma czegoś takiego jak wychowanie beztresowe

Odpowiedz