Te w szkole faktycznie takie były ale jak na podwórku się grało to się brało co popadnie zwłaszcza, że wiele ginęło w krzakach. To specjalnie nie wybrzydzaliśmy i te też się nadawały :)
Miałam zawsze fyfnaście piłeczek, chociaż graliśmy z bratem /lat mieliśmy naście/ w tenisa - bo miałam jamniczkę, która na kortach.. przynosiła wszystkie z krzaków, aż jej nie zabroniliśmy, bo po dwudziestej chcieliśmy iść do domu - dało się przeżyć w komunie, ale trzeba było mieć sposób ;)
Oczywiście,że nie. My graliśmy w palanta :)
OdpowiedzCo fakt to fakt :) ale piłeczki palantowe (przynajmniej te które miałem w szkole) były cięższe od tenisowych ;)
Te w szkole faktycznie takie były ale jak na podwórku się grało to się brało co popadnie zwłaszcza, że wiele ginęło w krzakach. To specjalnie nie wybrzydzaliśmy i te też się nadawały :)
W sumie to do czego one nam służyły? Miałem chyba z 5
OdpowiedzNie.
OdpowiedzNimi się grało w dziada
OdpowiedzAno, fajnie się nimi odbijało od ścian. ...Wszyscy te dźwięki uwielbiali, zwłaszcza rodzice i babcia.
OdpowiedzMiałam zawsze fyfnaście piłeczek, chociaż graliśmy z bratem /lat mieliśmy naście/ w tenisa - bo miałam jamniczkę, która na kortach.. przynosiła wszystkie z krzaków, aż jej nie zabroniliśmy, bo po dwudziestej chcieliśmy iść do domu - dało się przeżyć w komunie, ale trzeba było mieć sposób ;)
OdpowiedzPóki nie dostaliśmy piłki baseballowej, to tą do tenisa graliśmy w baseball własnie :)
Odpowiedzhahahahahah egzakli, miałem i nie wiem po co ;d
OdpowiedzByły lepsze od kałczuków i służyły do tego samego celu :)
Odpowiedzja lubiłem obdzierać je z włosów - "do łysego" :-p
OdpowiedzDzieciństwo? Każdy właściciel psa miał po kilka takich, niezależnie od swojego wieku...
Odpowiedz