Wystarczy wnieść sprawę za naruszenie miru domowego która w tym przypadku nie pozostawia wątpliwości - i domagać się odszkodowania. Nie ma bata by nie wygrali (ale w końcu to Polska jest...)
Mam proste rozwiązanie - odszkodowanie za straty moralne chłopca oraz jego wizyty u psychologa (jeśli boi się do dzisiaj to uszczerbek na zdrowiu psychicznym jest) zmuszony będzie koordynator akcji. To on kontrolował adresy i tak dalej. Funkcjonariusze wykonywali jego polecenia, na podstawie jego informacji. Proszę, prokuratura mogłaby ten komentarz przeczytać i już mają winnego.
Oświadczenie dotyczące realizacji czynności służbowych przez funkcjonariuszy Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej przy ul. Koniecpolskiego w Kutnie.
W odniesieniu do informacji napływających ze strony dziennikarzy, w sprawie rzekomego wejścia funkcjonariuszy Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej do mieszkania znajdującego przy ul. Koniecpolskiego w Kutnie w dniu 13.03.2015 roku informuję, że funkcjonariusze realizujący czynności służbowe pod tym adresem, działali na podstawie postanowienia Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Jednocześnie pragnę podkreślić, że wizyta pod rzeczonym adresem nie była wejściem siłowym, a funkcjonariusze nie byli zamaskowani – nie posiadali ubrania taktycznego ani kominiarek. Z całą stanowczością stwierdzam, że wszyscy funkcjonariusze Straży Granicznej biorący udział w czynnościach pozostawali na klatce schodowej, nie przekraczając progu mieszkania. W trakcie trwania czynności, nie podnoszono głosu, ani też nikomu nie grożono bronią oraz wyważeniem drzwi. Cała rozmowa przebiegała w spokojnej atmosferze. Podczas rozmowy małoletni chłopiec zachowywał się spokojnie. Funkcjonariusze nie zaobserwowali żadnych przesłanek świadczących o jego złym samopoczuciu czy niepokoju, nie sprawiał też wrażenia osoby przestraszonej lub potrzebującej pomocy lekarza, a na zadane pytania odpowiadał chętnie i pewnym głosem.
Jednocześnie informuję, że Komendant Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej podjął działania w celu dokładnego zbadania całego zdarzenia i wyjaśnienia jego szczegółów.
Rzecznik Prasowy Komendanta
Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej
st. chor. SG Dagmara Bielec-Janas
Nie była wejściem siłowym... Bo dzieciak ze strachu otworzył. Nie zmienia to absolutnie nic. Nie posiadali umundurowania? Na taką interwencję nie przychodzi się "na tajniaka". Jest to sprzeczne z ustawą. Jakoś nie wierzę im, tylko dziecku. Do służb mundurowych nie mam nic. Ale - za błędy się płaci. Ktoś im podał zły adres, źle pokierował. Koordynator akcji musi odpowiedzieć za to. A jeśli nie on nawalił - to sam prokurator. Dziecko jak się bardzo boi to jest wręcz nieruchome. Nie zauważyli przesłanek, bo nie potrafili ich wypatrzeć u dziecka. Wiem, że wlepiłeś w komentarzu ich tłumaczenie - ale jest ono tyle warte co dzisiejsze zaćmienie słońca. Popatrzeć i zapomnieć. Jeśli dziecko mówi, że się bało - to się bało. Dzieci i pijani nie kłamią.
zapewne i tak ojciec będzie musiał się grubo tłumaczyć z tego, czemu dziecko było samo w domu. Odwrócą kota ogonem i tyle z tego.
OdpowiedzOtworzył dopiero za 3 razem? Bankowo sprawa w sądzie za nie wykonywanie poleceń myślących inaczej.
OdpowiedzA właściciel mieszkania może ich skarżyć o wtargnięcie bez nakazu.
Wystarczy wnieść sprawę za naruszenie miru domowego która w tym przypadku nie pozostawia wątpliwości - i domagać się odszkodowania. Nie ma bata by nie wygrali (ale w końcu to Polska jest...)
Nie zdarza się aby ludzie z bronią palną byli odważni.
OdpowiedzObstawiam, że jedynym skutkiem afery będzie nadzór kuratorski nad wyrodnym ojcem, który zostawił małoletnie dziecko w domu bez opieki....
OdpowiedzMam proste rozwiązanie - odszkodowanie za straty moralne chłopca oraz jego wizyty u psychologa (jeśli boi się do dzisiaj to uszczerbek na zdrowiu psychicznym jest) zmuszony będzie koordynator akcji. To on kontrolował adresy i tak dalej. Funkcjonariusze wykonywali jego polecenia, na podstawie jego informacji. Proszę, prokuratura mogłaby ten komentarz przeczytać i już mają winnego.
OdpowiedzZnając nasz kraj, to ojcu dowalą karę za pozostawienie małoletniego bez opieki.
OdpowiedzJakoś nikogo nie dziwi, że straż graniczna robi akcję w Kutnie, które leży praktycznie w samym środku Polski.
OdpowiedzOświadczenie dotyczące realizacji czynności służbowych przez funkcjonariuszy Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej przy ul. Koniecpolskiego w Kutnie.
OdpowiedzW odniesieniu do informacji napływających ze strony dziennikarzy, w sprawie rzekomego wejścia funkcjonariuszy Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej do mieszkania znajdującego przy ul. Koniecpolskiego w Kutnie w dniu 13.03.2015 roku informuję, że funkcjonariusze realizujący czynności służbowe pod tym adresem, działali na podstawie postanowienia Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Jednocześnie pragnę podkreślić, że wizyta pod rzeczonym adresem nie była wejściem siłowym, a funkcjonariusze nie byli zamaskowani – nie posiadali ubrania taktycznego ani kominiarek. Z całą stanowczością stwierdzam, że wszyscy funkcjonariusze Straży Granicznej biorący udział w czynnościach pozostawali na klatce schodowej, nie przekraczając progu mieszkania. W trakcie trwania czynności, nie podnoszono głosu, ani też nikomu nie grożono bronią oraz wyważeniem drzwi. Cała rozmowa przebiegała w spokojnej atmosferze. Podczas rozmowy małoletni chłopiec zachowywał się spokojnie. Funkcjonariusze nie zaobserwowali żadnych przesłanek świadczących o jego złym samopoczuciu czy niepokoju, nie sprawiał też wrażenia osoby przestraszonej lub potrzebującej pomocy lekarza, a na zadane pytania odpowiadał chętnie i pewnym głosem.
Jednocześnie informuję, że Komendant Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej podjął działania w celu dokładnego zbadania całego zdarzenia i wyjaśnienia jego szczegółów.
Rzecznik Prasowy Komendanta
Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej
st. chor. SG Dagmara Bielec-Janas
Nie była wejściem siłowym... Bo dzieciak ze strachu otworzył. Nie zmienia to absolutnie nic. Nie posiadali umundurowania? Na taką interwencję nie przychodzi się "na tajniaka". Jest to sprzeczne z ustawą. Jakoś nie wierzę im, tylko dziecku. Do służb mundurowych nie mam nic. Ale - za błędy się płaci. Ktoś im podał zły adres, źle pokierował. Koordynator akcji musi odpowiedzieć za to. A jeśli nie on nawalił - to sam prokurator. Dziecko jak się bardzo boi to jest wręcz nieruchome. Nie zauważyli przesłanek, bo nie potrafili ich wypatrzeć u dziecka. Wiem, że wlepiłeś w komentarzu ich tłumaczenie - ale jest ono tyle warte co dzisiejsze zaćmienie słońca. Popatrzeć i zapomnieć. Jeśli dziecko mówi, że się bało - to się bało. Dzieci i pijani nie kłamią.
A może dla odmiany ktoś dowie co się w ogóle stało zamiast osądzać na podstawia artykuły z gazety =/ ?!
Odpowiedz