Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
831 849
-

Zobacz także:


~tojaki
+9 / 13

Kiedy "władza" przyzna się do durnoty i pozwoli mi zjeść to co chcę, jestem istotą myślącą i chyba żyję w wolnym kraju, więc mam prawo podejmować decyzje

Odpowiedz
Tuon
0 / 0

@krzepki_alojz wypowiadasz się o dzieciach ze szkół podstawowych i gimnazjów ale zważ że jest 5am napisane do 18 roku życia. Osobiście twierdzę że 16 może decydować o tym co chce jeść.

D daedron
0 / 0

@krzepki_alojz Chyba nie do końca zrozumiałeś tego demota. Ok, śmieciowe żarcie, śmieciowym żarciem pozostanie (chociaż polemizowałbym z określaniem w ten sposób drożdżówki bądź kawy), ale czy nie wydaje się absurdem traktowanie batonów albo napojów gazowanych jak alkoholi czy papierosów? Nikt mi nie wmówi, że normalnym jest okazanie dowodu pełnoletności by dostać cholernego batonika. Rozumiem by taki dowód pokazywać by kupić piwo, ale no kuźwa, napój gazowany? Nie chcę nikogo tutaj urazić, ale chyba każdy zgodzi się z tym, że te przepisy to paranoja. Swoją drogą, czemu każdy zapomina, że można dawać dziecku KANAPKI DO SZKOŁY. Tak wiem, najnowszy wynalazek amerykańskich naukowców z Ameryki, może niektórym jeszcze nie znany. Ja nie mam problemu z kupowaniem żarcia w sklepikach szkolnych (chwała Bogu, że ta chora ustawa nie dotarła do mojego liceum), ponieważ dostaję jedzenie z domu i o proszę, efekt niespodziewany - nie jestem głodny! To taka mała rada dla tych co ubolewają nad losem batonów w szkołach. Ale pozostaję przy zdaniu, że te przepisy są chore i trzeba je napisać od nowa.

~grajanek
+19 / 25

Jestem rodzicem i potrafię sama decydować, czy moje dziecko może zjeść drożdżowkę , czy nie , pani MINISTER niech karmi siebie i swoje dzieci!!!!!!!!!!!!!!

Odpowiedz
TheNiku
+5 / 5

@Krzepki_alojz, widzę, że głośno tu krzyczysz. Okej, dzieci dziećmi - może faktycznie to ma sens w podstawówkach i gimnazjach, ale dla mnie - ucznia szkoły średniej, śmieszne jest, iż nie mogę kupić sobie w szkole batonika. Jasne - mogę zrobić zakupy w sklepie obok, zwykle właśnie to rankiem czynię kupując coś na śniadanie i wodę, jednak gdy siedzę w szkole szóstą godzinę i mam jeszcze dwie w perspektywie, to nachodzi mnie myśl: "napiłabym się czegoś ciepłego" albo "zjadłabym coś słodkiego", ale nie kupię, bo państwo wie lepiej, co mogę zjeść, a co nie. Swoją drogą przez większość mojej edukacji w sklepikach szkolnych mogłam kupić wszystko, co niezdrowe i nigdy nie miałam problemów ze zdrowiem czy wagą, bo rodzice nauczyli mnie, że słodycze nie są złe, jeśli się nimi nie objadam i interesowali się tym, co jem. I jakoś nie potrzebowali do tego interwencji rządu.

krzepki_alojz
-2 / 4

@TheNiku podpowiem ci rozwiązanie głodu po szóstej godzinie. Rano, jak kupujesz sobie batonika i wode, wez dwa batoniki i wodę. A nawet, jak nie poczujesz głodu po sześciu godzinach, drugi batonik może zostać na następny dzień o ile nie straci przydatności do spożycia. Dlatego przed zakupami upewnij sie kiedy mija data ważności. To istotny szczegół.

TheNiku
+2 / 2

@krzepki_alojz, skąd złośliwość? Spokojnie, nie chciałam Cię atakować, po prostu wyrażam swoją opinię. Mogę zawsze wyjść do sklepu, więc to nie głód jest u mnie problemem, a zwyczajna wygoda. Ot, naprawdę dużo bardziej wygodne było nie tylko dla mnie, kiedy mogłam w szkole kupić przekąskę czy coś do picia. Nie trzeba było nigdzie biegać, wychodzić, kiedy wyskoczyła wolna lekcja można było kupić sobie gorącą czekoladę czy kawę w międzyczasie. A teraz? Jemy słodycze, jak jedliśmy, tylko zarabia na tym Tesco koło szkoły, a nam utrudnia się życie i odbiera pewien komfort. Poza tym ta ustawa to nie tylko sprzedawanie słodyczy, ale też zmiany w szkolnych kuchniach. Nie wiem, jak jest w innych szkołach, ale w podstawówce mojej siostry była możliwość opłaceniu dziecku herbatki - była jedna dłuższa przerwa (jeszcze przed przerwą obiadową), kiedy dzieci szły na stołówkę, gdzie czekała na nie ciepła herbata. Świetna rzecz szczególnie w zimie. Teraz ten zwyczaj musiał zostać pożegnany, bowiem nie wolno podawać herbaty z cukrem. Według nowych przepisów może być słodzona tylko miodem. Cena herbaty słodzonej miodem - 3 zł, cena herbaty z cukrem - 20 gr. Szkoła uznała, że proponowanie rodziców płacenia 3 zl za herbatę to niedorzeczność i wycofała się z podawania tego trunku, bo jak wiemy - dzieci raczej gorzkiej herbaty nie tkną. No ale herbata, herbatą. Obiady? Trzeba ograniczyć ilość soli (mimo że obiady na stołówkach i tak są strasznie mdłe), trzeba smażyć na ściśle określonych olejach i smażone dania nie mogą być podawane chyba częściej niż raz w tygodniu. A teraz powiedz mi, gdzie tu sens? Czy umrę od posolonego kotleta, skoro jadam takie w domu od dziecka? Wydaje mi się, że nie bardzo.

krzepki_alojz
0 / 0

@TheNeiku widzisz, ja nie rozumiem tego oburzenia.ZABRONILI SPRZEDAWAĆ BATONIKI W SZKOLE OJEJUUUU. W paru wpisach wyraziłem swoją opinię. Czy naprawdę tak ciężko sobie kupic to co chcesz poza szkołą? W szkole młody szczawik z podstawówki , a o takich myślę ma byc uczony zdrowego trybu życia. Moim zdaniem sie nie da tego zrobic jezeli młodzieniec natychmiast po wyjsciu z klasy opitoli torbe chipsów i wypije wiaderko coli. Oczywiscie nic nie stoi na przeszkodzie aby troskliwi rodzice zadbali o to aby potomek nie umarł z głodu i kupili mu chipsy i cole włozyli do tornistra. Poza szkołą. A sklepiki pozostały. Tyle, że taraz ajent musi zmienić asortyment co w kapitalizmie nie jest niczym nadzwyczjnym.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 September 2015 2015 19:05

krzepki_alojz
0 / 0

@TheNeiku jeszcze jedno. Przepraszam za złosliwość ale odebrałem twój wpis może za bardzo emocjonalnie. Nie wiem jak jest u ciebie, ale w moim mieście była akcja szklanka mleka plus jakis owocek do tej szklanki.Przyznaje, że wyszła średnio ze względu na przyzwyczajenia dzieciaków do innego jedzenia. Tu oczywiscie piłka po stronie rodziców.Więc moim zdanie lekka niedogodność jaka odczuwasz kupując sobie co chcesz w sklepie obok nie przeważa korzyści jaką jest moim zdanie brak bezposredniej możliwości kupna śmieciowego jedzenia przez ośmio-, dziesięciolatka.

olo555
0 / 0

obywatel poniżej 18 roku życia oficjalnie jest własnością państwa, jest podatnikiem, a nie dzieckiem, tak więc to państwo zadecydowało za niego i za jego rodziców, że ma szybciej stać się płatnikiem podatków [6latki do szkół], ma dłużej płacić podatki i dłużej żyć i zdrowiej [stąd jak odżywiają sie nasze dzieci] i ogolnie to [p]oslowie głosujący tak jak Niemcy/Rosja/USA nakazują - to oni decydują o naszym życiu zdrowiu, nasze życie jest pod władzą agentury zarządzającej naszym krajem, dlatego nasz kraj jest niepoważnym krajem, bo nie rządzą w nim osoby, na których można polegać

maaciekk
+16 / 16

Drodzy państwo z przykrością i żalem muszę stwierdzić, że i w oto w ten sposób na naszych oczach tworzy się szara strefa i czarny rynek. Dzięki takim działaniom państwo samo sobie szkodzi, ponieważ zamiast czerpać zyski z sklepików które należą do szkół państwowych zarabiać będą markety nie płacące podatków oraz uczniowie sprzedający w szkołach. Przez takich ludzi jakich mamy w rządzie zarabiacie mniej niż powinniście, a płacicie więcej.

Odpowiedz
~onajumertycza
+1 / 3

U mnie w szkole są drożdżówki, są różne soki, są paluszki... Moja szkoła wie jak wyj**ac system.

Odpowiedz
P0RTABLE
+3 / 3

Nie ciesz się tak, czas na dostosowanie się do tej ustawy wynosi max 3 miesiace

P pajpa25
+1 / 3

Mam gdzieś kolejny durny wymysł Kopaczowej. Sama pakuję śniadanie do szkoły dla dziecka. Bo to ja jako RODZIC będę decydowała o tym co zje MOJE dziecko, a nie Rząd. W d

Odpowiedz
krzepki_alojz
-4 / 6

A Kopaczowa wyznaczyła ci co masz wkładać swojemu dziecku do tornistra?! Kolejna nawiedzona.

~anonimowyanimek
+6 / 6

kiedys rapowano o marihuanie bo była zakazana a teraz , tylko czekac na rap o drożdżówkach wafelkach i kawie...

Odpowiedz
ankaottak
0 / 0

Widzę podobieństwo do papierosów i alkoholu. Po ukończeniu 18 lat Polak moze kupować papierosy i alkohol, ale szkoła to szkoła, w niej nie wolno pić i palić, to samo się tyczy szkolnych wycieczek. Teraz jest wielki lament na śmieciowe jedzenie, ale tylko dlatego, że ten przepis to COŚ NOWEGO. A zawsze zmiany budzą niechęć. Nikt Wam nie broni jeść w szkole batoników. Możecie je jeść na potęgę, tak samo jak fast foody i inne, tylko zastanówcie się, czy to jest jak w tym powiedzeniu, że na złość babci odmrozicie sobie uszy.

Odpowiedz
Stella72
0 / 0

Jeszcze trochę a młodzież tak jak teraz pali papierosy i pije piwo w krzakach,to będzie jeść "pączki w tajemnicy" żeby nikt nie widział

Odpowiedz
N Nullmaruzero
0 / 0

No, to teraz pierwszym rzeczywistym przywilejem dnia codziennego dla osób które ukończyły 18 lat nie będzie prawo wyborcze, prawo jazdy, możliwość uczestniczenia w życiu publicznym czy generalnie bycie samodzielnym prawnie, tylko możliwość kupienia sobie czegoś do picia po WFie... Co za kraj. Logika rządu mnie przeraża, ciekawe kiedy będą likwidować toalety publiczne żeby ludziom mniej chciało się srać, ekologiczne oszczędzanie wody.

Odpowiedz
kantare781
+1 / 1

Mieszkam niedaleko sklepu osiedlowego, który jest po drodze do gimnazjum i liceum. Odkąd wszedł ten durny zakaz nie ma dnia, żebym nie widział dzieciaki zajadające się pączkami, chipsami zapijanymi colą w drodze do domu. Nie zje w szkole to zje po drodze - gdzie tu logika?

Odpowiedz
V Vlad_Palownik
0 / 0

Ja tylko przypomnę jeden kluczowy fakt, który umyka wielu osobom - w tym przedstawicielom naszego rządu. Sklepiki szkolne powstały po to między innymi by DZIECI NIE MUSIAŁY OPUSZCZAĆ TERENU SZKOŁY w celu zakupu linijki, długopisu, bułki, albo picia. Sklepiki szkolne ZAWSZE działały na granicy opłacalności, ale to szkołom zależało by ten sklepik na ich terenie był, bo to poprawiało bezpieczeństwo dzieci. Teraz większość sklepików nie ma towaru, który dzieci chcą kupić, albo bankrutuje. Tak więc logiczne jest, że dzieciaki zaczną wychodzić poza teren szkoły by coś kupić. Przypominam, że z części szkół uczeń przed końcem swoich lekcji wyjść nie może więc pewnie będą się wymykać oknami i bocznymi wyjściami, nie mówiąc już o przechodzeniu przez ogrodzenia. Teraz dzięki nieprzemyślanemu posunięciu Rządu możemy tylko czekać na wypadki, które się pojawią, gdy dzieciaki będą nielegalnie wychodzić ze szkoły i do niej wracać. A słodycze i tak będą jeść i tak.

Odpowiedz