Niby tak, ale prawdziwy sekret tkwi w proporcjach. Jako wskaźnik bezpieczeństwa przyjmuje się ilość wypadków i wypadków śmiertelnych na ilość mieszkańców. Dobry przykład to Niemcy, mając ponad 2 razy tyle mieszkańców co Polska, mają podobną ilość wypadków czyli u nich jest 2 razy bezpieczniej.
Podobnie w innych krajach odsetek wypadków jest niższy niż w Polsce.
Co za cep tworzył ten demotywator. Nawet jeżeli w każdym z tych aut ktoś zginął (a tylko takie wypadki bierze się do statystyk), to i tak mówimy o procencie z całkiem dużej liczby kierowców/samochodów/mieszkańców, zależy co jest brane pod uwagę przy tworzeniu statystyki. Dlatego kompletnie nie przemawia do mnie argument twórcy tego demotywatora.
paradoksalnie nigdzie nie zobaczysz tylu polamanych slupkow, znakow drogowych, samochodow w rowach co w Szwecji, widzialem takie kolizje ze gdybym mial zdjecia pomyslelibyscie ze to photoshop, tutaj mozesz sie uczyc jazdy od wlasnego ojca, dopiero egzaminy zdajesz pod okiem instruktorow, Szwedzi generalnie sa kiepskimi kierowcami, ponadto w tym kraju sa setki tysiecy dzikich zwierzat (ponad 40% powierzchni to lasy) ktorych ulubionym zajeciem jest wychodzenie na drogi; a jednak bijemy ich na glowe liczba zabitych i rannych, dlaczego? - tajemnica jest prosta, 1) bardzo rygorystyczne dostosowywanie sie do ograniczen predkosci, 2) piles, nie jedziesz; oraz mniej znaczace 3) dobre samochody, najczesciej jest to fanatyczne pod wzgledem bezpieczenstwa volvo, 4) swietne drogi - reasumujac jezeli dochodzi do kolizji to najczesciej cierpi jedynie auto, nie czlowiek
Ponieważ np w niemczech samochód powypadkowy się oddaje na złom lub sprzedaje polaczkowi. Polak taki samochód naprawi najtanszym kosztem co spowoduje ze bedzie miał kolejny wypadek i koło sie zamyka.
To są auta po kolizjach, czyli takich zderzeniach, w których nie ma ofiar. Natomiast poziom bezpieczeństwa mierzy się w liczbie zabitych.
OdpowiedzNiby tak, ale prawdziwy sekret tkwi w proporcjach. Jako wskaźnik bezpieczeństwa przyjmuje się ilość wypadków i wypadków śmiertelnych na ilość mieszkańców. Dobry przykład to Niemcy, mając ponad 2 razy tyle mieszkańców co Polska, mają podobną ilość wypadków czyli u nich jest 2 razy bezpieczniej.
Podobnie w innych krajach odsetek wypadków jest niższy niż w Polsce.
Szkoda że u nas gdzieniegdzie już sama droga jest zagrożeniem...
OdpowiedzCo za cep tworzył ten demotywator. Nawet jeżeli w każdym z tych aut ktoś zginął (a tylko takie wypadki bierze się do statystyk), to i tak mówimy o procencie z całkiem dużej liczby kierowców/samochodów/mieszkańców, zależy co jest brane pod uwagę przy tworzeniu statystyki. Dlatego kompletnie nie przemawia do mnie argument twórcy tego demotywatora.
Odpowiedzparadoksalnie nigdzie nie zobaczysz tylu polamanych slupkow, znakow drogowych, samochodow w rowach co w Szwecji, widzialem takie kolizje ze gdybym mial zdjecia pomyslelibyscie ze to photoshop, tutaj mozesz sie uczyc jazdy od wlasnego ojca, dopiero egzaminy zdajesz pod okiem instruktorow, Szwedzi generalnie sa kiepskimi kierowcami, ponadto w tym kraju sa setki tysiecy dzikich zwierzat (ponad 40% powierzchni to lasy) ktorych ulubionym zajeciem jest wychodzenie na drogi; a jednak bijemy ich na glowe liczba zabitych i rannych, dlaczego? - tajemnica jest prosta, 1) bardzo rygorystyczne dostosowywanie sie do ograniczen predkosci, 2) piles, nie jedziesz; oraz mniej znaczace 3) dobre samochody, najczesciej jest to fanatyczne pod wzgledem bezpieczenstwa volvo, 4) swietne drogi - reasumujac jezeli dochodzi do kolizji to najczesciej cierpi jedynie auto, nie czlowiek
OdpowiedzPonieważ np w niemczech samochód powypadkowy się oddaje na złom lub sprzedaje polaczkowi. Polak taki samochód naprawi najtanszym kosztem co spowoduje ze bedzie miał kolejny wypadek i koło sie zamyka.
Odpowiedz