Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
153 172
-

Zobacz także:


K konto usunięte
+9 / 17

Problem w tym, że przy adoptowaniu zwierzaka są jeszcze większe restrykcje, niż przy adoptowaniu dziecka. Czytałem wypowiedzi ludzi, którzy chcieli adoptować psa lub kota ze schroniska. Udowadnianie, czy się ma warunki mieszkaniowe, finansowe itd... A na koniec informacja, że pracownik schroniska rości sobie prawo do niezapowiedzianych wizyt w celu sprawdzenia, czy zwierzę dobrze się chowa. To powoduje, że większość ludzi rezygnuje z adopcji.

Odpowiedz
M Moher_przez_samo_h
+8 / 8

@Karbulot Adoptowaliśmy z żoną dwa psy, a sama żona jako wolontariuszka prowadziła rozmowy przedadopcyjne z innymi ludźmi, którzy chcieli adoptować. Nie było żadnego zaglądania do szaf, do PIT-ów czy do umów o pracę. Zwyczajna rozmowa, rzut oka na kandydatów i ich domostwo, papier do podpisania i pies jest pod Twoją opieką. Papier głosi między innymi, że zwierzak nie będzie wykorzystywany do rozrodu - albo dostajesz już wysterylizowanego, albo zobowiązujesz się to załatwić. Słyszałem o chłopaku, który wyłudził sukę rzekomo bardzo mu potrzebną do serdecznego towarzystwa, papier podpisał, a rok później w internecie sprzedawał szczenięta z niej narodzone - wtedy, owszem, odpowiednie osoby umiejętnie zadbały o to, żeby w nim wzbudzić szczery żal i skruchę.

M Moher_przez_samo_h
+1 / 1

@Karbulot Adoptowaliśmy z żoną dwa psy, a sama żona jako wolontariuszka prowadziła rozmowy przedadopcyjne z innymi ludźmi, którzy chcieli adoptować. Nie było żadnego zaglądania do szaf, do PIT-ów czy do umów o pracę. Zwyczajna rozmowa, rzut oka na kandydatów i ich domostwo, papier do podpisania i pies jest pod Twoją opieką. Papier głosi między innymi, że zwierzak nie będzie wykorzystywany do rozrodu - albo dostajesz już wysterylizowanego, albo zobowiązujesz się to załatwić. Słyszałem o chłopaku, który wyłudził sukę rzekomo bardzo mu potrzebną do serdecznego towarzystwa, papier podpisał, a rok później w internecie sprzedawał szczenięta z niej narodzone - wtedy, owszem, odpowiednie osoby umiejętnie zadbały o to, żeby w nim wzbudzić szczery żal i skruchę.

~TakaJaJestem
+5 / 5

@Karbulot Nie rozpowiadaj plot, bo zniechęcasz ludzi. Chcieć, to móc. Ja niedawno adoptowałam młodego kota. I w Krakowie jest tak, że mieszkaniec miasta może po prostu przyjechać do schroniska, i wsiąść zwierzaka, jednak zgadza się na to, że niebawem będzie u niego wizyta w domu celem sprawdzenia jak się zwierzę ma. Natomiast jeśli mieszka się poza miastem, to najpierw jest wizyta zapoznawcza, a potem adopcja. Nikt do finansów nie zagląda i po szafach nie patrzy. Więc po co ta wizyta? Wyobraź sobie, że przyjeżdżają do Ciebie i widzą, że na podwórku masz kilkanaście psów na łańcuchu (jak mogą Ci dać kolejnego?). Albo widzą, że masz w domu wiele kotów, które są głodne, brudne i zaniedbane... Dlatego muszą mieć pewność, że o zwierze będziesz dbał, że stworzysz mu dom, że nie oddasz go za tydzień, i że poddasz sterylizacji. (będzie Ci się chciało w odpowiednim czasie zabrać zwierzaka do weterynarza, i o to zadbać)

K konto usunięte
+5 / 7

Moi drodzy. Nie twierdzę, że wszędzie tak jest. Może mieliście szczęście trafić na normalne schroniska. Ale czytałem swego czasu wiele na Piekielnych PL, że mnóstwo ludzi ma problemy z nawiedzonymi schroniskami, którzy stosują tak drakońskie wymagania adopcyjne, że wielu ludzi się zniechęca.

R ragber
+4 / 4

@Karbulot Potwierdzam, też byłem w schronisku i po wypełnieniu sterty dokumentów zrezygnowałem, między innymi dla tego że pracownicy schroniska byli niemili i odniosłem wrażenie że nie chcą mi dać żadnego zwierzaka

Enveneme
+20 / 24

Ja przygarnęłam w tamtym roku kundelka znalezionego w lesie. I jestem dumna z mojego czworonożnego mieszańca, bardziej niż z jakichkolwiek rasowych psów za kilka tysięcy.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 27 July 2016 2016 15:05

Odpowiedz
F Ferian
+8 / 8

@Enveneme Myśmy wzięli kota od 'znajomych'. W sumie nie planowaliśmy, bo po śmierci poprzedniego niewiele mi zostało do wyjazdu na studia... Ale ten #$%^& powiedział, że został mu ostatni rudy, nikt go nie chce i chyba go utopi... Bo "co on z nim zrobi". No to wziąłem. Minęły już 4 lata, a ja nadal codziennie znajduję mysz na wycieraczce... Wdzięczność? :D

Paszeko
0 / 2

@Ferian Gratuluję. Ja niestety nie mogę mieć żadnego stworzonka. Ze względu na alergie domowników. A tak bardzo bym chciał...

F Ferian
+3 / 3

@Paszeko w sumie ciężko mi się do niego przyzwyczaić, bo mój poprzedni kot był zupełnie inny. Poprzedni był mieszanką Maine Coona i dachowca (znajomej uciekła kotka i tak się to skończyło ciekawie :) ) Ważył 8 kilo i był straszliwie leniwy. Mysz mu mogła na głowę wejść, a w jakiej pozycji się go nie położyło, w takiej zostawał. Teraźniejszy ma aby 3 kilo i jak ma odpały, to biega po całym domu miaucząc. Ale łatwo go skłonić do zabawy, jak się chowam za drzwiami i wychylam co chwila, to zaczyna mnie gonić. Jak mnie złapie sam ucieka... No i przynosi mi tone myszy na wycieraczkę. Tyle dobrze, bo wcześniej wkładał do kaloszy, które stały na dworze... Takie kurcze przeciwieństwo :D

Paszeko
+3 / 3

@Ferian Zazdrość to brzydka cecha, ale zazdroszczę Ci z całego serca...

F Ferian
+3 / 3

@Paszeko To bywa irytujące :P Np siedzi Ci na kolanach, ty próbujesz pisać magisterke, a tu Ci ktoś łbem rękę z myszki zwala, żebyś go głaskał. Zdejmujesz z kolan, kładziesz na łóżko - wraca. Wywalasz z pokoju i zamykasz drzwi, potrafi miauczeć pod drzwiami nawet ze 20 minut i drapać, a jak wywalisz na dwór to wskakuje na okna i drapie siatki na komary :P Więc trzeba trzymać na kolanach i jedną ręką drapać/głaskać, a drugą pisać pracę :P

P Pasqdnik82
+1 / 1

@Enveneme Peszko, nie musi być od razu zwierzę z sierścią (bo zapewne o taką alergię chodzi) Gdy ja byłem 2 lata temu w schronisku i wziąłem małego kotka, widziałem również żółwie, ptaki.. do przygarnięcia.. no prawda że żółw czy ptak piłeczki Ci nie przyniesie w przeciwieństwie do psa czy kota.. ale też zawsze to zwierzak w domu.

maggdalena18
+2 / 2

@Ferian jak ja doskonale wiem, o czym mówisz! Moja najstarsza kocica kładła mi łepek na dłoni i też musiałam 1 ręką pisać.

J joazdow
+4 / 4

moja przyjaciółka adoptowala dwa koty. po prostu pojechała do schroniska, chwilę z nią porozmawiano i zabrała kotka do domu. po kilku miesiącach wzięła kolejnego.nikt nie pytał ile ona zarabia i jakie duże ma mieszkanie. nie wiem jednak czy ktoś ją potem odwiedzał żeby sprawdzić jak ma się zwierzę.

Odpowiedz
A Aypeross
+4 / 4

mnie kota ze schroniska nie chcieli dac bo mam balkon i mieszkam na 7 piryrze...

Odpowiedz
Paszeko
+4 / 4

@Aypeross Dziwne, można przecież założyć specjalną siatkę, której kot nie zniszczy. Czyżby w schronisku nie wiedzieli o takich rzeczach? Trzeba było ich o tym uświadomić.

P Pasqdnik82
+1 / 1

@Aypeross serio? No mnie też się pytali czy mieszkam w domu czy w bloku, jak powiedziałem że w bloku na 1 piętrze, to powiedzieli, że albo nie wypuszczać kota albo zamontować siatkę na balkon i tyle. Siatka zamontowana, a kot uwielbia siedzieć lub leżeć na takiej szafce na balkonie i patrzeć co się dzieje na ulicy i chodniku :) Jak nie było jeszcze siatki, to był brany na ręce albo pilnowany..ale nie atakował nigdy motyli czy ptaków przelatujących gdzieś blisko.. aczkolwiek bardzo uważnie obserwował..

F Ferian
+3 / 3

Właściwie, czy ktoś mógłby rozpowszechnić, bo już naprawdę nie wiem jak, że w ostrowie jest ponad tuzin kotów i małych kociąt czekających na dom? Na stronie schroniska nie ma nic na ten temat, a ja sam żadnego wziąć nie mogę, bo mój obecny kot, jak poczuje innego kota obsikuje cały dom.

Odpowiedz
H Huntey
+2 / 2

Ja planuję przygarnąć 2 kociaki ze schroniska i uważam, że to lepszy wybór niż zwierzaki za kilka tys.

Odpowiedz
Max_Rockatansky
0 / 2

Polskim "Hodowcom" psów powinni zabronić tego procederu. Bo tylko niewielka część idzie na sprzedaż, reszta jest albo obciążona genetycznie, albo nie ma kto ich kupić a właściciel/właścicielka nie będzie przecież "do kundla dopłacał".

Sytuacja prawie jak na rynku koni, tylko odrobinę gorsza.

Odpowiedz
M MurasakiNeko
-1 / 1

No i racja. Zwierzaki ze schroniska nieraz potrafią pokochać człowieka bardziej, niż te rozbestwione pieski do noszenia na rąsiach za kilka(naście/set), co to teraz takie modne są...

Odpowiedz