Problem w tym, że przy adoptowaniu zwierzaka są jeszcze większe restrykcje, niż przy adoptowaniu dziecka. Czytałem wypowiedzi ludzi, którzy chcieli adoptować psa lub kota ze schroniska. Udowadnianie, czy się ma warunki mieszkaniowe, finansowe itd... A na koniec informacja, że pracownik schroniska rości sobie prawo do niezapowiedzianych wizyt w celu sprawdzenia, czy zwierzę dobrze się chowa. To powoduje, że większość ludzi rezygnuje z adopcji.
@Karbulot Adoptowaliśmy z żoną dwa psy, a sama żona jako wolontariuszka prowadziła rozmowy przedadopcyjne z innymi ludźmi, którzy chcieli adoptować. Nie było żadnego zaglądania do szaf, do PIT-ów czy do umów o pracę. Zwyczajna rozmowa, rzut oka na kandydatów i ich domostwo, papier do podpisania i pies jest pod Twoją opieką. Papier głosi między innymi, że zwierzak nie będzie wykorzystywany do rozrodu - albo dostajesz już wysterylizowanego, albo zobowiązujesz się to załatwić. Słyszałem o chłopaku, który wyłudził sukę rzekomo bardzo mu potrzebną do serdecznego towarzystwa, papier podpisał, a rok później w internecie sprzedawał szczenięta z niej narodzone - wtedy, owszem, odpowiednie osoby umiejętnie zadbały o to, żeby w nim wzbudzić szczery żal i skruchę.
@Karbulot Adoptowaliśmy z żoną dwa psy, a sama żona jako wolontariuszka prowadziła rozmowy przedadopcyjne z innymi ludźmi, którzy chcieli adoptować. Nie było żadnego zaglądania do szaf, do PIT-ów czy do umów o pracę. Zwyczajna rozmowa, rzut oka na kandydatów i ich domostwo, papier do podpisania i pies jest pod Twoją opieką. Papier głosi między innymi, że zwierzak nie będzie wykorzystywany do rozrodu - albo dostajesz już wysterylizowanego, albo zobowiązujesz się to załatwić. Słyszałem o chłopaku, który wyłudził sukę rzekomo bardzo mu potrzebną do serdecznego towarzystwa, papier podpisał, a rok później w internecie sprzedawał szczenięta z niej narodzone - wtedy, owszem, odpowiednie osoby umiejętnie zadbały o to, żeby w nim wzbudzić szczery żal i skruchę.
@Karbulot Nie rozpowiadaj plot, bo zniechęcasz ludzi. Chcieć, to móc. Ja niedawno adoptowałam młodego kota. I w Krakowie jest tak, że mieszkaniec miasta może po prostu przyjechać do schroniska, i wsiąść zwierzaka, jednak zgadza się na to, że niebawem będzie u niego wizyta w domu celem sprawdzenia jak się zwierzę ma. Natomiast jeśli mieszka się poza miastem, to najpierw jest wizyta zapoznawcza, a potem adopcja. Nikt do finansów nie zagląda i po szafach nie patrzy. Więc po co ta wizyta? Wyobraź sobie, że przyjeżdżają do Ciebie i widzą, że na podwórku masz kilkanaście psów na łańcuchu (jak mogą Ci dać kolejnego?). Albo widzą, że masz w domu wiele kotów, które są głodne, brudne i zaniedbane... Dlatego muszą mieć pewność, że o zwierze będziesz dbał, że stworzysz mu dom, że nie oddasz go za tydzień, i że poddasz sterylizacji. (będzie Ci się chciało w odpowiednim czasie zabrać zwierzaka do weterynarza, i o to zadbać)
Moi drodzy. Nie twierdzę, że wszędzie tak jest. Może mieliście szczęście trafić na normalne schroniska. Ale czytałem swego czasu wiele na Piekielnych PL, że mnóstwo ludzi ma problemy z nawiedzonymi schroniskami, którzy stosują tak drakońskie wymagania adopcyjne, że wielu ludzi się zniechęca.
@Karbulot Potwierdzam, też byłem w schronisku i po wypełnieniu sterty dokumentów zrezygnowałem, między innymi dla tego że pracownicy schroniska byli niemili i odniosłem wrażenie że nie chcą mi dać żadnego zwierzaka
Ja przygarnęłam w tamtym roku kundelka znalezionego w lesie. I jestem dumna z mojego czworonożnego mieszańca, bardziej niż z jakichkolwiek rasowych psów za kilka tysięcy.
Zmodyfikowano
2 razy
Ostatnia modyfikacja: 27 July 2016 2016 15:05
@Enveneme Myśmy wzięli kota od 'znajomych'. W sumie nie planowaliśmy, bo po śmierci poprzedniego niewiele mi zostało do wyjazdu na studia... Ale ten #$%^& powiedział, że został mu ostatni rudy, nikt go nie chce i chyba go utopi... Bo "co on z nim zrobi". No to wziąłem. Minęły już 4 lata, a ja nadal codziennie znajduję mysz na wycieraczce... Wdzięczność? :D
@Paszeko w sumie ciężko mi się do niego przyzwyczaić, bo mój poprzedni kot był zupełnie inny. Poprzedni był mieszanką Maine Coona i dachowca (znajomej uciekła kotka i tak się to skończyło ciekawie :) ) Ważył 8 kilo i był straszliwie leniwy. Mysz mu mogła na głowę wejść, a w jakiej pozycji się go nie położyło, w takiej zostawał. Teraźniejszy ma aby 3 kilo i jak ma odpały, to biega po całym domu miaucząc. Ale łatwo go skłonić do zabawy, jak się chowam za drzwiami i wychylam co chwila, to zaczyna mnie gonić. Jak mnie złapie sam ucieka... No i przynosi mi tone myszy na wycieraczkę. Tyle dobrze, bo wcześniej wkładał do kaloszy, które stały na dworze... Takie kurcze przeciwieństwo :D
@Paszeko To bywa irytujące :P Np siedzi Ci na kolanach, ty próbujesz pisać magisterke, a tu Ci ktoś łbem rękę z myszki zwala, żebyś go głaskał. Zdejmujesz z kolan, kładziesz na łóżko - wraca. Wywalasz z pokoju i zamykasz drzwi, potrafi miauczeć pod drzwiami nawet ze 20 minut i drapać, a jak wywalisz na dwór to wskakuje na okna i drapie siatki na komary :P Więc trzeba trzymać na kolanach i jedną ręką drapać/głaskać, a drugą pisać pracę :P
@Enveneme Peszko, nie musi być od razu zwierzę z sierścią (bo zapewne o taką alergię chodzi) Gdy ja byłem 2 lata temu w schronisku i wziąłem małego kotka, widziałem również żółwie, ptaki.. do przygarnięcia.. no prawda że żółw czy ptak piłeczki Ci nie przyniesie w przeciwieństwie do psa czy kota.. ale też zawsze to zwierzak w domu.
moja przyjaciółka adoptowala dwa koty. po prostu pojechała do schroniska, chwilę z nią porozmawiano i zabrała kotka do domu. po kilku miesiącach wzięła kolejnego.nikt nie pytał ile ona zarabia i jakie duże ma mieszkanie. nie wiem jednak czy ktoś ją potem odwiedzał żeby sprawdzić jak ma się zwierzę.
@Aypeross Dziwne, można przecież założyć specjalną siatkę, której kot nie zniszczy. Czyżby w schronisku nie wiedzieli o takich rzeczach? Trzeba było ich o tym uświadomić.
@Aypeross serio? No mnie też się pytali czy mieszkam w domu czy w bloku, jak powiedziałem że w bloku na 1 piętrze, to powiedzieli, że albo nie wypuszczać kota albo zamontować siatkę na balkon i tyle. Siatka zamontowana, a kot uwielbia siedzieć lub leżeć na takiej szafce na balkonie i patrzeć co się dzieje na ulicy i chodniku :) Jak nie było jeszcze siatki, to był brany na ręce albo pilnowany..ale nie atakował nigdy motyli czy ptaków przelatujących gdzieś blisko.. aczkolwiek bardzo uważnie obserwował..
Właściwie, czy ktoś mógłby rozpowszechnić, bo już naprawdę nie wiem jak, że w ostrowie jest ponad tuzin kotów i małych kociąt czekających na dom? Na stronie schroniska nie ma nic na ten temat, a ja sam żadnego wziąć nie mogę, bo mój obecny kot, jak poczuje innego kota obsikuje cały dom.
Szczerze powiedziawszy. Ja to bym zakazał posiadania psa w blokach, i łażenia z nim w strefie publicznej. Nie było by tylu zagryzionych dzieciaków, obsranych trawników i porzucanych zwierząt z okazji wakacji,
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 27 July 2016 2016 15:47
Polskim "Hodowcom" psów powinni zabronić tego procederu. Bo tylko niewielka część idzie na sprzedaż, reszta jest albo obciążona genetycznie, albo nie ma kto ich kupić a właściciel/właścicielka nie będzie przecież "do kundla dopłacał".
Sytuacja prawie jak na rynku koni, tylko odrobinę gorsza.
No i racja. Zwierzaki ze schroniska nieraz potrafią pokochać człowieka bardziej, niż te rozbestwione pieski do noszenia na rąsiach za kilka(naście/set), co to teraz takie modne są...
Problem w tym, że przy adoptowaniu zwierzaka są jeszcze większe restrykcje, niż przy adoptowaniu dziecka. Czytałem wypowiedzi ludzi, którzy chcieli adoptować psa lub kota ze schroniska. Udowadnianie, czy się ma warunki mieszkaniowe, finansowe itd... A na koniec informacja, że pracownik schroniska rości sobie prawo do niezapowiedzianych wizyt w celu sprawdzenia, czy zwierzę dobrze się chowa. To powoduje, że większość ludzi rezygnuje z adopcji.
Odpowiedz@Karbulot Adoptowaliśmy z żoną dwa psy, a sama żona jako wolontariuszka prowadziła rozmowy przedadopcyjne z innymi ludźmi, którzy chcieli adoptować. Nie było żadnego zaglądania do szaf, do PIT-ów czy do umów o pracę. Zwyczajna rozmowa, rzut oka na kandydatów i ich domostwo, papier do podpisania i pies jest pod Twoją opieką. Papier głosi między innymi, że zwierzak nie będzie wykorzystywany do rozrodu - albo dostajesz już wysterylizowanego, albo zobowiązujesz się to załatwić. Słyszałem o chłopaku, który wyłudził sukę rzekomo bardzo mu potrzebną do serdecznego towarzystwa, papier podpisał, a rok później w internecie sprzedawał szczenięta z niej narodzone - wtedy, owszem, odpowiednie osoby umiejętnie zadbały o to, żeby w nim wzbudzić szczery żal i skruchę.
@Karbulot Adoptowaliśmy z żoną dwa psy, a sama żona jako wolontariuszka prowadziła rozmowy przedadopcyjne z innymi ludźmi, którzy chcieli adoptować. Nie było żadnego zaglądania do szaf, do PIT-ów czy do umów o pracę. Zwyczajna rozmowa, rzut oka na kandydatów i ich domostwo, papier do podpisania i pies jest pod Twoją opieką. Papier głosi między innymi, że zwierzak nie będzie wykorzystywany do rozrodu - albo dostajesz już wysterylizowanego, albo zobowiązujesz się to załatwić. Słyszałem o chłopaku, który wyłudził sukę rzekomo bardzo mu potrzebną do serdecznego towarzystwa, papier podpisał, a rok później w internecie sprzedawał szczenięta z niej narodzone - wtedy, owszem, odpowiednie osoby umiejętnie zadbały o to, żeby w nim wzbudzić szczery żal i skruchę.
@Karbulot Nie rozpowiadaj plot, bo zniechęcasz ludzi. Chcieć, to móc. Ja niedawno adoptowałam młodego kota. I w Krakowie jest tak, że mieszkaniec miasta może po prostu przyjechać do schroniska, i wsiąść zwierzaka, jednak zgadza się na to, że niebawem będzie u niego wizyta w domu celem sprawdzenia jak się zwierzę ma. Natomiast jeśli mieszka się poza miastem, to najpierw jest wizyta zapoznawcza, a potem adopcja. Nikt do finansów nie zagląda i po szafach nie patrzy. Więc po co ta wizyta? Wyobraź sobie, że przyjeżdżają do Ciebie i widzą, że na podwórku masz kilkanaście psów na łańcuchu (jak mogą Ci dać kolejnego?). Albo widzą, że masz w domu wiele kotów, które są głodne, brudne i zaniedbane... Dlatego muszą mieć pewność, że o zwierze będziesz dbał, że stworzysz mu dom, że nie oddasz go za tydzień, i że poddasz sterylizacji. (będzie Ci się chciało w odpowiednim czasie zabrać zwierzaka do weterynarza, i o to zadbać)
Moi drodzy. Nie twierdzę, że wszędzie tak jest. Może mieliście szczęście trafić na normalne schroniska. Ale czytałem swego czasu wiele na Piekielnych PL, że mnóstwo ludzi ma problemy z nawiedzonymi schroniskami, którzy stosują tak drakońskie wymagania adopcyjne, że wielu ludzi się zniechęca.
@Karbulot Potwierdzam, też byłem w schronisku i po wypełnieniu sterty dokumentów zrezygnowałem, między innymi dla tego że pracownicy schroniska byli niemili i odniosłem wrażenie że nie chcą mi dać żadnego zwierzaka
Ja przygarnęłam w tamtym roku kundelka znalezionego w lesie. I jestem dumna z mojego czworonożnego mieszańca, bardziej niż z jakichkolwiek rasowych psów za kilka tysięcy.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 27 July 2016 2016 15:05
Odpowiedz@Enveneme Myśmy wzięli kota od 'znajomych'. W sumie nie planowaliśmy, bo po śmierci poprzedniego niewiele mi zostało do wyjazdu na studia... Ale ten #$%^& powiedział, że został mu ostatni rudy, nikt go nie chce i chyba go utopi... Bo "co on z nim zrobi". No to wziąłem. Minęły już 4 lata, a ja nadal codziennie znajduję mysz na wycieraczce... Wdzięczność? :D
@Ferian Gratuluję. Ja niestety nie mogę mieć żadnego stworzonka. Ze względu na alergie domowników. A tak bardzo bym chciał...
@Paszeko w sumie ciężko mi się do niego przyzwyczaić, bo mój poprzedni kot był zupełnie inny. Poprzedni był mieszanką Maine Coona i dachowca (znajomej uciekła kotka i tak się to skończyło ciekawie :) ) Ważył 8 kilo i był straszliwie leniwy. Mysz mu mogła na głowę wejść, a w jakiej pozycji się go nie położyło, w takiej zostawał. Teraźniejszy ma aby 3 kilo i jak ma odpały, to biega po całym domu miaucząc. Ale łatwo go skłonić do zabawy, jak się chowam za drzwiami i wychylam co chwila, to zaczyna mnie gonić. Jak mnie złapie sam ucieka... No i przynosi mi tone myszy na wycieraczkę. Tyle dobrze, bo wcześniej wkładał do kaloszy, które stały na dworze... Takie kurcze przeciwieństwo :D
@Ferian Zazdrość to brzydka cecha, ale zazdroszczę Ci z całego serca...
@Paszeko To bywa irytujące :P Np siedzi Ci na kolanach, ty próbujesz pisać magisterke, a tu Ci ktoś łbem rękę z myszki zwala, żebyś go głaskał. Zdejmujesz z kolan, kładziesz na łóżko - wraca. Wywalasz z pokoju i zamykasz drzwi, potrafi miauczeć pod drzwiami nawet ze 20 minut i drapać, a jak wywalisz na dwór to wskakuje na okna i drapie siatki na komary :P Więc trzeba trzymać na kolanach i jedną ręką drapać/głaskać, a drugą pisać pracę :P
@Enveneme Peszko, nie musi być od razu zwierzę z sierścią (bo zapewne o taką alergię chodzi) Gdy ja byłem 2 lata temu w schronisku i wziąłem małego kotka, widziałem również żółwie, ptaki.. do przygarnięcia.. no prawda że żółw czy ptak piłeczki Ci nie przyniesie w przeciwieństwie do psa czy kota.. ale też zawsze to zwierzak w domu.
@Ferian jak ja doskonale wiem, o czym mówisz! Moja najstarsza kocica kładła mi łepek na dłoni i też musiałam 1 ręką pisać.
moja przyjaciółka adoptowala dwa koty. po prostu pojechała do schroniska, chwilę z nią porozmawiano i zabrała kotka do domu. po kilku miesiącach wzięła kolejnego.nikt nie pytał ile ona zarabia i jakie duże ma mieszkanie. nie wiem jednak czy ktoś ją potem odwiedzał żeby sprawdzić jak ma się zwierzę.
Odpowiedzmnie kota ze schroniska nie chcieli dac bo mam balkon i mieszkam na 7 piryrze...
Odpowiedz@Aypeross Dziwne, można przecież założyć specjalną siatkę, której kot nie zniszczy. Czyżby w schronisku nie wiedzieli o takich rzeczach? Trzeba było ich o tym uświadomić.
@Aypeross serio? No mnie też się pytali czy mieszkam w domu czy w bloku, jak powiedziałem że w bloku na 1 piętrze, to powiedzieli, że albo nie wypuszczać kota albo zamontować siatkę na balkon i tyle. Siatka zamontowana, a kot uwielbia siedzieć lub leżeć na takiej szafce na balkonie i patrzeć co się dzieje na ulicy i chodniku :) Jak nie było jeszcze siatki, to był brany na ręce albo pilnowany..ale nie atakował nigdy motyli czy ptaków przelatujących gdzieś blisko.. aczkolwiek bardzo uważnie obserwował..
Właściwie, czy ktoś mógłby rozpowszechnić, bo już naprawdę nie wiem jak, że w ostrowie jest ponad tuzin kotów i małych kociąt czekających na dom? Na stronie schroniska nie ma nic na ten temat, a ja sam żadnego wziąć nie mogę, bo mój obecny kot, jak poczuje innego kota obsikuje cały dom.
OdpowiedzJa planuję przygarnąć 2 kociaki ze schroniska i uważam, że to lepszy wybór niż zwierzaki za kilka tys.
OdpowiedzSzczerze powiedziawszy. Ja to bym zakazał posiadania psa w blokach, i łażenia z nim w strefie publicznej. Nie było by tylu zagryzionych dzieciaków, obsranych trawników i porzucanych zwierząt z okazji wakacji,
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 July 2016 2016 15:47
OdpowiedzPolskim "Hodowcom" psów powinni zabronić tego procederu. Bo tylko niewielka część idzie na sprzedaż, reszta jest albo obciążona genetycznie, albo nie ma kto ich kupić a właściciel/właścicielka nie będzie przecież "do kundla dopłacał".
OdpowiedzSytuacja prawie jak na rynku koni, tylko odrobinę gorsza.
ja znalazłam na ulicy - mam dwa psy i kota - też sie liczy?:P
OdpowiedzBoże... Niektóre obrazki to są straszne...
OdpowiedzNo i racja. Zwierzaki ze schroniska nieraz potrafią pokochać człowieka bardziej, niż te rozbestwione pieski do noszenia na rąsiach za kilka(naście/set), co to teraz takie modne są...
Odpowiedz