~megalodendron ale ładny slogan, w jakiejś młodzieżówce partyjnej się udzielasz? ten człowiek zaczął nie od siebie, a od ślepego wykonywania poleceń swojej kobiety.
@niecalkiemnormalny @niecalkiemnormalny Na które wcale ślepo się nie zgodził. Tak długo jak osiągasz zamierzony z góry cel (tutaj ratowanie małżeństwa), tak długo środki nie mają znaczenia. Wybrał to, co dla niego ważniejsze. Miał twardo iść w zaparte, żeby nie wejść pod pantofel? By nic nie zyskać? Czasem po prostu warto poświęcić coś mniej cennego, by zyskać coś innego.
BTW nigdzie się nie udzielam. Zwykły zjadacz chleba ze mnie. Mąż i ojciec :)
~megalodendron może i masz rację, ale ja tam widzę cwaną babę, która wyciągnęła rękę do partnera dopiero wtedy, kiedy ten robił w 100% to co ona chciała.
@niecalkiemnormalny Wiesz, całej sytuacji nie znamy. Możliwe, że wcześniej to ona próbowała ratować małżeństwo, a mąż tego nie widział. Byłem w podobnej sytuacji, gdzie z żoną byliśmy blisko rozejścia się. W takich wypadkach należy działać jak najszybciej, jeśli chce się ratować związek a nie czekać, aż ta druga osoba to zrobi. W końcu czym jest sprzątnięta kuchnia, czy garaż, jeśli w grę wchodzi małżeństwo? :)
Potem można na spokojnie porozmawiać, ale najpierw trzeba odzyskać utracony kontakt. Bez tego ciężko o jakąkolwiek poprawę.
W sumie ten demot to tak jak dowcip:
"-Chyba rozwiode sie ze swoja stara.
- Czemu- pyta kolega?
- Bo od pol roku meczy mnie o to samo.
- O co?
- Zebym wyniosl choinke do smietnika"
Można zacząć tak: Gdybym nie mógł się domyślić co zrobić, by Twój dzień był lepszy, to co by to było?
Wiadomo, że dobra wola musi być po obydwu stronach. Czasami rozkład związku jest tak zaawansowany, że już nic nie da się zrobić.
morał z tego taki, że jak chcesz ratować związek, to musisz wleźć pod pantofel?
Odpowiedz@niecalkiemnormalny Morał taki, że jak się chce coś zmienić, zawsze trzeba zacząć od siebie.
~megalodendron ale ładny slogan, w jakiejś młodzieżówce partyjnej się udzielasz? ten człowiek zaczął nie od siebie, a od ślepego wykonywania poleceń swojej kobiety.
@niecalkiemnormalny @niecalkiemnormalny Na które wcale ślepo się nie zgodził. Tak długo jak osiągasz zamierzony z góry cel (tutaj ratowanie małżeństwa), tak długo środki nie mają znaczenia. Wybrał to, co dla niego ważniejsze. Miał twardo iść w zaparte, żeby nie wejść pod pantofel? By nic nie zyskać? Czasem po prostu warto poświęcić coś mniej cennego, by zyskać coś innego.
BTW nigdzie się nie udzielam. Zwykły zjadacz chleba ze mnie. Mąż i ojciec :)
~megalodendron może i masz rację, ale ja tam widzę cwaną babę, która wyciągnęła rękę do partnera dopiero wtedy, kiedy ten robił w 100% to co ona chciała.
@niecalkiemnormalny Wiesz, całej sytuacji nie znamy. Możliwe, że wcześniej to ona próbowała ratować małżeństwo, a mąż tego nie widział. Byłem w podobnej sytuacji, gdzie z żoną byliśmy blisko rozejścia się. W takich wypadkach należy działać jak najszybciej, jeśli chce się ratować związek a nie czekać, aż ta druga osoba to zrobi. W końcu czym jest sprzątnięta kuchnia, czy garaż, jeśli w grę wchodzi małżeństwo? :)
Potem można na spokojnie porozmawiać, ale najpierw trzeba odzyskać utracony kontakt. Bez tego ciężko o jakąkolwiek poprawę.
No chyba, że to rzeczywiście cwana baba ;)
Ktoś mi napisze to JEDNO PROSTE PYTANIE? Nie chce mi się pół godziny czytać tej ściany tekstu.
OdpowiedzIdź oglądać cycki.
Mam wrazenie ze to kobiety czesciej wychodza z taka inicjatywa poprawy zwiazku a mezszyzna nawet tego nie zauwaza. No chyba ze czasy sie zmienily.....
OdpowiedzW sumie ten demot to tak jak dowcip:
"-Chyba rozwiode sie ze swoja stara.
- Czemu- pyta kolega?
- Bo od pol roku meczy mnie o to samo.
- O co?
- Zebym wyniosl choinke do smietnika"
Sądzę, że może to być bardzo skuteczna technika poprawy relacji w związku,
OdpowiedzZrób mi loda. I juz po związku.
Odpowiedz-Co mogę zrobić aby Twój dzień był lepszy?
Odpowiedz- Domyśl się...
Można zacząć tak: Gdybym nie mógł się domyślić co zrobić, by Twój dzień był lepszy, to co by to było?
Wiadomo, że dobra wola musi być po obydwu stronach. Czasami rozkład związku jest tak zaawansowany, że już nic nie da się zrobić.