Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
329 341
-

Zobacz także:


M mikolajs1980
+12 / 22

Zgodnie z polskim prawem związek pomiędzy kuzynami jest w pełni legalny i mogą nawet zawrzeć ślub (3. stopień pokrewieństwa). Kościół Katolicki ma wyższe wymagania (4. stopnień pokrewieństwa).

Odpowiedz
majdanekosranek
+9 / 15

@mikolajs1980 Ale przecież halina spod 7. mówiła, że to 2/3 szansy. Prawo prawem, a 2/3 dzieci zostaje upośledzone!
XDXD

E enteretne
0 / 0

@mikolajs1980 Jest odwrotnie. Państwo ma wyższe wymagania bo chodzi o dziedziczenia itp. a KK zezwala z miejsca.

M mikolajs1980
0 / 0

@enteretne I po co ośmieszasz się ignorancją? Jak chcesz kogoś pouczać może najpierw sprawdź temat, gdyż w dobie internetu to nic trudnego. Kodeks Prawa Kanonicznego: Kan. 1091 § 2. "W linii bocznej nieważne jest aż do czwartego stopnia włącznie." Tymczasem ślub cywilny zabroniony jest tylko pomiędzy krewnymi w linii prostej i rodzeństwem.

E enteretne
0 / 0

@mikolajs1980 Coś ty jechowy? Klecha powiedział mi, że można to można. Tak samo jak panienka jest w ciąży z brzuchem na pół kościoła i bierze ślub a niby nie może ignorancie.

M mikolajs1980
0 / 0

@enteretne I jak tu prowadzić dyskusję z kimś, kto na konkretne przepisy prawa odpowiada co mu "klecha powiedział"? Tak czy inaczej bronisz tematu nie do obrony więc okazujesz się skończonym głupcem. Prawo cywilne mówi jasno: zabroniony jest ślub wyłącznie pomiędzy krewnymi w linii prostej i rodzeństwem. Co do ciąży to znowu walisz kulą w płot. Pożycie przedmałżeńskie jest grzechem, nie jest jednak przeciwwskazaniem do zawarcia ślubu. Twój stosunek do Kościoła najlepiej wyraża słowo "klecha", którego użyłeś. Biorąc pod uwagę fakt, że o prawie cywilnym nie masz zielonego pojęcia, to jak możesz wypowiadać się na temat kodeksu Kościoła, którym gardzisz?

E enteretne
0 / 0

@mikolajs1980 ty jesteś wierzący a ja nie to kto tu jest skończonym głupkiem :)

M mikolajs1980
0 / 0

@enteretne Całkowity brak argumentów i brnięcie dalej w zaparte by skończyć na "argumentum ad personam". Poczytaj sobie chłopcze o zasadach prowadzenia dyskusji by zrozumieć, że strzeliłeś sobie w kolano. Ile masz lat, 10?

E enteretne
0 / 0

@mikolajs1980 a po cholerę mam czytać o zasadach prowadzenia dyskusji, skoro jesteś od kilku odpowiedzi uznawany za durnia? A ile masz lat 5?

agronomista
+8 / 14

Tylko, że to nie jest prawda. Czym bliższe pokrewieństwo tym większe szanse na jakieś wady, ale nie aż tak dużo wyższe.

Odpowiedz
~studen
+8 / 8

Tak naprawdę to szansa na wadę wrodzoną w takim związku to około 3%, w porównaniu do 2% w zwyczajnym związku - pozostawiam do oceny własnej XD

Odpowiedz
~cxddsddd
0 / 0

3% w związku kuzynostwa bliskiego, dalsze kuzynostwo to w ogóle inna bajka bo to już jak obcy ludzie - nieraz ktoś całkiem obcy może mieć takie geny że z nami akurat będzie mieć większą szansę na upośledzone dzieci...

N nettai
-1 / 7

Żadne badania nie udowodniły, że z takich związków rodzi się więcej chorych dzieci. To tylko sprawy normy obyczajowe są temu przeciwne.

Odpowiedz
N Nefertiti94
+1 / 5

@nettai Chyba żartujesz. Wystarczyło uważać na biologii, szczególnie gdy była mowa o chorobach dziedziczonych recesywnie.

Krzysiek9375
-4 / 6

Boże xD Ludzie się śmieją ze średniowiecza, że palili "czarownice" na stosach, że była ciemnota, a dziś, w 21 wieku to co? Ludzie dalej są przesądni i powtarzają jakieś bzdety. Związek np. kazirodczy nie powoduje żadnych komplikacji LOL. Dziecku nic nie będzie. Chodzi o to, że jeśli w danym rodzie występuje w DNA jakiś tam gen odpowiedzialny za daną cechę/chorobę, to związek kazirodczy zwiększy prawdopodobieństwo wystąpienia tej cechy. Ale jeśli w DNA nic takiego nie ma, to nic się nie stanie xD Jak dla mnie nawet związek kazirodczy nie jest niczym złym. To jest takie powtarzanie czegoś, bo tak cię nauczyli LOL Podaj powód, dla którego taki związek miałby być zły. To nieuzasadnione. Dawniej dla zachowania "czystej krwi" w rodach arystokratycznych tak robili i jakoś nie wymarli. Kurde mamy regres rozwoju w 21 wieku względem dawnych czasów czy co? Od razu mówię, że nie mam seksownej siostry. Nie mam w ogóle siostry xD

Odpowiedz
N Nefertiti94
+1 / 1

@Krzysiek9375 Zdajesz sobie sprawę, jak często jednak występują mutacje w DNA warunkujące choroby i niekoniecznie pojawiające się w pierwszym pokoleniu? Strategia przetrwania gatunku zakłada parowanie się osób jak najbardziej RÓŻNYCH genetycznie tak, aby nie utrwalać niekorzystnych cech organizmu. Jest wiele przykładów, gdzie ludzie mają podobny materiał genetyczny (na wyspach albo tereny, gdzie kulturowe przekonania każą poślubić osobę z najbliższej okolicy) i osobniki są słabsze, a choroby genetyczne występują częściej.

O ocal
-1 / 1

W zamieszczonych tu komentarzach tylko nieliczni użytkownicy wykazują się wiedzą, rozsądkiem i myśleniem. Większość, podobnie jak autor demota, najprawdopodobniej swoją wiedzę czerpią z tygodnika Gość Niedzielny albo, co bardzo prawdopodobne, z Internetu. Dane statystyczne wyssane z palca, bez podania źródła, są tyle warte, co łajno w waszych łbach. A już informacja o tym, że "Strategia przetrwania gatunku zakłada parowanie się osób jak najbardziej RÓŻNYCH genetycznie tak, aby nie utrwalać niekorzystnych cech organizmu (~Nefertiti94)" musiała sprawić, że Karol Darwin wykonał osiem półobrotów w trumnie. Nie istnieje coś takiego jak strategia przetrwania gatunku. Dobór naturalny tak nie działa. Istnieje tylko strategia przetrwania genów. A tak się składa, że geny w komórkach gamet powinny być najbardziej jak to możliwe identyczne. Różnorodność puli genowej tworzą mechanizmy crossing-over i pojedyncze mutacje. Zbyt duże różnice w zestawie genów powodują brak możliwości wydania potomstwa. Już kilkuprocentowe różnice genomu sprawiają, że mówimy o dwóch różnych gatunkach zwierząt i nie ma mowy o wydaniu płodnego potomstwa. Idealnie jest, gdy genomy są identyczne. Najkorzystniejsza strategia ewolucyjna zakłada różnicę na poziomie pokrewieństwa 3 stopnia, czyli związki między kuzynami.

Odpowiedz
N Nefertiti94
0 / 0

@ocal Chyba nie sądzisz, że mówiłam dosłownie o jak największych różnicach w genach? To był skrót myślowy i miałam na myśli oczywiście zmiany w sekwencjach, które jednak występują u ludzi i nie prowadzą do wad. Jeśli jakaś osoba ma nieszczęśliwą mutację (jest nosicielem, a nie chorym), to jak myślisz, jakie jest większe prawdopodobieństwo zdobycia drugiego wadliwego allelu przez potomstwo i wystąpienia choroby? Właśnie gdy osoba ta zwiąże się z drugą z najbliższego otoczenia (na przykład kuzynostwo, rodzeństwo). I to nie są rzeczy wyssane z palca, tylko każdy ze zdrowym rozsądkiem i znając biologię, będzie w stanie to zrozumieć.
Tak z ciekawości, bo jest to kolejna ciekawa sprawa, potwierdzająca powyższe założenia, znany jest Ci termin białek MHC?