Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
389 457
-

Zobacz także:


M Matired
+15 / 41

Jedną z naturalnych cech wobec osób cierpiących na schorzenia nowotworowe jest empatia. Dziwnym trafem osobiście nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją, by przeciwnicy religii cechowali się nią wobec osób religijnych.

Odpowiedz
K4mil
-5 / 33

@Matired Nasze społeczeństwo generalnie cechuje się niską tolerancją wobec ludzi z zaburzeniami psychicznymi.

grimes
+5 / 21

@K4mil Bzdury, wystarczy popatrzeć na akcje charytatywne, albo osobiście obserwować, mam schizofrenika w rodzinie i nikt go nie traktuje pogardliwie. Że uznajesz religię jako coś złego też źle o tobie świadczy, bo tylko ignorant i gimnazjalny ateusz może tak spłycać. Nie zapomnij wspomnieć o krucjatach. Gdybyś miał kiedyś kontakt z psychologią np; Junga, to byś wiedział jak ważna jest religia w życiu człowieka. Analogicznie do twojego komentarza odpowiem cytatem:

„Myślę, że tylko idiota może być ateistą. Musimy przyznać, iż istnieje pewna niepojęta moc czy siła posiadająca nieograniczoną zdolność przewidywania i wiedzę, która, po pierwsze, sprawiła, iż cały wszechświat zaistniał.” Christian Boehmer Anfinsen biochemik: 1972 nagroda Nobla w dziedzinie chemii

~Chasing_Cars
+1 / 21

@grimes nie przywołuj na swoją stronę całej psychologii, jeśli powołujesz się na pogląd pewnej wąskiej grupy ludzi. Religia nie jest inteligentnemu i silnemu człowiekowi do życia ani konieczna, ani nawet pożyteczna. Jeśli komuś pomaga, to bardziej słabym i wystraszonym ludziom.

T konto usunięte
-1 / 15

@grimes Brak logiki typowy dla ludzi religijnych. Fajny cytat, ale jakoś nie przekonał fizyków jak chociażby Stephena Hawkinga, którego wobec tego masz za idiotę nie rozumiejącego fizyki?

grimes
-2 / 12

@Chasing_Cars Na szczęście dla równowagi obok słabych i głupich wierzących, są mądrzy i silni, których ulubionym zajęciem jest obrzucanie się gównem na demotach. Czasami też mądrzy i silni ateusze wprowadzają komunizm i zabijają 100 milionów ludzi. "nie przywołuj na swoją stronę całej psychologii" Bo co mi zrobisz? Nie znasz żadnego autora więc nic i możesz jedynie sobie jojczeć, że coś ci się nie podoba. Gdybyś czytał Junga to byś wiedział po co ludziom religia i zrozumiał byś swoją żałosność, gdy nazywasz się mądrym i silnym.

K4mil
-1 / 9

@grimes - mój komentarz to zwykłe trolololo, będące odpowiedzią na całkiem zabawną obserwację przedmówcy.
A co do podanego cytatu, to o ile się orientuję, jego autor nobla otrzymał z chemii, a nie z powodu swoich zabawnych wynurzeń na temat Boga. Swoją drogą, to trochę wstyd rzucać podobnymi banałami, które swoje umocowanie znajdują wyłącznie w wyobraźni i wewnętrznej potrzebie osoby, która je wypowiada.
Wszechświat najprawdopodobniej nie potrzebował absolutnie żadnego powodu żeby powstać, a gdyby nawet przyjąć tezę odwrotną, to od niej, do koncepcji jakiejkolwiek świadomej siły, której można przypisać zdolność przewidywania i wiedzę, prowadzą lata świetlne nonsensownych założeń
Co do zasady, łączenie nauki z ideą Boga w jakikolwiek sposób, to kompromitowanie tej drugiej.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 29 May 2017 2017 13:18

T konto usunięte
-3 / 9

@grimes Dalej brak logiki i wiele nieprawdziwych założeń w twojej odpowiedzi tak typowy dla ludzi wierzących w czary.

grimes
+2 / 8

@K4mil Wiem, że trolololo ale infantylne, dlatego zwróciłem uwagę.

"Co do zasady, łączenie nauki z ideą Boga w jakikolwiek sposób, to kompromitowanie tej drugiej." A ja mam więcej fajnych cytatów.

„Nie ma żadnej niezgodności pomiędzy Nauką a religią… Nauka pokazuje, że Bóg istnieje.” Sir Derek Harold Richard Barton chemik: 1969 nagroda Nobla w dziedzinie chemii

"Wysoka technologia nie wyklucza wierzeń religijnego typu." Stanisław Lem

„Myślę, że naukowiec nie ma innego wyboru, jak tylko podejść do problemu genezy życia poprzez hipotezę samoistnego wytworzenia się… Wystarczy jedynie rozważyć ogrom tego zadania wyewoluowania pierwotnego życia z materii nieorganicznej, by przyznać, że samoistne wytworzenie się żywego organizmu jest niemożliwe. Jednak, oto jesteśmy – w wyniku, jak wierzę, samoistnego wytworzenia się.”
„Nie chcę uwierzyć w Boga. Dlatego też wolę wierzyć w to o czym wiem, iż jest naukowo niemożliwe: samoistne wytworzenie się prowadzące do ewolucji.” George Wald biochemik i fizjolog: 1967 nagroda Nobla w dziedzinie medycyny

Sroga erystyka, ale nic innego mi nie zostało na takich pyszałków jak ty.

T konto usunięte
-2 / 8

@grimes Jest powód dla którego nie podaje cytatu noblisty-ateisty na temat braku dowodu na wierzenia w boga (nie powołuje się na autorytet) ani nie podaje źródeł ( a takie istnieją) wg których nawet 85% fizyków jest agnostykami lub ateistami ( popularność poglądu nie jest równoznaczna z jego prawdziwością) Nie odnosisz się do tematu tylko zaczynasz obrażać, oboje wiemy dlaczego.

DracarysDragon
+1 / 9

@grimes w obecnej psychologii uznawana jest teoria opanowania trwogi, która w dużym uproszczeniu polega na tym, że ludzie wierzą w Boga/Bogów dlatego, że nie chcą pogodzić się z faktem nieuniknionej śmierci (to, czy świadczy to o silnej woli ateistów - pozostawiam do oceny własnej). Prace Junga są interesujące, ale na ten moment rozwoju nauki, stanowią już raczej historyczną ciekawostkę i inspirację dla dalszych badań (które głównie odrzucają jego tezy). Także ja to tutaj tylko naprostuję, nie będę się dalej zagłębiać, dyskutujcie sobie dalej.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 May 2017 2017 12:14

T konto usunięte
0 / 8

@grimes "Gdybyś miał kiedyś kontakt z psychologią np; Junga, to byś wiedział jak ważna jest religia w życiu człowieka' Obchodzi cię czy twoje wierzenia są użytecznie czy prawdziwe? Wiara w to, że wygrasz np w totka za miesiąc może cię bardzo uszczęśliwić prawda?

K4mil
+4 / 6

@grimes - ale co mi z tych cytatów, które nie przedstawiają absolutnie żadnej poznawczej wartości, a ich jedyną siłą ma być fakt, że wypowiedział je ktoś naukowo utytułowany? Gdyby nie fakt, że taki sposób dyskutowania uznaję za pozbawiony sensu, to znalazłbym dla odmiany szereg cytatów noblistów, którzy z idei Boga kpią. Tylko po co?
Pan George Wald zaprezentował sposób rozumowania właściwy ludzkości od samego początku - skoro nie znamy odpowiedzi, to odpowiedzią jest Bóg. Nie muszę chyba specjalnie rozwodzić się nad tym na co koncepcja boga była w historii ludzkości odpowiedzią, jako, że chyba na wszystko co tylko możemy sobie wyobrazić. Jak to wygląda obecnie - wszyscy wiemy. Fakt, że nie znamy wyjaśnienia, które określilibyśmy mianem naukowego, oznacza tylko jedno - że nie znamy takiego wyjaśnienia.. Cała reszta to zwyczajne spekulacje i rojenia, których powodów szukać należy w tym, kto je wygłasza, a nie w naturze rzeczywistości.
A co do sprzeczności idei boga z nauką, to sprawa jest dosyć prosta. Zarówno pierwsze jak i drugie powstało w celu tłumaczenia otaczającej nas rzeczywistości. Z tym, że wiara jako instrument poznawczy opiera się na metodach niezmiernie prymitywnych, gdyby porównać ją z metodologią naukową. W pierwszym przypadku opieramy się na naszej, niczym nieskrępowanej fantazji i intuicji, podpartych emocjonalnymi potrzebami, a w drugim wyznaczamy im stosowne granice w oparciu o zmysłową percepcję. Nie dziwi więc, że ostatecznie to właśnie nauka wygrała walkę o prymat w interpretacji otaczającego nas świata.
Boga mieszać w naukę nie należy z tego prostego względu, że jego koncepcja nie jest efektem interpretacji rzeczywistości zgodnie z naukową metodologią. Idea boga nigdy nauki do niczego nie potrzebowała i nigdy potrzebować nie będzie, bo opiera się na fundamentalnie odmiennych założeniach. Ci wszyscy nobliści, nie wydedukowali istnienia boga z prowadzonych badań (bo wtedy wniosek ten powinien znaleźć się w opublikowanych wynikach), a po prostu na własny użytek skorzystali z idei, która narodziła się w głowach ludzi tysiące lat temu, właśnie po to by sobie nią tłumaczyć świat.
Koncepcja boga nie tyle jest z nauką sprzeczna, co po prostu stanowi zupełnie odmienny sposób interpretacji rzeczywistości. Nauka i bóg nie mają ze sobą żadnych punktów stycznych. Jedno może funkcjonować bez drugiego i żadne z nich z siebie nie wynika. Z tych powodów próba naukowego tłumaczenia istnienia boga jest jak badanie składu chemicznego obrazu w celu ustalenia tego co przedstawia.
Jednym słowem - zupełne nieporozumienie. Tym większe, gdy zrozumiemy, że w przypadku boga nie ma nawet czego badać.

~Ateista345
-1 / 5

@Matired Ta empatia zazwyczaj przejawia się chęcią pomocy z zaistniałym problemem, ten kto nie zna się na medycynie prawdopodobnie wyrazi ją po prostu słowami jak: "Przykro mi że jesteś chory", Mam nadzieję że wyzdrowiejesz", "Czy mogę Ci jakoś pomóc?"... taka empatia wymaga jasnego przyznania że rozmówca ma problem. Wiesz, do tej pory nie mówiłem tak do osób wierzących, założyłem że uznanie ich wiary za problem, może ich urazić... no ale skoro tego oczekujesz to nie ma sprawy, zrobię to specjalnie dla Ciebie: Przykro mi że wierzysz w mity. Mam nadzieję że zauważysz że to stek bzdur. Czy mogę Ci jakoś pomóc?

~Robert Biedroń
-3 / 5

@K4mil Zawsze mnie zastanawiało, czemu tak łatwo stojąc w opozycji do religii, tak łatwo akceptujesz ontologiczny realizm, który tak na dobrą sprawę jest postawą ściśle religijną, przeniesioną przez pewne interpretacje chrześcijaństwa, że jesteśmy postawieni w tym Edenie i jedyne co nam pozostaje tylko badać i podziwiać ten Opus Dei.

@tomek_s "nawet 85% fizyków jest agnostykami lub ateistami" Wypadałoby przytoczyć kontekst tej batalii o światopogląd wśród fizyków. 85% na bank, ale głównie w krajach protestanckich, czy Francji. Są to kraje, w których w przeciwieństwie do katolickich religia odcisnęła silne piętno na polityce (poczytaj sobie czym był Kulturkampf), kraje gdzie z kapłanów zrobiono urzędników państwowych i odarto ją z jej duchowości, gdzie płonęło najwięcej stosów, gdzie rozwinął się religijny fundamentalizm co widać po największej grupie ludzi będących kreacjonistami, co również miało swoje odzwierciedlenie w dosłownym tłumaczeniu Biblii. Najpierw był to hebrajski i greka klasyczna, potem uboższa w słownictwo łacina kończąc na znacznie uboższych językach ludzi z północy Europy. Współczesny grek nie rozumie 60% greki klasycznej, a co dopiero ludzie sprzed kilkuset lat. Kościół sprzeciwiał się temu, podobnie jak dziś uznając teorię ewolucji.

K4mil
+2 / 2

@Robert Biedroń - ale mi właśnie bardzo daleko do ontologicznego realizmu, o czym już chyba nawet kiedyś wspominałem, choć nie wiem czy dyskutując z tobą.
Nie uznaję istnienia rzeczywistości obiektywnej, negując w ogóle zasadność posługiwania się pojęciem "obiektywny" w stosunku do rzeczywistości czy też prawdy. Każde poznanie jest siłą rzeczy subiektywne, bo ograniczone do podmiotu poznającego. Nie jest zatem w ogóle możliwe uchwycenie świata jako czegoś co jest poza nami. Samo stwierdzenie, że coś "jest" stanowi zresztą pewnego rodzaju uproszczenie, bo de facto poza naszym poznaniem nie istnieje nic, biorąc pod uwagę, że samo istnienie jest wyłącznie pewną szatą w którą ubieramy rzeczywistość, korzystając z własnego aparatu poznawczego.
Nauka, i to akurat faktycznie w sporej mierze zawdzięcza chrześcijaństwu, pretenduje do zostania zamiennikiem Boga, jako tego, który dotychczas stanowił czym jest prawda obiektywna. Jest to oczywiście zupełne nieporozumienie, ponieważ zadaniem nauki (jedynym, które może spełnić) jest jak najbardziej efektywne interpretowanie otaczającego nas świata za pomocą naszego aparatu poznawczego. Siła nauki tkwi w jej niezwykłej użyteczności, a nie w tym, że pozwala na poznanie "prawdy". Do realizacji tego celu bardziej sensowniejsza wydaje się już idea Boga. Sensowniejsza oczywiście z logicznego punktu widzenia, ponieważ zakłada ona, że jest gdzieś byt, który ze względu na swoją wszechwiedzę i wszechmoc zna coś, co można określić mianem "prawdy obiektywnej" (lub sam nią jest, co kto woli). Skoro więc on ją zna i się nią z nami dzieli, to my też koniec końców wiemy czym ta prawda jest. Nauka z kolei w żaden sposób nie pozwala wznieść się nam ponad naszą własną percepcję i poznać prawdy, która miałaby być od naszej obserwacji "niezależna". Nauka nie zajmuje się więc odkrywaniem, a interpretacją.
Wszystko to nie zmienia faktu, że ze względu na potwierdzoną użyteczność metody naukowej, używanie pojęcia prawdy zdaje się być najbardziej operatywne właśnie w oparciu o to kryterium. Ale broń Boże, nie jest to żadna prawda obiektywna.
Zauważ zresztą, że to praktycznie wszyscy wierzący wpadają w tą pułapkę i próbują wspierać swoje przekonanie co do istnienia Boga metodą naukową.A to przecież Bóg, a nie jakaś nauka ma być kryterium prawdy. Gdyby dało się naukowo potwierdzić byt Boga, to stałby się on już zupełnie bezużyteczny.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 29 May 2017 2017 17:38

K4mil
0 / 0

@watchyouback - może i trąci solipsyzmem, z tym, że po pierwsze, to nie siebie traktuję jako wyznacznik, a pewne uogólnione zdolności percepcyjne całego gatunku, a po drugie nie twierdzę, że świat jest wytworem naszych myśli. To znaczy, na pewnej płaszczyźnie jest, a ta "inna" wymyka się w ogóle możliwości jakiejkolwiek analizy ze względu na subiektywną istotę poznania. Stąd twierdzę, że istnieje rzeczywistość "poza nami", ale jej istnienia nie należy rozumieć w ten sposób w jaki istnienie rozumiemy intuicyjnie. Trzeba by wymyślić odrębne słowo na oznaczenie tego istnienia, tak aby nie wywoływało mylących konotacji. O ile to w ogóle możliwe.
Natomiast odnosząc się do reszty twojej wypowiedzi - jak najbardziej rozumiem koncepcję jaką przedstawiasz, natomiast ja po prostu przyjmuję na samym początku odmienne założenia. Mianowicie stwierdzam, że jak każdy inny gatunek posiadamy określone zdolności percepcyjne, których celem jest zapewnienie nam jak najbardziej efektywnego radzenia sobie w rzeczywistości w jakiej wyewoluowaliśmy.
To my tworzymy określoną siatkę pojęć, która zawsze będzie w pełni uzależniona od aparatu poznawczego jaki posiadamy. Stąd też nasze spojrzenie na świat jest z definicji jego interpretacją. Matematyka jest narzędziem za pomocą którego tej interpretacji dokonujemy, a wyrażane w jej języku prawa fizyki są odbiciem świata, który nas otacza. Jednak jest to odbicie uwarunkowane specyfiką właśnie tego narzędzia. Żadne z praw fizyki nie jest samo w sobie wpisane w naturę rzeczywistości, a jest wyłącznie jej wycinkiem poddanym stosownej obróbce, która sprawia, że staje się on dla nas zrozumiały. Wszystkie pojęcia za pomocą, których opisałeś podane równanie są rezultatem, takich, a nie innych uwarunkowań percepcyjnych jakie posiadamy. Energia, masa, człony, relacja, prędkość światła - to wszystko efekt podziału rzeczywistości na określone elementy, zdeterminowanego przez nasze zdolności poznawcze. To tylko pewna konwencja, która pozwala nam zrozumieć to co obserwujemy. Jest to niesamowicie użyteczne, ale to nie oznacza, że może być miernikiem jakiejkolwiek prawdy obiektywnej, która, ze względu na naturę poznania, nie może mieć swojego desygnatu w świecie poza nami.
Skoro już nawiązałeś do konkretnego przykładu - uważam, że problemy z "pogodzeniem" mechaniki klasycznej z kwantową wynikają właśnie z tego, że oczekujemy od rzeczywistości określonego porządku rzeczy przez wzgląd na specyfikę naszej własnej percepcji. To jest przecież imperatyw skłaniający fizyków do szukania właśnie takiego rozwiązania.
Nie jest zastanawiający fakt, że w skali makro ciężko polemizować z deterministycznym charakterem rzeczywistości? A mimo to w skali mikro okazuje się on w pełni probabilistyczny. Czy więc przypadkiem oba te pojęcia nie są tylko objawem kategoryzacji, która jest po prostu użyteczna, ale niekoniecznie oddaje "prawdziwą" naturę rzeczywistości, która nie jest ani taka, ani taka? Ale to właściwie tylko pewne spekulacje, bo nie będę ukrywał, że w tej materii nie czuję się zbyt mocny.
PS.
Swoją drogą, miło, że wpadłeś. Dyskusja z tobą jest na ogół inspirująca.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 May 2017 2017 22:46

K4mil
0 / 0

@watchyouback - to wszystko prawda, ba, uważam to za niezwykłe osiągnięcia człowieka. Z tym, że po prostu jako błąd traktuję utożsamianie "prawdy naukowej" z "prawdą obiektywną" i uważam, że prowadzi on do nieuzasadnionej niczym ekspansji nauki na pole kreowania wartości, które choć niewątpliwie mogą wspierać się wiedzą płynącą z naukowych odkryć, to jednak nie powinna być ona główną determinantą w ich kształtowaniu. Nauka przejęła w tej materii rolę religii, co w moim mniemaniu nie powinno mieć miejsca. Uwolniliśmy się z jednej klatki, tylko po to aby z radością wmaszerować do kolejnej.
Po drugie - uważam, że brak świadomości tego, że metodologia naukowa jest odbiciem naszej percepcji może w praktyce prowadzić do błędnych ustaleń, bo opartych na fałszywym przekonaniu, że to w jaki sposób postrzegamy świat, świadczy nie tyle o naszych zdolnościach poznawczych co o samym świecie.
Jest jeszcze jedna rzecz - nie uważam abyśmy w jakiś radykalny sposób różnili się od innych zwierząt jeżeli chodzi o możliwości poznawcze. Powszechne, przeciwne przekonanie, bierze się z porównania stanu w jakim jesteśmy jako ludzkość, z innymi gatunkami. Sęk w tym, że czysto indywidualnie nie przejawiamy żadnych niezwykłych zdolności. To umiejętność kumulacji informacji czyni z nas tak wyjątkowy okaz. Najpierw dzięki językowi, później dzięki pismu (następnie w formach udoskonalonych, aż do czasów Internetu), byliśmy i jesteśmy w stanie przekazywać następnym pokoleniom, to co sami byliśmy w stanie zaobserwować. I tak oto postęp następuje kaskadowo, przede wszystkim od momentu wynalezienia pisma. Każdy z nas myśli właśnie w ten, a nie inny sposób dzięki wysiłkowi setek poprzednich pokoleń. Bez tej wiedzy, patrząc na nasz gatunek czysto biologicznie, nie różnimy się specjalnie od pozostałych z jakimi mamy styczność. Tyle, że w przeciwieństwie do nich, potrafimy uczyć się przez tysiące lat, a nie tylko przez okres własnego życia. Sposób w jaki myślimy jest wprost uwarunkowany czysto językowo i został nam przekazany przez rodziców i innych przedstawicieli gatunku. Bez tego bylibyśmy zwykłą małpą.
Koniec końców, ta nasza niezwykłość jest nie tyle uwarunkowana diametralną różnicą w zdolnościach poznawczych w stosunku do innych gatunków, a pewnym detalem, którego działanie można by porównać z tzw. efektem motyla.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 May 2017 2017 23:58

K4mil
0 / 0

@watchyouback - to, jak i wszystko inne, jest także kwestią perspektywy. Dla mnie esencją wartości jest to, że jako ludzie tworzymy je "z niczego" i to właśnie my nadajemy im sens. Ba, na tym właśnie polega ich istota i niezwykłość. Przyjęcie, że nic nie ma wartości, ponieważ wszystko jest względne jest kolosalnym nieporozumieniem, wynikającym z apriorycznego, niczym nieuzasadnionego przekonania, że wartość ma tylko to co poza człowieka wykracza (to chyba pozostałość religijna, zwłaszcza postchrześcijańska). Próbujemy naszym mentalnym konstruktom nadać wymiar czegoś co istnieje bez względu na nas i przez to tracimy z pola widzenia ich prawdziwą wartość i naturę. To jest trochę tak jak mówisz komuś, że wolna wola nie istnieje, a jego pierwszą myślą jest to, że jest w jakiś sposób zniewolony. A tu chodzi o to, że rozpatrywanie wolności woli jest zwyczajnym nieporozumieniem, konstruktem, który nawet nie daje się sensownie wyobrazić. Ale ludzie zamknięci na określonej płaszczyźnie postrzegania widzą tylko wolną wolę lub niewolną wolę, nie widząc po prostu woli.
A co do twoich zarzutów kierowanych w stronę Nietzschego, Freuda czy Marksa, to byli oni po prostu wyrazem tego co musiało nadejść wraz z rozwojem cywilizacyjnym, który miał miejsce. Byli zarówno skutkiem jak i przyczyną. Dotychczasowy, religijny sposób patrzenia na świat musiał ugiąć się pod ciężarem nauki i związanymi z nią przemianami społecznymi. Tego nie da się przeskoczyć i powiedzieć: "ale przecież nic się nie stało". I tak oto z perspektywy dawnych wartości, to co przyszło, wydaje się nie do zaakceptowania. Zmierzch bogów został potraktowany jako zmierzch wartości, a nie jako punkt wyjścia do kreacji nowych i tym samym utknęliśmy w nihilizmie pomieszanym z upartym obstawaniem przy wartościach, które straciły już swój fundament. I to właśnie one rozpływają się na naszych oczach w bezkształtną masę i przestają w istocie znaczyć cokolwiek. Ba, stają się jeszcze bardziej oderwane od rzeczywistości niż te, które próbują nieudolnie imitować.
Brak jest niestety ludzi, którzy będą w stanie dać sobie prawo do kreacji nowych wartości, równocześnie będąc do tego zdolni. Demokratyczny kult przeciętności i równości staje się w tej materii dodatkową przeszkodą. Tym samym skazani jesteśmy na stare wartości, które powoli umierają w konwulsjach i ich mierne substytuty. Odrzucenie idei boga i pozostawienie całej reszty bez zmian jest jak naruszenie fundamentów budynku w którym później postanawia się zamieszkać. Niby można, ale ani to rozsądne, ani bezpieczne, a katastrofa jest tylko kwestią czasu.

Kormoran358
+4 / 10

Sugerowanie, że wszyscy ludzie religijni zasługują na twoją nienawiść jest głupie.

Odpowiedz
mareczek00713
+2 / 4

Jeszcze głupsze jest porównanie religii do raka - choroba to coś na co człowiek nie ma specjalnego wpływu i chce się tego pozbyć a religia to system światopoglądowy dotyczący sfery metafizycznej którą ludzie wybierają - jasne, rodzice wychowują dziecko w swojej wierze niemniej zmiana/porzucenie religii to kwestia jednej decyzji. W skrócie - nienawiść do religii to nienawiść do tego w jaki sposób ludzie chcą żyć, czyli po części do nich.

~INWAZJANA
0 / 0

@Kormoran358 To drugie stwierdzenie też, to są jego komórki które się zbuntowały, czyli ma bałagan, złe w organizmie; tak jak psychol, ślepy, głuchy geny złe; niestety teraz mnożą się ci co nie powinni, mało tego że się świat przeludnia to jeszcze to co go wypełnia jest wstrętne

~booooby
+3 / 5

po prostu ty nienawidzisz ludzi religia nie ma tu nic do rzeczy

Odpowiedz
ancykw
+7 / 11

Raka się nie wybiera. Taka różnica.

A tak na marginesie... można gardzić katolikiem i można gardzić chorym na raka. Wszystko zależy od tego, co dana osoba ma w głowie. Ja osobiście nie popieram wszelkich wiar, ale jeżeli człowiek potrafi uszanować mnie, czy innych ludzi, to równie dobrze zasługuje na szacunek z mojej strony. Są ludzie i parapety. Wśród każdej z grup społecznych. Walniętego katola też się znajdzie, który chyba nie do końca rozumie w co wierzy. Ale równie dobrze i chory na raka może być człowiekiem, który nie liczy się z innymi. Wtedy nie ma sensu mu współczuć tylko i wyłącznie dlatego, że jest chory, bo nie jest jedyną chorą osobą na tym świecie, a z pewnością nie usprawiedliwia go to z krzywdzenia innych ludzi.

Odpowiedz
ancykw
+1 / 1

@ministerq Wybiera się, wybiera. Ok, ze względu na to, że żyjemy w katolickim kraju, to większość z nas jest ochrzczona i nie ma na to wpływu, bo to akurat jest wybór rodziców. Ale w pewnym wieku już sami zaczynamy odpowiadać za swoje czyny, zaczynamy więcej myśleć i mamy prawo wyboru. Chcesz - wierzysz w coś, nie chcesz - nie wierzysz. Wolna wola. Ja też niby wychowałam się w katolickiej rodzinie, ale w pewnym momencie po prostu sama podjęłam decyzję o swojej wierze.

ancykw
+2 / 2

@ministerq Ale ja nie jestem od robienia ankiet. Ja po prostu piszę, że każdy ma swój rozum. Jak ktoś bezmyślnie podąża za tłumem, to nie moja wina. Na pewno nie można o takiej osobie powiedzieć, że została zmuszona do wyznawania jakiejś wiary (przynajmniej w Polsce, bo nie mówię o krajach, w których wyznawany jest np. islam..). Twoja wiara - Twój wybór.

~LordIvul
-1 / 1

@ancykw w tym problem że samo bycie wychowanym w wierze jest już zmuszeniem do niej. Owszem, można powiedzieć że potem to już Twój wybór czy chcesz wierzyć czy nie, ale i tak większość społeczeństwa wierzy dlatego że tak została wychowana: w wierze chrześcijańskiej, jeżeli mówimy o akurat naszym kraju. To nie jest takie łatwe nagle z marszu odrzucić coś co było komuś wmawiane że jest prawdziwe praktycznie od kiedy był urodzony. Tak więc tak: samo wychowywanie dziecka w duchu jakiejś religii jest indoktrynizacją i przymuszaniem do niej. Nazwałbym kogoś wierzącym z wyboru gdyby nie został wychowany w wierze i potem z własnej woli ją przyjął, a nie kogoś kto był wychowywany aby wierzyć od urodzenia i tak naprawdę miał zerowy wpływ na to w co wierzy.

ancykw
0 / 0

@ministerq @~LordIvul - Słuchajcie.. czy Wy nie rozumiecie tego, że to nie mój problem, że ktoś NIE UŻYWA MÓZGU? Ja również zostałam wychowana w wierze katolickiej, ale jak zaczęłam więcej myśleć PO SWOJEMU, to zaczęłam żyć swoim życiem, a nie jakichś wymyślonych postaci. Nie ponoszę odpowiedzialności za ludzi, którzy podążają za innymi jak ślepe owieczki, bo ktoś im tak powiedział. Mam wrażenie, że Wy chyba też takimi owieczkami jesteście... Nikt nikomu nie zabrania MYŚLEĆ. Nikt w Polsce też nie narzuca komuś wiary (np. bądź katolikiem albo pójdziesz za kratki). Mamy wolność wyznania i każdy sobie może wierzyć w co chce. To, że ktoś "tak został wychowany" nie zmusza go do tej wiary, ani tym bardziej nie usprawiedliwia głupoty, jeżeli to jest jedyny powód, dla którego jest "katolikiem". Wracając do tematu demota - wiarę wybierasz SAM, raka dostajesz "niechcący w gratisie", świadomie sobie go nie wywołasz. Tyle w temacie moje owieczki wychowane do niemyślenia. :)

L Lai_Rai
+1 / 1

Porównanie nieszczególnie trafne. Choroba nowotworowa jest niezależna od człowieka. Religia natomiast jest nośnikiem pewnego światopoglądu, zestawu norm i schematów, które można przyjąć, jako zgodne z własnym uznaniem, albo je odrzucić. To, że nienawiść do danej religii jest równoznaczna z nienawiścią do ludzi, którzy postępują według niej, jest skrótem myślowym. Nie nienawidzi się wierzących jako osoby, ale za to, że utrwalają konkretny wzorzec, którego nienawidzisz. Tak samo nie da się nienawidzić religii jako takiej, ponieważ gdyby nie ludzie ją wyznający i praktykujący, pozostawałaby w sferze rozważań i założeń teoretycznych. Gdyby nie dobrowolna praktyka pewnej grupy ludzi, nie byłoby żadnych konsekwencji – dobrych, czy złych – tej religii, zatem nie byłoby powodu, by ją nienawidzić.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 May 2017 2017 10:31

Odpowiedz
0bcy
+2 / 4

NIestety religia jest ściśle związana z światopoglądem i związanymi z nią ideologiami.

Jeżeli ktoś neinawidzi jakiejś idei to siła rzeczy w jakimś stopniu musi nienawidzieć jej zwolenników.

Bo to tak jakbyś powiedział - to że nienawidzę komunizmu nie znaczy że nie lubię komunistów
lub - to że nienawidzę faszyzmu nie znaczy że nie lubię faszystów czy też to że nienawidzę morderstw nie znaczy że nie lubię morderców.

Jeżeli czuje się skrajną niechęć do jakiegoś poglądu świadomie czy też nie przelewa się ją na osoby które ten pogląd posiadają.

Wyjątkiem jest tylko i wyłacznie nieuzasadniona nienawiść - jeżeli nie nienawidzisz wyznawców jakiejś religii nie to znaczy że nie masz powodów do nienawiści do tej religii - a jezeli nienawidzisz jakiejś religii bez powodu - to jest to chorobliwa nieuzasadniona nienawiść a stwierdzenia że fakt nienawiści do religii jakoś ma się nie wiązać z tym że nie nienawidzisz ludzi z nimi związanych będzie jakiś racjonalizowaniem nieracjonalnej nienawiści - a że w końcu ta nienawiść nie jest taka zła bo w sumie ludzi nie nienawidze więc jest spoko.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 May 2017 2017 10:54

Odpowiedz
D doflamingo1993
-1 / 9

Kolejne próby atakowania katolików przez nienawistnych ateistów. Pamiętam hejt, gdy Ewa Chodakowska umieściła wpis religijny na swoim fb. Widzę, że ateiści dalej próbują wyzywać i obrażać.

Odpowiedz
T konto usunięte
0 / 0

@doflamingo1993 Rozumiem, że wy macie monopol na robienie z siebie ofiar?

~kamivi
+4 / 4

Mi osobiście nie przeszkadza to, że ktoś jest religijny. Jednak uważam, że bycie religijnym nie powinno oznaczać emanowania swoją wiarą, podkreślania jej na każdym kroku, jak i narzucania jej innym ludziom. Niestety w przypadku bycia religijnym są dwa typy ludzi; ci którzy traktują wiarę i wartości która ona niesie jako sprawa osobista, podążają według jej zasad ale nie podkreślają tego co drugie zdanie, nie robią czegoś by pokazać jak bardzo są oni wierzący, wręcz święci i akceptują fakt, że na świecie są również ludzie odmiennej wiary, ludzie niewierzący czy ludzie którzy wierzą w istnienie siły wyższej, czymkolwiek ona nie jest ale nie wierzą w sam sens religii; oraz drugi typ ludzi którzy potrafią w ciągu jednej rozmowy na błahy temat wspomnieć kilkanaście razy o swojej wierze, pokazują jak to oni bardzo są religijni przy każdej nadarzającej się okazji no i przede wszystkim cały czas próbują komuś narzucić swoją wiarę i jej zasady. Niestety ludzie drugiego rodzaju są bardziej widoczni.

Odpowiedz
darek1423
0 / 0

Ogólnie patologie i fanatyzmy są bardziej widoczne.:(

~Melepete
0 / 0

Zgadzam się, ale podobnie jest z poglądami ogólnie. Kamivi napisz mi tak poważnie kim dla ciebie jest człowiek, który ostentacyjnie obnosi się, że jest za prawicą, bądź lewicą - ma do tego prawo czy nie? Pielęgniarka, która wracając z pracy nie ściągnie swojego "ubioru służbowego" nie powinna tak pokazywać się publicznie (przecież jej praca również mówi o jej poglądach i usposobieniu)? Ja tam nie mam nic do ludzi, którzy NIE WSTYDZĄ się tego w co wierzą (ateiści, deiści itp.), jednakże niech wiedzą co wymaga od nich ich własna wiara/światopogląd. Z tego co wiem chrześcijanin ma być skromny, przy jednoczesnym podkreślaniu, że jest chrześcijaninem. Czyli nie ma się wstydzić swojej wiary, ale po owocach inni (szczególnie niewierzący) mają go poznać. Natomiast ateista nie wierząc, że występuje jakiś wyższy byt nie powinien czepiać się wierzących - bo to hipokryzja i nie do końca logiczne zachowanie. Nie wierzysz to nie wierz nie czepiaj się innych i w drugą stronę wierzysz to wierz nie czepiaj się innych (w Polsce nie potrzebujemy ewangelizacji, bo każdy wie kim jest Jezus - będzie chciał to wie gdzie ma szukać odpowiedzi). Według mnie niektórzy ateiści nie rozumieją, że ich światopogląd również jest wiarą. Pozdrawiam.

~Dumbicjusz
+2 / 2

Religijny jesteś z wyboru,chore porównanie. Inny przykład nienawidzisz zaniku mięśni (taka choroba genetyczna) ale widzisz rodzinę gdzie 4 dzieci choruje na zanik mięśni bo rodzice pomimo świadomości że urodzi im się chore cierpiące dziecko wciąż się rozmnażają.....lubisz ich?

Odpowiedz
E egow5
0 / 2

Ale zaraz, przecież religie są nieszkodliwe, a własnie wyznawcy są wrzodem na dupie...?

Odpowiedz
E emerk
+1 / 1

Za bardzo nie trafne porównanie. Religia to twój wybór, rak nie.

Odpowiedz
~AKCJA_STERYLIZACJA
-3 / 3

Najpierw watykańce zakazywali bambusom używać prezerwatyw, teraz jest przeludnienie i nakazują przyjmować, państwo polskie daje pomoc dla Afryki i tu też sprowadzać stypendia dawać, karmić, kombinat watykański ze swojego nic nie da, ciekawe jak wody Bałtyku zaleją 1/3 Polski ile kler ile da zalewowcom tego co wcześniej zadrapał Polsce; Do 2200roku woda zalej już znaczne tereny a ludzi przybędzie 4x z samego programy pomyleniec plus będzie ze 100milionów ślepych, głuchych, garbatych, schizofreników, z wadami serca, nerek, nóg...

Odpowiedz
MalcolmLDZ
-5 / 5

Czyli religia jest chorobą. Brawo, zawsze wiedziałem coś jest nie tak z ludźmi którzy biegają do "kościoła"

Odpowiedz
darek1423
0 / 0

@MalcolmLDZ Akurat te osoby tak naprawdę nie są zbyt "religijne" ,a jedyne chcą być tak postrzegane.

~tfujhujh
-1 / 1

Ja nienawidzę ludzi religijnych i religii. Przecież to przez lduzi religijnych to gunwo nie może umrzeć smiercią naturalna jak powinno ok 2 tysięcy lat temu bo przekazują ten szajs z pokolenia na pokolenie.

Odpowiedz
~janiemogemyslcie
0 / 0

Po tym jak w twoim poście wylewa się miłość i dobro to napiszę ci jedno - religia nie jest przyczyną, a formą. Nie byłoby religii to ludzie wykorzystaliby coś innego, bo tutaj po sobie samym powinieneś wiedzieć, że zawiść/zła natura powstaje autonomicznie i wychodzi z człowieka. Komuniści, a w tym Stalin zamordowali miliony ludzi, a brak wiary wcale im nie przeszkadzał. Naukowcom religia nie przeszkadzała wynajdywać i patentować wynalazków (czy byli wierzącymi z wyboru czy nie). Do tego niestety czy tego chcesz czy nie, ale to religie i bazujące na nich światopoglądy (ówcześni filozofowie greccy pomimo iż przekonywali, że w większości nie wierzą w ówczesne bóstwa chętnie nawiązywali do nich) są podwaliną zasad moralnych jak: nie czyń innemu co tobie nie miłe, wszystko co zrobisz kiedyś do ciebie wróci, rozwoju duchowego, samodoskonalenia (chęci bycia doskonałym jak Bóg), humanitarnego taktowania ludzi i zwierząt, sprawiedliwość bez względu na osobę. W Polsce twoja moralność jest wypadkową chrześcijaństwa i słowiańskich wierzeń.

darek1423
0 / 0

@~janiemogemyslcie Zgadzam się ,że wcześniejszy post jest bardzo nienawistny. To prawda ,że w znacznej części kształtuje nas środowisko. Nie zgadzam się w jednym. Z tym ,że przyrównałeś komunistów do naukowców patentujących swoje wynalazki. Co jest złego w tym ,że zarabiają na czymś co sami wymyślili? Nawet organizacje charytatywne utrzymują się z datków darczynców. Nie pracują za nic. Jak możesz oczekiwać ,aby naukowcy za swoje odkrycia niczego nie zyskiwali?

~janiemogemyslcie
0 / 0

@darek1423 to musiałeś źle zrozumieć moją wypowiedź - te dwa porównania są autonomiczne, czyli nie związane ze sobą, ale dotyczące charakteru tematu. Dopowiem mają dokładnie jeden wspólną cechę - wierzący, czy niewierzący to w każdej dziedzinie życia (nawet błędnie przez ogół przydzielony odgórnie do jakiejś frakcji) mogą one wystąpić. Przykładowo wkład duchowieństwa w rozwój nauki, a w tym szczególnie programowanie, chemia czy etyka. Z drugiej strony wkład nauki w rozwój duchowieństwa, a w tym szczególnie możliwość szybszego rozpowszechniania Biblii dzięki drukowi, oddzielenia opętań od chorób psychicznych (egzorcyści ściśle współpracują z psychologami, ciekawe ilu z was to wiedziało?). Chciałem naprawdę mocno podkreślić, że ludzie z poważnymi zaburzeniami szukają przynależności. Stają po którejś ze stron i plują jadem. Tak naprawdę, aby stworzyć profil takiego człowieka nie należy skupiać się na jego wierze/braku wiary, ale zawistnym charakterze. Na swojej drodze możesz spotkać dobrego wierzącego człowieka, jak i zagorzałego dobrego ateistę. Adekwatnie możesz po obu stronach spotkać parapety i ameby. Pierwsi jak się spotykają to obnoszą się do siebie z szacunkiem, szanując odczucia innych i podchodzą do innych pokojowo. Natomiast ci drudzy odstawiają szopki jak to z krzyżem "smoleńskim", czy wylewaniem frustracji na kler na internetowych forach - ale ŻADEN nie pójdzie porozmawiać z księdzem, co mu się nie podoba/co duchowieństwo w sobie powinno zmienić. Toż to kpina... co więcej czy to się komuś podoba czy nie, ale odtrącając wagę wiary w nasz wkład kulturowy staniemy się albo liberalnym zachodem, ale wschodnim socjalizmem. Przecież zarówno w krajach wyznaniowych, jak i naprawdę świeckich (Korea Północna, Chiny) panuje wykorzystywanie słabszego itp.

darek1423
0 / 0

@~janiemogemyslcie Łatwiej kogoś obrażać jak tego kogoś nie ma w pobliżu. Wiem ,że ludzie są różni i wiara naprawdę jest całkiem nieistotna jeśli chodzi o czyiś charakter/osobowość. Różnimy się pod tym względem ,że nie uważam religii za tak istotną jak ty. Obecnie Polska jest chyba bardziej socjalistyczna od Chin i staje się coraz bardziej. Czy pójście drogą Chin(obecnych nie tych z lat 80-90) naprawdę jest takie złe?

N neomagnet
0 / 0

Dobry demot. Niezła gówno burza się rozpętała :p to ja też coś od siebie dodam: niezależne badania potwierdzają że ateiści są inteligetniejsi od ludzi wierzących. Czekam na hejt polskich katolików xD

Odpowiedz
~janiemogemyslcie
0 / 0

@neomagnet nie ma to jak ameba najpierw hejtuje za branie udziału w shitstorm innych użytkowników, a sam bierze w tym czynny udział. Jak trzeba być głupim, aby publicznie hejtować samego siebie?

~encepencew
0 / 0

U mnie, w domu rodzinnym, przy okazji każdych świąt, ateistyczni członkowie rodziny, urządzali sabat religijnym członkom rodziny. Tj. ŻADNA taka uroczystość nie mogła się odbyć bez atakowania księży i kościoła. Byli zaproszonymi gośćmi na nasze święto, ale nie potrafili się powstrzymać od obdarzenia nas swoją tolerancją i akceptacją dla inności. Jak na prawdziwych ateistów przystało. Ale co tam. Ja się niczego po ludziach nie spodziewam, a te gadki o tolerancji to tylko puste słowa.

Odpowiedz