@urzytkowy Pytanie czy mówimy o słoiku czy przyjezdnym. Czasami bywam w Warszawie załatwiać sprawy, aczkolwiek staram się jak najrzadziej zbliżać się do tego miasta bo zwyczajnie go nie trawię do tego stopnia, że jeżdżąc często w góry dziękuję Bogu że po drodze mam Kraków, a nie Warszawę, bo w Krakowie ludzie potrafią się normalnie zachować, w Warszawie natomiast zauważyłem, że wśród ludzi jest tendencja do "bycia światowcem" o burakach na drogach nie wspominając. Kiedyś, a w zasadzie nie raz nocuję w pewnym hotelu w Warszawie (w którym zawsze są wolne pokoje) bo już byłem padnięty, w recepcji blond gwiazda która zachowywała się jak wielka księżna do której przyjechał wieśniak, na dzień dobry zrobiła tylko wymowne krzywe spojrzenie. Później jak poprosiłem o jakikolwiek pokój dla jednej osoby to oburzona zapytała czy sobie rezerwowałem, a jak powiedziałem że nie (no bo zawsze tam nocuję jak mi tak wypada bo tam zawsze jest pokój wolny) to oznajmiła mi, że ona nie jest od szukania mi pokoju. Podszedł przy okazji jakiś chłopaczek który tam pracował i podpowiedział mi, żebym kupił sobie "ajfona" i wszedł na ich "łeba" bo mają "mobajla" po czym sobie "zaredżis..." (nie jestem w stanie powtórzyć tego słowa jakie on wypowiedział) i nie było by problemu, w końcu mamy XXI wiek "heloł". I tak za każdym razem kiedy wpadam do tego hotelu, ktokolwiek by mnie nie obsługiwał to zawsze taka gadka. Nie wiem skąd oni takich cymbałów tam biorą, ale pewnego razu rano jak wychodziłem z pokoju to zapytałem się sprzątaczki czy to normalne w tym hotelu, że takie wieśniaki pracują, na co ona odpowiedziała, że to wszystko są słoiki, wszyscy z wsi w około Warszawy. No ale nie dziwi mnie to, bo w firmach do których jeżdżę podobne cymbały, a później jak rozmawiam z właścicielami tych firm czy dyrektorami to każdy przeprasza bo w zasadzie w Warszawie ciężko o miastowego, 90% młodych jest zwyczajnie z wiosek z okolic i jeszcze do nich cywilizacja nie weszła. Nie to, że mam coś do osób ze wsi, absolutnie, mam jedną pracownicę ze wsi i za żadne skarby bym jej nie zwolnił bo skąd ja będę brał wiejskie jaja, mleko, ser biały czy warzywa i owoce. W naszej firmie niemal wszyscy się u niej w sezonową żywność zaopatrują i bardzo sobie to chwalimy, że ona jest ze wsi i ona wcale tego nie kryje że po pracy idzie krowę wydoić (sam też kiedyś w dzieciństwie doiłem krowę u babci), ale jednak choć ona nie kryje, że jest ze wsi, to nie zachowuje się jak wsiowa patologia w wielkim mieście. Ale cóż, trochę stolic na świecie zwiedziłem i powiem ci, wszędzie tak jest, pojedziesz do Londynu, Paryża, Rzymu, Meksyku, Buenos Aires i masa wieśniaków, pojedziesz w okolice stolicy i zaczyna się kultura więc też pamiętajmy, Warszawa to stolica więc już samo to bardzo krzywdzi wizerunek Warszawy.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 8 June 2017 2017 20:03
Serio, jak czytam te wasze wywody na temat kultury i zachowań "słoików" czy "przyjezdnych" to mi się śmiać chce. Pochodzę z prowincji i jakoś nie widziałem by ludzie byli dla siebie chamscy od tak... ale w Warszawie widzę to dość często. Nie zawsze ale często. A czy to warszawiak czy przyjezdny.... to pojęcia nie mam. Ja się nie zadaję z ludźmi chamskimi :P
Jest dokladnie odwrotnie. Mam przyjaciolke spoza Wawy, pochodzi z malej miesciny, ale zadomowila sie od lat w Warszawie. Nie raz mi tlumaczyla, ze przyjezdni musza byc agresywni i rozpychac sie lokciami, bo inaczej nie udaloby im sie tu przebic. Skad taki sposob myslenia nie poparty rzeczywistoscia? Z prowincjonalnych kompleksow.
Nie wiem, szczerze nie spotykam się z rozpychaniem. Niemniej dziwne są pewne zachowania...
Przepychanie w komunikacji miejskiej... ja stosuję słowo "przepraszam" ale fakt, nie zawsze działa. Może akurat nie słyszeli?
Dla tego miasta dziwne jest to, że sąsiad sąsiada nie zna. Ja już zapoznałem się z ludzikami z mojego piony i piętra. Starsza parka i inna w średnim wieku. Luzik ludzie... znowu zaraz obok są też ludzie, którzy Ci nawet "dzień dobry" nie odpowiedzą ;P czy przyjezdni? Śmiem twierdzić, że nie... ale może to kwestia regionu pochodzenia? U mnie pojęcia jak dziękuję, proszę, dzień dobry i do widzenia i wiele innych to norma... ale chyba mniejsze miejscowości gdzie ludziki są jakby znane z widzenia to pewnie wymusza znanie się nawzajem i automatyczną kulturę...
PS: Debil też się znajdzie... najczęściej są to tzw dresiki-cwaniaczki ale i ten gatunek powoli wymiera :P
Warszawa to prowincja aka Lemingrad. Jak ktos powiedzial male prowincjonalne ydowskie miasteczko gdzies na obrzezach Takiego szamba nie ma nigdzie indziej w Polsce. Ludzie to buraki, zieje komuna na ulicach chamstwo, snoby, powietrze dslownie szare od brudu i smrodu, nie ma facetow tylko jakies osobniki w makijazu i z torebkami damskimi z tekstami typu "ojej buciki mi sie pobrudzily". Wszelkije masci odszczepiency, wynaturzone mutanty etc .Gorszej wiochy nie ma w Polsce nikt normalny w Warszawie nie chce zyc. To juz nie ta piekna Warszawa z przed wojny z pieknymy ludzmi ich juz nie ma i tamtej Warszawy juz nie ma. Nie ma kompleksu nizszosci prowincji, ale jest mania wiekszosci glownego scieku i pijawki polski, czyli jak wasza ceszarzowa by powiedziala, Wałszawy.
Najwięcej złego o Warszawie mają do powiedzenia ci, którzy nawet w Warszawie na dworcu nie wysiedli. Dla jasności: nie jestem z Warszawy ale mieszkałem tam 3 lata. Najmilsi i najsympatyczniejsi są rodowici Warszawiacy.
Rodowitych Warszawiaków już nie ma. Ostatnich można spotkać na Pradze. Większość obecnych "warszafiaków" to bydło, które nazjeżdżało do stolicy, a które krzyczy najgłośniej jaka to Warszawa zła i niedobra.
@Siwy1980 Też nie do końca. Mieszkam na Pradze od urodzenia. W latach 70 na Targówek sprowadziło się mnóstwo ludzi z okolic Warszawy. Ale faktem jest, ze ostoja Warszawy to Praga, część Czerniakowa, stara Wola i trochę Żoliborza.
Cóż pewna część "ludności napływowej" przyjeżdża do Warszawy w celu zrobienia "zawrotnej/szybkiej kariery". Tak jak pisałem, po trupach do celu. Jestem Warszawiakiem z dziada pradziada i czesto dostrzegam to zjawisko. Zaciętość i bezduszność we wspinaniu się po drabince kariery. Słowo (zdrowa) rywalizacja jest całkiem obce. Jedyny rodzaj rywalizacji to wyścig szczurów. Aby bardziej podle, po ścierwie, z jadem. Patrząc nawet na ulicy, na światłach dla pieszych, widzimy że jak tylko światło zmienia się na zielone to wszyscy ruszają przed siebie z klapkami na oczach gotowi tratować tych z naprzeciwka. Każdy w pogodni. Zawsze i wszędzie. Wpatrzony w i przed siebie. Ograniczający kontakt z innymi, po powrocie z pracy gdzie kopał dołki pod innymi cały dzień, zamyka się w swoim pałacu otoczonym ogrodzeniem z domofonem aby chronić swoje "dobra". Nie wiem dokładnie czego...piasku z piaskownicy? Żeby przypadkiem nikt "niepowołany" nie przeszedł przez jego podwórko idąc na autobus? Aby się tylko pokazać że musze być chroniony bo taki ważny jestem. Szkoda gadać. Przed wojną było inaczej, człowiek żył serdecznie (może nie zawsze ;) ) z sąsiadami, każdy znał wszystkich lokatorów w klatce/bloku. W seklepie był usmiech i pogawędki. A teraz? W większym stopniu izolacja.... Brak chęci współżycia i rozumienia innych. Z tego wynika brak empatii i walka o taborety w korpo. Dobranoc.
@urzytkowy Jak ja uwielbiam te pier****nie "rodowitych warszawiaków" (celowo od małej litery). Jesteś gorszym burakiem od wszystkich słoików razem wziętych. Skąd w tobie tyle pogardy dla innych? Przecież jesteś wielce wspaniałym warszawiakiem. Typowy warszawiak. Gada, że to przyjezdni się wywyższają i podkreślają, że są z Warszawy, a sam uważa się za lepszego od słoików dlatego, że jest warszawiak "z dziada pradziada". Dziad i pradziad też z warszawy, czy może jednak z wioski przyjechali?
Przeczytaj sobie to kilka razy i zastanów się co wypisujesz. Gdzie się niby "wywyższam"? Opisuję jedynie mój pogląd. Twój komentarz dotyczy sytuacji ogólnych, zebranych przez jakiś czas i dajesz upust temu tutaj. Ktoś pisze o marchewce a Ty wylatujesz gadając o wszystkich warzywach. Cudowne. Twój komentarz nie wnosi nic ciekawego do dyskusji pod tym demotem. Jedyne co potrafisz to paplać na lewo i prawo różne, ogólne głupoty bez jakiegokolwiek merytorycznego sensu i inteligentnego poziomu. Skasuj sobie konto na demotach, usiądź gdzieś w kącie z jakimś tanim alkoholem i narzekaj sobie na wszystko nie wiedząc niczego :-)
Chyba się komuś coś pomieszało....
"Przyjezdny" => Po trupach do celu. Klapki na oczy i do przodu.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 June 2017 2017 0:04
Odpowiedz@urzytkowy Dokładnie. Puszczają drzwi prosto w nos.
@urzytkowy Pytanie czy mówimy o słoiku czy przyjezdnym. Czasami bywam w Warszawie załatwiać sprawy, aczkolwiek staram się jak najrzadziej zbliżać się do tego miasta bo zwyczajnie go nie trawię do tego stopnia, że jeżdżąc często w góry dziękuję Bogu że po drodze mam Kraków, a nie Warszawę, bo w Krakowie ludzie potrafią się normalnie zachować, w Warszawie natomiast zauważyłem, że wśród ludzi jest tendencja do "bycia światowcem" o burakach na drogach nie wspominając. Kiedyś, a w zasadzie nie raz nocuję w pewnym hotelu w Warszawie (w którym zawsze są wolne pokoje) bo już byłem padnięty, w recepcji blond gwiazda która zachowywała się jak wielka księżna do której przyjechał wieśniak, na dzień dobry zrobiła tylko wymowne krzywe spojrzenie. Później jak poprosiłem o jakikolwiek pokój dla jednej osoby to oburzona zapytała czy sobie rezerwowałem, a jak powiedziałem że nie (no bo zawsze tam nocuję jak mi tak wypada bo tam zawsze jest pokój wolny) to oznajmiła mi, że ona nie jest od szukania mi pokoju. Podszedł przy okazji jakiś chłopaczek który tam pracował i podpowiedział mi, żebym kupił sobie "ajfona" i wszedł na ich "łeba" bo mają "mobajla" po czym sobie "zaredżis..." (nie jestem w stanie powtórzyć tego słowa jakie on wypowiedział) i nie było by problemu, w końcu mamy XXI wiek "heloł". I tak za każdym razem kiedy wpadam do tego hotelu, ktokolwiek by mnie nie obsługiwał to zawsze taka gadka. Nie wiem skąd oni takich cymbałów tam biorą, ale pewnego razu rano jak wychodziłem z pokoju to zapytałem się sprzątaczki czy to normalne w tym hotelu, że takie wieśniaki pracują, na co ona odpowiedziała, że to wszystko są słoiki, wszyscy z wsi w około Warszawy. No ale nie dziwi mnie to, bo w firmach do których jeżdżę podobne cymbały, a później jak rozmawiam z właścicielami tych firm czy dyrektorami to każdy przeprasza bo w zasadzie w Warszawie ciężko o miastowego, 90% młodych jest zwyczajnie z wiosek z okolic i jeszcze do nich cywilizacja nie weszła. Nie to, że mam coś do osób ze wsi, absolutnie, mam jedną pracownicę ze wsi i za żadne skarby bym jej nie zwolnił bo skąd ja będę brał wiejskie jaja, mleko, ser biały czy warzywa i owoce. W naszej firmie niemal wszyscy się u niej w sezonową żywność zaopatrują i bardzo sobie to chwalimy, że ona jest ze wsi i ona wcale tego nie kryje że po pracy idzie krowę wydoić (sam też kiedyś w dzieciństwie doiłem krowę u babci), ale jednak choć ona nie kryje, że jest ze wsi, to nie zachowuje się jak wsiowa patologia w wielkim mieście. Ale cóż, trochę stolic na świecie zwiedziłem i powiem ci, wszędzie tak jest, pojedziesz do Londynu, Paryża, Rzymu, Meksyku, Buenos Aires i masa wieśniaków, pojedziesz w okolice stolicy i zaczyna się kultura więc też pamiętajmy, Warszawa to stolica więc już samo to bardzo krzywdzi wizerunek Warszawy.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 June 2017 2017 20:03
Serio, jak czytam te wasze wywody na temat kultury i zachowań "słoików" czy "przyjezdnych" to mi się śmiać chce. Pochodzę z prowincji i jakoś nie widziałem by ludzie byli dla siebie chamscy od tak... ale w Warszawie widzę to dość często. Nie zawsze ale często. A czy to warszawiak czy przyjezdny.... to pojęcia nie mam. Ja się nie zadaję z ludźmi chamskimi :P
Jest dokladnie odwrotnie. Mam przyjaciolke spoza Wawy, pochodzi z malej miesciny, ale zadomowila sie od lat w Warszawie. Nie raz mi tlumaczyla, ze przyjezdni musza byc agresywni i rozpychac sie lokciami, bo inaczej nie udaloby im sie tu przebic. Skad taki sposob myslenia nie poparty rzeczywistoscia? Z prowincjonalnych kompleksow.
OdpowiedzNie wiem, szczerze nie spotykam się z rozpychaniem. Niemniej dziwne są pewne zachowania...
Przepychanie w komunikacji miejskiej... ja stosuję słowo "przepraszam" ale fakt, nie zawsze działa. Może akurat nie słyszeli?
Dla tego miasta dziwne jest to, że sąsiad sąsiada nie zna. Ja już zapoznałem się z ludzikami z mojego piony i piętra. Starsza parka i inna w średnim wieku. Luzik ludzie... znowu zaraz obok są też ludzie, którzy Ci nawet "dzień dobry" nie odpowiedzą ;P czy przyjezdni? Śmiem twierdzić, że nie... ale może to kwestia regionu pochodzenia? U mnie pojęcia jak dziękuję, proszę, dzień dobry i do widzenia i wiele innych to norma... ale chyba mniejsze miejscowości gdzie ludziki są jakby znane z widzenia to pewnie wymusza znanie się nawzajem i automatyczną kulturę...
PS: Debil też się znajdzie... najczęściej są to tzw dresiki-cwaniaczki ale i ten gatunek powoli wymiera :P
Warszawa to prowincja aka Lemingrad. Jak ktos powiedzial male prowincjonalne ydowskie miasteczko gdzies na obrzezach Takiego szamba nie ma nigdzie indziej w Polsce. Ludzie to buraki, zieje komuna na ulicach chamstwo, snoby, powietrze dslownie szare od brudu i smrodu, nie ma facetow tylko jakies osobniki w makijazu i z torebkami damskimi z tekstami typu "ojej buciki mi sie pobrudzily". Wszelkije masci odszczepiency, wynaturzone mutanty etc .Gorszej wiochy nie ma w Polsce nikt normalny w Warszawie nie chce zyc. To juz nie ta piekna Warszawa z przed wojny z pieknymy ludzmi ich juz nie ma i tamtej Warszawy juz nie ma. Nie ma kompleksu nizszosci prowincji, ale jest mania wiekszosci glownego scieku i pijawki polski, czyli jak wasza ceszarzowa by powiedziala, Wałszawy.
Powinno być "słoik"
Odpowiedzhaha, takie zabawne! nie...
OdpowiedzTrzeba uściślić tego demota: przyjezdny=Kanadyjczyk, ewentualnie Australijczyk.
OdpowiedzNie ma w Warszawie bardziej awanturnych buców i nikt tak głośno nie wrzeszczy "ja jestem z Warszawy" jak PRZYJEZDNY..........:P
OdpowiedzNajwięcej złego o Warszawie mają do powiedzenia ci, którzy nawet w Warszawie na dworcu nie wysiedli. Dla jasności: nie jestem z Warszawy ale mieszkałem tam 3 lata. Najmilsi i najsympatyczniejsi są rodowici Warszawiacy.
OdpowiedzRodowitych Warszawiaków już nie ma. Ostatnich można spotkać na Pradze. Większość obecnych "warszafiaków" to bydło, które nazjeżdżało do stolicy, a które krzyczy najgłośniej jaka to Warszawa zła i niedobra.
@Siwy1980 Jacyś są, ale niewielu. Większość zginęła w powstaniu, albo zaraz po nim.
@Siwy1980 Też nie do końca. Mieszkam na Pradze od urodzenia. W latach 70 na Targówek sprowadziło się mnóstwo ludzi z okolic Warszawy. Ale faktem jest, ze ostoja Warszawy to Praga, część Czerniakowa, stara Wola i trochę Żoliborza.
Powinno być "przejezdny". Ci, co zostają na dłużej, też prędzej czy później się upodabniają do warszafskiej elytki :x
Odpowiedzczy ja wiem mieszkam w Warszawie i jakoś więcej niemiłych sytuacji spotkało mnie w wioskach niż w mieście
OdpowiedzWręcz odwrotnie
OdpowiedzPrzyjezdny - podpi**doli Cię ze wszystkim, aby wspinać się po szczeblach kariery.
OdpowiedzCóż pewna część "ludności napływowej" przyjeżdża do Warszawy w celu zrobienia "zawrotnej/szybkiej kariery". Tak jak pisałem, po trupach do celu. Jestem Warszawiakiem z dziada pradziada i czesto dostrzegam to zjawisko. Zaciętość i bezduszność we wspinaniu się po drabince kariery. Słowo (zdrowa) rywalizacja jest całkiem obce. Jedyny rodzaj rywalizacji to wyścig szczurów. Aby bardziej podle, po ścierwie, z jadem. Patrząc nawet na ulicy, na światłach dla pieszych, widzimy że jak tylko światło zmienia się na zielone to wszyscy ruszają przed siebie z klapkami na oczach gotowi tratować tych z naprzeciwka. Każdy w pogodni. Zawsze i wszędzie. Wpatrzony w i przed siebie. Ograniczający kontakt z innymi, po powrocie z pracy gdzie kopał dołki pod innymi cały dzień, zamyka się w swoim pałacu otoczonym ogrodzeniem z domofonem aby chronić swoje "dobra". Nie wiem dokładnie czego...piasku z piaskownicy? Żeby przypadkiem nikt "niepowołany" nie przeszedł przez jego podwórko idąc na autobus? Aby się tylko pokazać że musze być chroniony bo taki ważny jestem. Szkoda gadać. Przed wojną było inaczej, człowiek żył serdecznie (może nie zawsze ;) ) z sąsiadami, każdy znał wszystkich lokatorów w klatce/bloku. W seklepie był usmiech i pogawędki. A teraz? W większym stopniu izolacja.... Brak chęci współżycia i rozumienia innych. Z tego wynika brak empatii i walka o taborety w korpo. Dobranoc.
Odpowiedz@urzytkowy skąd wiesz jak było przed wojną? xd
@urzytkowy Jak ja uwielbiam te pier****nie "rodowitych warszawiaków" (celowo od małej litery). Jesteś gorszym burakiem od wszystkich słoików razem wziętych. Skąd w tobie tyle pogardy dla innych? Przecież jesteś wielce wspaniałym warszawiakiem. Typowy warszawiak. Gada, że to przyjezdni się wywyższają i podkreślają, że są z Warszawy, a sam uważa się za lepszego od słoików dlatego, że jest warszawiak "z dziada pradziada". Dziad i pradziad też z warszawy, czy może jednak z wioski przyjechali?
Po powstaniu warszawskim 90% ludności Warszawy to "przyjezdni".
OdpowiedzPrzeczytaj sobie to kilka razy i zastanów się co wypisujesz. Gdzie się niby "wywyższam"? Opisuję jedynie mój pogląd. Twój komentarz dotyczy sytuacji ogólnych, zebranych przez jakiś czas i dajesz upust temu tutaj. Ktoś pisze o marchewce a Ty wylatujesz gadając o wszystkich warzywach. Cudowne. Twój komentarz nie wnosi nic ciekawego do dyskusji pod tym demotem. Jedyne co potrafisz to paplać na lewo i prawo różne, ogólne głupoty bez jakiegokolwiek merytorycznego sensu i inteligentnego poziomu. Skasuj sobie konto na demotach, usiądź gdzieś w kącie z jakimś tanim alkoholem i narzekaj sobie na wszystko nie wiedząc niczego :-)
OdpowiedzRACZEJ RDZENNY WARSZAWIAK. TO WŁAŚNIE PRZYJEZDNE BYDŁO TRATUJE STOLICĘ, ROZPYCHA SIĘ I PANOSZY, PYSKUJE I BRUŹDZI. WON DO SWOICH WIOCH SŁOJE!
Odpowiedz