Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
589 604
-

Zobacz także:


Mirrage26
-1 / 3

@Cookofski Mocne. Straszne, że przez tak długi czas nikt nie zauważył dryfującego ciała tego chłopca.

Hannya
-2 / 2

@Cookofski 1,25 dzieciak uderza się w głowę. Od tego momentu zaczyna tonąć.

survive
0 / 2

@Cookofski chyba dopiero po 4-5minutowym niedotlenieniu następują nieodwracalne zmiany w mózgu, więc dzieciakowi chyba nic się poważnego nie stało. 1min szamotania 3min dryfował pod wodą między ludźmi, masaka.

~Przynajmniej_przeczytaj
+19 / 23

@iki614 Przeczytaj, inteligencie, do końca. Albo się nie wypowiadaj. Szczególnie, że autor wszystko dalej wyjaśnij. Możesz też dalej żyć w nieświadomości o tym, jak na prawdę wygląda topiący się człowiek.

S Samgwa
+7 / 9

Nie puszczać poczwarek samych do wody, niestety "siedź na brzegu" działa tak samo jak "nie jedź tych ciastek" , dziękuję, do widzenia.

Odpowiedz
Cookofski
-3 / 3

@Samgwa I tak do piędziesiątego roku życia. A potem? Hmmm.... może znajdzie se sam pracę?

Koszowy
+4 / 6

tego typu opowieści pojawiają się co chwilę, ale nie rozumiem wciąż, co powoduje takie topienie się. Czemu ktoś nagle zaczyna się topić?

Odpowiedz
~gfhgjgkhkhn
+7 / 9

@Koszowy To też mnie zastanawia. Dlaczego tonący przestaje używać nóg i traci kontrolę nad rękami?

~Srokosz
+7 / 9

@Koszowy Brak siły, skurcz, podlatuje jakiś owad (np. bąk czy osa) i próbujesz go odgonić i tracisz rytm

Iorwen
+5 / 7

@~gfhgjgkhkhn Może panika, strach i lekkie niedotlenienie połączone w jedno daje takie rezultaty?

Koszowy
+3 / 5

No ale jaki rytm? Nawet jak idziesz pod wodę, to po prostu wypływasz. Oczywiście, co innego, jak jest prąd w morzu i cię wciąga, to rozumiem. Ale na basenie, w jeziorze, czemu nagle ktos ma zacząć tonąć niespodziewanie? Właśnie zastanawia mnie, co jest, od medycznej strony, powodem takiego tonięcia.

Skurcz - to jakieś wytłumaczenie, ale wtedy raczej osoba by wierzgała.

(Bąk to ptak nie owad)

H HieronimaLucinda
+13 / 15

Topilam sie jako dziecko wsrod wielu ludzi w jeziorze. Pamietam ze stracilam grunt pod nogami i zaczelam sie zachowywac dokladnie tak jak w opisie-cicho do gory zlapac oddech, ale ciagnie cos w dol, widze ludzi, biore oddech, znowu w dol. Tak chyba ze trzy razy i pan bedacy obok mnie zlapal. Nawet nie zdazylam sie przestraszyc, poszlam sie bawic dalej,ale utkwilo mi to mocno w pamieci. Dzis uwazam ze jeszcze bym pewnie ze dwa razy lyknela powietrza, a potem nikt by nawet nic nie zauwazyl.

BlueAlien
-2 / 4

@HieronimaLucinda ale co takiego ciągnie w dół?

TheNiku
+8 / 8

@BlueAlien Choćby wzięcie "złego" oddechu z wodą w pakiecie - woda w drogach oddechowych potrafi zaszkodzić. Może złapać Cię skurcz, może jakieś emocje, np. coś cię przestraszy (choćby owad czy ryba) i na chwilę nie myślisz, co robisz, głowa ląduje pod taflą wody, odruch oddychania nabiera wody do ust i nosa. Co do ciągnięcia w dół - nie wiem, czy pływasz, ale ustaw się w pozycji pionowej na basenie, gdzie woda jest głęboka. Polecisz w dół. Jeśli nie poruszysz się, to raczej nie wypłyniesz, a na pewno nie na czas.

~zczcaacasa
+3 / 5

Kiedyś podczas kąpieli w rzece w miarę bezpiecznym miejscu - rzeka nie była zbyt szeroka i na środku była duża wysepka. Wszędzie miałem grunt oprócz jednego punktu, który trzeba było przepłynąć z metr bo dno było w kształcie litery V. Zacząłem się topic źle odmierzając punkt w którym powinienem już złapać grunt - jakieś 10 sekund trwała moja walka z żywiołem i prądem wody - patrzyłem na ludzi, którzy stali powyżej tafli wody jakieś półtora metra (taka skarpa) aby mi pomogli. Byłem bardzo wstydliwy i nigdy nie poprosiłbym ludzi o pomoc w czymkolwiek a jednak tutaj miałem tylko jedno w głowie - pomóż mi... trwało to co prawda 10 sekund być może, ale na prawdę w tym czasie tyle myśli przychodzi na sekundę, że nawet sobie nie wyobrażacie... Miałem wtedy może z 12 lat - osoby, które na to patrzyły około 18. Wszystkie objawy opisane wyżej miałem i jedyne co mnie uratowało... to byłem ja sam. Na kąpielisku było z 10 ludzi, którzy tylko się patrzyli... Po pewnym czasie jak już wiedziałem, że nikt mi nie pomoże to zacząłem machać szybko rękami - do bezpiecznego brzegu były może z dwa metry. Na szczęście się udało. Paręnaście minut dochodziłem do siebie, byłem taki wyczerpany. Miałem żal do ludzi, że mi nie pomogli - mimo tego, jak mnie obserwowali. Gdybym w ostatniej chwili nie poszedł po rozum do głowy i nie miał tej woli walki to pewnie dziś bym tego nie pisał. Dlatego tym bardziej mając na uwagę to co mi się wydarzyło - przestrzegam wszystkich - lepiej jest zareagować i potem nie żałować niż stać i się przyglądać co ta czy inna osoba wyprawia - to nic nie kosztuje. - Oczywiście najlepiej jest podać jakąś rzecz zamiast siebie, chyba, że jest to w miejscu gdzie mamy grunt a np dziecko nie to wtedy inna sprawa.

Odpowiedz
H HieronimaLucinda
-1 / 1

Chyba po prostu grawitacja. Wazniejsze ze nic nie wypycha na powierzchnie bo rece nie daja rady. Nie umialam plywac. Moze to ma znaczenie.

Odpowiedz
~Sp4des
+3 / 3

@HieronimaLucinda Nie wiem, czy jesteś tego świadoma. ale ciało ludzkie ma dodatnią wyporność.

Cookofski
-1 / 1

@~Sp4des Owszem. Ma. W wodzie, a nie na powierzchni. Lód też ma.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 June 2017 2017 22:45

Z Zywis
+3 / 3

potknąłem się na płytkiej wodzie, przestraszyłem i nie potrafiłem dosięgnąć dna. chyba w ostatniej chwili ktoś mnie wyciągnął. miałem 12lat

Odpowiedz
Q Quant
+8 / 10

Jestem ratownikiem wodnym i nie mogę się zgodzić z wszystkimi treściami zawartymi w tym opisie. Nie jest prawdą, że tonący nie machają nogami. Owszem machają, co jest pewnym problemem przy ich ratowaniu. Właśnie z tego powodu prawidłowym podejściem do tonącego jest zanurkowanie pod nim, wciągnięcie go pod wodę i założenie chwytu ratunkowego. Dopiero jak się ma tonącego w chwycie, można zacząć bezpieczne holowanie do brzegu. Chodzi o to aby tonący nie ściągnął ratownika pod wodę chwytając się go jak popadnie. I tu mam drugie zastrzeżenie do tego tekstu: nie jest prawdą, że tonący nie chwyta się koła ratunkowego. Otóż chwyta się wszystkiego - ludzi, gałęzi, nawet pęków glonów, pomimo że bardziej sobie tym szkodzi, niż pomaga. Tonący chwyta się także ratującego jeżeli ten niewłaściwie zabierze się do ratowania. Amatorzy biorący się za ratowanie bywają przez tonących drapani, kopani, targani za włosy. Wynika to z kompletnej paniki i rozpaczliwych prób złapania się czegokolwiek, co pozwoli choć na chwilę się wynurzyć ponad lustro wody. To właśnie stąd biorą się historie o ludziach, którzy próbując ratować tonącego, sami utonęli. Oni nie tyle utonęli, co zostali utopieni przez ratowaną osobę, która spanikowana nie była w stanie współpracować. Tak, tak, tonący człowiek jest niebezpieczny dla kogoś, kto się bierze za ratowanie, ale się na tym nie zna. Z opisu zamieszczonego w tym democie wyłania się obraz tonącego, który w milczeniu dryfuje jak pionowa kłoda, nie macha rękami i niczego się nie chwyta. Jest to jednak obraz błędny. Milczenie - zgoda. W życiu nie słyszałem aby tonący się darł, bo nie miał przecież jak, skoro woda wlewała mu się do ust. Ale prawie każdy, którego widziałem, machał rozpaczliwie wszystkimi kończynami. Mało tego, gdy się już delikwentowi założy chwyt ratowniczy i zaczyna się go holować, ten nadal wszystkim macha, szarpie się, a jedna pani nawet mnie ugryzła w rękę, bo jeszcze do niej nie dotarło, że jest bezpieczna. A na koniec powiem Wam coś, czego nikt oficjalnie nie przyzna, ale uczy się tego na każdym kursie ratownictwa. Ratowanie jest o niebo łatwiejsze gdy delikwent straci przytomność, dlatego w pewnych przypadkach wręcz czeka się na to, aż tonący wreszcie pójdzie pod wodę, bo jak się zachłyśnie, to wreszcie da się do niego podejść. Dotyczy to tych szczególnie intensywnie się szamoczących, albo rosłych mężczyzn (szczególnie gdy ratownik nie jest zbyt silny). Z takimi postępuje się czasem w ten sposób, że płynąc do niego zatrzymuje się 2-3 metry od niego i się czeka aż delikwent się opije, bo przestaje być wtedy niebezpieczny dla ratownika. Jeden mój kumpel musiał kiedyś puścić kolesia, którego już holował, bo facet był tak silny i tak spanikowany, że zaczynało się robić groźnie. Puścił go, odpłynął kawałek i tam poczekał, aż facet się zachłyśnie i przestanie wierzgać. Do brzegu nie było daleko, więc nawet jakby złapał wody w płuca, to dałoby się go odratować. A wodę w płuca tonący nie bierze tak od razu. Najpierw ją połyka, potem rzyga (zazwyczaj już pod wodą), następnie zaczyna się dławić i dopiero na końcu woda dostaje się do drzewa oskrzelowego, a tonący często jest już wtedy nieprzytomny, a więc łatwy do wyciągnięcia na brzeg. Może to brzmi paskudnie, ale każdy ratownik, który skacze do tonącego w rzece, jeziorze, albo morzu, zawsze woli holować nieprzytomnego. Co innego basen, ale na basenie to nie jest żadne ratownictwo, tylko raczej pilnowanie żeby się gówniarze nie opili wody. Gwarantuje Wam, że jeżeli wypuścicie "ratownika" pracującego w akwaparku, na rwącą rzekę, to ratując tonącego prędzej sam się utopi.

Odpowiedz
Koszowy
-1 / 1

@Quant No ale wytłumacz proszę, co powoduje, że ktoś się topi. Bo tego nie rozumiem. Leżał na goracym i wpadł – OK, rozumiem, szok termiczny Wciąnął go wir, prąd morski – OK, rozumiem. Ale w basenie? Jeziorze? czemu ktoś się nagle zaczyna topić?

Q Quant
+5 / 5

@Koszowy - wiele razy sam się pytałem wyciągniętego delikwenta co się stało, a niektórzy sami nie byli w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Możliwości jest wiele. Ludzie nie umiejący pływać mogą np. spacerować w wodzie po pas i nagle spaść ze skarpy na dnie. W jeziorach morenowych dno często ma takie nagłe uskoki, gdzie masz metr wody a krok dalej już 2 metry. Z kolei ludzie umiejący (zasadniczo) pływać, często topią się z powodu przecenienia swoich umiejętności, albo sił. Zacznie się tak popisywać przed laskami i pruje na drugi brzeg jeziora, po czym w połowie drogi okazuje się, że już dalej płynąć nie ma siły, więc wpada w panikę. Zdarza się też, że całkiem dobry pływak zaczyna się topić z powodu skurczu (najczęściej łydki). Zaskoczenie i ból są wtedy tak duże, że trzeba dużego doświadczenia aby się opanować i płynąc dalej. Jednak absolutnym numerem jeden wśród przyczyn topienia się jest alkohol. Trunki wyskokowe potrafią "przekonać" moczymordę, że umie pływać, podczas gdy nie umie. Podobną siłę "przekonywania" ma alkohol gdy chodzi o wejście do bardzo zimnej wody. Po trzeźwemu by nie wlazł, ale po pijaku woda nie wydaje się aż taka zimna. Pochlapie się, nawet popływa (jeżeli umie), po czym organizm odmawia posłuszeństwa z powodu szoku termicznego. Pijani często włażą do zimnej wody bardzo rozgrzani na słońcu, a wtedy szok jest więcej niż prawdopodobny. To oczywiście tylko przykłady, bo fantazja pijanych nie ma granic. Kiedyś wyciągnąłem z jeziora idiotę, który jak już było po wszystkim, wyjaśnił mi, że "musiał przysnąć, bo generalnie to umie pływać". Płynął i zasnął! Życie pisze takie scenariusze, że czasem trudno uwierzyć, że ludzie mogą być aż takimi durniami.

survive
0 / 2

@Koszowy, ja pamiętam swój basen z początków podstawówki, rodzice chcieli bym tam poszedł, bo fajnie jest pływać, zabawa, zdrowo. Wszystko było fajnie dopóki pewnego razu sobie płynąc nagle nie zachciałem stanąć na nogi a okazało się, że ciągle jestem na "głębinach", absolutna dezorientacja i panika, nie wiem ile mi zajęło do szamotanie się do płytkiej wody która była blisko ale uważam to za jeden z najgorszych momentów w swoim życiu. Baseny, jeziora itd. omijam szerokim łukiem.

B BishopBS
-5 / 7

jak się nie pilnuje to się topią albo myśli się że mają nie wiadomo jakie umiejętności.. jak się topią to niech się topią.. jak ktoś ich uratuje to jego sprawa ja bym ratowany być nie chciał bo zwyczajnie przez własną głupotę zacząłem się topić..

Odpowiedz
M masti23
+2 / 2

I tak nie rozpoznam topiacego sie. Sam nie wchodze zbyt glebomo do wody, mam fobie, w glowie mi sie kreci jak z mostu patrze sie na duzy zbiornik wodny znajdujacy sie pod mostem, moze jak by porecze byly nad glowa. Nie topilem soe nigdy, nie umiem plywac.

Odpowiedz
Malinator
+1 / 3

To dobrze, że topią się w ciszy. Przynajmniej nie obudzą sąsiadów :D

Odpowiedz
beva
+1 / 1

Kiedyś kolega opowiadał, że jakaś para wybrała się łódką na jezioro. Chłopak chciał popływać ale w pewnym momencie zaczął tonąć. Próbował łapać się łódki ale dziewczyna myśląc, że się wygłupia odpychała go. I chłopak utonął.

Odpowiedz
R ryba66
0 / 0

Mój 5-cio letni syn topił się w zeszłym roku. Był w dmuchanej kamizelce ja z żoną byłem koło niego trzymając go cały czas przy sobie. Niby sobie pływa ale cały czas mam go w garści. Tak czy siak musiał jakoś złapać wodę nosem ale niczego nie poznałem. Dopiero żona mówi, że coś jest nie tak więc pytam syna czy oddycha a on tylko patrzy na mnie tymi wielkimi oczami więc jak raz go nad wodę tu przeszkadzała kamizelka z którą szpony żony na szczęście szybko sobie poradziły (to jest panika). Niby dorośli ludzie ale jak widzisz, że twoje dziecko nie oddycha to wpada się w panikę. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Dziecko nieco ucierpiało przy zrywaniu tej kamizelki ale poza trzema otarciami po paznokciach nic mu nie było. Na szczęście też nie zraził się do wody ani ja.

Odpowiedz