Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
196 208
-

Zobacz także:


Arbor
0 / 14

Taka sytuacja (efekt końcowy) następuje najczęściej wtedy, kiedy rodzic nie zaszczepi niczego dziecku, nie wtedy, kiedy będzie chciało zaszczepić nie to, co dziecko chciałoby robić. Choć oczywiście nie twierdzę, że i takie sytuacje się zdarzają. Generalnie dzieci w bardzo młodym wieku nie mają zarysowanych preferencji, więc to rodzic wybiera drogę dziecku. Osobiście znam przypadki (głównie tancerzy, bo w takim środowisku swego czasu się obracałem), w których dziecko czegoś nienawidziło robić- bo zbyt ciężko, bo zbyt systematycznie, bo rodzice zmuszali- ale kiedy weszło się na pewien poziom, to właśnie wtedy zaczęła się z tego robić osobista pasja, którą człowiek zaakceptował wewnętrznie.

Jeśli pozwolimy dziecku dowolnie wybierać, rezygnować, wybierać coś nowego itd., to do niczego się nie dojdzie. Dzieci się nudzą, poddają, nie mają wyrobionego charakteru, ani jasnego światopoglądu, dzięki któremu świadomie mogliby coś wybrać. Rolą rodzica jest zaszczepienie pasji w dziecku i w chwilach słabości przymuszanie go tak długo, aż nie dorośnie i nie zacznie być za siebie odpowiedzialne.

Odpowiedz
Likeeaa
+5 / 5

@Arbor Jeśli dziecko zacznie mieć do czegoś zamiłowanie samo z siebie, to warto się na tym skupić i spróbować w nim je rozwinąć, ale nie w nachalny sposób, żeby nie utraciło chęci do tej pasji. W tym też momencie, gdy skupia się na konkretnym zajęciu, które go interesuje, a rodzice skupiają się na tym, by nie straciło chęci i motywacji do tego zajęcia, rozwija się w nim też charakter oraz wyobraźnia. Dzieci się nudzą i się poddają, jeśli nikt im nie pomaga w odkrywaniu i rozwinięciu pasji, a nie dlatego, że nie mają charakteru czy światopoglądu. Nie mają po prostu w nikim oparcia, w kimś, kto by im pokazał, ile ta pasja w sobie kryje i że warto się w nią zagłębiać. I nic na siłę!

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 August 2017 2017 10:25

Arbor
0 / 2

@mooz , być moze źle się wyraziłem. Poprzez "zaszczepienie pasji w dziecku", miałem na myśli właśnie znalezienie dziecku czegoś, co w początkowej fazie będzie sprawiało mu przyjemność i będzie przejawiało w tym kierunku predyspozycje. Jestem pewien, że w dzieciństwie Chopin nieraz był zmuszany do gry i chciał rezygnować, ale konsekwencja rodziców sprawiała, że tego nie zrobił.

"Należy też umieć odróżnić chwile słabości i utraty motywacji u dziecka od prawdziwego wypalenia i wręcz nienawiści do danego zajęcia."

To prawda, trzeba znać umiar. Chodziło mi po prostu o to, że scenariusz, który przedstawiłem jest znacznie częstszy, niż ten z demota: Brak pasji młodych ludzi częściej wynika z tego, że rodzice niczego dziecku nie zaszczepiali, bądź nie byli konsekwentni.

@Likeeaa , "W tym też momencie, gdy skupia się na konkretnym zajęciu, które go interesuje, a rodzice skupiają się na tym, by nie straciło chęci i motywacji do tego zajęcia, rozwija się w nim też charakter oraz wyobraźnia. Dzieci się nudzą i się poddają, jeśli nikt im nie pomaga w odkrywaniu i rozwinięciu pasji, a nie dlatego, że nie mają charakteru czy światopoglądu"

Zgadzam się, ale nie z końcówką, o czym zaraz. Masz rację- rolą rodzica jest podtrzymanie pasji w taki sposób, żeby dziecko tej pasji nie znienawidziło. Zgadzam się i nie mam żadnych "ale". Nie zgadzam się tylko w tym, że dzieci nie rezygnują z powodu braku charakteru, czy światopoglądu. Dzieci po prostu NIE MAJĄ rozwiniętego charakteru i światopoglądu. Dzieci mogą być naturalnie uparte, ale taki upór nie wynika z wewnętrznego przekonania o czymś, a z posiadania takiej cechy charakteru. Dziecko też w pełni nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swojej pasji; początkowo np. tańczy, bo mu się to podobało i była to fajna zabawa. Później tańczy, bo rodzice wysyłali na zajęcia, choć nie zawsze było się chciało. Dopiero potem kształtuje się pasja, tzn. "chcę tańczyć, bo mi to wychodzi, bo jestem w tym dobry, bo chcę się w tym realizować i wylałem tysiąc łez i tonę potu, aby być w tym miejscu".

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 August 2017 2017 10:45

~jpmen
+2 / 2


@Arbor ah ty człowieku co nie wyciąga wniosków z historii....co dopiero z życia
@Likeeaa w pełni się z tobą zgadzam, zacznę od własnego przykładu. Jako przedszkolak bardzo lubiłem smoki, przełożyło się to narysowanie później polubiłem władcę pierścieni i też wszystko rysowałem. Później czytałem książki Fantazy i wszystko znowu rysowałem. Zauważ to mój stary, który był w tedy policjantem. Nic mi nie pomagał i postanowił bym poszedł do liceum plastycznego, jak to bywa w podkowiec gimnazjum człowiek wyrasta z głupot i dziecinady. Jednak dałem sobie szanse by ,bo wyobraziłem sobie ,że mogę zostać artystą koncepcyjnym. I w porządku dostałem się do tego liceum plastycznego bez problemów mimo braku profesjonalnego przygotowania. Ale z czasem odkryłem, że poziom jest za niski, że patola tam chodzi i nie było grafiki komputerowej obowiązki ponad miarę.
Chciałem zrezygnować i w tedy mój stary o dziwo Andrzej nie Janusz zaczął mnie przekonywać a później wykorzystać techniki przesłuchań i dyscypliny bym tam chodził. Nigdy nie miałem z nim kontaktu a dzisiaj nie mam z nim żadnego. Zaczęło mi iść coraz gorzej :dziewczyna mi robiła prace na tyle ile umiała mimo, że nie była z plastyka, aż przestała, bo co będzie marnować czas, a później to musiałem kupować prace u nauczycieli rysunków aż w szkole powiedzieli, że to nie moje prace i się skończyło (szkoda że mnie nie wyrzucili, stary o to zadbał) nie mogłem się uczyć nie mogłem się zrelaksować, mój stary zaczął tylko kłamać i drzeć mordę (czyli zastraszać) I mu wyszło to, że ledwo zdałem maturę ledwo zdałem dyplom który wraz z pracą dyplomową zniszczyłem zaraz po obronie i co gorsza straciłem motywacje i zdolności do prawdziwej nauki. Mam negatywny stosunek do wszystkiego co artystyczne, a szkoła plastyczna nie uczy nie rozwija wyobraźni tylko uczy patrzenia i odwzorowania. Ja dzisiaj nie mam tak rozbudowanej wyobraźni, bo zostałem wypalony. I co jeszcze śmieszniejsze poszedłem w podobne mu ślady.

Likeeaa
+1 / 1

@Arbor Dlatego też delikatnie, w sposób spokojny trzeba podejść do rozwijania jego odkrytej w nim pasji. By dziecko nie było rzucone od razu na głęboką wodę i poznało wszelakie aspekty swojego zainteresowania stopniowo i równie stopniowo poznało konsekwencje, jednocześnie nie będąc przez to zniechęcone do owej pasji. Jeśli dziecko ma talent do czegoś, widzi, że coś mu wychodzi i chce to robić, to żeby to rozwijać w dalszym ciągu to potrzebuje aprobaty ze strony otoczenia - rodziców, rodziny, kolegów i koleżanek. Zachęcanie, pochwalanie tego, co robi jest motywujące dla dziecka i jest naprawdę wiele przypadków, gdzie dzieci są świadome, że jest im momentami ciężko z rozwinięciem ich pasji, ale się nie poddają, bo dostają motywację od otoczenia i zakochują się stopniowo w swoim zainteresowaniu.
Wiem to po sobie, bo próbowałam wiele rzeczy. Pozostała mi tylko pasja do rysowania, bo spotkała się z dużą aprobatą w moim otoczeniu i to właśnie mnie zachęcało do trzymania się tego, mimo tego, że sami rodzice nie zrobili nic, by rozwinąć we mnie tą pasję, jedynie czasami zwracali łaskawie uwagi na moje zdolności, bo inni chwalili moje prace. A jak komu, jak nie rodzicom chce się pokazać, że mogą być z nas dumni? Gorzej wyszło z grą na flecie, bo tego nie pochwalali w ogóle(z racji swego, że ćwiczyć musiałam w domu, a to im przecież spokój zakłócało!) i wyszło na sam koniec, że zrezygnowałam z tego, widząc iż rodzice mieli to gdzieś, że i muzyczny talent się we mnie rozwijał. Nie ruszał ich nawet fakt, że miałam startować z zespołem w poważniejszym konkursie, zabrali mi swoim podejściem chęci i motywację do kontynuowania tej pasji.

S slukis
+4 / 4

Ja sobie sam kupiłem konsolę.

KapitanKorsarzPirat
0 / 0

@Mistrzgarg Po twoim komentarzu wiem co jest genezą wykolejenia ludzi, którzy są wyprani z chęci do działania,ambicji i są pozbawienie chęci życia.

M Mistrzgarg
0 / 2

@slukis - brawo że sobie kupiłeś - nie wiem ile masz lat i za czyje sobie kupiłeś tą konsole. Jeśli miałbyś 12 lat załóżmy i kupiłbyś ją sobie za pieniądze uzbierane od dziadków czy babcie czy wujka z ameryki i siedziałbyś przy kompie cały dzień jak ten nierób z obrazka powyżej to bym jako rodzić i dla Twojego dobra wywalił tą konsole na śmietnik a Ciebie pogonił do roboty :)