@y0u Chciałam napisać, że mi wychowanie i podstawowy szacunek nie pozwalałyby korzystać z komórki podczas rozmowy nawet z osobą, za którą nie przepadam. Poza tym, i jak z nikim nie rozmawiam, to komórkę mam schowaną - nie mam, co na niej robić.
@~noquarter to jeszcze osoby twojego pokroju istnieją (pytam tak z ciekawości, bo obecnie gdziekolwiek nie pójdę to widzę przy większości stolików niezbędnik w użyciu prawie przez cały czas) ?
Tu jest jeszcze dodatkowy problem. Podczas spotkania masz wyciszony tel i poczujesz krótką wibracje - jakaś wiadomość (mail, sms, jakiś komunikator) - i wtedy czujesz to zażenowanie, gdy musisz wyciągnąć komórkę lub nic nie robisz, ale jest niepewność co to za wiadomość.
Po tylu opiniach zrobiła się już autocenzura używania telefonu.
@Krzysztof798 Słowa, słowa... czasami potrafią uratować z opresji. W standardowych sytuacjach: "Bardzo przepraszam, ale dostałam smsa, sprawdzę tylko, czy to nie jest nic ważnego." A dalej wersja A: "nic ważnego" - i wracamy szybciutko do rozmowy; wersja B "przykro mi, ale to naprawdę istotne, muszę tylko... (oddzwonić, odpisać, cokolwiek)".
Myślę, że twój rozmówca nie obraziłby się. Chyba że rozmawiacie o czymś wyjątkowo poważnym, ale wyczucie momentu każdy jakieś w sobie ma.
Ja jak idę na jakieś spotkanie, do lekarza, itp. zawsze włączam tryb samolotowy. Świat się nie zawali od tego, że nie będę dostępny przez jakiś czas...
To bardzo mocno zależy od okoliczności. Przykładowo, czekałem na pobranie się biletu elektronicznego na mój telefon (poprzednie pobieranie okazało się błędne i zauważyłem to dopiero będąc w podróży pierwszym pociągiem, bilet dotyczył drugiego) i podczas tego rozmawiałem z kumplem. Kumpel tłumaczył coś, co notabene wymagało większego skupienia. Przeprosiłem i szybko wyjaśniłem dlaczego w kółko zerkam w telefon i uświadomiłem go, że bez problemu dociera do mnie wszystko co mówił, nawet te części, gdzie język z uwagi na swoją tematykę, stawał się zbyt hermetyczny, by współpasażerowie niebędący w temacie mogli cokolwiek zrozumieć. Profit? Z obu stron. Nikt się nie obraził, temat był tak samo dobrze omówiony, jakbym tego telefonu w ogóle w ręce nie miał. W dzisiejszych czasach, to taki sprzęt co nosimy przy biodrze czy tam w torbie, torebce, kieszeni jest praktycznie przenośnym komputerem, a nie najprostszym, uzależnionym wyłącznie od operatora komunikatorem. Wiecie co bardziej by mnie irytowało i co uznałbym za nietakt? Jakby rozmówca, chcąc przekazać dokładnie i wyraźnie swoje zdanie, pomijałby w nieskończoność fakt, że ma w buzi gumę do żucia. Raz znajomego upomniałem, że nic nie rozumiem, za drugim razem machnąłem ręką - nie chcesz bym rozumiał co tam ozorem mielisz? Trudno, najwyżej się nie dogadamy.
jak dla mnie, jest to raczej kwestia dobrego wychowania, ale może jestem dziwny
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 October 2017 2017 21:20
Odpowiedz@y0u Chciałam napisać, że mi wychowanie i podstawowy szacunek nie pozwalałyby korzystać z komórki podczas rozmowy nawet z osobą, za którą nie przepadam. Poza tym, i jak z nikim nie rozmawiam, to komórkę mam schowaną - nie mam, co na niej robić.
@~noquarter to jeszcze osoby twojego pokroju istnieją (pytam tak z ciekawości, bo obecnie gdziekolwiek nie pójdę to widzę przy większości stolików niezbędnik w użyciu prawie przez cały czas) ?
Tu jest jeszcze dodatkowy problem. Podczas spotkania masz wyciszony tel i poczujesz krótką wibracje - jakaś wiadomość (mail, sms, jakiś komunikator) - i wtedy czujesz to zażenowanie, gdy musisz wyciągnąć komórkę lub nic nie robisz, ale jest niepewność co to za wiadomość.
OdpowiedzPo tylu opiniach zrobiła się już autocenzura używania telefonu.
@Krzysztof798 Słowa, słowa... czasami potrafią uratować z opresji. W standardowych sytuacjach: "Bardzo przepraszam, ale dostałam smsa, sprawdzę tylko, czy to nie jest nic ważnego." A dalej wersja A: "nic ważnego" - i wracamy szybciutko do rozmowy; wersja B "przykro mi, ale to naprawdę istotne, muszę tylko... (oddzwonić, odpisać, cokolwiek)".
Myślę, że twój rozmówca nie obraziłby się. Chyba że rozmawiacie o czymś wyjątkowo poważnym, ale wyczucie momentu każdy jakieś w sobie ma.
Ja jak idę na jakieś spotkanie, do lekarza, itp. zawsze włączam tryb samolotowy. Świat się nie zawali od tego, że nie będę dostępny przez jakiś czas...
OdpowiedzTrochę tak, jakby alkoholik komplementował rodzinę tym, że akurat nie zachlał mordy.
OdpowiedzTo bardzo mocno zależy od okoliczności. Przykładowo, czekałem na pobranie się biletu elektronicznego na mój telefon (poprzednie pobieranie okazało się błędne i zauważyłem to dopiero będąc w podróży pierwszym pociągiem, bilet dotyczył drugiego) i podczas tego rozmawiałem z kumplem. Kumpel tłumaczył coś, co notabene wymagało większego skupienia. Przeprosiłem i szybko wyjaśniłem dlaczego w kółko zerkam w telefon i uświadomiłem go, że bez problemu dociera do mnie wszystko co mówił, nawet te części, gdzie język z uwagi na swoją tematykę, stawał się zbyt hermetyczny, by współpasażerowie niebędący w temacie mogli cokolwiek zrozumieć. Profit? Z obu stron. Nikt się nie obraził, temat był tak samo dobrze omówiony, jakbym tego telefonu w ogóle w ręce nie miał. W dzisiejszych czasach, to taki sprzęt co nosimy przy biodrze czy tam w torbie, torebce, kieszeni jest praktycznie przenośnym komputerem, a nie najprostszym, uzależnionym wyłącznie od operatora komunikatorem. Wiecie co bardziej by mnie irytowało i co uznałbym za nietakt? Jakby rozmówca, chcąc przekazać dokładnie i wyraźnie swoje zdanie, pomijałby w nieskończoność fakt, że ma w buzi gumę do żucia. Raz znajomego upomniałem, że nic nie rozumiem, za drugim razem machnąłem ręką - nie chcesz bym rozumiał co tam ozorem mielisz? Trudno, najwyżej się nie dogadamy.
Odpowiedz