Palenie to nawyk. Podobno nawyków nie można porzucić. Można je jedynie zmienić. Teściowa np. zamieniła palenie na landrynki. Poszukaj na YT filmów o zmianie nawyków, może znajdziesz tam coś ciekawego, co Ci pomorze. Masz już za sobą najważniejszy krok: chęć zmiany.Teraz musisz wzmacniać ten stan. Musisz z paleniem skojarzyć wielkie cierpienie (im większe tym lepiej - możesz np.dokonać publicznej deklaracji: wśród grona swoich znajomych oświadczasz że kończysz z paleniem i jeśli znów zaczniesz palić, to zrobisz coś bardzo głupiego - wymyśl sam co konkretnie - im gorsza rzecz, tym będziesz miał lepszą motywację) i wielką przyjemność z brakiem palenia. Jeśli np. teraz wydawałeś na fajki 15 zł, to możesz taką samą kasę odkładać na egzotyczną wycieczkę (bądź konsekwentny). To oczywiście moje propozycje. Dobrze byłoby, gdybyś też był świadomy wszystkich przyjemności, które w przeszłości przynosiło Ci palenie oraz tego jaką cenę zapłacisz, jeśli nie porzucisz palenia już teraz. Możesz to sobie zapisać na kartce i czytać to sobie rano i wieczorem , lub np. w kiblu. Zapisz sobie też listę wszystkich przyjemności, które będą twoim udziałem jeśli wytrwasz w postanowieniu np. będziesz miał większą wiarę w siebie, będziesz mieć bielsze zęby, będziesz dzięki temu mógł corocznie wyjeżdżać na wycieczkę zagraniczną wraz z rodziną, będziesz prawdopodobnie cieszyć się dłużej lepszym zdrowiem, nie będziesz zatruwać swoich dzieci itd.im więcej, tym lepiej. Zapisz i czytaj codziennie - by codziennie mieć świadomość czego unikasz i co zyskujesz. Powodzenia.
@Prawiefajny "Musisz z paleniem skojarzyć wielkie cierpienie" dlaczego? jeśli robisz coś co ci przeszkadza to najprostszym rozwiązaniem jest przestać to robić. jeśli nie jesteś gotowy na zmiany to nawet chęci nie pomogą. a świadomość tego co jest dla ciebie złe lub dobre jest tu kluczowa.
@olmajti Napisałeś: "jeśli robisz coś co ci przeszkadza to najprostszym rozwiązaniem jest przestać to robić" Niby to logiczne, jednak zasadnicza kwestia tkwi w tym jak to zrobić? Ludzie podejmują różne postanowienia. Fakt, że je podejmują jest bardzo istotny - oznacza bowiem to, że są gotowi do zmiany swoich zachowań (lub nawyków). Niestety, nie zawsze mają odpowiednio dużą dźwignię do tego, by zmiana ta się dokonała. Ludzie chcą przestać palić, chcą schudnąć, uprawiać sport itp. Chyba tylko 6% postanowień noworocznych jest realizowanych. Większość z nich pada przed upływem miesiąca. Wiesz dlaczego? Twierdzisz, że "świadomość tego co jest dla ciebie złe lub dobre jest tu kluczowa." Otóż nie. Nie jest to kwestia świadomości. Gdyby to była kwestia świadomości, to ludzie nie zakochiwaliby się w nieodpowiednich osobach, szybko rzucaliby nałogi i byliby tacy jakich sobie siebie wymarzyli. Tak nie jest i tak ten mechanizm nie działa. Dlaczego ludzie, którzy muszą i chcą się odchudzić napychają się niezdrowym jedzeniem i zjadają porcje dla dwóch lub trzech osób? Dlaczego ludzie jedzą słodycze, mimo tego, że mają świadomość, że jest to niezdrowe? Dlaczego odkładają naukę angielskiego na jutro? Odpowiedzią na te pytania nie jest posiadanie świadomości na określony temat. Kluczem są tutaj emocje, które kierują Twoim nieświadomym umysłem. Palisz papierosy, bo rytuał palenia tworzy pozytywne emocje wśród palących, bo papieros uspokaja itd. Jesz słodycze, bo czujesz się świetnie, kiedy uwalniane są endorfiny do Twojego ciała w trakcie ich spożywania. Przykro to pisać, ale ludzkim zachowaniem kierują dwie siły: chęć uzyskania przyjemności i pragnienie unikania cierpienia. Tylko tyle i aż tyle. "Musisz z paleniem skojarzyć wielkie cierpienie" napisałem tak dlatego, że cierpienie jest emocją. Jest coś takiego, jak próg cierpienia - po jego przekroczeniu odczuwasz takie ciśnienie, że musisz działać. To jest ta kropla, która przepełnia czarę. Im więcej cierpienia skojarzysz z negatywnym zachowaniem i im więcej przyjemności z nowym pozytywnym, tym większego kopa będziesz miał do działania. Uwaga: pragnienie unikania bólu jest istotniejsze niż chęć uzyskania przyjemności. Dlatego musimy maksymalnie i świadomie ten ból spotęgować - by mieć nie motywację, ale determinację działania w pożądanym kierunku. Jeśli ludzie mają świadomość, że jakieś zachowanie jest złe, ale nadal je praktykują to powodem tego jest to, że odczuwają większy ból związany z wprowadzeniem zmiany, niż z sytuacją obecną. Stąd właśnie konieczne jest takie świadome nakręcanie się do działania przez odczytywanie zapisanych plusów i minusów starego i nowego zachowania. Temat jest bardzo szeroki. nakreśliłem tylko jego pewne istotne aspekty. Jeśli ktoś chce bliżej poznać temat, to proponuję przeczytać książkę "Obudź w sobie olbrzyma" Anthony Robbins'a. Książka ta polecana jest nawet przez naszego polskiego guru - Mateusza Grzesiaka ☺. Jest tam opisana cała metoda warunkowania neuroasocjacyjnego - jej zastosowanie sprawia, że zmiany zachowań stają się trwałe. Powodzenia.
@Prawiefajny uważam że to co napisałeś ma spore przełożenie na rzeczywistość. jednak wydaje mi się że piszemy o różnych rzeczach. Ty piszesz o klasycznej zmianie. o postanowieniu zrobieniu czegoś co chciało się zdobić. ja piszę o zaprzestaniu robienia tego co nam przeszkadza. jak najbardziej się zgadzam z tym że wprowadzenie zmian wymaga siły ale 'zmiany' o których ja piszę nie wymagają wysiłku. bo jaki wysiłek trzeba włożyć w to żeby przestać coś robić?
i dlaczego uważasz że świadomość tego co jest złe a co nie nie jest ważna? jest cholernie ważna. jeśli ktoś, któryś raz z kolei budzi się rano na potężnym kacu i stwierdza że więcej nie pije a jednak robi to dalej to jest jak najbardziej świadomy tego co jest dla niego złe. jednakże dokonuje również świadomego wyboru czy chce się dalej okłamywać czy oszczędzić sobie tego. jest to tak proste że ludzie tego nie rozumieją. endorfiny? emocje? jasne często przyczyniają się do zaburzenia percepcji ale takie podejście do sprawy jest krótkodystansowe. alkoholicy i narkomani są tego najlepszym przykładem. zapytasz: czy moje rozwiązanie można było zastosować właśnie do ww grup? moje pytanie: dlaczego ci ludzie nie zauważyli co niszczy im życie?
@darej To wspaniale. Gratuluję. Co było tego powodem? Mój ojciec np. też rzucił palenie w ciągu jednego dnia. Zmarł jego kolega na raka krtani, a mój ojciec stwierdził, że on też czuje pieczenie w gardle - skojarzył z paleniem wielkie cierpienie i stało się. Co ciekawe, papierosy zamienił na piwo. W czasach, gdy papierosy były na kartki, mój wuj zdenerwował się i powiedział, że dopóki będą na kartki, to nie będzie palić. Złość więc była tą siłą napędową jego decyzji. Nie wiem, czy znalazł sobie coś w miejsce papierosów. Faktem jest, że rzeczywiście nie palił wtedy. Znam też inną historię mojego klienta, który nie palił 16 lat do czasu, kiedy ktoś go nie poczęstował jakąś cygaretką smakową. Wszystko było OK, dopóki nie zaciągnął się. Relacjonował, że tak przyjemnie zakręciło mu się w głowie, że wiedział już, że 16 lat poszło w diabły. Miał przyjemność i nie odczuwał wielkiego bólu związanego z paleniem. Znów pali. Piszesz, że nie zastąpiłeś papierosów niczym. Nie twierdzę, że tak nie było, bo jest to pewnie możliwe. Może być też i tak, że jednak jakaś zmiana nastąpiła, a ty nie jesteś tego świadomy. Ponieważ ludzie palą i przynosi to im jakieś przyjemności, korzyści, dlatego ważne jest, by móc umieć czerpać te same przyjemności z czegoś innego. Potem wystarczy zamienić jedno na drugie, by uzyskać ten sam efekt. Taka podmiana ma sens z neurologicznego punktu i prowadzi do trwałych zmian.Chodzi tu o wypełnienie luki. Nie ma papierosów, to dobrze jest kiedy jest w tym miejscu coś innego. Nie chodzi o to aby np. jeść te landrynki, równie dobrze ktoś mógłby zastąpić przyjemność wynikającą z palenia inną przyjemnością np. zrobieniem 10 pompek (zakładając, że byłby to jakiś fan sportu i te 10 pompek rzeczywiście przynosiłoby pozytywne odczucia - np. w postaci myśli "jestem dumny, mogłem zapalić, a zrobiłem 10 pompek, brawo ja"). Przyjęcie zachowań zastępczych odgrywa najważniejszą rolę w utrzymaniu TRWAŁYCH zmian.
@olmajti Piszemy dokładnie o tym samym, tylko inaczej. Ty np.powiedziałbyś nie chcę być gruby, a ja powiem chcę być szczupły. To jedyna różnica, jednak bardzo istotna. Właściwie to już chyba odpowiedziałem na twe wątpliwości, które przedstawiłeś w swojej ostatniej wypowiedzi. Może nie dostrzegłeś ich w gąszczu słów. Piszesz np. "jaki wysiłek trzeba włożyć w to żeby przestać coś robić? " - no chyba wysiłek jest wielki, skoro nie robimy tego, co uważamy za słuszne, a robimy to, co niekoniecznie nam służy. Gdyby było to proste, to nie byłoby problemu z rzucaniem nałogów. Piszesz też "dlaczego uważasz że świadomość tego co jest złe a co nie, nie jest ważna" Nie napisałem, że nie jest ważna, tylko, że nie jest kluczowa, tzn, że nie wystarczy mieć tą świadomość, by pozbyć się problemu (np. palenia) - tak jak to wskazywałeś w swej wypowiedzi. Podsumowując: kluczowe są emocje i ich natężenie, czyli to z czym łączymy przyjemność, a z czym łączymy cierpienie. Jeśli krótkotrwała przyjemność z jedzenia słodyczy jest większa od odległej przyjemności bycia szczupłym, to odchudzanie nie uda się, chociaż intelektualnie rozumiesz, że powinieneś to zrobić. Twój nieświadomy umysł będzie sabotował działania świadomego umysłu i nadal będziesz gruby, lub jeszcze grubszy. Ważny jest też ten próg cierpienia, po przekroczeniu którego zyskujemy siłę do działania. Nie ważne, czy chodzi tu o palenie, czy o naukę angielskiego. Intelektualnie możesz obniżyć ten próg cierpienia. Sprawić, że już teraz chcesz przestać palić. Są dwie siły, które kierują naszym działaniem: chęć uniknięcia cierpienia i zyskania przyjemności (pierwsza jest znacznie silniejsza). Możesz intelektualnie kalkulować co jest dobre, co jest złe, jednak zmiany mogą dokonać się jedynie przez zmianę emocji. Dysponujesz systemem wartości i przekonań, które możesz zmieniać za pomocą swojego intelektu. Podobnie swoje emocje możesz zmieniać przy pomocy intelektu. Wiem, że to dziwnie brzmi, może nawet nierealnie, jednak jest to możliwe. Doświadczasz np. jakiejś klęski. Zadajesz sobie pytania: czego dobrego mogę się z tego nauczyć? Jakie wnioski na przyszłość z tego wyciągam? Co muszę zrobić, by w przyszłości nie doszło do podobnej sytuacji? Jakim człowiekiem się staję, dzięki temu, że przytrafiło mi się to co przed chwilą wydawało się katastrofą? I okazuje się, że katastrofa nie jest już katastrofą, ale nauczką, albo cennym doświadczeniem. Podobnie z paleniem, o którym wszyscy wiedzą, że jest szkodliwe dla zdrowia i dla domowego budżetu. Intelektualnie jest to logiczne, że nic z tego dobrego nie ma. Emocjonalnie jednak czerpiemy przyjemność z niego. Musimy więc tym pozytywnym emocjom przeciwstawić emocje negatywne. Dzięki temu nasza podświadomość nas nie sabotuje, ale wspiera (po przekroczeniu progu cierpienia).
Palenia nie rzuca się przez niszczenie papierosów. To nic nie da chyba, że zniszczysz wszystkie papierosy na świecie. Trzeba mieć taką wolę, że papierosy mogą leżeć koło Ciebie a nie zapalisz.
@SoftICE Ostatnie pół "wagonu" (20 paczek) papierosów nadal trzymam w regale na górnej półce. Nie palę od 17 lat. W rzuceniu pomogło poważne przeziębienie - jak zaczynałem palić, zaczynałem się również dusić. Po dwóch tygodniach już nie odczuwałem potrzeby palenia, a paliłem też od około 17 lat
Bardzo ciekawą metodę mają anonimowi alkoholicy. Ponieważ trudno im zadeklarować,że od dzisiaj nie piją, dlatego ich postanowienie dotyczy tylko obecnego dnia. Mówią więc: "dzisiaj nie piję." Może warto więc to postanowienie wprowadzić również w kwestii palenia "dzisiaj nie palę." Potem z tych pojedynczych dni tworzy się tydzień, miesiąc, rok itd.
Sama nigdy nie paliłam. Nie ciągneło mnie nawet żeby spróbować, nie lubię zapachu papierosów. Z całego serca kibicuję każdemu kto postanowił walczyć z tym nałogiem.
Powodzenia i wytrwałości życzę:)
Powidzenia! Ja po 15 latach palenia nie pale juz od pół roku. Kilka pierwszych dni bylo ciężkich. Dałam radę. Na ten moment papierosy nie interesują mnie w ogóle. Nie przeszkadza mi też towarzystwo osób palących. Ostatnio nawet zaczęły mi mega śmierdziec. Byłam w szoku kiedy sobie uświadomiłam, ze ja też tak "cudownie" pachniałam.
Powodzenia i porada kontroluj teraz bardzo mocno to co jesz. W mgnieniu oka możesz naprawdę sporo przytyć jeśli nie będziesz myśleć o tym co jesz. Mój ojciec po rzuceniu po 20 latach palenia w ciągu roku albo dwóch z 80kg zrobił jakieś 110-115. Będzie cię prawdopodobnie korciło żeby kupić jakieś paluszki chipsy itp.
Ja ostatnio jak się przeziębiłem i gardło mnie bolało to nie paliłem 5 dni tak jak to zawsze robiłem podczas bólu gardła. I tak ciągnę te 5 dni już przez 5 miesięcy bez żadnych tabletek i wspomagaczy. Paliłem już dobre 12 lat
Miałem rzucić palenie na nowy rok, a przymierzałem się do tego już kilka lat. ale jak mi żona kupiła zamiast mentolowych linków linki z kapsułką w filtrze "do pstrykania", to tak się tym strułem, że rzuciłem przed świętami i nie palę już prawie 2 miesiące. Na samo wspomnienie palenia i tych fajek dostaje dreszczy i wysypki. mam nadzieję, że już nie wrócę do palenia bo i kasy szkoda (15 zł za paczkę - koszmar finansowy). Rzucajcie palenie - kiedyś sie uda i nie wrócimy do palenia.
Palenie to nawyk. Podobno nawyków nie można porzucić. Można je jedynie zmienić. Teściowa np. zamieniła palenie na landrynki. Poszukaj na YT filmów o zmianie nawyków, może znajdziesz tam coś ciekawego, co Ci pomorze. Masz już za sobą najważniejszy krok: chęć zmiany.Teraz musisz wzmacniać ten stan. Musisz z paleniem skojarzyć wielkie cierpienie (im większe tym lepiej - możesz np.dokonać publicznej deklaracji: wśród grona swoich znajomych oświadczasz że kończysz z paleniem i jeśli znów zaczniesz palić, to zrobisz coś bardzo głupiego - wymyśl sam co konkretnie - im gorsza rzecz, tym będziesz miał lepszą motywację) i wielką przyjemność z brakiem palenia. Jeśli np. teraz wydawałeś na fajki 15 zł, to możesz taką samą kasę odkładać na egzotyczną wycieczkę (bądź konsekwentny). To oczywiście moje propozycje. Dobrze byłoby, gdybyś też był świadomy wszystkich przyjemności, które w przeszłości przynosiło Ci palenie oraz tego jaką cenę zapłacisz, jeśli nie porzucisz palenia już teraz. Możesz to sobie zapisać na kartce i czytać to sobie rano i wieczorem , lub np. w kiblu. Zapisz sobie też listę wszystkich przyjemności, które będą twoim udziałem jeśli wytrwasz w postanowieniu np. będziesz miał większą wiarę w siebie, będziesz mieć bielsze zęby, będziesz dzięki temu mógł corocznie wyjeżdżać na wycieczkę zagraniczną wraz z rodziną, będziesz prawdopodobnie cieszyć się dłużej lepszym zdrowiem, nie będziesz zatruwać swoich dzieci itd.im więcej, tym lepiej. Zapisz i czytaj codziennie - by codziennie mieć świadomość czego unikasz i co zyskujesz. Powodzenia.
Odpowiedz@Prawiefajny "Musisz z paleniem skojarzyć wielkie cierpienie" dlaczego? jeśli robisz coś co ci przeszkadza to najprostszym rozwiązaniem jest przestać to robić. jeśli nie jesteś gotowy na zmiany to nawet chęci nie pomogą. a świadomość tego co jest dla ciebie złe lub dobre jest tu kluczowa.
@olmajti Napisałeś: "jeśli robisz coś co ci przeszkadza to najprostszym rozwiązaniem jest przestać to robić" Niby to logiczne, jednak zasadnicza kwestia tkwi w tym jak to zrobić? Ludzie podejmują różne postanowienia. Fakt, że je podejmują jest bardzo istotny - oznacza bowiem to, że są gotowi do zmiany swoich zachowań (lub nawyków). Niestety, nie zawsze mają odpowiednio dużą dźwignię do tego, by zmiana ta się dokonała. Ludzie chcą przestać palić, chcą schudnąć, uprawiać sport itp. Chyba tylko 6% postanowień noworocznych jest realizowanych. Większość z nich pada przed upływem miesiąca. Wiesz dlaczego? Twierdzisz, że "świadomość tego co jest dla ciebie złe lub dobre jest tu kluczowa." Otóż nie. Nie jest to kwestia świadomości. Gdyby to była kwestia świadomości, to ludzie nie zakochiwaliby się w nieodpowiednich osobach, szybko rzucaliby nałogi i byliby tacy jakich sobie siebie wymarzyli. Tak nie jest i tak ten mechanizm nie działa. Dlaczego ludzie, którzy muszą i chcą się odchudzić napychają się niezdrowym jedzeniem i zjadają porcje dla dwóch lub trzech osób? Dlaczego ludzie jedzą słodycze, mimo tego, że mają świadomość, że jest to niezdrowe? Dlaczego odkładają naukę angielskiego na jutro? Odpowiedzią na te pytania nie jest posiadanie świadomości na określony temat. Kluczem są tutaj emocje, które kierują Twoim nieświadomym umysłem. Palisz papierosy, bo rytuał palenia tworzy pozytywne emocje wśród palących, bo papieros uspokaja itd. Jesz słodycze, bo czujesz się świetnie, kiedy uwalniane są endorfiny do Twojego ciała w trakcie ich spożywania. Przykro to pisać, ale ludzkim zachowaniem kierują dwie siły: chęć uzyskania przyjemności i pragnienie unikania cierpienia. Tylko tyle i aż tyle. "Musisz z paleniem skojarzyć wielkie cierpienie" napisałem tak dlatego, że cierpienie jest emocją. Jest coś takiego, jak próg cierpienia - po jego przekroczeniu odczuwasz takie ciśnienie, że musisz działać. To jest ta kropla, która przepełnia czarę. Im więcej cierpienia skojarzysz z negatywnym zachowaniem i im więcej przyjemności z nowym pozytywnym, tym większego kopa będziesz miał do działania. Uwaga: pragnienie unikania bólu jest istotniejsze niż chęć uzyskania przyjemności. Dlatego musimy maksymalnie i świadomie ten ból spotęgować - by mieć nie motywację, ale determinację działania w pożądanym kierunku. Jeśli ludzie mają świadomość, że jakieś zachowanie jest złe, ale nadal je praktykują to powodem tego jest to, że odczuwają większy ból związany z wprowadzeniem zmiany, niż z sytuacją obecną. Stąd właśnie konieczne jest takie świadome nakręcanie się do działania przez odczytywanie zapisanych plusów i minusów starego i nowego zachowania. Temat jest bardzo szeroki. nakreśliłem tylko jego pewne istotne aspekty. Jeśli ktoś chce bliżej poznać temat, to proponuję przeczytać książkę "Obudź w sobie olbrzyma" Anthony Robbins'a. Książka ta polecana jest nawet przez naszego polskiego guru - Mateusza Grzesiaka ☺. Jest tam opisana cała metoda warunkowania neuroasocjacyjnego - jej zastosowanie sprawia, że zmiany zachowań stają się trwałe. Powodzenia.
@Prawiefajny uważam że to co napisałeś ma spore przełożenie na rzeczywistość. jednak wydaje mi się że piszemy o różnych rzeczach. Ty piszesz o klasycznej zmianie. o postanowieniu zrobieniu czegoś co chciało się zdobić. ja piszę o zaprzestaniu robienia tego co nam przeszkadza. jak najbardziej się zgadzam z tym że wprowadzenie zmian wymaga siły ale 'zmiany' o których ja piszę nie wymagają wysiłku. bo jaki wysiłek trzeba włożyć w to żeby przestać coś robić?
i dlaczego uważasz że świadomość tego co jest złe a co nie nie jest ważna? jest cholernie ważna. jeśli ktoś, któryś raz z kolei budzi się rano na potężnym kacu i stwierdza że więcej nie pije a jednak robi to dalej to jest jak najbardziej świadomy tego co jest dla niego złe. jednakże dokonuje również świadomego wyboru czy chce się dalej okłamywać czy oszczędzić sobie tego. jest to tak proste że ludzie tego nie rozumieją. endorfiny? emocje? jasne często przyczyniają się do zaburzenia percepcji ale takie podejście do sprawy jest krótkodystansowe. alkoholicy i narkomani są tego najlepszym przykładem. zapytasz: czy moje rozwiązanie można było zastosować właśnie do ww grup? moje pytanie: dlaczego ci ludzie nie zauważyli co niszczy im życie?
@Prawiefajny
Ja nie zastąpiłem papierosów niczym, robię i jem to samo co w trakcie palenia. Paliłem 9 lat, rzuciłem z dnia na dzień :)
@darej To wspaniale. Gratuluję. Co było tego powodem? Mój ojciec np. też rzucił palenie w ciągu jednego dnia. Zmarł jego kolega na raka krtani, a mój ojciec stwierdził, że on też czuje pieczenie w gardle - skojarzył z paleniem wielkie cierpienie i stało się. Co ciekawe, papierosy zamienił na piwo. W czasach, gdy papierosy były na kartki, mój wuj zdenerwował się i powiedział, że dopóki będą na kartki, to nie będzie palić. Złość więc była tą siłą napędową jego decyzji. Nie wiem, czy znalazł sobie coś w miejsce papierosów. Faktem jest, że rzeczywiście nie palił wtedy. Znam też inną historię mojego klienta, który nie palił 16 lat do czasu, kiedy ktoś go nie poczęstował jakąś cygaretką smakową. Wszystko było OK, dopóki nie zaciągnął się. Relacjonował, że tak przyjemnie zakręciło mu się w głowie, że wiedział już, że 16 lat poszło w diabły. Miał przyjemność i nie odczuwał wielkiego bólu związanego z paleniem. Znów pali. Piszesz, że nie zastąpiłeś papierosów niczym. Nie twierdzę, że tak nie było, bo jest to pewnie możliwe. Może być też i tak, że jednak jakaś zmiana nastąpiła, a ty nie jesteś tego świadomy. Ponieważ ludzie palą i przynosi to im jakieś przyjemności, korzyści, dlatego ważne jest, by móc umieć czerpać te same przyjemności z czegoś innego. Potem wystarczy zamienić jedno na drugie, by uzyskać ten sam efekt. Taka podmiana ma sens z neurologicznego punktu i prowadzi do trwałych zmian.Chodzi tu o wypełnienie luki. Nie ma papierosów, to dobrze jest kiedy jest w tym miejscu coś innego. Nie chodzi o to aby np. jeść te landrynki, równie dobrze ktoś mógłby zastąpić przyjemność wynikającą z palenia inną przyjemnością np. zrobieniem 10 pompek (zakładając, że byłby to jakiś fan sportu i te 10 pompek rzeczywiście przynosiłoby pozytywne odczucia - np. w postaci myśli "jestem dumny, mogłem zapalić, a zrobiłem 10 pompek, brawo ja"). Przyjęcie zachowań zastępczych odgrywa najważniejszą rolę w utrzymaniu TRWAŁYCH zmian.
@olmajti Piszemy dokładnie o tym samym, tylko inaczej. Ty np.powiedziałbyś nie chcę być gruby, a ja powiem chcę być szczupły. To jedyna różnica, jednak bardzo istotna. Właściwie to już chyba odpowiedziałem na twe wątpliwości, które przedstawiłeś w swojej ostatniej wypowiedzi. Może nie dostrzegłeś ich w gąszczu słów. Piszesz np. "jaki wysiłek trzeba włożyć w to żeby przestać coś robić? " - no chyba wysiłek jest wielki, skoro nie robimy tego, co uważamy za słuszne, a robimy to, co niekoniecznie nam służy. Gdyby było to proste, to nie byłoby problemu z rzucaniem nałogów. Piszesz też "dlaczego uważasz że świadomość tego co jest złe a co nie, nie jest ważna" Nie napisałem, że nie jest ważna, tylko, że nie jest kluczowa, tzn, że nie wystarczy mieć tą świadomość, by pozbyć się problemu (np. palenia) - tak jak to wskazywałeś w swej wypowiedzi. Podsumowując: kluczowe są emocje i ich natężenie, czyli to z czym łączymy przyjemność, a z czym łączymy cierpienie. Jeśli krótkotrwała przyjemność z jedzenia słodyczy jest większa od odległej przyjemności bycia szczupłym, to odchudzanie nie uda się, chociaż intelektualnie rozumiesz, że powinieneś to zrobić. Twój nieświadomy umysł będzie sabotował działania świadomego umysłu i nadal będziesz gruby, lub jeszcze grubszy. Ważny jest też ten próg cierpienia, po przekroczeniu którego zyskujemy siłę do działania. Nie ważne, czy chodzi tu o palenie, czy o naukę angielskiego. Intelektualnie możesz obniżyć ten próg cierpienia. Sprawić, że już teraz chcesz przestać palić. Są dwie siły, które kierują naszym działaniem: chęć uniknięcia cierpienia i zyskania przyjemności (pierwsza jest znacznie silniejsza). Możesz intelektualnie kalkulować co jest dobre, co jest złe, jednak zmiany mogą dokonać się jedynie przez zmianę emocji. Dysponujesz systemem wartości i przekonań, które możesz zmieniać za pomocą swojego intelektu. Podobnie swoje emocje możesz zmieniać przy pomocy intelektu. Wiem, że to dziwnie brzmi, może nawet nierealnie, jednak jest to możliwe. Doświadczasz np. jakiejś klęski. Zadajesz sobie pytania: czego dobrego mogę się z tego nauczyć? Jakie wnioski na przyszłość z tego wyciągam? Co muszę zrobić, by w przyszłości nie doszło do podobnej sytuacji? Jakim człowiekiem się staję, dzięki temu, że przytrafiło mi się to co przed chwilą wydawało się katastrofą? I okazuje się, że katastrofa nie jest już katastrofą, ale nauczką, albo cennym doświadczeniem. Podobnie z paleniem, o którym wszyscy wiedzą, że jest szkodliwe dla zdrowia i dla domowego budżetu. Intelektualnie jest to logiczne, że nic z tego dobrego nie ma. Emocjonalnie jednak czerpiemy przyjemność z niego. Musimy więc tym pozytywnym emocjom przeciwstawić emocje negatywne. Dzięki temu nasza podświadomość nas nie sabotuje, ale wspiera (po przekroczeniu progu cierpienia).
Palenia nie rzuca się przez niszczenie papierosów. To nic nie da chyba, że zniszczysz wszystkie papierosy na świecie. Trzeba mieć taką wolę, że papierosy mogą leżeć koło Ciebie a nie zapalisz.
Odpowiedz@SoftICE Ostatnie pół "wagonu" (20 paczek) papierosów nadal trzymam w regale na górnej półce. Nie palę od 17 lat. W rzuceniu pomogło poważne przeziębienie - jak zaczynałem palić, zaczynałem się również dusić. Po dwóch tygodniach już nie odczuwałem potrzeby palenia, a paliłem też od około 17 lat
Najtrudniejszy pierwszy tydzień, potem wystrzegaj się TEGO JEDNEGO. Zawsze bedziesz juz palaczam, powodzenia
OdpowiedzBardzo ciekawą metodę mają anonimowi alkoholicy. Ponieważ trudno im zadeklarować,że od dzisiaj nie piją, dlatego ich postanowienie dotyczy tylko obecnego dnia. Mówią więc: "dzisiaj nie piję." Może warto więc to postanowienie wprowadzić również w kwestii palenia "dzisiaj nie palę." Potem z tych pojedynczych dni tworzy się tydzień, miesiąc, rok itd.
Sama nigdy nie paliłam. Nie ciągneło mnie nawet żeby spróbować, nie lubię zapachu papierosów. Z całego serca kibicuję każdemu kto postanowił walczyć z tym nałogiem.
OdpowiedzPowodzenia i wytrwałości życzę:)
dasz radę, ja nie palę 2 lata. To jest tak, że trzeba walczyć cały czas, pozdrawiam wytrwałych :)
Odpowiedzpowodzenia
OdpowiedzPowidzenia! Ja po 15 latach palenia nie pale juz od pół roku. Kilka pierwszych dni bylo ciężkich. Dałam radę. Na ten moment papierosy nie interesują mnie w ogóle. Nie przeszkadza mi też towarzystwo osób palących. Ostatnio nawet zaczęły mi mega śmierdziec. Byłam w szoku kiedy sobie uświadomiłam, ze ja też tak "cudownie" pachniałam.
OdpowiedzJa palę tylko w piątek i sobotę. Przy weekendowym alkoholu. Tak to w tygodniu ani jednego.
OdpowiedzMam tak samo.
I co, tego z kibla już wysuszyłeś?
OdpowiedzJuż wysechł po wyjęciu?
OdpowiedzCiekawe co będzie jak mu się zechce,będzie się bawił w wędkarza :P
OdpowiedzPowodzenia i porada kontroluj teraz bardzo mocno to co jesz. W mgnieniu oka możesz naprawdę sporo przytyć jeśli nie będziesz myśleć o tym co jesz. Mój ojciec po rzuceniu po 20 latach palenia w ciągu roku albo dwóch z 80kg zrobił jakieś 110-115. Będzie cię prawdopodobnie korciło żeby kupić jakieś paluszki chipsy itp.
Odpowiedzrzucić tylko miękka p....a nie potrafi...
OdpowiedzJa na razie nie palę szósty miesiąc .. powodzenia.
OdpowiedzJa ostatnio jak się przeziębiłem i gardło mnie bolało to nie paliłem 5 dni tak jak to zawsze robiłem podczas bólu gardła. I tak ciągnę te 5 dni już przez 5 miesięcy bez żadnych tabletek i wspomagaczy. Paliłem już dobre 12 lat
OdpowiedzJaka patola. papieros w kiblu. Potem takie buraki świecą w miejscach publicznych.
OdpowiedzMoja walka trwa już 2 lata, z każdym kolejnym dniem podejmuję dalszą walkę.
OdpowiedzDało radę wysuszyć?
OdpowiedzMiałem rzucić palenie na nowy rok, a przymierzałem się do tego już kilka lat. ale jak mi żona kupiła zamiast mentolowych linków linki z kapsułką w filtrze "do pstrykania", to tak się tym strułem, że rzuciłem przed świętami i nie palę już prawie 2 miesiące. Na samo wspomnienie palenia i tych fajek dostaje dreszczy i wysypki. mam nadzieję, że już nie wrócę do palenia bo i kasy szkoda (15 zł za paczkę - koszmar finansowy). Rzucajcie palenie - kiedyś sie uda i nie wrócimy do palenia.
Odpowiedzmam nadzieję, że do dzisiaj nie palisz, że dałes radę :)
Odpowiedz