Po pierwsze - praca na godzinę, a nie na akord przy zbiorach to duże udogodnienie dla pracownika. Niezależnie od tempa pracy kasa jest ta sama. Na dodatek nie trzeba płacić za przejazd, a to jakieś 1200 zł minimum (za przejazd w obie strony). Po za tym zakwaterowanie według tej oferty jest bezpłatne czyli kolejne koszta pobytu za granicą odchodzą. Wszystko to jest oczywiście odjęte od stawki za pracę.
Jadąc na dwa miechy student może zatem zarobić jakieś 8000 zł co dla studenta jest chyba dosyć dużą kwotą. Oczywiście nie uwzględniłem tu ceny wyżywienia.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 7 April 2018 2018 18:27
@majstefan Studiowałem na tej uczelni. Poza kierunkami typowo inżynierskimi jest jeszcze wydział zarządzania zwany wśród studentów tej uczelni kuźnią bezrobocia xD Po ukończeniu tej uczelni nie miałem problemu ze znalezieniem pracy w zawodzie.
Mamę i tatę oszukasz, system oszukasz, zakombinujesz, wyjęczysz, ściągniesz, studia zaliczysz. Nawet siebie oszukasz. Ale rynku pracy nie oszukasz - i tak skonczysz tam, gdzie twoje miejsce.
Witamy w prawdziwym życiu, hłe, hłe.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 8 April 2018 2018 8:16
Za takie pieniądze to bym nie kiwnął palcem. Pamiętam czasy jak miałem 12 lat i mieszkałem w USA. Kosiliśmy "sąsiadom" trawniki i takie tam jak to dzieci. Dostawaliśmy jakieś 50$ za godzinę roboty czyli łącznie jakieś 150$ bo tyle zajmowało nam skoszenie całego trawnika i podlanie go, każdy oczywiście pracował osobno. Wiadomo dzieci jak to dzieci nie pracowały długo, ale w weekend pracując przez sobotę i niedzielę można było te 500-600$ zarobić nie męcząc się zbytnio. A dla 12 latków to była kupa forsy. Nie uważam, że była to pensja po dobroci dla dzieci, bo profesjonalny ogrodnik miesięcznie kosztował kilka razy tyle i tych ludzi było stać na napiwki na prawo i lewo. Więc 150 $ dla dzieciaków za skoszenie to były grosze.
Po pierwsze - praca na godzinę, a nie na akord przy zbiorach to duże udogodnienie dla pracownika. Niezależnie od tempa pracy kasa jest ta sama. Na dodatek nie trzeba płacić za przejazd, a to jakieś 1200 zł minimum (za przejazd w obie strony). Po za tym zakwaterowanie według tej oferty jest bezpłatne czyli kolejne koszta pobytu za granicą odchodzą. Wszystko to jest oczywiście odjęte od stawki za pracę.
Jadąc na dwa miechy student może zatem zarobić jakieś 8000 zł co dla studenta jest chyba dosyć dużą kwotą. Oczywiście nie uwzględniłem tu ceny wyżywienia.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 April 2018 2018 18:27
Odpowiedz@Bihar Na dzisiaj zarobek netto jest równy 11 760 pln
Gdyby to była oferta dla studentów uniwerku to bym się nie dziwił, ale na polibudzie? Prowokacja jakaś.
Odpowiedz@majstefan Studiowałem na tej uczelni. Poza kierunkami typowo inżynierskimi jest jeszcze wydział zarządzania zwany wśród studentów tej uczelni kuźnią bezrobocia xD Po ukończeniu tej uczelni nie miałem problemu ze znalezieniem pracy w zawodzie.
Mamę i tatę oszukasz, system oszukasz, zakombinujesz, wyjęczysz, ściągniesz, studia zaliczysz. Nawet siebie oszukasz. Ale rynku pracy nie oszukasz - i tak skonczysz tam, gdzie twoje miejsce.
Witamy w prawdziwym życiu, hłe, hłe.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 April 2018 2018 8:16
Odpowiedz200 GODZIN W MIESIĄCU?! To nawet w Kodeksie pracy masz maksymalnie 160 tylko
Odpowiedza dlaczego jak ktoś chce ma nie pracować dłużej?
Oferta pewnie dla studentów wydziału zarządzania, który raczej chlubą tej uczelni nie jest xD
OdpowiedzCiekawe gdzie jest ta Hiszapnia? Pewnie w Euroipe ;)
OdpowiedzHm... oferta także dla studentek... Hiszpania... czyli pewnie ciąża gratis. :)
OdpowiedzKtoś ci się każe uczyć tumanie ? Nie ma potrzeby - obsługa szambiarki też jest potrzebna. Spoko. Dasz radę.
OdpowiedzZa takie pieniądze to bym nie kiwnął palcem. Pamiętam czasy jak miałem 12 lat i mieszkałem w USA. Kosiliśmy "sąsiadom" trawniki i takie tam jak to dzieci. Dostawaliśmy jakieś 50$ za godzinę roboty czyli łącznie jakieś 150$ bo tyle zajmowało nam skoszenie całego trawnika i podlanie go, każdy oczywiście pracował osobno. Wiadomo dzieci jak to dzieci nie pracowały długo, ale w weekend pracując przez sobotę i niedzielę można było te 500-600$ zarobić nie męcząc się zbytnio. A dla 12 latków to była kupa forsy. Nie uważam, że była to pensja po dobroci dla dzieci, bo profesjonalny ogrodnik miesięcznie kosztował kilka razy tyle i tych ludzi było stać na napiwki na prawo i lewo. Więc 150 $ dla dzieciaków za skoszenie to były grosze.
Odpowiedz