@szyszki - mieszkańcy tej dzielnicy mogą co najwyżej pomarzyć o betonie. To są slumsy budowane z byle czego, nie wyłączając krowich placków (poważnie - w Indiach to popularny materiał budowlany). Beton jest drogi i mało kogo tam stać na budowanie z takiego materiału. Byłem i widziałem takie dzielnice. Śmieci zalegają hałdami po obu stronach ulic (w indyjskich metropoliach wywóz śmieci działa tylko w bogatszych dzielnicach), niewiarygodny smród, tym bardziej że w tych hałdach biedota czasem chowa swoich zmarłych (nie stać ich na pogrzeb po ludzku, więc porzucają zwłoki swoich bliskich i jak dobrze zakopią, to potrafią minąć lata zanim ktoś się dowie. Ani źdźbła zieleni, bo nawet jeżeli rosło tam kiedyś jakieś drzewo, to zostało wycięte i sprzedane. Ludzie brudni i wychudzeni, ubrani w jakieś szmaty. Oczywiście da się tam wejść tylko z towarzystwie policjanta (za 50 dolarów łapówki stróż prawa oprowadzi turystę po całym mieście), bo inaczej raczej się z takiej dzielnicy już nie wyjdzie. Dopiero gdy się wyjdzie z centrum indyjskiej metropolii, zaczyna się rozumieć słowo "nędza". Ludzie w Europie nie mają pojęcia, że tak w ogóle da się można żyć. A w Indiach tak żyje ćwierć miliarda ludzi.
Przeludnienie to mit dla debili nie majacy zielonego pojecia o gospodarce.
OdpowiedzCzyli zwykły beton.
Odpowiedz@szyszki - mieszkańcy tej dzielnicy mogą co najwyżej pomarzyć o betonie. To są slumsy budowane z byle czego, nie wyłączając krowich placków (poważnie - w Indiach to popularny materiał budowlany). Beton jest drogi i mało kogo tam stać na budowanie z takiego materiału. Byłem i widziałem takie dzielnice. Śmieci zalegają hałdami po obu stronach ulic (w indyjskich metropoliach wywóz śmieci działa tylko w bogatszych dzielnicach), niewiarygodny smród, tym bardziej że w tych hałdach biedota czasem chowa swoich zmarłych (nie stać ich na pogrzeb po ludzku, więc porzucają zwłoki swoich bliskich i jak dobrze zakopią, to potrafią minąć lata zanim ktoś się dowie. Ani źdźbła zieleni, bo nawet jeżeli rosło tam kiedyś jakieś drzewo, to zostało wycięte i sprzedane. Ludzie brudni i wychudzeni, ubrani w jakieś szmaty. Oczywiście da się tam wejść tylko z towarzystwie policjanta (za 50 dolarów łapówki stróż prawa oprowadzi turystę po całym mieście), bo inaczej raczej się z takiej dzielnicy już nie wyjdzie. Dopiero gdy się wyjdzie z centrum indyjskiej metropolii, zaczyna się rozumieć słowo "nędza". Ludzie w Europie nie mają pojęcia, że tak w ogóle da się można żyć. A w Indiach tak żyje ćwierć miliarda ludzi.
Mnie przerażają takie zdjęcia.
OdpowiedzJa od razu zobaczyłem że to budynki
Odpowiedz