Nie potrzebny mi specjalny dzień, aby przytulić się do mojego kundelka. Robię to bezwarunkowo codziennie jak przychodzi mnie przywitać po powrocie z pracy
Mój kundelek odszedł 11 czerwca...byl z nami prawie 15 lat.
Czasami myślę o kolejnym psiaku. Ale boję się, że wtedy podświadomie zacznę wyrzucać sobie, że chcę mojego najukochańszego Urwisa zastąpić. A jego zastąpić się nie da...
@Catallina To tak nie działa, a przynajmniej nie zawsze.
Gdy Kundelkowe Słońce zaszło, w wyniku zakażenia odkleszczowego, nagle, niespodziewanie, w niespełna tydzień, może cztery dni... Cała rodzina podjęła decyzję: Już nie, w naszych sercach brak wolnych miejsc, to zbyt wiele, a przynajmniej odżałujmy stratę i się zobaczy... Kiedyś!
Równie nagle i niespodziewanie, wzeszło nowe Słońce. Na ulicy, samo i jak się później okazało, odtrącone przez rodzinę, która nie dawała sobie rady z sikającym gdzie popadnie, szczeniakiem. O nim, pisałem powyżej. Minęło już ładnych parę lat, Słońce świeci pełnią blasku, a ja zaczynam się martwić.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 1 November 2019 2019 19:28
@Hogfather czym?
U mnie po prostu nie nadszedł czas...rana jest świeża, zbyt, bym odważyła się na kolejne słońce. Być może kiedyś.. I myślę, że to nastąpi samoistnie.
U nas codziennie jest taki dzień. Nie potrzebuję święta, żeby ją przytulić czy wziąć na długi spacer. Jest cudownym stworzeniem, nie wyobrażam sobie bez niej życia.
Nie potrzebny mi specjalny dzień, aby przytulić się do mojego kundelka. Robię to bezwarunkowo codziennie jak przychodzi mnie przywitać po powrocie z pracy
OdpowiedzKażdego dnia, jest dzień mojego Kundelka. ;)
OdpowiedzMój kundelek odszedł 11 czerwca...byl z nami prawie 15 lat.
OdpowiedzCzasami myślę o kolejnym psiaku. Ale boję się, że wtedy podświadomie zacznę wyrzucać sobie, że chcę mojego najukochańszego Urwisa zastąpić. A jego zastąpić się nie da...
@Catallina To tak nie działa, a przynajmniej nie zawsze.
Gdy Kundelkowe Słońce zaszło, w wyniku zakażenia odkleszczowego, nagle, niespodziewanie, w niespełna tydzień, może cztery dni... Cała rodzina podjęła decyzję: Już nie, w naszych sercach brak wolnych miejsc, to zbyt wiele, a przynajmniej odżałujmy stratę i się zobaczy... Kiedyś!
Równie nagle i niespodziewanie, wzeszło nowe Słońce. Na ulicy, samo i jak się później okazało, odtrącone przez rodzinę, która nie dawała sobie rady z sikającym gdzie popadnie, szczeniakiem. O nim, pisałem powyżej. Minęło już ładnych parę lat, Słońce świeci pełnią blasku, a ja zaczynam się martwić.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 November 2019 2019 19:28
@Hogfather czym?
U mnie po prostu nie nadszedł czas...rana jest świeża, zbyt, bym odważyła się na kolejne słońce. Być może kiedyś.. I myślę, że to nastąpi samoistnie.
U nas codziennie jest taki dzień. Nie potrzebuję święta, żeby ją przytulić czy wziąć na długi spacer. Jest cudownym stworzeniem, nie wyobrażam sobie bez niej życia.
Odpowiedz