Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
493 500
-

Zobacz także:


D daro97
+5 / 5

To czy ktoś kogo nie znam i najprawdopobniej nigdy nie poznam, byc może był w podobnej sytuacji, w żaden sposób nie wpływa na mój stan.

Odpowiedz
Gallus2017
+1 / 3

@daro97, dałem szansę, by zatrzymać się.

rafik54321
0 / 0

@daro97 a czy Newton wpadłby na koncept grawitacji gdyby jabłko nie spadło mu na głowę? Może tak, może nie, a może to fałszywa historia.

Czasem rozwiązanie jest tuż obok, tylko go nie zauważamy bo jest dla nas nieoczywiste. A jeśli ktoś ci coś podpowie, coś co jest bardzo blisko rozwiązania, to dużo szybciej i łatwiej możesz je zauważyć.
Z innej beczki, ostatnio czytałem że pilotażowo w Kanadzie połączono ośrodek spokojnej starości z sierocińcem. Staruszkowie mają zajęcie, w postaci opiekowania się sierotami, a sieroty mają namiastkę rodzicielskiej miłości. Genialne w swojej prostocie i czemu przez lata nikt na to nie wpadł?

Sam czytając pewną książkę w totalnie innym celu i zdawałoby się innej tematyce, wyciągnąłem z niej dużo więcej niż mogłoby się wydawać. Niby wszystko co tam było wiedziałem, ale dopiero lektura mi to poukładała tak, że to nabrało sensu i logicznego składu.

A ten demot, może już na ciebie wpłynął, bo zacząłeś się zastanawiać, przypomniał ci ten temat, a jeśli tak, to twórca tego demota, twórca którego nie znasz i najprawdopodobniej nie poznasz, jakoś wpłynął na twój stan.

K kyrystek
+6 / 6

Gallus2017 Dzięki że się tym dzielisz, Im więcej ludzie będą rozmawiali z ludźmi, a nie o ludziach, tym coraz mniej takich sytuacji będzie, że ktoś zostaje sam ze swoimi problemami

rafik54321
+1 / 1

@kyrystek nie wiem na ile mam rację (tudzież jak bardzo się mylę), ale uważam że większość o ile nie wszystkie problemy społeczne współczesnego świata biorą się z jednego dużego powodu - pogoni za materializmem. Wszystko musi być TOP, wszystko musi ociekać kasą, każdy musi być piękny. Taki obraz kreuje nam telewizja czy internet. Do tego stopnia że "nawet laski z okładek nie wyglądają jak laski z okładek". Istna paranoja.
I teraz jak młody umysł, wyprany takimi trendami oraz modą, ma potrafić się obronić? Widzi że nie spełnia "wymagań" świata, nie jest ani bogaty, ani taki piękny, ani najlepszy... Samoocena leci łeb na szyję. Spada pewność siebie a co za tym motywacja do działania. A wtedy zaczyna się depresja. i tak kuleczka zaczyna się napędzać. Bo depresja potęguje te negatywne cechy.
Tutaj niejako pomijam depresję o podłożu traumatycznym, która jest wg mnie znacznie trudniejsza, bo wymaga zagłębienia się w głębsze zakątki ludzkiej psychiki.

Uhtred
+13 / 15

@Fragglesik Nie zgadzam się z tobą. Popełnienie samobójstwa to nie wypicie szklanki wody. Chęć popełnienia go może być wielka ale strach przed bólem i ewentualną winą i poniesioną karą może skutecznie uniemożliwić samobójstwo i wtedy mamy próbę. Ktoś kto chce się zabić, może naprawdę tego chcieć jednak brakuje mu zwyczajnie odwagi. Wtedy jest jeszcze czas żeby mu pomóc. Oswajanie się z myślą odebrania sobie życia trwa nieco dłużej niż oswajanie się z myślą o wyrywaniu zęba u dentysty. Są oczywiście ludzie, którzy chcą w ten sposób zwrócić na siebie uwagę ale nawet to już jest dość niepokojące. W wieku nastu lat nie jest łatwo wziąć ostre narzędzie i podciąć sobie żyły czy połknąć garść tabletek mając świadomość że już się nie obudzimy. Paradoksalnie, trzeba mieć w sobie mnóstwo determinacji i odwagi żeby odebrać sobie życie i wbrew pozorom nie jest to takie łatwe jak niektórzy uważają i kompletnie nie mając pojęcia o czym piszą, piszą, mówią, mądrości z d...y. Przykre jest, że ludzie tak mało wiedzą i pietnują innych nazywając ich słabeuszami nie znając nawet 0,0000001% ich sytuacji.

tyrqkg
+2 / 4

@Uhtred Wygląda na to że jest to łatwiejsze niż się wydaje.
U mnie na przykład podobnie jak u @Fragglesik sąsiad miły uczynny gość, śliczna żona 2 dzieci.
Chwalił się nawet ze odbiera nowy samochód z salonu za 2 tygodnie.
A tydzień później żona pojechała zawieść dzieci do szkoły wraca a on wisi w garażu, nie było jej może ze 20 min.

Samobójcy najczęściej działają pod wpływem chwili, nie planują nie myślą o konsekwencjach po prostu działają.

D daro97
+1 / 3

@tyrqkg No nie no, faktycznie. Myśleliśmy, że tak po prostu sobie pieprzycie na temat o którym nie macie pojęcia, ale biorąc pod uwagę, że słyszałeś o kimś, kto popełnił samobójstwo, to śmiało mogę zwrócić honor. W końcu wiadomo że ten fakt czyni Cię światowej sławy specjalistą od spraw samobójstw, a zwłaszcza od ich psychologicznej strony. Już nie mówiąc o użytkowniku @Fragglesik który mógłby książkę napisać, bo słyszał o dwóch takich przypadkach.

tyrqkg
+1 / 3

@daro97 Może poczytaj trochę panie 19 letni ekspercie. (sąsiada znałem dłużej niż ty żyjesz)
Tylko około 60-70% samobójców daje jakiekolwiek sygnały albo wprost mówi że chce się zabić.
Natomiast realnej pomocy szuka jeszcze mniej, a co z pozostałymi 30 % ?
Zapewne według ciebie pewnie ich nie ma bo jak większość ludzi widzisz tylko czubek własnego nosa a wszystko co jest niezgodne z twoją wiedzą po prostu nie istnieje.

D daro97
-1 / 1

@tyrqkg A co ma jedno z drugim wspólnego? Jak z tego, że ktoś nie rozmawia o samobójstwie, wywnioskowałeś, że samobójstwo jest przeważnie podejmowane pod wpływem chwili?

rafik54321
+3 / 3

@Fragglesik opowiem po sobie bo kilka razy się przymierzałem do samobójstwa. To nie jest tak że samobójca chce umrzeć. Bo żyć chce każdy. Problem w tym, że samobójca nie potrafi żyć ze swoim problemem. Samobójstwo ma być ulgą. I tak stoisz z tą "bronią" w ręku (zależnie od formy samobójstwa) i zaczynasz się bić z myślami, czy to zrobić czy nie. Czy aby na pewno wykorzystałeś wszystkie sposoby aby sobie poradzić, czy już powinieneś sięgnąć po ten ostateczny krok, czy może jednak jest jeszcze jakiś inny sposób. Masz masę wątpliwości. Przez chwilę uważasz że zrobiłeś już wszystko, za chwilę już nie masz pojęcia. Odbijasz się jak plastikowa piłeczka...

rafik54321
+2 / 2

@tyrqkg mówisz że 30% samobójców nie daje wykazuje objawów. Hmm, a wśród tych 30% ile było osób które faktycznie zwracały uwagę na problemy tych chorych ludzi? Bo można dawać sygnały że coś jest nie tak, ale ktoś musi chcieć widzieć te objawy. A jak ludzie są samolubni w otoczeniu i mają cię gdzieś, to nie zauważają twoich objawów...
Nie chcę tutaj negować twojego przykładu sąsiada, bo pewnie i są tacy co się duszą w środku, ale trudno tutaj o jakieś precyzyjne szacunki.

Znowu mój sąsiad też się kiedyś powiesił z dnia na dzień. Czy dawał objawy? Raczej bym powiedział że przez lata zachowywał się tak samo. Czy to objaw? Stary kawaler, który lubił sobie podpić z kumplami pod sklepem. Znowu też odróżnienie zwykłej np introwersji, od skłonności samobójczych też takie oczywiste nie jest. Sprawa jest trudna, złożona oraz (co najtrudniejsze) skrajnie indywidualna :/

Uhtred
0 / 0

@tyrqkg Tak se podjął decyzję w 20 minut. Spoko. Samobójcy nie pokazują tego co czują. Bardzo często sprawiają wrażenie szczęśliwych. To co się dzieje w ich głowach jest poza naszym zasięgiem. Nikt nie podejmuje decyzji o zabiciu się w 20 minut. Wypił kawę i stwierdził, że co? że od tej chwili jego życie jest nic nie warte, od tak? Taki człowiek jest nieszczęśliwy dłużej niż się komukolwiek wydaje skoro decyduje się zabić. Drugim powodem mogą być zaburzenia umysłowe ale nie o takich tutaj rozmawiamy. Miałem kiedyś znajomego, wesoły facet. Wszystko w rodzinie ok, dwójka dzieci i normalne życie. Powiesił się w pracy. Dzień wcześniej opowiadaliśmy sobie dowcipy i w życiu nie pomyślałbym, że coś ukrywa. Wręcz przeciwnie, sprawiał wrażenie szczęśliwego faceta. Nie wierzę, że powiesił się bo mu w pracy coś nie wyszło. Więc zwyczajnie byłem za daleko żeby coś zauważyć. Czasami najbliższa rodzina nawet nie podejrzewa co się dzieje u takiego człowieka w głowie. Dlatego śmiem twierdzić jednak, że wcale nie jest to łatwe. Ukrywać przez dłuższy okres jak to jest cudnie i męczyć się w samotności. Zapewne twój sąsiad był zwyczajnie nieszczęśliwy i podjął ostateczną decyzję w czasie o którym pisałeś ale nie wierzę, że nie przygotowywał się mentalnie do tego. Najsmutniejsze jest to, że człowiek oddałby wszystko aby to zatrzymać kiedy jest już zwyczajnie za późno. Smutne

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 25 February 2019 2019 19:47

S Strix93
+4 / 4

Nie wiem jakim cudem fakt, że człowiek nie jest sam tylko jest nas więcej miałby mnie podnieść na duchu. Mnie bardziej załamuje to, że nie tylko ja mam takie myśli tylko jest więcej takich osób które to rozumieją. Mało pocieszający fakt.

Odpowiedz
rafik54321
+2 / 2

@Strix93 w sumie masz rację i też tak uważam.
Kiedyś będąc w podobnej (tj dramatycznej sytuacji) zadałem sobie pewne pytanie i tobie też je zadam...
Czego chcesz od życia? Co da ci szczęście? Co chcesz osiągnąć? Kim być? Wyznacz sobie cel. Potem wymyśl jak to osiągnąć, zrób sobie plan. Trzymaj się tego, nie odstępuj na krok i masz spore szanse że się wygrzebiesz ;) . Mi pomogło...

S Strix93
+2 / 2

@rafik54321 Ja niestety już dawno nie mam na te pytania odpowiedzi. A cel ciężko sobie wyznaczyć, kiedy wszystko o czym pomyślisz wydaje się zbyt "puste" żeby miały sens. Ale cieszę się że tobie pomogło, to zawsze dobrze gdy komuś jednak się udaje.

04mete
+3 / 3

@rafik54321 Doskonale rozumiem Twoją metodę, bo i sama ją zastosowałam.
Od kilku ładnych lat mój nastrój waha się jak sinusoida - raz jest wspaniale, jak nigdy dotąd, potem zaś nachodzi czas, gdzie chodzi za mną tylko jedna myśl - skończyć ze sobą.
Kiedyś znalazłam dość ciekawe zdanie w otchłaniach internetu: "ból fizyczny niweluje ból psychiczny". Dość długo według tej "idei" zdobiłam swoją dłoń na przegubie, w bardzo widocznym miejscu. Najsmutniejsze jest to, że w przeciągu 7 lat mojej "praktyki" moje "dzieło" zauważyło 6 osób...
Od osiągnięcia wieku pełnoletniego co roku, kilka dni przed moimi urodzinami nawiedzała mnie myśl o skończeniu ze sobą. Taki mój dzień ostateczny... I właśnie jakiś rok temu zaczęłam planować. Małe cele, małe wymagania, ale zawsze coś co mnie trzymało w ryzach. I nadal jestem. Jakoś się poprawiło (oby na zawsze) ;)

W warszawiaczanka
+1 / 1

@Strix93 Mogę sobie wyobrazić Twój ból. Wszystko też dla mnie było zbyt puste. Myśli samobójcze miałam, tak bardzo chciałam, żeby przestało boleć... Jak z tego wyszłam? Nie wiem. Wszystko sobie poukładałam. Wyciągnęłam lekcje o sobie i innych. Nauczyłam się, że szczęście jest w mojej głowie, nie w tym co mam, kim mogę być ani co mogę osiągnąć. Niestety nie powiem Ci jak to do mnie dotarło.

rafik54321
+1 / 1

@Strix93 ok, to zadam ci inne pytanie. Jak chcesz wyznaczyć sobie kurs do odległego portu "szczęście" kiedy nawet nie wiesz gdzie jesteś, ani gdzie jest owy port?

To po prostu totalna podstawa. Bez odpowiedzi na to konkretne pytanie nie posuniesz się w przód ani na krok.
I nie chodzi o to aby twój cel miał jakiś "głębszy sens" - ty nie ratujesz świata, tylko jakość swojego życia.
Podpowiem ci coś co może pomóc ci określić twój cel... Uważam że generalnym celem życia jest rozwój, np ewolucja jest rozwojem życia na ziemi, rozwój osobisty (np wiedzy, czy rozwój w swojej pasji), celem cywilizacji też jest rozwój tylko że technologiczny... Wszystko się rozwija.
Znowu z drugiej strony każdy chce być szczęśliwy, każdy chce być kochany, każdy chce się czuć bezpiecznie.
I pewien malutki haczyk - trzeba zacząć coś robić. Mniej istotne co, po prostu zacznij coś robić, jak już zaczniesz to po prostu nie odpuszczaj i jakoś potem samo pójdzie ;) . A w razie czego - wal jak taran...

Inny sprytny sposób, jeśli w przyszłości masz być świadkiem czegoś czego pamiętać nie będziesz chciał, to po prostu nie patrz na to. W myśl zasady "czego oczy nie widzą tego sercu nie żal".

@04mete to fajnie. Metoda ta jest dość prosta, ale całkiem skuteczna i nie uwieżysz gdzie o niej usłyszałem XD... W książce o podrywie XD. Lecz choć tytuł owej książki jest iście sugerujący, to jednak zawiera dużo więcej praktycznych porad w życiu (nie tylko w temacie damsko-męskim) lecz ogólnie jak przebudować swój charakter i osobowość.

@warszawiaczanka a ja myślę że zaczęłaś praktykować zasadę "miej wyje***e a będzie ci dane". Zwyczajnie przestało ci zależeć, spowszedniało ci, to i boleć przestało... Taki mój strzał...

W warszawiaczanka
0 / 0

@rafik54321 Może w pewnym sensie pogodziłam się z losem. Nie mogę walczyć więc mam dwa wyjścia, albo się pogodzić i zbudować swoje życie od nowa, albo skoczyć z mostu. Nie ma innej drogi, bo od tego co mnie spotkało nie ucieknę.

rafik54321
0 / 0

@warszawiaczanka dużo zależy od tego co cię spotkało, ale te forum to nie miejsce na takie wyznania... Zwłaszcza zważywszy na zwykle dramatycznie niski poziom zachowania co niektórych.

rafik54321
+1 / 1

@mewa88 gratuluję i poniekąd zazdroszczę że nigdy nie musiałaś przechodzić problemów tak poważnych aby myśleć o skończeniu ze sobą.
Jednak ja zadam tobie pytanie, jak TY byś sobie poradziła z następującą sytuacją?
Odkąd pamiętasz w domu, rodzice chleli na potęgę. Ty przymierasz głodem, bo wóda ważniejsza. Sąsiedzi mają cię gdzieś, tak samo szkoła która woli nie widzieć problemu czy policja która odsyła cię do socjalnych którzy też nic nie robią, bo nie ma świadków. Tata cię "kocha" tylko w nocy. Z resztą rodziny nie masz kontaktu, bo odcięli się od patologii. Do tego mieszkasz w tragicznej dzielnicy, gdzie całymi nocami słychać darcie się dresiarzy. A ty moja droga masz w tym wszystkim raptem 12 lat.

Słucham, jak to ma nie odbić się na twojej psychice? Powiem ci że tylko osoba o totalnie spaczonej psychice, totalnie wyprana z wszelakich emocji mogłaby łatwo żyć w takim środowisku.

C Canzas69
+1 / 3

i co z tego że mnie rozumiesz? Teraz mam niby powiedzieć. "o kurde, ktoś mnie rozumie. Nie wierzę. Teraz się nie zabiję" Ty serio myślisz że to tak działa?
Dużo kurva osób mówiło że mnie rozumie i cyk.. 2 próby samobójcze ale nieudane.

Odpowiedz
Gallus2017
-1 / 1

@Canzas69, bo tak samo mówiłem i pisałem, jak ty?

Uhtred
0 / 0

@Canzas69 Przede wszystkim trzeba wyeliminować wszelkie zewnętrzne czynniki. Alkohol, narkotyki i jakiekolwiek inne używki, które mogą wpływać na naszą sytuację życiową i samopoczucie. Jeśli w żaden sposób nie mają one nic wspólnego z twoim samopoczuciem, to jeśli naprawdę chcesz sobie pomóc, udaj się do specjalisty. Dobrego specjalisty. Nie szukaj pomocy u zwykłych ludzi bo może być jeszcze gorzej. Nie chcę się tu uwypuklać zbytnio bo to nie jest dobre miejsce. Wiem jednak, że za złym samopoczuciem zawsze stoi coś głębszego. Dzieciństwo, trauma, krzywda, uzależnienia itd.itd i cokolwiek by to nie było, próbując samemu sobie pomóc pogarszamy swoją sytuację. Nie ma w tym nic złego, że sobie z czymś nie radzimy. To normalne. Wiem, że może to słabe porównanie ale jeśli boli nas brzuch przez kilka tygodni to udajemy się do lekarza i nie mamy z tym problemu, żeby poszukać pomocy. Natomiast kiedy dzieje się coś w naszej głowie to nie szukamy pomocy albo szukamy jej tam gdzie nie powinniśmy a wszelkie próby osób które chcą nam pomóc, traktujemy jak atak bądź uważamy, że one widzą to źle.

rafik54321
0 / 0

@Uhtred heh, osobiście zaliczyłem kilku specjalistów, co jeden to gorszy... Aż sięgnąłem po odpowiednią literaturę i niejako dokonałem autodiagnozy... Dużo czasu upłynęło ale jakiś efekt jest, może szału nie ma i szkoda że tak późno, ale przynajmniej sprawy poszły do przodu...

Mówisz o alkoholu, akurat mi on w sytuacji skrajnego stresu pozwala zachować jasność umysłu i zwyczajnie mnie uspokaja (pewnie jestem wyjątkiem). Ale chlanie to też nie jest wyjście bo można przesadzić (otarłem się o alkoholizm, miałem około tygodniowy ciąg, ale tak do mnie dotarło że to ostatni gwizdek żeby się wycofać).

I uważam że najlepszym "specjalistą" do rozmowy o problemach nie jest żaden lekarz czy inny doktor, tylko osoba która sobie poradziła z problemem takim jak twój...

TheNiku
+3 / 3

@Gallus2017 Mimo że wiele osób pewnie Cię tu zjedzie, to chciałabym tylko powiedzieć, ze uważam, iż trzeba o tym mówić. Jeśli tylko jedna osoba zatrzyma się i nad tym pomyśli, to już będzie dużo.

Odpowiedz
C CrazyLu
+2 / 2

Powiedz jak wstać. Zapadam się. Jeden powód do życia na dzisiaj to....?

Odpowiedz
C CrazyLu
+2 / 2

@HieronimaLucinda. Dzień dzisiejszy boli. Jutro też będzie boleć

L LaughOutLoud1
+2 / 2

Każdy ma jakiś ból w sobie. Zauważ to co masz pozytywnego. Poszukaj kogoś kto potrzebuje twojej pomocy. Nie porównuj się do innych.

rafik54321
+1 / 1

@CrazyLu tego co się stało nie cofniesz, boli cię bo jesteś taka jaka jesteś. Cały myk w tym aby zmienić siebie tak, aby ten konkretny problem przestał być istotny. To trudne, nieoczywiste i wymagające wysiłku ale działa.

L LaughOutLoud1
+1 / 1

Żeby dostać pomoc, trzeba o nią poprosić. Nie ma innego sposobu. Oczywiście poprosić właściwą osobę. I szukać aż do skutku.
A powód? Chcesz brać? A może spróbuj najpierw coś od siebie dać?

MrKuzka
0 / 0

Powiem że nie wiem czy do końca dotarło do mnie co próbujesz mi przekazać , ale wiem że jestem pod kreską.
Jeżeli chciał by ktokolwiek chociaż chwilę ze mną porozmawiać, nie chce by ktoś się litował tylko po prostu jak z człowiekiem - kozarpg@gmail.com

L LaughOutLoud1
+2 / 4

Zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże. Nigdy nie wolno odbierać sobie życia. Jak tracisz nadzieję, jedź na przykład do Afryki, pomagać ludziom w jeszcze gorszej sytuacji.

Odpowiedz
rafik54321
+1 / 1

@LaughOutLoud1 nie uważam aby to była dobra forma terapii.
Mamy chorą osobę, dajmy na to kogoś koło 20tki kto ma złamane serce (tudzież przeżył nieszczęśliwą miłość). Taka osoba uważa siebie za najnieszczęśliwszego człowieka świata. Uważa że gorzej być nie może. Jeśli wyślesz ją do takiej Afryki aby zobaczyła że inni mają znacznie gorzej, to nie pokażesz tej osobie że inni bardziej cierpią, tylko pokażesz że ta chora osoba może (i w jej domniemaniu będzie) cierpieć jeszcze bardziej.
Ogólnie pokazywanie czy to pozytywnych czy negatywnych przykładów, chory zawsze obróci o 180 stopni, tak aby pasowało do jego aktualnej wizji rzeczywistości. Pokażesz pozytywy to ci powie "wszyscy mają lepiej ode mnie!", pokażesz negatywy to odpowie "ja też będę mieć tak źle!". I jak połamać te błędne kółko? Zbuduj tej osobie obraz z przyszłości, pozytywny, ułóż plan z nią jak to osiągnąć, powyznaczaj małe cele. I jak to prosto pokonać każdy z nich. Zmotywuj ją. I pilnuj aby ta motywacja nie gasła.

DamDzidek
+1 / 1

Pierwsze, to żal.
Żal mam osób dla których coś znaczymy (rodzina, znajomi, miła sąsiadka,która pierwsza powie dzień dobry, czy kot bo niema nikogo prócz Ciebie,ale żal zwierzaka by miał podobnie, lub gorsze życie...)
Wszystko to nabiera głębokiego sensu, gdy leżysz w wannie ze skalpelem w ręku...
Depresja, to wołanie o radość! Którą zostaliśmy pozbawieni, Możliwe że z własnej winy, ale też i niekoniecznie.
Ale mam bardzo dobre motywujące zdanie, które mnie ostatnio nieopuszcza
,,Rozchmurz się i ogarnij. Napewno będzie lepiej"
Ku@wa!

Odpowiedz
E ewelyna
+1 / 1

Na mnie bardziej podziałał plaskacz w twarz i słowa ogarnij się pipo głupia żyj wszystko się ułoży tylko zrób coś ze swoim życiem.
Znalazłam pasje zmieniłam prace, na taką która nie przeszkadza mi w realizowaniu jej i po 3 latach mogę powiedzieć jestem szczęśliwym człowiekiem.
Natomiast gadanie nie jesteś sama inni też przez to przechodzą, depresja jest chorobą cywilizacyjną ,tylko mi poglebiało stan przygnębienia.
Zastanawiam się tylko czasem jak mogłam być tak głupia żeby chcieć skoczyć ze sobą i to nawet dwa razy.
Nie masz motywacji do życia to ja Ci ją dam: ogarnij się i żyj dla tych łajz, którzy w Ciebie nie wierzą, zmień swoje życie podnieś sie z kolan i pokaż im, że możesz wszystko.

Odpowiedz
rafik54321
+1 / 1

@ewelyna twoja rada będzie pasować tylko do osób o dość silnym charakterze i dość "agresywnym" (tudzież śmiałym) charakterze.
Osoby wrażliwsze i słabsze psychiczne, będą bardziej panikować niż ogarniać się.

Z leczeniem depresji jest taki problem, że każdy człowiek jest inny, każda psychika jest inna i do każdego trzeba indywidualnego podejścia.
Ale fajnym punktem do rozpoczęcia wychodzenia z dołka jest stabilizacja. Bez tego trudno skoncentrować się na pozbieraniu się do kupy.