Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
160 164
-

Zobacz także:


R Rydzykant
+2 / 4

Warto zaznaczyć, że po skoku gościa reanimowano przez kilkadziesiąt minut. Czyli żył i cierpiał z powodu poważnych uszkodzeń wielonarządowych. Skok z dużej wysokości jest bardzo bolesnym sposobem na odebranie sobie życia.

Odpowiedz
ZONTAR
-1 / 5

Nie ma usprawiedliwienia dla takiego zachowania. Społecznie szkodliwe i nieakceptowalne.
Można jeszcze zrozumieć protestujących, którzy chcą coś obwieścić światu i zwrócić na to uwagę. Jeśli jednak ktoś chce popełnić samobójstwo i angażuje do tego tysiące ludzi, to działa na szkodę wszystkim. Gdyby dobrowolnie zszedł, to powinien ponosić koszty, a w tej sytuacji były całkiem spore. Wiele ludzi bez prądu, autobusy zastępcze (odłączono trakcję tramwajową), zablokowany ruch, zaangażowanie wielu służb.
Rozumiem próbę pomocy jak ktoś po prostu chce się zabić po cichu nikomu nie szkodząc. Jak jednak wejdę do budynku mierząc do kilku pracowników i gadając o tym, że mi smutno i chce się zabić, to należy mi się pomoc czy strzał w łeb?

Odpowiedz
B bromba_2k
0 / 0

@ZONTAR
Zgoda, ale kto wyda polecenie, żeby samobójcę zostawić samemu sobie?

ZONTAR
-1 / 1

@bromba_2k Problem raczej w tym, kto nie wyda polecenia zareagowania na takie zachowanie. Ogrodzić taśmą, żeby na kogoś nie spadł i krzywdy nie zrobił, postawić kilka osób do obserwowania. Jak zejdzie, to aresztować. Jak spadnie, to zapakować do worka i oczyścić teren.
Czymś innym jest samobójstwo z jakiegokolwiek powodu, gdzie ktoś może potrzebować pomocy, a czymś innym zwyczajny terroryzm aby tylko zyskać trochę rozgłosu. Wielu samobójców pociągnęło na dno setki czy nawet tysiące ludzi, bo nie potrafili sami odejść z tego świata i musieli się na kimś losowym zemścić za całe zło, jakie ich spotkało. Nie ważne, czy odetniesz część miasta od energii włażąc na słup czy będąc pilotem celowo uprowadzisz i rozbijesz samolot. W obu przypadkach nie masz nic do stracenia i postanawiasz obrócić się przeciwko społeczeństwu. Różnica jest tu jedynie taka, że on wprost nie spowodował żadnej szkody, to reakcja na jego zachowanie była szkodliwa.

B bromba_2k
0 / 0

@ZONTAR
Tak, jak napisałem - nikt normalny/prawdziwy tego tak nie zrobi.
Od razu będzie prokurator i niedopełnienie obowiązków, z pracy wyleci na zbity pysk, a gdzie wtedy będzie rodzina, kredyty itpd.
Jeżeli zatrzyma nawet duże miasto i spowoduje tym ogromne szkody, może nawet śmierć iluś tam osób (szpitale, windy, korki, agresja), to nikt i nic temu decydentowi nie będzie mógł zarzucić.
Inaczej by było w społeczności termitów, czy mrówek, ale one nie mają obowiązku bycia humanitarnymi.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 March 2019 2019 19:15

ZONTAR
0 / 0

@bromba_2k To jest już abstrakcyjny problem stworzony przez nasz system. Nie mówię tu o zignorowaniu przepisów tylko jawnej zmianie priorytetów. Jeśli jakaś osoba przypadkiem znajdzie się w zagrożeniu, to oczywistym jest, że oczekujemy udzielenia jej pomocy. Niech to będzie spadochroniarz, którego zniósł wiatro prosto na linię wysokiego napięcia. Odłączasz zasilanie w razie potrzeby, ściągasz ratowników i pomagasz mu zejść, wszystko szybko i sprawnie. Uratowanie jednego życia jest warte podjętego ryzyka i kosztów chwilowego wyłączenia prądu. Jeśli jednak ktoś celowo wdrapał się na słup aby zdobyć uwagę innych, to nie jest on osobą poszukującą pomocy. Jest wiele innych metod na poszukiwanie pomocy. Tutaj chciał najwyżej atencji kosztem wielu innych, na których mu nie zależało. W takiej sytuacji wystarczą odrębne procedury.
Przypomina mi się sytuacja, jak "samobójca" wdrapał się na jedyny most w sporym promieniu. Przeprawa przez Odrę w Głogowie była zamknięta przez wiele godzin, całe miasto w korku, bo tranzyt stoi. Ostatecznie negocjator wynegocjował z "samobójcą", że zlezie z tego mostu w zamian za flachę. Nie wiem, czy pociągnięto go do jakiejkolwiek odpowiedzialności, ale jak dla mnie to przypomina bardziej prymitywny terroryzm. Wykorzystuje obecne procedury aby sparaliżować część miasta i stawia jakieś żądania.

W przypadku tego typu samobójców priorytetem powinni być inni mieszkańcy, a więc zabezpieczenie terenu przed skoczkiem i ograniczenie szkód, jakie może wyrządzić. Drugorzędną sprawą jest ratowanie jego życia i tak powinien być traktowany. W ostatecznym rozrachunku facet i tak zginął wywołując rozgłos i spore straty. Gdyby nic nie wyłączali, to i tak by zginął, może nawet skuteczniej (żył jeszcze po upadku).
Jeśli nie wyłaczysz i uda się go przekonać do zejścia, to można mu faktycznie pomóc, chwilowo odłączyć daną linię i go ściągnąć. Co najważniejsze, taka akcja nie zajmuje wiele czasu gdy ratowany współpracuje ze służbami. Tutaj straty wynikały nie tyle z wyłączenia zasilania, co z czasu jaki to trwało. Jeśli zatrzymasz tramwaje na kwadrans, to jeszcze nic się nie stanie. Jak zatrzymujesz je na kilka godzin, to już trzeba ściągnąć kierowców awaryjnie i wypuścić zastępcze autobusy. Oświetlenie drogowe nie działa, ruch jest dużo większy, ryzyko wypadków znacznie rośnie. Większość firm czy gospodarstw też bez problemu będzie funkcjonować przez kwadrans czy nawet pół godziny braku zasilanie. Może mniej wydajnie, ale ludzie skorzystają z tego aby coś zjeść, wyjść na spacer czy zająć się czymkolwiek innym, co nie wymaga prądu. Jeśli przeciągasz to na wiele godzin, bo ratownicy nie mogą dojść do porozumienia z awanturnikiem, to zaczyna to powoli paraliżować funkcjonowanie tysięcy ludzi.

S SmallPig
+1 / 9

Ale on nie żyje ludzie trochę szacunku dla zmarłego musiał mieć problemy skoro popełnił samobójstwo chciał być zauważony chociaż przed śmiercią

Odpowiedz
B bromba_2k
-1 / 1

@SmallPig
Rozumiem, że nikt z twoich bliskich nie ucierpiał przez tego ś.p. gnoja - samobójcę? Jakby Twoja żona umarła w pozbawionym prądu szpitalu, albo nie mógłbyś z podobnego powodu choćby nakarmić rodziny, to nie byłbyś taki dobry dla tego indywiduum.