Jako stały bywalec placów zabaw stwierdzam, że jest tak pół na pół. Jedne mamy patrzą na swoje dzieci, inne nie. Z tych innych to część zagadana z psiapsiółką, a mniejsza część z nosem w telefonie. Chociaż moje obserwacje są "przelotne" tyle, co zauważę przypadkiem jak akurat moje dziecko bawi się obok takiej mamy, albo jak lustruję otoczenie na szybko.
Już na dzień dobry się zagotowałem. Pieprzone zombie, ryj w srajfonie i szczęśliwy, tfu
OdpowiedzJako stały bywalec placów zabaw stwierdzam, że jest tak pół na pół. Jedne mamy patrzą na swoje dzieci, inne nie. Z tych innych to część zagadana z psiapsiółką, a mniejsza część z nosem w telefonie. Chociaż moje obserwacje są "przelotne" tyle, co zauważę przypadkiem jak akurat moje dziecko bawi się obok takiej mamy, albo jak lustruję otoczenie na szybko.
OdpowiedzA potem taka lekkomyślna małolata spadnie, i mamuśka będzie miała "horom curke"
Odpowiedz