Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
346 406
-

Zobacz także:


Fragglesik
+4 / 6

Trzeba było nie chować ich bezstresowo.........:)

Odpowiedz
Rhanai
-2 / 10

taaaak, uwielbiam, jak kobiety mające dzieci próbują mi narzucić swój tryb życia jako lepszy, zacinając się na każdym pytaniu o moje obecne pasje i zainteresowania, mówiąc, że dziecko mi wynagrodzi wszelkie poświęcenia. Sorry, nie jestem zainteresowana.

Odpowiedz
N naimad
+3 / 5

@Rhanai, dzieci się powinno mieć, bo chcę się je mieć a nie dlatego, że ktoś twierdzi, że tak ma być.
Nie wszyscy nadają się na rodziców. Niektórzy jeszcze nie a jeszcze inni nigdy.

B blahblahbluh
-1 / 3

@Rhanai Teraz nie jesteś zainteresowana, ale po czterdziestce zacznie ci na tym punkcie odwalać, nawet jeśli w Internecie wciąż będziesz pisać takie niedoedukowane farmazony.
Sorry, taką mamy biologię.

Zadziwiające jest to, że feministki, które Kościół zwalczają, na równi z Kościołem starają się wmówić wszystkim wkoło, że człowiek różni się biologicznie od zwierzęcia. Otóż nie. Człowiek to zwierzę. A zwierzę ma pięć podstawowych potrzeb: jeść, pić, spać, oddychać i rozmnażać się. Nie kopulować, tylko rozmnażać się. Dlatego dla kobiety psychologiczną satysfakcją seksualną, dorównującą męskiemu orgazmowi jest urodzenie dziecka. Bo mężczyzna przekazuje swój materiał genetyczny w chwili wytrysku. Kobieta - dopiero po spłodzeniu i wydaniu na świat potomstwa. A taki właśnie jest cel każdej żywej istoty - przekazać dalej materiał genetyczny.

Choć z punktu widzenia ewolucji dobrze się dzieje, że jednostki, które nie mają zamiaru się rozmnażać, nie rozmnażają się. Skoro brakuje im zapędu do przekazania genomu, to znaczy, że ich materiał genetyczny jest w jakiś sposób ułomny i wykluczony z puli rozpłodowej. Ale to prędzej temat na debatę akademicką, niż na nieuchronną gównoburzę na demotach.

B blahblahbluh
-2 / 2

@Rhanai Teraz nie jesteś zainteresowana, ale po czterdziestce zacznie ci na tym punkcie odwalać, nawet jeśli w Internecie wciąż będziesz pisać takie niedoedukowane farmazony.
Sorry, taką mamy biologię.

Zadziwiające jest to, że feministki, które Kościół zwalczają, na równi z Kościołem starają się wmówić wszystkim wkoło, że człowiek różni się biologicznie od zwierzęcia. Otóż nie. Człowiek to zwierzę. A zwierzę ma pięć podstawowych potrzeb: jeść, pić, spać, oddychać i rozmnażać się. Nie kopulować, tylko rozmnażać się. Dlatego dla kobiety psychologiczną satysfakcją seksualną, dorównującą męskiemu orgazmowi jest urodzenie dziecka. Bo mężczyzna przekazuje swój materiał genetyczny w chwili wytrysku. Kobieta - dopiero po spłodzeniu i wydaniu na świat potomstwa. A taki właśnie jest cel każdej żywej istoty - przekazać dalej materiał genetyczny.

Choć z punktu widzenia ewolucji dobrze się dzieje, że jednostki, które nie mają zamiaru się rozmnażać, nie rozmnażają się. Skoro brakuje im zapędu do przekazania genomu, to znaczy, że ich materiał genetyczny jest w jakiś sposób ułomny i wykluczony z puli rozpłodowej. Ale to prędzej temat na debatę akademicką, niż na nieuchronną gównoburzę na demotach.

Rhanai
+3 / 3

@blahblahbluh wiesz, że to, że być może po czterdziestce mnie najdzie, jest najgłupszą motywacją do posiadania dzieci teraz, kiedy bardzo mocno ich nie chcę i ten stan się utrzymuje odkąd pamiętam? Podobnie jak 'po porodzie Ci się zmieni'. A co jeśli nie? Jest mnóstwo kobiet, które żałują, tylko są na tyle piętnowane, że nie mówią o tym głośno. Z faktem, że na mnie wygaśnie i krew i nazwisko, jakoś będę żyła, jeśli nie będę, to dla świata żadna strata. Albo adoptuję, jak tak spojrzeć, dzieci na świecie jest nadmiar, to rodziców brakuje. Z resztą z kimś, kto od razu rzuca 'niedoedukowanym farmazonami' nie ma co dyskutować, ściana prędzej przyjmie.

B blahblahbluh
-2 / 2

@Rhanai Patrząc na liczby, to nadmiar dzieci występuje w Afryce i Indiach. Większość świata demograficznie średnio wypada. Choć rozumiem, że to sformułowanie mogło mieć na celu wybrzmienie bardziej filozoficzne, niż rzeczowe.

"Niedoedukowane farmazony" wynikają z mojego założenia, opartego o doświadczenia w rozmowach z kobietami o podobnym podejściu do macierzyństwa. Jeśli cię to uraziło - przepraszam. Natomiast rzecz jest nie w tym, żeby dzieci sobie zrobić "bo na starość nikt szklanki wody nie poda i smutno ci będzie". Rzecz jest w tym, żeby w kalkulacjach nieposiadania dzieci wziąć pod uwagę to, że po menopauzie nie będzie nam smutno, że nie miałyśmy dzieci. W zasadzie nieposiadanie dzieci jest prostą drogą do zapaści mentalnej na stare lata. Obraz szalonej ciotki - starej panny nie wziął się z powietrza, a takie kobiety nie miewają problemów z uwagi na brak pożycia seksualnego, miłości, czy mężczyzny, tylko z uwagi na nieprzekazanie genów. Istnieje prawdopodobieństwo, że jest to sposób ewolucji na "odstraszenie" innych samic od rezygnacji z prokreacji. O to się tylko rozchodzi - należy wziąć pod uwagę własne zdrowie psychiczne na stare lata, nie obrazę społeczną, czy "smutek" i szklankę wody.

Co do kobiet, które żałują urodzenia dziecka postaram się uniknąć szerszej odpowiedzi, gdyż po prostu jest ona tu niemożliwa - to jest temat na habilitację z psychologii, gdzie należy uwzględnić stosunek kobiety do ojca dziecka, jej uprzednie nastawienie do macierzyństwa, relację z rodzicami, wychowanie tej kobiety, środowisko, okoliczności poczęcia dziecka, przywiązanie do sylwetki, pracy, braku zobowiązań etc.

Rhanai
+1 / 1

@blahblahbluh patrząc na domy dziecka nadmiar mamy i tutaj. Nawet jeśli liczbowo się niekoniecznie zgadza, to fakty są takie, że tych dzieci nie ma komu chować.
Widzisz, całkiem możliwe, że to prosta droga do zapaści na stare lata. Ale perspektywa ciąży i posiadania dziecka teraz to myśl, od której mnie mdli i naprawdę jestem pewna, że tego nie chcę, więc posiadanie dzieci to prosta droga do zapaści mentalnej teraz. Mam już trzydziestkę, toleruję dzieci z najbliższego otoczenia, najchętniej w małych dawkach. Trochę nie przemawia do mnie myśl poświęcania swojego obecnego życia, z którym mi całkiem wygodnie, dla posiadania dziecka, bo być może za dziesięć czy dwadzieścia lat mi odbije, bo nie przekazałam genów, między nami mówiąc - nic super szczególnego na ruletce nie wygrałam, żeby ogólna pula znacznie zubożała przez moją osobę.
Jeśli chodzi o kryteria, które wymieniłeś, przy żałowaniu tej decyzji, poza tymi, w których ze zrozumiałych przyczyn nie mogę się wypowiedzieć, cała reszta krzyczy nie.
Owszem, wypowiadam się całkowicie w swoim własnym imieniu, czysto subiektywnie, bo swój pogląd i że tak powiem podłoże znam najlepiej. Niemniej obserwując najbliższe otoczenie bynajmniej nie jestem jedyna. Nie jestem też całkowicie przekonana co mówi biologia na ten temat, bo popęd seksualny jest stary jak świat, za to antykoncepcja i całkowita niezależność kulturowa kobiet jest stosunkowo nowym konceptem, a odkąd on powstał, jakoś kobiety rezygnujące z potomstwa są coraz częściej spotykanym zjawiskiem.

B blahblahbluh
0 / 0

@Rhanai Liczba domów dziecka nie implikuje nadmiaru dzieci względem rodziców. Tych dzieci może nie ma komu chować bo
*rodzice nie żyją
*rodzice są tak ciężko chorzy, że nie są w stanie zaopiekować się choćby i kotem
*mamusia była nastoletnia, ale moralność sprawiła, że dziecka nie wyskrobała, tylko pozwoliła mu żyć

Powodów można mnożyć. I owszem, tych dzieci nie ma komu chować. Ale nie stanowią one grupy reprezentatywnej, by w jakikolwiek sposób wnioskować na ich podstawie o nadmiarze dzieci. Nawet, jeśli jest ich 100 000. Tak działa matematyka. Uczucia i empatia nie mają tu nic do rzeczy.

Rezygnację kobiet z potomstwa można wyjaśnić psychologicznie - obecnie wszystkie kobiece pisemka (oprócz tych, które są dedykowane dla mam noworodków) - obrzydzają macierzyństwo. Tak samo telewizja i Internet. A kobiety spotykają się z tym przekazem jeszcze na etapie dziecięctwa, gdy umysł chłonie jak gąbka wszystko, nawet to, czego nie rozumie. Drugim powodem, ale tu bardziej wyskakuje biologia i ewolucja - jest efekt Calhouna. Poczytaj o mysiej utopii.